Skocz do zawartości
Nerwica.com

relacje damsko-męskie a dda


Gość potworek

Rekomendowane odpowiedzi

Nie masz. Lęk przed bliskością też jest częścią pakietu DDA. Nikt nie mówi, że masz teraz zakładać rodzinę. 26 lat to niewiele, nie ma co się ciskać, że miłość, faceci, związki i inne pierdololo. Po to idziesz na terapię i zajmujesz je sobą, żeby nie przekichać sobie życia. Poza tym, z tego co piszesz, wszystko co wymieniasz to takie klasyki z DDA, że aż się pod nosem uśmiecham :P "Rodzina hamowała" - ano, bo dysfunkcje biorą się od podstaw. ;)

 

No to mnie aż to dziwi, że taka klasyczna jestem, bo nie tylko DDA jestem, ale i DDS :mrgreen: . Nie mam też niektórych problemów DDA, np. czarno-białe widzenie świata albo problemy z agresją (ja z tych bardziej smutno-płaczliwych jestem 8) ).

 

Naprawdę pocieszyły mnie Twoje słowa! :)

 

A mi ten mój wiek naprawdę ciążył przez dłuższy czas... Ostatnio się to pomału zmienia, zwłaszcza, że zauważyłam na grupie edukacyjnej, że tam większość DDA uważa się za "starych" i zaczynam w tym widzieć trochę bezsens, bo przecież każdy idzie swoim tempem, a ludzie są bardzo różni.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Te cale listy do DDA/DDD są strasznie długie i szerokie. Tak na dobrą sprawę nawet i zdrowy pewnie znalazłby tam szereg słów opisujących jego zachowania. Ale z tym, co piszesz to po prostu wypisz wymaluj ja z 10 lat temu. ;) Pewnie dlatego tak rzucam na szybko złotymi poradami, bo been there, done that.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

:D

Czyli jesteś po terapii? Ile trwała? Jak Ci szło?

 

"10 lat temu" - tyle czasu zajęło Ci wprowadzenie zmian? Czy udało Ci się wejść w związek? (przepraszam jeśli za dużo pytań, jestem ciekawa :P)

 

Sama wprowadzam zmiany w swoje życie i są poprawy. Na razie niektóre rzeczy sprawiają mi większą trudność od innych, a i z niektórymi emocjami też średnio sobie radzę (czasami wpadam w jakiś chaos emocjonalny - tak to nazywam). Jest na pewno lepiej, ale nie tak, jakbym chciała. Poza tym nadal mam niektóre negatywne, "automatyczne" reakcje, których nie potrafię powstrzymać, jestem tylko ich świadoma, po prostu nie mam pojęcia, co z nimi zrobić.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dla mnie związek z chłopakiem jest bardzo trudny, przede wszystkim z tego powodu, że on nie jest DDA, może to dobrze, ale ja czuje że on mnie nie rozumie bo nie miał w życiu tak jak Ja. Ile razy już mu mówiłam żeby mnie zostawił, że nie chce go niszczyć. Życie z kimś takim jak ja jest ciągłą huśtawką, bo nie wiadomo co się wydarzy :( Dla mnie moje zachowanie jest trudne do przeżycia, a co dopiero dla kogoś kto tego nie rozumie, sama siebie często nie rozumiem. To chyba prawda, że zanim zaczniesz z człowiekiem kup sobie kwiatka...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dla mnie związek z chłopakiem jest bardzo trudny, przede wszystkim z tego powodu, że on nie jest DDA, może to dobrze, ale ja czuje że on mnie nie rozumie bo nie miał w życiu tak jak Ja. Ile razy już mu mówiłam żeby mnie zostawił, że nie chce go niszczyć. Życie z kimś takim jak ja jest ciągłą huśtawką, bo nie wiadomo co się wydarzy :( Dla mnie moje zachowanie jest trudne do przeżycia, a co dopiero dla kogoś kto tego nie rozumie, sama siebie często nie rozumiem. To chyba prawda, że zanim zaczniesz z człowiekiem kup sobie kwiatka...

 

A ja właśnie jestem zdania, że dwie osoby z zaburzeniami (czy tam syndromem) mogą stworzyć jeszcze większe piekiełko. Moje wnioski z tego, że mój ojciec jest alkoholikiem, a matka miała schizofrenię - nie mogli sobie wzajemnie pomóc, bo żadne się do tego nie nadawało aż doszło do tego, że się rozwiedli. Oczywiście to tylko ich przykład, ale wydaje mi się, że w każdym wypadku takiej mieszanki dysfunkcyjnej nie wyjdzie nic fajnego, tylko podwójne problemy. Więc chyba lepiej, jak chociaż jedna strona w związku "trzeźwo" myśli. Pewnie to niemiłe, co piszę, ale naprawdę tak myślę.

 

Zresztą czy możliwe jest absolutne zrozumienie między dwoma osobami? Nie ważne czy z DDA, czy bez. Mi się wydaje, że nie. Najważniejsze to jednak się akceptować i kochać. Jesteś szczęściarą, Aleksandra, uwierz. Masz kogoś kto kocha Cię taką, jaka jesteś.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

purple, tez tak uwazam, sama bylam w zwiazku z zbaurzona osoba i to jest trudne. Od wielu lat jestem w zwiazku z osoba calkiem zdrowa i sama tez widze ze mam inne podejscie, nie jecze, nie smece itd. Jednak dwie osoby z zaburzeniami to prosta droga donikad.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

purple, tez tak uwazam, sama bylam w zwiazku z zbaurzona osoba i to jest trudne. Od wielu lat jestem w zwiazku z osoba calkiem zdrowa i sama tez widze ze mam inne podejscie, nie jecze, nie smece itd. Jednak dwie osoby z zaburzeniami to prosta droga donikad.

 

 

Dokładnie...

 

Obie strony mają poważne problemy i nie dość, że próbują z nich wyjść, to jeszcze "na głowie" mają tą drugą osobę - nie fajnie... A co jeśli oboje zaczną przeżywać kryzys mniej-więcej tym samym czasie? To mieszanka wybuchowa.

 

Można odnieść wrażenie, że jedna strona z DDA zrozumie tą drugą, ale do zrozumienia nie są potrzebne te same przeżycia. Funkcjonalny człowiek też może zrozumieć kogoś z syndromem, pytanie tylko, czy chce się w to "bawić" :P.

 

Jednak... Osobiście (obecnie) nadal boję się, że jeśli powiem komuś, że mam objawy syndromu DDA to ta osoba zwieje, bo się przerazi...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jak facet bedzie mial "normalne" podejscie to nie zwieje, moj wie ze sie lecze u psychiatry, itd, ale mowi ze po mnie nic nie widac. Bo nie widac, nerwica/depresja sa w srodku nie trzeba sie z tym obnosic, z cierpietnicza mina itd. Natomiast ogolnie duzo ludzi ma jakies problemy psychiczne głownie stresowe w dzisiejszych czasach i to tez normalne. :shock: Niestety to wykancza, tyle, ze musi byc dobra wola z obu stron. U mnie w zwiazku z osoba zaburzona bylo tak, ze ten były wiecznie narzekał, marudził -jak tego słuchałam sama sie czułam gorzej, do tego wymagał wszystkiego samemu nic nie dajac. A w zaburzeniach/chorobach chodzi o to zeby sie podciagac do gory a nie rownac w dol, owszem to tez zalezy od stopnia zaawansowania, ale jak sie bierze leki, jest pod kontrola lekarza to nawet powazniejszą chorobe mozna ustabilizowac (oprocz juz oczywiscie przypadkow ciezkich-szpitalnych). To ze ktos jest chory nie wyklucza go calkiem z obowiazkow domowych, itd. a czesto dla wielu zaburzenie/choroba jest argumentem do lenistwa zwyczajnego, a druga osoba ma pracowac ponad norme.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Niestety ale jest bardzo, bardzo dużo par. zaburzony-zaburzona i ci ludzie żyją bardzo fajnie, cieszą się życiem i nie narzekają, dlatego pozwolę sobie napisać, że strasznie uogólniacie. Nie tylko kwestia choroby, ale jej natężenia, osobowości, warunków zewnętrznych.

Jak ktoś ma ciężką depresję albo psychozę - to owszem zwalnia go to z obowiązków domowych, myślałem, że na tym forum nie trzeba takich rzeczy tłumaczyć.

Ciężkie przypadki leczą się raczej przy pomocy psychiatrii środowiskowej. Szpitale to raczej 4 tygodnie i do domu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

natrętek, chodzi mi przede wszystkim o osoby, ktore w swojej chorobie nie maja kontaktu ze swiatem, a nie takie co sa hospitalizowane krotko.

 

 

Siarlek, jasne bo jak chory to juz mu sie wszystko nalezy, własnie typowa postawa roszczeniowa. Radze sie zapoznac ze stanowiskiem lekarzy, ze chory nie oznacza niepełnosprawny i jak ma rece i nogi to i zdolny jest umyc szklanke, tym bardziej jak zdolny jest korzystac z kompa itd.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Siarlek, jasne bo jak chory to juz mu sie wszystko nalezy, własnie typowa postawa roszczeniowa. Radze sie zapoznac ze stanowiskiem lekarzy, ze chory nie oznacza niepełnosprawny i jak ma rece i nogi to i zdolny jest umyc szklanke, tym bardziej jak zdolny jest korzystac z kompa itd.

Nawet nie wiem, jak to skomentować.

iWKad22b.jpg

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

czy ktoś może mi pomóc?

 

walczyć o DDA czy nie?

 

zależy mi bardzo, a on znowu próbuje uciec, znowu sabotaż związku - bo było zbyt kolorowo

 

wiem że moge cierpieć, bo sama jestem zaburzona, ale te dobre strony przeważają

jednak nie wiem co robić... i jak do niego dotrzeć ??

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Starać się zawsze powinno, ale musisz się przygotować na to, że staranie i chęć nie zawsze wystarczą. Musisz sobie jasno powiedzieć, że jest duże ryzyko porażki, bo cokolwiek zrobisz, nie rozwiążesz jego spraw za niego. Czy chodzi na terapię? Jeśli nie miał w swojej rodzinie wzorców bliskości, zdrowej relacji, to trudno jest od niego oczekiwać, że będzie sam je posiadał, że jest w stanie wejść w związek, wytrwać w nim, że będzie reagował tak jak osoba bez takiego bagażu.

Próbuj, ale daj sobie i jemu przestrzeń na niepowodzenie, bo może to nie jest jego czas i nie posiada jeszcze umiejętności budowania związku - bez niego, za niego, tego nie zrobisz.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Właśnie chodzi o to ze chciałam pomoc, bo chyba nie jest sam wystarczająco silny żeby zrozumieć i zacząć nad Aoba pracować.

Jeszcze nie chodzi na terapie, ale jestem osoba która go moze na yo naprowadzic.

 

Przykro mi, nie wiem czy o niego walczyć.

Wyrzucić miłość i uczucia do śmietnika z dnia na dzień :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Właśnie chodzi o to ze chciałam pomoc, bo chyba nie jest sam wystarczająco silny żeby zrozumieć i zacząć nad Aoba pracować.

Jeszcze nie chodzi na terapie, ale jestem osoba która go moze na yo naprowadzic.

...

Facet nieświadomy własnych zaburzeń, bez wglądu w rządzące nim imperatywy. Rozwalający relację bez przyczyny.

Ty bez podstawowej choćby umiejętności sprecyzowania rodzaju problemu. Bez umiejętności rozważenia możliwych opcji.

Czym chcesz walczyć - uczuciami i "miłością"?

Siłą własnych iluzji?

 

Nie masz niczego, co w tej walce mogłoby zbliżyć do zwycięstwa. Mierz siły na zamiary.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

jazzowa, to jest okropnie smutna sytuacja, ale prawda jest taka, że póki on sam nie poczuje, nie zechce, nie odważy się zrobić czegoś w kierunku lepszego samopoczucia, żadna porcja miłości nie pomoże. Bo on nie będzie potrafił jej od Ciebie odebrać, zrozumieć, odwzajemnić, budować. Możesz go namawiać na terapię, ale nie zrobisz tego za niego :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Opcja jest terapia i zrozumienie.

 

Aha, po prostu odpuścić bo on ma sam do tego dojsc?

Próbowałem onegdaj zaburzonej osobie wskazać jej problemy. Rezultatem było zaprzeczanie faktom.

Aby walczyć o kogoś, koniecznym najpierw jest ustabilizować siebie.

Sprawiasz wrażenie kobiety zawładniętej emocjami, niezdolnej pomóc komukolwiek, włączając (obecnie) też siebie.

Najpierw pomóż sobie. Później myśl, co dalej. Emocje to fatalny doradca.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×