Skocz do zawartości
Nerwica.com

DDD - czyli?


Paulinovva

Rekomendowane odpowiedzi

Ja ze swoim ojcem jakoś w ogóle nie mam ochoty gadać i odczuwam jakąś niechęć i jakby obrzydzenie do niego

 

Ja tak samo. Ale nadal tu mieszkam, więc widuję go tak czy siak. Chyba się go nawet boję.

Też mieszkam z rodzicami; boję się obydwóch rodziców, (ale bardziej ojca), mimo, że nie ma adekwatnego powodu, bym się ich bał.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Po prostu idzie do pracy, jak wraca to je obiad, ogląda tv i idzie spać.

Wypisz, wymaluj, mój "tatuś". W jego przypadku dochodzi jeszcze jedna opcja.. uprawa ogródka.. trzeba w koncu jakoś też i się odprężyć :roll:

 

-- 06 maja 2014, 16:25 --

 

Wszystko zależy od tego jaki stosunek do życia ma dziecko. Jeden poczułby się w takim układzie skrzywdzony, inni nie zwróciłby na to uwagi.

Też racja, to w jakim stopniu na dziecko zadziałają pewne sytuacje zależy dużo od jego wrażliwości.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

to w jakim stopniu na dziecko zadziałają pewne sytuacje zależy dużo od jego wrażliwości.

Ja się urodziłem ze skrajną hiperwrażliwością wobec siebie. W moim przypadku na spore skrzywienie psychiki jedynie wystarczyło około 5 lat bywania świadkiem (nie ofiarą) awantur pomiędzy rodzicami i to nie non stop, bo bywały i złe i dobre momenty. Myślę, że 99% osób na moim miejscu nie miałoby skrzywionej psychiki.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

to w jakim stopniu na dziecko zadziałają pewne sytuacje zależy dużo od jego wrażliwości.

Ja się urodziłem ze skrajną hiperwrażliwością wobec siebie. W moim przypadku na spore skrzywienie psychiki jedynie wystarczyło około 5 lat bywania świadkiem (nie ofiarą) awantur pomiędzy rodzicami i to nie non stop, bo bywały i złe i dobre momenty. Myślę, że 99% osób na moim miejscu nie miałoby skrzywionej psychiki.

 

Ja chyba jestem bardzo podobny. W tej chwili w domu nie ma żadnych problemów, jednak od najmłodszych lat do prawie dorosłości bałem się powrotów ze szkoły do domu, bo wiedziałem co mnie tam pewnie czeka. Ale raczej nigdy nie byłem bezpośrednią ofiarą, a czytając doświadczenia innych w ogóle nie ma porównania. Chyba niektórzy są własnie bardziej wrażliwi, bardziej to wszystko zapada w psychikę. Masz może rodzeństwo?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

to w jakim stopniu na dziecko zadziałają pewne sytuacje zależy dużo od jego wrażliwości.

Ja się urodziłem ze skrajną hiperwrażliwością wobec siebie. W moim przypadku na spore skrzywienie psychiki jedynie wystarczyło około 5 lat bywania świadkiem (nie ofiarą) awantur pomiędzy rodzicami i to nie non stop, bo bywały i złe i dobre momenty. Myślę, że 99% osób na moim miejscu nie miałoby skrzywionej psychiki.

 

Ja chyba jestem bardzo podobny. W tej chwili w domu nie ma żadnych problemów, jednak od najmłodszych lat do prawie dorosłości bałem się powrotów ze szkoły do domu, bo wiedziałem co mnie tam pewnie czeka. Ale raczej nigdy nie byłem bezpośrednią ofiarą, a czytając doświadczenia innych w ogóle nie ma porównania. Chyba niektórzy są własnie bardziej wrażliwi, bardziej to wszystko zapada w psychikę. Masz może rodzeństwo?

Nie mam rodzeństwa.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Najgorsze jest to, że czasami musi wiele czasu minąć zanim uznamy swoją rodzinę za dysfunkcyjną. Do mnie to dotarło dopiero niedawno. Przez długi czas myslałam, że to we mnie leży problem, że to ja się czepiam bez sensu, wymyślam....
A nawet jeśli zrozumiesz to mając naście lat i tak może być zbyt późno. Miałem podobnie do może 13-14 roku życia. Było nawet tak, że do pewnego momentu wydawało mi się, że moja rodzina jest najnormalniejszą jaką znam. Ocknąłem się dość szybko, tylko to niewiele pomogło.

Czuję, że to jest na całe życie :/

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja do wieku nastoletniego uważałem, że moja rodzina jest najnormalniejsza, jaka w ogóle istnieje. W dzieciństwie ojciec mi raz powiedział, że wszyscy rówieśnicy mają gorszych rodziców i ja w to wierzyłem.

Moja matka mając wyrzuty sumienia czy coś w tym stylu, też zawsze powtarzała że jak mi się nie podoba to mam sobie znaleźć lepsze miejsce, bo mam aż za dobrze w stosunku do rówieśników. No a potem lub przedtem w zależności od okoliczności prała mnie często do krwi.. byście wiedzieli jak mi się nie chciało wracać do domu. Tylko wtedy przychodził z pomocą rower (odrobinkę o tym pisałem na blogu). Taki swoisty rodzaj ucieczki lub jak kto woli obrony organizmu przed zwariowaniem.

 

Współczuję Wam bo nie umiałbym sobie wyobrazić mieszkania z rodzicami. Chyba bym ich pozabijał..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Raffuss, Często jest tak,że nasz kat wmawia nam jak mamy dobrze albo używa innych sztuczek,żeby nas wpędzić w poczucie winy i wyrzuty sumienia

 

Może głupio to zabrzmi ale ja się cieszę,że moim rodzice nie mieszkają razem i są po rozwodzie.Żyć nie umieli ze sobą...lepiej,że tak się stało bo nie wiem jakby to się skończyło.Ja mam lęki przez kłótnie rodziców, przynajmniej tak myślę,że z tego powodu.Moja mama to silna kobieta,dużo wytrzymała,żałuje,że nie jestem taka jak ona.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Raffuss, Często jest tak,że nasz kat wmawia nam jak mamy dobrze albo używa innych sztuczek,żeby nas wpędzić w poczucie winy i wyrzuty sumienia

Oj tak.. mój brat robi dokładnie to samo.. te same zachowania co matka, ten sam ton.. i wszyscy uważają że wyolbrzymiam.

 

Anel92, wlaśnie mój ojciec alkoholik sadysta wmawia nam że mamy za dobrze i że trzeba nam wpierdolić

nienawidze go, i nie rozumiem czemu mama tkwi w tym wszystkim

Jakbym matkę słyszał.. :/

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Anel92, wlaśnie mój ojciec alkoholik sadysta wmawia nam że mamy za dobrze i że trzeba nam wpierdolić :-|

nienawidze go, i nie rozumiem czemu mama tkwi w tym wszystkim

 

Ja kompletnie nie rozumiem kobiet, które tkwią w takich związkach. Ktoś wie co takiego kieruje kobietą, którą własne dzieci błagają aby się rozwiodła, a ona nadal trwa i trwa i pozwala na piekło? Z czego to wynika?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Lenka30 napisał(a):

Ja kompletnie nie rozumiem kobiet, które tkwią w takich związkach.

 

Ja też za bardzo nie.

Mój ojciec podobno bywał po pijaku agresywny wobec mojej matki jeszcze trochę przed ich ślubem; nie wiem, czemu za niego wyszła wtedy.

 

One też tego za bardzo nie rozumieją. A kiedy w końcu się zrozumieją, zazwyczaj z takiego związku odchodzą.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ahma, nie wiem czy to coś zmieni, chciałabym bardzo,żebyś miała spokój w domu ale skoro Twoja mama wytrzymuje picie i awantury ojca nie wiem co musi się stać,żeby nią wstrząsnęło, ale może w końcu zobaczy co się dzieje i zdecyduje się odejść??? niekiedy to zajmuje trochę czasu ale kobiety odchodzą jak przejrzą na oczy, wierzę,że będzie dobrze :****

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

kurva pierwszy raz podniosłam rękę na ojca, tzn bez przesady, po prostu nie wytrzymałam, rzuciłam się na niego i go popchnęłam, jezu dla mnie to jest tak ogromny "postęp" w moim zachowaniu, że aż się wystraszyłam tego uczucia, w ogóle od niedawna zaczynam odkrywać, jakie ja mam głębokie pokłady złości w sobie, ogromne!!! Boże. Boję się tego, chcę to kontrolować, a z drugiej strony..podoba mi się to, czuję się wreszcie silniejsza od nich, fak....nie tędy droga, nie chcę tego, chcę być mądrzejsza od nich, ale nie "siłowo", przecież nie w ten sposób mam się uniezależnić do cholery!!! uff......

 

W celu zobrazowania pato-sytuacji mogę przytoczyć mini scenkę sprzed chwili:

Godzina 20.30, rodzice wracaja z zakupów, znów nie było produktów na obiad, więc cały dzień siedze o pustym żołądku, idę do kuchni pełna nadziei,że kupili coś co da się od razu zjeść. W siatce jakieś gówno, typu herbatniki/ogórki kiszone i mrożone ryby. Wkurzona znajduję jedyną rzecz nadającą się na szybki "pożywny" (haha!) obiad (obiadokolację?) - ryby w puszce. Chcę otwierać, a ojciec na mnie z pyskiem: STOOOP co ty bierzesz, to kosztowało PIĘĆ ZŁOTYCH, to jest dla wszystkich i nie na teraz, teraz masz tu ryby mrożone przecież, to sobie poczekaj.

 

No i nie poczekałam.

 

Nigdy w życiu nie czułam nawet grama złości w stosunku do taty, jeśli już to do matki. W końcu zaczęłam dostrzegać, że jego uległe zachowanie idealnie współgra z agresją matki, czyli on po prostu na to sobie pozwala! Rewolucyjna myśl jak dla mnie, bo do tej pory przez te wszystkie lata miałam go za biedną ofiarę i chciałam go chronić przed matką. Boże. Nie wiem co mam dalej z tym zrobić. Czuję jak trzęsę się w środku. Terapia, terapia, dlaczego terapia jest tak rzadko aaaaaaa :evil::evil:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×