Skocz do zawartości
Nerwica.com

relacje damsko-męskie a dda


Gość potworek

Rekomendowane odpowiedzi

jestem-bogiem, przecież dobrze wiesz, że to nieprawda. Żaden człowiek nie jest śmieciem.

A ja podbiję temat, bo zauważyłam u siebie dziwny mechanizm - gdy facet za mną chodzi, np. na imprezie ciągle chce tańczyć i się przytulać, przeszkadza mi w nim po prostu wszystko - że się spocił, że nie jest tak inteligentny jak powinien, że za blisko mnie siada itp. A gdy potem sobie pójdzie, nie odezwie się, nie podtrzyma kontaktu, chodzę po ścianach, tęsknię i rwę włosy z głowy. Wydaje mi się, że to jeszcze niska samoocena się mi kłania, bo zaczynam kwestionować to, że mogłam mu się spodobać, wyszukując najróżniejsze przyczyny, dlaczego tak nie jest. Ktoś poza mną jeszcze tak ma? I w sumie nie pytam tylko kobiet, bo może faceci też tak mogą mieć...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

New-Tenuis, Tak ma sporo kobiet, ba! wszyscy tak maja, ze to co pod reka jest dewaluowane co do wartosci, nabiera za to jak sie zaczyna oddalać ten kroliczek. Czasami jest pokazane w filmach jakis,,kiedy on/ona zadzwoni?'' to bardziej zalezy. Czasami osoby zmuszają sie do tego aby sie nie odezwac bo pokaza, ze zalezy a nie mozna pokazac przeciez, ze zalezy kurva;d Choc to oczywiscie jakies spaczenie aby nie pokazywac, cos z wartoscia wlasna wlasnie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To, co przychodzi bez wysiłku, uważa się za niewiele warte. Dlatego podobno faceci nie cenią kobiet, które same się narzucają, i vice versa, jak chłopak jest stale pod reka, już nie trzeba inwestować w niego uwagi /w końcu i tak jest. To tez taki paradoks małżeński, ludzie przestają się starac o względy współmałzonka, bo tak czy siak go maja na co dzień.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

jestem-bogiem, przecież dobrze wiesz, że to nieprawda. Żaden człowiek nie jest śmieciem.

A ja podbiję temat, bo zauważyłam u siebie dziwny mechanizm - gdy facet za mną chodzi, np. na imprezie ciągle chce tańczyć i się przytulać, przeszkadza mi w nim po prostu wszystko - że się spocił, że nie jest tak inteligentny jak powinien, że za blisko mnie siada itp. A gdy potem sobie pójdzie, nie odezwie się, nie podtrzyma kontaktu, chodzę po ścianach, tęsknię i rwę włosy z głowy. Wydaje mi się, że to jeszcze niska samoocena się mi kłania, bo zaczynam kwestionować to, że mogłam mu się spodobać, wyszukując najróżniejsze przyczyny, dlaczego tak nie jest. Ktoś poza mną jeszcze tak ma? I w sumie nie pytam tylko kobiet, bo może faceci też tak mogą mieć...

 

kiedy mężczyzna widzi jak pojawia się u mnie złość, smutek, przygnębienie, pytając mnie co się dzieje/ jak się czuję zaczynam się wkurzać, że za bardzo się zbliża, skoro to widzi i jeszcze o tym mówi. nie chcę dopuścić do zawiązania głębszej relacji z osobą, która chce dla mnie dobrze, która się o mnie troszczy- wtedy odpycha mnie maksymalnie i nie chodzi tu o częste spotykanie się, ale właśnie o pogłębianie relacji. doświadczając czegoś takiego w niektórych momentach takie zachowanie brzydzi mnie bardziej niż scat, serio

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A myślicie, że to może mieć związek z relacją z ojcem (u kobiet) lub matką (u facetów)? Ja tego nigdy specjalnie nie łączyłam, ale zwróciłam uwagę, że jak zaczyna mi się ktoś podobać, uruchamia to u mnie autodestruktor i każdą reakcję z drugiej strony odczytuję na swoją niekorzyść. Mój kontakt z ojcem nie jest tańcem po płatkach róż, a tato jest strasznym egocentrykiem i mimo że mnie kocha, jego potrzeby zawsze są na pierwszym miejscu. Poza tym, pije, kiedyś ćpał, a teraz jest tak zniszczony, że wygląda na znacznie starszego niż jest i nie chce iść do lekarza, co martwi jego rodzinę i mnie. Nie wiem, czy przypadkiem relacja z tatą nie rzutuje na mój odbiór innych facetów, choć zawsze takiego tłumaczenia unikałam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A myślicie, że to może mieć związek z relacją z ojcem (u kobiet) lub matką (u facetów)? Ja tego nigdy specjalnie nie łączyłam, ale zwróciłam uwagę, że jak zaczyna mi się ktoś podobać, uruchamia to u mnie autodestruktor i każdą reakcję z drugiej strony odczytuję na swoją niekorzyść. Mój kontakt z ojcem nie jest tańcem po płatkach róż, a tato jest strasznym egocentrykiem i mimo że mnie kocha, jego potrzeby zawsze są na pierwszym miejscu. Poza tym, pije, kiedyś ćpał, a teraz jest tak zniszczony, że wygląda na znacznie starszego niż jest i nie chce iść do lekarza, co martwi jego rodzinę i mnie. Nie wiem, czy przypadkiem relacja z tatą nie rzutuje na mój odbiór innych facetów, choć zawsze takiego tłumaczenia unikałam.

 

Ja to wręcz idealnie się wpisuję w tę teorię. Moja matka- choleryczka, furiatka, do tego manipulantka. Najpierw wyzywa, krzyczy, bije a za chwilę mówi "nie wyzywałam ciebie, ja nigdy nie krzyczałam, ja nigdy ciebie nie biłam"- taaa, sam siebie po brzuchu kopałem, sam do siebie powiedziałem "zabieraj pieniądze i wy***j".

 

Z perspektywy długich dwóch lat od rozstania z moją byłą (na moje szczęście) widzę, że ona niewiele się różniła od mojej "matki"- też choleryczka, furiatka, wyskakiwała z wyzwiskami najróżniejszego kalibru. Gdybym miał ten rozum co teraz to za zwrot "a c**j z tobą" to powinienem spakować się i jechać do siebie.

 

Do myślenia dało mi jednak wydarzenie związane z jej coraz częstszym wspominaniem byłego i nawiązanie z nim kontaktu przez nią. Byliśmy wtedy u mojej już byłej przyjaciółki (również choleryczka- z kim ja się trzymałem....) i podczas ich nieobecności włamałem się na jej nk, gdzie znalazłem multum zdjęć z byłym, co mnie załamało.

 

Jej reakcja czyli wypieranie się i próba wywołania we mnie poczucia winy, bo "po co mi tam zaglądałeś" przy wtórowaniu przyjaciółeczki "a może ona tego chciała".

 

Zamknęły się w ciepłym pokoju, ja zaś spałem przy 10 stopni na korytarzu. Wtedy podjąłem próbę samobójczą, która się nie udała, gdyż w porę można powiedzieć już bardziej to był instynkt samozachowawczy by stamtąd odjechać. Szybka pożyczka na niewielką sumę i jazda do domu. 8 godzin jazdy w stresie.

 

Po powrocie jeszcze od niej zarzut, że "ja je obie syfem zaraziłem"- moment- z jedną nie spałem w ogóle a z moja byłą to od dłuższego czasu można było o tym tylko pomarzyć.

 

Ciągłość awantur, zaś odkrycie mojej próby samobójczej (podcięcie) skutkowało jedynie plaskaczem- to juz był koniec. Wyrzuciłem ją ze swojego życia, aczkolwiek samo rozstanie było dosyć burzliwe (to pytanie po rozstaniu jak do mnie zadzwoniła: "może mam ci dać instrukcję obsługi kobiety?! Powinieneś o mnie zabiegać teraz".

 

Dziś wiem, że aby nie doszło do powtórki z tego co było w domu i poprzednim związku od choleryczek i furiatek powinienem trzymać się z daleka. Częściowo mam to przepracowane- tego typu dziewczyny nawet jak już się do mnie zbliżą to w momencie kiedy ujawniają swoją prawdziwą naturę zaraz wielkie zdziwienie, ze nie jestem wobec nich bierny i co jeszcze bardziej je drażni- swoje racje mówię podniesionym głosem (ale nie krzyczę), kulturalnie, bez wulgaryzmów.

 

Coraz lepiej mi idzie walka z powielaniem schematów aczkolwiek to jeszcze jest długa droga by było naprawdę dobrze- dla mnie tak będzie dopiero wtedy, kiedy uda mi się odnaleźć taką dziewczynę, która przede wszystkim będzie spokojna, będzie w stanie kochać i być kochaną (czego moja była nie potrafiła, bo "ona prawdziwie kochała tylko byłego i on tylko ją prawdziwie kochał"), dla której nie będzie problemem zostawić przeszłość w szufladzie z napisem "do zakopania" (jeszcze to muszę przepracować- nie idzie mi to)- mógłbym wymieniać, ale mniej wiecej wiadomo co mam na myśli.

 

Myślę, że w przepracowaniu wielu spraw też dało mi wiele odcięcie się od matki (chociaż tej to się udziela "nagłe martwienie się o mnie"- czyżby obawa, że jak już jej ukochana córeczka będzie w Niemczech to nie będzie kto jej pieniędzy dawał?).

 

Tak więc jest to do przepracowania, ale jest to bardzo trudna walka z tym, co nam w głowie dom rodzinny zostawił.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja chodzę na terapię i, ku mojemu zdziwieniu, dała mi ona już bardzo dużo. Z większym spokojem patrzę w przyszłość i moja samoocena jest stabilniejsza.

TailsDoll, ja myślę, że zrobiłeś dwa błędy w kontakcie ze swoją byłą dziewczyną. Pierwszym z nich było włamanie na jej profil na "Naszej Klasie". Bez względu na to, co czułeś, nie miałeś prawa tego robić. Drugim z nich, choć rozumiem, że popełnionym z impulsu, było pocięcie się pod jej drzwiami. Mogła to odebrać jako szantaż emocjonalny. Ale, poza tym, faktycznie może być coś na rzeczy, że podświadomie wiążesz się z kobietami o podobnym charakterze do mamy. Chodzisz na terapię?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja chodzę na terapię i, ku mojemu zdziwieniu, dała mi ona już bardzo dużo. Z większym spokojem patrzę w przyszłość i moja samoocena jest stabilniejsza.

TailsDoll, ja myślę, że zrobiłeś dwa błędy w kontakcie ze swoją byłą dziewczyną. Pierwszym z nich było włamanie na jej profil na "Naszej Klasie". Bez względu na to, co czułeś, nie miałeś prawa tego robić. Drugim z nich, choć rozumiem, że popełnionym z impulsu, było pocięcie się pod jej drzwiami. Mogła to odebrać jako szantaż emocjonalny. Ale, poza tym, faktycznie może być coś na rzeczy, że podświadomie wiążesz się z kobietami o podobnym charakterze do mamy. Chodzisz na terapię?

Póki co nie, ale trzeba będzie, gdyż mimo mocnych postępów (odpychanie i odtrącanie choleryczek, i furiatek) uważam, że to za mało.

 

Z wejściem do niej na konto to była równie ciekawa sprawa, gdyż chętnie włamywała się na moje tak samo jak przeglądała mi telefon oraz (nie przyłapałem, ale ciotka mi mówiła, że widziała coś takiego) podbierała mi pieniądze z portfela. Włamałem się gdyż co miała otwarte nk i przechodziłem nagle minimalizacja, zamykanie laptopa, teksty "co ciebie tak interesuje" (nadmieniam, że robiła awantury gdy ja tak chciałem robić), jeszcze dorzucając do tego gadanie jej przyjaciółeczki.... Fakt, mogłem na to spojrzeć ze swojego konta (zdjęcia publiczne).

 

Próba samobójcza to już był impuls, bezradność

 

Ostatnio miałem okazję pogonić taką jedną o charakterze wypisz wymaluj moja matka- ukróciłem tę znajomość bardzo szybko jak tylko zauważyłem, że zaczęła wobec mnie odnosić się pogardliwie. Żadnej choleryczki w moim życiu, nigdy!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

TailsDoll, to dobrze, że dostrzegasz pewne mechanizmy, które rządzą Twoim postępowaniem. Mimo to, lepiej, aby działanie opierało się nie na odpychaniu kogokolwiek, ale na zmianie "partnera idealnego" w Twojej psychice. Chodzi o to, abyś nie angażował się w kobiety, z którymi związek może być destrukcyjny.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

U mnie relacje d-m nie istnieją. Czegoś się podświadomie bardzo boję. Dla mnie związek dwóch ludzi to ból i rozczarowanie. Życie w pojedynkę to po prostu mniej powodów do radości. Ale więcej do spokoju. Wiem, że gdybym jakąś poznał to musiałaby mi odegrać najpierw rolę matki. Żadna normalna się na to nie zgodzi. Więc z automatu taki związek byłby skreślony.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

New-Tenuis, cześc Aga na pewno to co sie wydarzyło w przeszłym zyciu rzutuje na nasze zachowania , dzieciństwo szczególnie, ja raczej staram sie nie krzyczec i jakos dogadywac sie bo uwazam ,ze dwójka ludzi na jakims tam poziomie moze sie dogadac ,ale jak to mowi moja kolezanka musza chciec i tyle, sporo osób jest na tyle zaburzonych ,ze krzyczy do siebie i obraza a na to sobie bym nigdy nie pozwoliła

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Rzucę banałem: relacja damsko-męskie z DDA/DDD są niezmiernie utrudnione, nieważne jak ktoś bardzo jest przystojny, udaje pewnego siebie i alfa. Bestia może wyjść z człowieka w każdej chwili i kobieta pójdzie w długą, nie ma się czemu dziwić.

 

Najgorzej mają ci, których liczne porażki działają de motywująco i nie uczą się na błędach.

 

Z DDD/DDA odczuwa się silną potrzebę bliskości, a tu nie ma kto jej zapewnić i koło się zamyka.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja zawsze jestem zgodna. :P

 

Ma to zarówno swoje plusy, jak i minusy.

 

Trudno jest obronić cząstkę swojego ''Ja'', gdy zbytnio ulega się wpływom środowiska.

 

Z drugiej strony poniekąd ułatwia adaptację, co niestety nie zawsze jest zdrowe. To już zależy od środowiska.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×