Skocz do zawartości
Nerwica.com

relacje damsko-męskie a dda


Gość potworek

Rekomendowane odpowiedzi

Do niektórych nie dociera. Byłam bardzo przekonywująca z mocną argumentacją. Zresztą nie o to już chodzi, może z tego wybrnę. Chodzi o to, że znów zaczynam powtarzać schemat. A chciałabym się od niego uwolnić. Tak jak napisałam powyżej.

chciałam się dowiedziec, czy ktoś może miał podobny schemat zachowania i czy udało mu się go przerwać

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To zależy co to za zachowania i wobec jakich osób.

Bo z powyższego wynika, że likwidując skutki swojego zachowania teraz, rozkmina sposobu na niepowtarzanie może stać się niestotną na długi czas.

Czas na tyle dlugi, że powtarzalność schematów zaniknie samoistnie.

 

U Ciebie natomiast dostrzegam potrzebę popracowania nad komunikacją.

 

-- 15 kwi 2015, 13:43 --

 

Koleżanka R. jak widzę chyba też ma kłopot załapać.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Chodzi o to, że kiedy zaczyna mi na kimś zależeć, to na wszelkie sposoby podświadomie próbuje tą osobę do siebie zniechęcić. Robię jakieś akcje, to się zbliżam, to oddalam. Co dzień to inne podejście. Zupełnie nie mam nad tym kontroli. Czyste emocje. Aż w końcu ta osoba nie wytrzymuje i zrywa kontakt lub ogranicza. Wtedy oczywiście ja jestem załamana, ale co się stało to sie nie odstanie. I zostaję sobie sama, "pokrzywdzona".

A kiedy zdarzy mi się za dużo wypić, to powinnam mieć chyba zakaz zbliżania się do bliskich osób, bo potrafię takie rzeczy mówić, że na nastepny dzień nie mogę uwierzyć, że to ja.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Storożak, no to nie ma co panikować. Na to też potrzeba czasu, w końcu terapeuta uderzy w punkt i sedno dlaczego te relacje wyglądają jak wyglądają. Jedyne za co powinnaś dostać w dupsko to alkoholowe wyznania. ;) To powinno być zbanowane dla wszystkich, bez wyjątku i bez względu na zaburzenia. :P

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Rebelia, dokładnie. Jakaś blokada telefonu i komputera ;) Trzeba o tym pomysleć :P Zastanawia mnie czemu taka straszna wtedy jestem właśnie dla najbliższych. Dla partnera, rodziców, rodzeństwa. W stosunku do niewiele znaczących dla mnie osób, jestem wręcz kochana ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Rebelia, nie, nie. Zachowuję się generalnie normalnie, a chodzi mi o większe dawki (kiedy przesadzę). Ale jeśli wtedy rozmawiam z kimś bliskim, w jakikolwiek sposób, to wyrzucam z siebie takie opinie, emocje, których normalnie bym nie powiedziała. A zastanawia mnie fakt, że to jest w stosunku do osób, na których mi zależy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wkurza mnie już ta terapia. Wałkujemy to samo chyba z rok (wcześniej coś innego było na tapecie), a ja nie widzę żadnych postępów w tym kierunku. Mam pełną świadomość moich zachowań. Mózg jest sprawny ;) Ale reakcje emocjonalne, których nie kontroluję wciąż te same. A przyświeca temu strach przed odrzuceniem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No i znów powtórzyłam schemat. Zrobiłam tak, żeby osoba, na której mi zależało, zerwała ze mną kontakt. Nie potrafię tego powstrzymać. Zawsze do tego dążę :why:

Macie też tak?

 

Macie, macie, ale trafiłam na faceta, który się we mnie szaleńczo zakochał i przetrwał już kilka moich prób sabotowania naszej relacji. Załącza mi się czasem "syndrom ucieczki", kiedy wszystko wydaje mi się bez sensu, że nie damy rady z powodu moich zaburzeń i niedomagań w pewnych kwestiach, z powodu lęków, ciągłego strachu, poczucia bycia gorszą......ale on wie, że to wszystko ma swoje podłoże w moich doświadczeniach z domu rodzinnego i stara się mnie wspierać i pomaga przetrwać te chwile załamania i zwątpienia w Nas.

 

Ale oczywiście wcześniej, przy okazji innych znajomości również postępowałam tak jak Ty. Po prostu przychodził moment, w którym mówiłam "dość" ale niekoniecznie wprost, tylko kombinowałam pokrętnie żeby ktoś przestał ze mną utrzymywać kontakt.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

noszila, przerwałaś jakoś ten schemat?

Myślisz, że to przetrwa? Jak długo jesteście? Rozumiem, że wszystko mu tłumaczyłaś?

 

Jesteśmy ze sobą pół roku. Co jakiś czas mam chwile zwątpienia w siebie, ogarnia mnie strach, ale wydaje mi się, że jest to coraz słabsze i rzadsze. Może mniej jest takich silnych ataków typu "nie dam rady, muszę skonczyć ten związek" a raczej po prostu gdzieś z tyłu głowy siedzi sobie cały czas ten strach, że się nie uda, że JA zawalę, że JA schrzanię....staram się nie robić niczego złego umyślnie, nie sabotować, dać sobie czas, zobaczyć co będzie, zaryzykować.

 

Kiedy czuję się źle, mówię o tym facetowi, mówię że nie damy rady, że wszystko zepsuję, że to nie ma sensu. Ale tak jak zauważyłaś, tłumaczyłam mu (i nadal to robię) wszystko co się ze mną działo i dzieje, żeby wiedział, że kiedy zaczynam panikować, odsuwać się, zamykać w sobie, snuć domysły o rozstaniu - to nie jest jego wina i że to jest chwilowe i przejściowe, że po prostu to wynika z moich doświadczeń i strachu.

Gdyby facet mnie nie próbował zrozumieć i pomóc - trudno. Ale naprawdę stara się jak może, więc uważam że trzeba o tych swoich przejściach w odpowiednim czasie poinformować i wtedy też widzi się, czy ta osoba próbuje nas wspierać, czy jednak jest to dla niej zbyt duże wyzwanie. A widząc też jego postawę, czując jego wsparcie i miłość pojawia się jakaś motywacja do tego, by nadal próbować w tym trwać.

 

Czy to przetrwa? Nie wiem, nie mam pojęcia. Na pewno bym chciała a mój facet zapewnia mnie, że razem damy radę i powoli będzie coraz lepiej. Po prostu staram się mimo strachu usilnie iść naprzód w ten związek. Czasem czuję, jakbym szła pod wiatr ale wtedy On staje przede mną o krok i osłania mnie. Póki co próbuję cieszyć się z tego co jest, bo właśnie nie wiem ile to potrwa.

 

Czy przerwałam już schemat? Trudno powiedzieć czy do końca. Chyba cały czas próbuję. Czuję się jak eskimos w Afryce. Wszyscy mówią, że jest tu fajnie, a ja wciąż odczuwam niemożność odnalezienia się w środowisku. Mam ochotę uciec do swojego znanego, zimnego miejsca. Ale zamiast to zrobić, tym razem próbuję po prostu zrzucić grube ubranie, buty, rękawiczki...wszystko to, co sprawdzało się w starym miejscu, ale zupełnie jest niepotrzebne i nie pasuje teraz. Najtrudniej jest się tego pozbyć.

Nie ukrywam, że ogromnym wsparciem jest dla mnie również moja pani psycholog, która cierpliwie stara się przełamywać te trudne schematy ze mną.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Znowu dołączam się do dyskusji.

Od ostatniego wpisu trochę się podziało. Po pierwsze moja dziewczyna poinformowała mnie, że podejrzewa u siebie syndrom DDA. Mnie to bardzo ucieszyło, bo to na pewno wymagało od niej dużej odwagi. Dodała, że tylko swojej najlepszej przyjaciółce o tym kiedyś powiedziała. Swojemu poprzedniemu facetowi nie wspominała o tym, choć już wtedy ten syndrom u siebie podejrzewała. Zresztą powiedziałem jej, że doceniam to, że się otworzyła, że powiedziała mi o tym, bo to z jej strony dowód wielkiego zaufania jakim mnie darzy. Rozpoczęliśmy bardzo miłą, szczerą przyjacielską rozmowę. Było naprawdę miło, wydaje mi się, że poczuła we mnie oparcie (tak też mi powiedziała).

Koniec końców zdecydowała się na terapię, jakoś wygospodarowaliśmy w budżecie pieniądze na ten cel. Ja pomogłem jej znaleźć terapeutkę i moja dziewczyna jest już po 2 spotkaniach i jest na razie zadowolona. Terapeutka nie powiedziała wprost o DDA, ale oczywiście dostrzegła problemy z dzieciństwa. Z tego co moja dziewczyna mi opowiada, to właśnie skupiają się na wyrzuceniu przeszłości i znalezienie istoty problemu. Mówi też, że Ona całe życie chciała się kimś opiekować, a podświadomie poszukiwała kogoś, kto się wreszcie Nią zaopiekuje. Teraz jak spotkała mnie, to poczuła się wreszcie szczęśliwa i bezpieczna.

Niestety kwestie namiętności, otwarcia na mnie, bliskości czy nawet seksu pozostają na razie niezmienne. W ciągu ostatnich 2 tygodni kochaliśmy się tylko raz. Próbowałem z Nią jakoś rozmawiać, wiem, że jej ciężko. Niedawno powiedziała nawet wprost, że żeby coś między Nami zaiskrzyło, to Ona musi się odblokować i nabrać ochoty na bliskość i namiętność, że moje starania na niewiele się zdają. Mówi, że nawet w myślach chce tego zbliżenia, że czuje to, ale podświadomie się blokuje i nie potrafi nad tym zapanować. Nie narzucam się z tym i staram się zachowywać w tym momencie neutralnie. Niestety pomimo tego, że wiele rzeczy w domu robię, staram się jej pomagać to częściej słyszę krytykę niż komplementy na swój temat. To co często piszą, partner DDA nie dostaje w zamian tego co sam daje. Nawet takie proste prośby o masaż pleców są zbywane zmęczeniem lub standardowym "za chwilę" i ta chwila nie następuje...

Co nie zmienia mojego spojrzenia na Nią, bo wiem, że w gruncie rzeczy to dobry człowiek i dalej tak samo mocno Ją kocham.

Strasznie mi ciężko chwilami. Czytam to forum i Wasze wypowiedzi i bardzo mi pomagają w zrozumieniu Jej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cały czas uczę się czegoś nowego o DDA. Znalazłem jakąś wskazówkę i źródło problemów mojego związku tutaj http://www.pratir.pl/zwiazani-przeszloscia

"Czasami DDA mówi o murze, barierze oddzielającej go od innych ludzi. Natomiast partner, współmałżonek ma wrażenie, że ciągle goni kogoś, kto się przed nim chowa lub ucieka. Wydaje się być w ciepłym, bliskim kontakcie, po czym nagle się odsuwa, zmienia się w zdystansowanego znajomego. Takie reakcje widoczne są również w relacji seksualnej, która jest szczególną formą bliskości i zaufania do drugiej osoby. Seks dla DDA staje się aktem fizycznego zbliżenia, rozładowania napięcia z pominięciem jego psychicznego wymiaru – zbliżenia, zjednoczenia. Bywa również, że DDA mają zmniejszone potrzeby seksualne lub wycofują się z tej sfery życia. Będąc partnerem takiej osoby warto pamiętać, że takie zachowania niekoniecznie muszą oznaczać chęć trwałego zerwania związku. Czasem jest to próba ucieczki, schowania się przed czymś co wydaje się groźne po to, by móc wrócić kiedy znów zrobi się bezpiecznie."

 

Jak się tak teraz zastanowię, to nawet potrafię chyba rozróżnić, kiedy moja dziewczyna naprawdę potrafiła się zbliżyć, kiedy były między Nami rzeczywiste zbliżenia, a kiedy to była tylko chęć rozładowania napięcia seksualnego. Niestety chyba ostatnio coraz częściej zdarza się to drugie...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×