Skocz do zawartości
Nerwica.com

sekret szcześcia


Śmiercionauta

Rekomendowane odpowiedzi

Kokojoko, Ty wolisz twardo stąpać po ziemi a ja wolę latać pośród chmur z myślą co ma być to będzie (i wiem, że będzie dobrze, po za tym kiedy ostatni raz patrzyłaś w chmury? Albo na gwiazdy? Są takie cudowne :)

 

W Rzymie byłam - przepych nad przepychami... Zamiast widoku tony złota wolę popatrzeć na drzewa - naprawdę..

 

Szczegóły są bardzo istotne - jak nie najistotniejsze - niemądry przykład, ale nie chce mi się myśleć :P masz super samochód a taki szczególik nie masz ani benzyny ani żadnej stacji paliwowej obok siebie więc na co Ci taki samochód? Opisuj swoje życie gdzie chcesz, rób co chcesz - mi to jest tam obojętne, zrób coś żeby zdobyć to paliwo - chociażbyś miała iść 100 km do jakiejś stacji (albo idź na łatwiznę i zamów na allegro z dostawą do domu :)). Niby takie trywialne szczęście a tak jakoś trudno go osiągnąć... Ale jest to możliwe - jak się chce :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

to wraca znow do bagna w ktorym sie jest bo narzedzia jakimi dysponujemy wynika z tego bagnba w ktorym sie jest, trzeba by nowych narzedzi niezwiazanych z obecnym bagnem ale nowej jakosci , ktora ciezko jest wypracowac, potrzeba czasu i mozołu

chodziło mi właśnie o nowe narzędzia :)

często w bagnie nie mamy żadnych

 

-- 06 lut 2014, 22:38 --

 

nie powiedziałabym że benzyna jest szczegółem :P

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kokojoko, Ty wolisz twardo stąpać po ziemi

Ja mam dziecko i musze myslec, tez o nim a nie tylko o sobie ;) Czasy bycia "niebieskim ptakiem" mam za soba.

 

 

ja wolę latać pośród chmur z myślą co ma być to będzie (i wiem, że będzie dobrze, po za tym kiedy ostatni raz patrzyłaś w chmury? Albo na gwiazdy? Są takie cudowne :)

Pol godziny temu jak bylam na papierosie... Ale za dlugo na nie nie patrzylam, bo weszlabym w psia kupe ;) Musze patrzec pod nogi...

 

W Rzymie byłam - przepych nad przepychami... Zamiast widoku tony złota wolę popatrzeć na drzewa - naprawdę..

Szczegóły są bardzo istotne - jak nie najistotniejsze - niemądry przykład, ale nie chce mi się myśleć :P masz super samochód a taki szczególik nie masz ani benzyny ani żadnej stacji paliwowej obok siebie więc na co Ci taki samochód? Opisuj swoje życie gdzie chcesz, rób co chcesz - mi to jest tam obojętne, zrób coś żeby zdobyć to paliwo - chociażbyś miała iść 100 km do jakiejś stacji (albo idź na łatwiznę i zamów na allegro z dostawą do domu :)). Niby takie trywialne szczęście a tak jakoś trudno go osiągnąć... Ale jest to możliwe - jak się chce :)

Swoje paliwo mam, a rzeczy materialne mnie nie interesuja ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

socorro, oj ! jestem bez kawy! mało spałam :D jak wymyślę coś lepszego to kiedyś napiszę :D o śrubki - małe niewielkie - ale bez nich samolotu nie zbudujesz :D chodzi o sens...:))) idę spać!

 

Życzę wszystkim szczęścia, szczęścia i uśmiechu :D wszyscy mamy źle w głowach - ale jedni z tym walczą i są nieszczęśliwi a inni to przyjmują i cieszą się chwilą :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

lul, moja glowa sie nie przejmuj, mam w niej dobrze poukladane, a zmartwienia zostaw dla mojej przyszlej terapeutki, Tobie rozwiez radze jej poszukac, bo logowanie sie na NERWICA.COM o czyms swiadczy... Raczej nie o braku problemow ;)

 

Z Bogiem... Bez odbioru...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kokojoko, na pewno jesteś wyjątkową osobą, ale ja uważam - pilnuj siebie a będziesz w niebie i bankowo nie przejmuję się Twoją główką. Nie pomyśl sobie, że Cię atakuję czy coś - nic z tych rzeczy. Taka lekka przyjemna konwersacja.

 

Wiesz wydaje mi się, że Ty uważasz, że Twoja przyszła terapeutka załatwi sprawę... Możesz chodzić 7 dni w tygodniu na terapię a efektów nie będzie. Dla mnie na terapię jest już za późno i jestem ekonomiczna i szkoda mi pieniędzy. Przecież czuję kiedy jest mi źle i pytam się wtedy sama siebie o co mi chodzi. Doszukuję się problemu aż go nie rozwiążę i to jest dla mnie terapia.

 

Wiadomo, że zalogowanie się tutaj o czymś świadczy i przecież to widać - wykrzykuję to na całe gardło - MAM ŹLE W GŁÓWCE ;D (hahaha a portal szaleni.pl oraz szczęśliwi.pl mnie nie chcieli) kto normalny w dzisiejszych czasach jest szczęśliwy? Jestem mega walnięta, w głowie mam tak kolorowo, że tęcza przy mnie wydaje się bezbarwna i to bez psychotropów :P

 

Czytając Ciebie przypomina mi się Mały Książe i " jestem poważnym panem, zajmuję się poważnymi sprawami, moje życie jest przepełnione powagą - nie zawracaj mi głowy takimi rzeczami". Masz dziecko - czytaj mu bajki i baśnie - wbrew pozorom jest w nich dużo mądrości - aż człowiek może się zdziwić ile potrafią nauczyć. Właśnie MASZ DZIECKO - dla niektórych szczyt kobiecego spełnienia - gratuluję :)))

 

"Z Bogiem" o dziękuję z Bogiem to akurat mam dobre relacje. Może też stąd czuję się tak jak się czuję. Wierzę i nie boję się do tego przyznać - nie w instytucje, ale w Miłość w relacji Bóg-człowiek. Dzisiaj akurat ksiądz miał kazanie: " Bóg nie patrzy na Ciebie przez pryzmat Twoich grzechów, a mógłby powiedzieć jesteś grzesznikiem takim a takim: złodziejem, kłamcą - ale on patrzy na Twoje serce. I widząc, że walczysz - chociaż nie zawsze Ci wychodzi - ale starasz się poprawić, być lepszym - On Cię kocha i szanuje"... Ale ja nie mówię nikomu w co ma wierzyć a w co nie i sama wierzę w to co chcę. Wolność Tomku w swoim domku. Każdy jest panem dla samego siebie.

 

Z Panem Bogiem...:D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Sekret szczęścia? Hmmm... Każdy się nad tym zastanawia, co to jest szczęście, od czego zależy itd. Nie będę teraz pisać jako psycholog, tylko po prostu jako zwyczajny człowiek ;) Psychologa pozytywna - spoko, cebulowa teoria szczęścia Czapińskiego - fajna teoria, ale jak to teoria - teoretyczna... A jak z tym szczęściem bywa w praktyce? U mnie działa to tak, że najbardziej szczęśliwa jestem, kiedy niczego nie oczekuję, nie spinam się... Tutaj sprawdzają się słowa kogoś mądrego: "Czasem kluczem do szczęścia jest oczekiwać mniej od losu. Dzięki temu unikniesz rozczarowań". Coś w tym jest. Nie oczekując niczego, niczego Ci nie brakuje i potrafisz cieszyć się tym, co małe, czego inni może nawet nie dostrzegają, bo uważają, że to jest oczywiste, że to im się należy, że to ma każdy, więc to żadne szczęście. To trochę tak jak ze zdrowiem - póki nam nic nie dolega, nie doceniamy, że mamy zdrowie. Dopiero jak sami zachorujemy albo ktoś z naszych bliskich, zaczynamy doceniać, jakim skarbem jest zdrowie i dobra kondycja. Odzyskać zdrowie - to by było szczęście - myślimy... Nie oczekiwać nie znaczy nie marzyć czy nie stawiać sobie celów. Dostrzegam jednak tendencję, że ludzie mają chore ambicje i niezdrowe, wygórowane oczekiwania wobec siebie samych i innych i przez to często czynią siebie (i innych) nieszczęśliwymi. Kieruje nami jakaś chora zazdrość - sąsiad buduje dom, to i ja muszę budować, koleżanka poszła na kolejne studia, to i ja muszę, przecież nie będę gorsza, kumpel z roboty ma świetne auto, ja kupię sobie lepsze. Sami dajemy się wpędzić w jakiś wyścig szczurów. Brakuje refleksji, czy w ogóle jest to nam potrzebne do szczęścia - czy kolejny kierunek studiów, samochód albo większy dom sprawią, że będę szczęśliwsza/szczęśliwszy? Może właśnie to mnie unieszczęśliwia? Może nie potrzebuję wielkiej willi jak sąsiad, bo mieszkam z partnerem i w zupełności wystarcza nam 50-metrowe mieszkanie w bloku? Poza tym, kto by tyle metrów u nas sprzątał? Dajemy sobie wmówić, że coś nas uszczęśliwi, chociaż tego do szczęścia wcale nie potrzebujemy. Niemałą rolę odgrywa w tym wszystkim konsumpcjonizm i media, reklamy, które krzyczą, że coś tam marki X czy Y sprawi, że będziemy radośniejsi, piękniejsi, szczuplejsi, zaradniejsi, atrakcyjniejsi - czytaj: ogólnie szczęśliwsi. No i łykamy te slogany, zachłystujemy się nimi, a nie mogąc sprostać wykreowanym w nas potrzebom i oczekiwaniom, potykamy się o własne "szczęście". Zapominamy, że to nie nasze rzeczywiste potrzeby, że to reklamy sprawiły, że pojawiła się w nas taka potrzeba, którą dodatkowo napędzają inni, którzy też uwierzyli w reklamy i już biegną do sklepu kopić sobie "szczęście". Paradoksalnie zauważyłam, że im mniej oczekuję, tym więcej dostaję od losu. I już coraz rzadziej daję sobie wmówić, że coś jest mi niezbędne do szczęścia, bo sama decyduję, co dla mnie oznacza szczęście.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Oto moje sekrety szczęścia:

- czytanie książek

-oglądanie seriali zwłaszcza Kiepscy, Pierwsza Miłość,Czas Honoru

-słodycze

-renta

-rozmowa z Madzią,Ulą, Joanna i inne

-wizyta u psycholog i psychiatry

-życie w demokracji

-Szkło kontaktowe

-mój kochany kocyk

-i inne.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Oto moje sekrety szczęścia:

- czytanie książek

-oglądanie seriali zwłaszcza Kiepscy, Pierwsza Miłość,Czas Honoru

-słodycze

-renta

-rozmowa z Madzią,Ulą, Joanna i inne

-wizyta u psycholog i psychiatry

-życie w demokracji

-Szkło kontaktowe

-mój kochany kocyk

-i inne.

Twoje posty najczesciej trafiaja w samo sedno :brawo: gdybym ja potrafiła się tak wszystkim cieszyc, ehh :105:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

sama decyduję, co dla mnie oznacza szczęście.

no wlasnie wiec jezeli komus kolejny kierunek studiow, wiekszy dom, czy nowy samochod jest potrzebny do szczescia to czemu to umniejszac? MNie mnie innymi uszczesliwiaja remonty, tworzenie czegos nowego,planowanie i patrzenie na efekt. Poza tym ciesza mnie male rzeczy jak detektywmonka, :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

życie w demokracji

funny-army-42000-tons-of-pure-democracy.jpg

 

 

Co do sekretu szczęścia,sam nie wiem,to chyba każdy sam sobie określa,co może być dla niego szczęściem,dla jednego małe bzdety,dla drugiego tylko wielkie osiągnięcia,dla trzeciego coś pośredniego.

Zależy też imho z czym człowiek się para,co mu siedzi na głowie,jeśli problemy są zbyt przytłaczające,czy psychika osoby za słaba,nawet nie bardzo człek widzi wtedy jakiekolwiek szczęście.

 

Co do mnie,nie mam jakiejś recepty na szczęście,własne,czy innych,każda ludzka wartość/radość może stracić na znaczeniu w mgnieniu oka czasem.

Czy powiedzmy że nadal "szukam",pewności że się znajdzie - nima.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

no wlasnie wiec jezeli komus kolejny kierunek studiow, wiekszy dom, czy nowy samochod jest potrzebny do szczescia to czemu to umniejszac?

Racja. Ale naszła mnie też refleksja w tym temacie. Dążenie do szczęścia to także budowanie wizji, snucie marzeń, posiadanie jakiegoś celu - nie dla wszystkich rzecz jasna, ale jednak dla wielu ludzi to jakaś droga do osiągnięcia tego szczęścia. Problem pojawia się w momencie, kiedy osiągamy już te założenia, docieramy do tych poszczególnych etapów, które miały nam dać szczęście - budowa domu czy ukończenie jakiegoś wymarzonego kierunku, a to okazuje się za mało. W momencie dotarcia do tych granic wszelkiej szczęśliwości, okazuje się, że to jednak nie dało tej pełni szczęścia, o której myśleliśmy. I tworzy się błędne koło, złe rozumowanie, złe pojmowanie i skupianie się na rzeczach materialnych. Nie wiem, czy ktoś rozumie o co mi chodzi, ale ja kiedyś wpadłam w to błędne koło. Meldowałam się na tych punktach, które miały mnie uczynić szczęśliwą, ale coś nadal nie trybiło i chciało się więcej, więcej.

 

Całe szczęście z materialnego pojmowania szczęścia szybko się wybiłam. I zaczęły cieszyć małe chwile, coś czego nie dało się zmierzyć pieniądzem, papierem, uchwycić na fotografii, a zostało w formie wspomnień. W tym zakresie przeżyłam jeden pełny rok na takiej fali szczęśliwości, czułam się super spełniona, a akurat porzuciłam wszystko to, co według innych miało mi zapewnić przyszłe szczęście - studia, karierę, budowanie domów i takie tam. Pojechałam w świat i było super. Polecam. :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Rebelia, nie wiem..ale mnie sie wydaje ze szczescie to chwile nie ciagly proces..wiec nawet jezeli osiagamy jakis cel i przez chwile jestesmy szczesliwi to raczej dobrze, Ja np. lubie swoje zycie, mam wszystko co mi do szczescia potrzebne, a jednak tak naprawde szczesliwa to bywam a nie jestem. Moze to dobrze ze ludzie wciaz szukaja, stawiaja sobie nowe cele bo to ich rozwija byleby nie zapominali doceniac drobnych chwil i rzeczy ,,,tych codziennych.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja tam się cieszę, że szczęście to chwile, a nie ciągły stan. Wątpię zresztą, czy uczucie szczęśliwości ma w ogóle prawo istnieć w formie ciągłej, biorąc pod uwagę naturę człowieka-poszukiwacza. Poza tym, nawet jeśli byłoby możliwe, to przynajmniej znając siebie, zrobiłoby się nudne i byłoby mi mało, szukałabym czegoś więcej.

 

Dla mnie taka droga oparta na stawianiu sobie jakiś wymagań jest ok, bo dzięki temu mam przynajmniej jakiś cel. Na przestrzeni lat zresztą już zluzowałam, bo o ile to poczucie szczęścia i dążenie do niego było dla mnie w top 5 najważniejszych rzeczy świata, tak teraz widzę, że bez nastawiania się to szczęście przychodzi częściej i to ze spraw i dziedzin życia, po których najmniej bym się tego spodziewała.

 

Tak czy siak, choroba też pomogła mi pewne rzeczy zrozumieć, spotkania z terapeutą - przez to nieco inaczej patrzę już na świat i ogólnie otaczającą mnie rzeczywistość. Coś co kiedyś byłoby tragedią, dziś jest lekcją. I pomimo początkowego stanu zawieszenia, zdołowania, jakoś potrafię z tego wyciągnąć wnioski i naukę na przyszłość. Co de facto też jest w jakiś sposób dążeniem do bycia lepszym człowiekem czy człowiekiem bardziej zadowolonym z siebie.

 

Co dała mi w tym zakresie terapia? Ano to, że nie ma górnej granicy wieku, kiedy człowiek powinien skończyć realizować swoje postanowienia, bo "już za późno", bo "nie da rady", bo "lata już nie te i wstyd". Jasne, baletnicą już nie zostanę, ale mogę wiele innych rzeczy, o których niegdyś myślałam, że już pies pogrzebany, bo powinnam myśleć o tym dużo wcześniej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Co dała mi w tym zakresie terapia? Ano to, że nie ma górnej granicy wieku, kiedy człowiek powinien skończyć realizować swoje postanowienia, bo "już za późno", bo "nie da rady", bo "lata już nie te i wstyd". Jasne, baletnicą już nie zostanę, ale mogę wiele innych rzeczy, o których niegdyś myślałam, że już pies pogrzebany, bo powinnam myśleć o tym dużo wcześniej.

dokladnie :D Ja tez na terapii zrozumialam ze na nic nie jest za pozno i nie wolno sie zamykac w jakies ograniczenia. W sumie to dopiero tam uslyszalam ze moge wszystko no to zaczelam zycie od nowa bez ograniczen.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

sama decyduję, co dla mnie oznacza szczęście.

no wlasnie wiec jezeli komus kolejny kierunek studiow, wiekszy dom, czy nowy samochod jest potrzebny do szczescia to czemu to umniejszac? MNie mnie innymi uszczesliwiaja remonty, tworzenie czegos nowego,planowanie i patrzenie na efekt. Poza tym ciesza mnie male rzeczy jak detektywmonka, :)

Ja się cieszę z tego,że nie długo znów do mojej psycholog i psychiatry pojadę :mrgreen:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

sama decyduję, co dla mnie oznacza szczęście.

no wlasnie wiec jezeli komus kolejny kierunek studiow, wiekszy dom, czy nowy samochod jest potrzebny do szczescia to czemu to umniejszac?

Candy, absolutnie niczego nie chcę umniejszać. :) Może akurat komuś większy dom czy nowy samochód jest potrzebny do szczęścia. :) Chciałam tylko zwrócić uwagę na to, że wiele osób nie wie, czego tak naprawdę chce od życia i daje sobie wmówić (np. przez reklamy), że potrzebuje tego albo tamtego, by być szczęśliwym. Tymczasem potem okazuje się to jedynie pseudo-szczęściem. Już samo określenie, czego potrzebujemy, by być szczęśliwymi, jest swego rodzaju szczęściem :) Chodzi właśnie o samodzielne określanie własnych potrzeb, a nie pozwalanie na to, by ktoś za nas decydował o tym, co jest nam potrzebne w byciu/bywaniu szczęśliwym ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

"Nie usiłuj naginać biegu wydarzeń do swojej woli, ale naginaj wolę do biegu wydarzeń, a życie upłynie ci w pomyślności". Epiktet

 

Myślę że to jest mądre zdanie...poza tym. Czy my w ogóle wiemy czym powinno być nasze szczęście? Jak powinno wyglądać?...Kiedyś oglądałem relacje z targów luksusu z Moskwy i wypowiadała sie jedna babka która powiedziała że bardziej szczęśliwa była kiedy była biedna...ale nie oddała by bogactwa, bo coś tam jej daje(nie pamiętam co)... Rzeczy zdają sie ludzi raczej unieszczęśliwiać na dłuższą metę. Chociaż tak bardzo za nimi gonimy i wydaje nam sie że nas uszczęśliwią...no ja w każdym bądz razie nawet nie wiem jak szczęście powinno wyglądać

 

-- 11 lut 2014, 17:57 --

 

widzę że ekspert pisze to samo... mnie właśnie ta kwestia zastanawia. Zastanawia mnie jak to jest, że taka masa ludzi chce zostać:lekarzem, detektywem, piłkarzem, hirurgiem itd... chce zarobić 100, 500 tyś zł...chcą mieć taki i taki samochód, dom....A jak już to mają to bardzo szybko dochodza do wniosku "to nie to"...tylko co jest nie tym? Czego oni sie spodziewali i czemu tego nie dostali? Okazuje sie że nie gonili za rzeczą, tylko za czymś co ta rzecz miała sprawić, a nie sprawiła.

 

Co ciekawe w dzisiejszych czasach moim zdaniem dochodzi juz do patologi. Dla mnie książki typu "potęga podświadomości" "sekret" itd...to jest patologia egocentryzmu i czegoś co może nas chyba tylko unieszczęśliwić(juz pomijam kwestię działania podanych tam metod)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×