Skocz do zawartości
Nerwica.com

Chce obniżyć sobie wykształcenie


carlosbueno

Rekomendowane odpowiedzi

Myślę że wykształcenie podstawowe najbardziej mi by odpowiadało bo więcej do życia potrzeba nie jest. ;)

 

Bez przesady, najlepiej jest mieć choćby zawodowe wykształcenie. Mam kumpla, który skończył tylko podstawowe i naprawdę ciężko jest mu znaleźć sensowną pracę. Jak już się do czegoś załapie to na krótko i raczej doraźnie...

 

Zależy kto jak w życiu mierzy, jakie ambicje posiada. Jeżeli ktoś chce być dziennikarzem i już od gimnazjum konsekwentnie realizuje to marzenie jest w stanie naprawdę dobrze się ustawić. Myślę, że po prostu trzeba mieć na siebie pewien plan, którego ja np. nie miałem. Gdybym mógł coś zmienić to na pewno po gimnazjum poszedłbym do jakiejś zawodówki. Nie dość, że dwa dni w tygodniu chodzi się do pracy na praktyki, dostaje się za to 120 zł miesięcznie, to już na starcie dorosłego życia w wieku 18/19 lat ma się 3 lata doświadczenia zawodowego :smile: Co to za problem pójść później do 2 letniego uzupełniającego liceum?

Moi znajomi, którzy pokończyli zawodówki potrafią w swojej pracy wyciągać nawet do 2.5 tyś. A przecież zawodówka nie zamyka drogi na studia.

W sumie nawet myślałem o zawodówce, ale to były jeszcze czasy gdzie ciągle wierzono, że iść należy do liceum, no minimalnie to do technikum, a potem na studia... że niby te studia miały coś dawać wszystkim, którzy na nie pójdą... że zawodówki to są dla skończonych idiotów... Ech. :roll:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ale OK, jestem w stanie przyznać ci częściowo rację po zastanowieniu, bo zawsze zam powtarzam że ludzie to idioci i potrzebują bata nad głową żeby coś robić. Faktycznie postulowałbym zamknięcie wszystkich tych prywatnych uczelni, podwyższenie trudności egzaminów na studia itd - tak, żeby studiowali tylko ci którzy faktycznie powinni. Ludzie nadający się najwyżej na obsługę kasy w Biedronce (żeby nie było że komuś ubliżam - sam takim kimś jestem) powinni iść do roboty a nie nabijać sztuczne wykształcenie. Tyle że tu wchodzi do gry problem umów śmieciowych, itd... TO należałoby najpierw zlikwidować. Jak młody człowiek zobaczy że na kasie w Biedronce może zarobić na utrzymanie, to lawinowo bezrobocie by zmalało.

Deader, Ty nie ogarniasz jednej rzeczy. Na obsługę kasy w Biedronce (i każdą inną pracę za minimalną - no nawet z tego co czytałem to na kasie w Biedronce to się wyciąga 1,5 minimalnej) jest tona kandydatów. Teraz pracobiorcy dostają dziesiątki lub setki CV na każde miejsce pracy. Jak jakiś portal śledzi liczbę zgłoszeń i wizyt na ogłoszeniach, to po paru dniach już są setki.

Jak ludzie przestaną chodzić na studia to sytuacja się jeszcze pogorszy.

 

-- Pn sty 13, 2014 4:05 pm --

 

carlosbueno jeżeli myślisz, że zrozumienie matematyki opiera się wyłącznie na zdolnościach masz błędne myślenie. To przede wszystkim ciężka praca. Co mi po moich zdolnościach gdybym przez całe święta nie przerobiła całej książki całek? Nic, oblałabym analizę i tyle by mnie było na studiach co jeden semestr.

Weź sprawdź swój przywilej. Nie każdy tak szybko ogarnia co w książkach pisze żeby się tego wszystkiego co trzeba nauczyć. Ja musiałem ciężko pracować żeby zdać algorytmy i struktury danych i architekturę komputerów i podstawy programowania. Matmy już się nie udało.

 

-- Pn sty 13, 2014 4:08 pm --

 

deader, Jeszcze w latach 90-tych ludziom wydawało się że bo byle jakich studiach będzie praca i tak nauczyciele, media, rodzice to dzieciakom wpajali.

Dobrze pamiętam te czasy i powtórzę - trzeba było być wyjątkowo mało rozgarniętym żeby w to wierzyć. Do dziś pamiętam taką akcję: w podstawówce byłem naczelnym gazetki szkolnej. Nasz opiekun w celu "poszerzenia horyzontów" załatwił nam wycieczkę po radiu Zet (było to jeszcze poprzednie millenium, przypominam). Miałem wtedy fazę na to żeby zostać dziennikarzem, więc pod koniec zapytałem jednego z redaktorów czy studia dziennikarskie pomogły mu w karierze. Facet odparł że nie, bo studiował weterynarię - dziennikarzem albo "się jest" albo nie, żadne studia tego nie nauczą.

 

Rząd, media, nauczyciele, rodzice - wszyscy dookoła kłamią jak najęci, trzeba być naprawdę naiwnym żeby im uwierzyć. Choć nie jestem bez winy bo raz w życiu zagłosowałem na Tuska więc też jak idiota dałem się nabrać. Ale na tym się to nie skończy - wyciągnąłem z tej debilnej decyzji wnioski i sytuacja się nie powtórzy....

Mówisz że trzeba być naiwnym a sam dowiedziałeś się tylko przypadkiem bo byłeś na wycieczce.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Werty, No najlepiej mieć zawodowe( ale poparte umiejętnościami i najlepiej jeszcze jakieś kursy dodatkowe) i jeszcze jakiś język znać angielski lub niemiecki i świat stoi otworem bo tam takich ludzi szukają z fachem w ręku, a i w Polsce można przyzwoicie zarobić. No ale Ci z wykształceniem zawodowym zwłaszcza młodsze roczniki to często o patologie zahaczają albo niewiele się w tej szkole nauczyli bo poziom spadł, no ale przynajmniej nie zmarnowali 18 lat na naukę żeby później zasuwać na budowie czy w Biedronce.

 

Na mnie państwo pośrednio łożyło 18 lat bo tyle uczyłem się w państwowych szkołach żeby być bezrobotnym albo fizolem wykonującym najprostsze prace gdzie spokojnie 4 klasy podstawówki by wystarczyły aby mieć proste rachunki, czytać i pisać. Kiedyś tak było i nadal tak jest w wielu krajach ale w Polsce rządowi, ludziom, rodzicom zachciało się mieć fizoli z wyższym wykształceniem a później państwu brakuje środków na rozwój nauki, wynalazki itd bo wydają na bezsensowne kształcenie ludzi takich jak ja i miliony podobnych.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Przecież wiesz Carlos doskonale dlaczego rządy od końcówki lat 90 usilnie promowały studia wyższe. Jako socjolog wiesz, ale niektórzy może nie. Chodziło to, aby sztucznie zaniżać wskaźniki bezrobocia w tej grupie wiekowej. A poza tym większość młodych roczników miała jakieś zajęcie więc wyjebongo. Tego co będzie później nikt z rządzących w swojej bezmyślności nie przewidywał.

 

No ale Ci z wykształceniem zawodowym zwłaszcza młodsze roczniki to często o patologie zahaczają albo niewiele się w tej szkole nauczyli bo poziom spadł

 

Powiem ci, że też tak większość życia myślałem, ale z ostatnich obserwacji gdzie w mojej pracy mamy uczniów na praktykach (dwa razy w tyg.) muszę zaprotestować... Może tak było, ale chyba coś się zaczyna zmieniać. Ci młodzi garną się do roboty, no i przez to do nauki zawodu. Jeżeli chodzi o ich zachowanie nic nie można im zarzucić, ba! Można z nimi całkiem sensownie pogadać.

Może to idzie w drugą stronę? Tak sobie pomyślałem, że może teraz bardziej obrotna część młodzieży wybiera zawodówki, aby mieć lepszą pozycję na rynku pracy po szkole, jakieś doświadczenie zawodowe, kilka złotych w kieszeni. Wszyscy ci, których znam deklarują, że chcą skończyć liceum, ale uzupełniająco.

 

Być może tylko ja na takich porządnych trafiłem. Nie wyciągam zbyt daleko idących wniosków, aczkolwiek wiesz, może zmienia się profil osób uczęszczających do zawodówek :smile:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Werty, Doskonale wiem dlaczego rządy promowały studia wyższe ale się z tym zdecydowanie nie zgadzam, tym bardziej że Polska powieliła błędy wielu innych krajów ale chyba nigdzie aż tak nie umasowiono studiowania, może dlatego że na zachodzie są większe podziały klasowe( ogólnie kraje postkomunistycze brylują w ilości studentów). Teraz to co drugie dziecko robotnika, chłopa ma wyższe wykształcenie, lub studiuje pozornie to awans społeczny ale w wielu przypadkach te studia mu się na wiele nie przydadzą a i poziom tych ludzi nie różni się niczym od ich rodziców po zawodówkach czy dziadków po podstawówkach. Poznałem kupę ludzi z raczej słabym wykształceniem i ogólnie erudycją co jednak za wszelką cenę chciały mieć wykształcone dzieci, myśleli że po tym bóg wie co będą robić ale myślę że od paru lat się to zaczyna zmieniać i powraca do normy.

 

A co tych absolwentów zawodówek to chodziło mi o tych nieco młodszych ode mnie urodzonych w drugiej połowie lat 80-tych, teraz gdy dzieciaki widzą że studia niewiele dają to może do zawodówek idą z myślą o przyszłości, a był taki okres ze szli tam głównie ci co się nie dostali do liceów czy techników, często właśnie patologia czy o obniżonych zdolnościach intelektualnych.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Werty, No najlepiej mieć zawodowe( ale poparte umiejętnościami i najlepiej jeszcze jakieś kursy dodatkowe) i jeszcze jakiś język znać angielski lub niemiecki i świat stoi otworem bo tam takich ludzi szukają z fachem w ręku, a i w Polsce można przyzwoicie zarobić. No ale Ci z wykształceniem zawodowym zwłaszcza młodsze roczniki to często o patologie zahaczają albo niewiele się w tej szkole nauczyli bo poziom spadł, no ale przynajmniej nie zmarnowali 18 lat na naukę żeby później zasuwać na budowie czy w Biedronce.

Myślę, że powszechność patologii jest głównym powodem dla którego ludzie wolą studiować humanistyczne przedmioty niż iść do zawodówki.

Może po prostu by zrobili jakąś krzyżówkę zawodówki ze studiami humanistycznymi tak by nie było tam patologii tylko ludzie na poziomie?

 

Jakby mi zmierzono bardzo dokładnie poziom mojej wiedzy, to pewnie by mnie "degradowano" do wykształcenia podstawowego.

Hahaha. U mnie chyba byłoby podobnie :lol: .

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Sorrow, Jak ja chodziłem na swoje humanistyczne studia to na dziennych patologii nie było, minimum połowa to były dzieci dość zamożnej klasy średniej, patologia to prędzej na zaocznych lub prywatnych i raczej w późniejszych latach.

 

A co do mojej obecnej wiedzy to z matmy nie wiem czy bym podstawówkę zaliczył, gimnazjum to na pewno już za wysokie progi, z pozostałymi ścisłymi i angielskim tez problem bym miał, myślę tylko że z historią, geografią i j.polskim( choć lektury już pozapominałem) bym se poradził. Zresztą 90 % ludzi którzy pokończyło szkoły lata temu, gdyby teraz dać im testy to by miało z zaliczeniem gimnazjum problem o maturze i szkole średniej nie mówiąc. No ale tak się kończy wkuwanie na pamięć bzdur, ludzie szybko to zapominają.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mnie w ogóle nie powinni przyjmować na studia, była to jakaś wielka pomyłka, od początku studiów byłem najbardziej tępy i najmniej zmotywowany do studiowania na roku. Takie osoby, jak ja raczej nie studiują.

Ale teraz być może za kilka dni, albo tygodni wyleją mnie ze studiów z hukiem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Sorrow, Jak ja chodziłem na swoje humanistyczne studia to na dziennych patologii nie było, minimum połowa to były dzieci dość zamożnej klasy średniej, patologia to prędzej na zaocznych lub prywatnych i raczej w późniejszych latach.

Miałem na myśli zawodówkę. Mi chodzi o to żeby były zawodówki dla kulturalnych ludzi którzy teraz są wypychani przez hołotę na bezsensowne studia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja mam pytanie. Mam aktualnie wykształcenie średnie pełne. To był wielki błąd, bo przez rodzinkę musiałem zrezygnować ze studiów i teraz żałuję, że chciałem iść do liceum, by o rok szybciej dostać się na studia. Mam pytanie, czy mogę sobie obniżyć wykształcenie do gimnazjalnego i potem udać się do zawodówki? (Państwowo chyba się nie da, żebym chodził z młodymi szczylami, tylko bym płacić musiał, prawda? Są niby licea dla dorosłych, ale o zawodówkach nie słyszałem. Ktoś jest zorientowany w temacie?)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tak jak pisze Zujzuj są prywatne szkoły zawodowe dla dorosłych, ale pomijając te zawodówki... Są takie kursy, i to dotowane, że nie trzeba dla zdobycia zawodu zapisywać się do zawodówki. Poza tym sprawdź cech rzemiosł różnych w swojej okolicy. Oni często dorosłym oferują zdobycie sensownego zawodu (tzn tytułu czeladnika) i czasami automatycznie pracę.

 

patologia to prędzej na zaocznych lub prywatnych i raczej w późniejszych latach

 

Ja osobiście zetknąłem się z czymś takim w 2005 roku po raz pierwszy. Wcześniej studenci, których znałem to byli ludzie na naprawdę dobrym poziomie intelektualnym. Dopiero w 05/06 poznałem poprzez brata kilku ludzi - może nie z patologii, i nie jakiś skończonych durniów - którzy nigdy nie powinni iść na żadne studia. Po prostu nie powinni studiować, bo nie mieli żadnych predyspozycji. Chodzi mi o to, że byli to ludzie z przeciętnych liceów (aby nie powiedzieć podrzędnych), którzy ledwo prześlizgiwali się przez semestry, lecz jakoś przyfarcili na nowej maturze (a nowa matura w porównaniu do starej to niebo a ziemia) i się podostawali na studia. Na studiach to samo; od sesji do sesji, prześlizgiwanie się, praca magisterska obroniona na granicy przyzwoitości. Nie dziwne więc, że w Polsce tak drastycznie obniżył się poziom w szkołach wyższych.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja też się ledwo prześlizguję od sesji do sesji, a pracę to nie wiem, czy w ogóle dam radę obronić. Niedługo prezentuję ją u promotora, może być "ciekawie".

Do połowy szkoły średniej nie lubiłem nieuków, potem sam się taki stałem i to w bardzo silnej wersji.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja osobiście zetknąłem się z czymś takim w 2005 roku po raz pierwszy. Wcześniej studenci, których znałem to byli ludzie na naprawdę dobrym poziomie intelektualnym. Dopiero w 05/06 poznałem poprzez brata kilku ludzi - może nie z patologii, i nie jakiś skończonych durniów - którzy nigdy nie powinni iść na żadne studia.
Ja w tym samym roku ;) dziewczyna studiowała pedagogikę zaocznie, a nawet czytać dobrze nie umiała a podstawowa wiedza o świecie też kiepska i wiara w jakieś gusła i zabobony rodem sprzed kilkudziesięciu lat. No ale ja sam niewiele lepszy nie potrafię nawet zadań z I klasy gimnazjum z matmy rozwiązać ;)

mark123, no ale studiujesz informatykę, nawet jeśli na kiepskiej uczelni to zawsze lepsze niż studia humanistyczne i przynajmniej coś na komputerze umiesz zrobić, a ja jestem kompletnym zerem w tym temacie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

mark123, no ale studiujesz informatykę, nawet jeśli na kiepskiej uczelni to zawsze lepsze niż studia humanistyczne i przynajmniej coś na komputerze umiesz zrobić, a ja jestem kompletnym zerem w tym temacie.

Moje umiejętności informatyczne są prawie zerowe, nie umiem prawie nic ze swojej pracy inżynierskiej, a z wykładów, ćwiczeń nie rozumiem kompletnie nic, nic nie notuję, nie słucham i w ogóle nie jestem zainteresowany, ale już niedługo może to wszystko wyjdzie na jaw i mnie w końcu wywalą, co już dawno powinni zrobić. Jestem chyba jedynym studentem, który absolutnie nie powinien studiować, a studiuje.

Umiejętności większe lub mniejsze, to mają, ale wszyscy studenci oprócz mnie.

Nawet, jeśli jakimś cudem skończę studia, to tak jakbym ich nie miał.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Matura, którą się zdaje za 30% z każdego przedmiotu to jakiś żart. Powinno się ją zlikwidować, to wydatek i zabieranie czasu piszącym i sprawdzającym. Łatwiej przy tej maturze dostać się na cięższe studia, bo dawniej materiał na egzaminie wstępnym był o wiele szerszy niż to czego uczono w szkole (medycyna, informatyka, SGH itd.).

 

Na studiach też poznałem masę jełopów, brak obejścia, pierwszy raz w dużym mieście albo z "państwo" z wielkiego miasta, nie mówiąc już o kwestiach merytorycznych czy wiedzy ogólnej, dziewczyny przychodzące z nastawieniem " z mężem i po ślubie", które po roku miało pół miasta. Ludzi na poziomie naprawdę było niewielu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Poziom w szkolach wyzszych MUSIAL sie obnizyc skoro ma je ukonczyc 90% populacji a nie 25% jak kiedys

Za czasów PRL to 6% społeczeństwa miało tylko wyższe wykształcenie a matura była dużo bardziej elitarna niż dzisiejsze studia, pamiętam jak moich rodziców jeszcze na początku lat 90-tych podziwiano że maturę mają ;) a jeśli na wsi pojawił się ktoś z wyższym to traktowano go jak nadcżłowieka. A dziś, wystarczy pooglądać program "matura to bzdura" aby zobaczyć jaki poziom mają dzisiejsi studenci.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Fajnie, wy wszyscy tacy super, ekstra, mega, ultra, hiper mądrzy, oświeceni, najinteligentniejsi i pomiatacie innymi. Fajnie to tak się śmiać z głupszych od siebie? Jesteśmy ponoć homo sapiens i według konstytucji jesteśmy równi sobie. To nie moja wina, że natura nie obdarzyła mnie urodziwością, inteligencją, rozwiniętym hipokampem, siatką dyfrakcyjną i wieloma innymi predyspozycjami, jakimi was obdarzyła. Teraz wymaga się od każdego, aby miał wykształcenie wyższe. Na litość Boską, za PRL wystarczyło być po podstawówce, by zostać gońcem, dziś trzeba mieć CO NAJMNIEJ wykształcenie wyższe, by zmywać naczynia. Świat oszalał. Kto wpadł na durny pomysł z czasem zimowym i letnim? Z przestawianiem zegarków, jak to niesamowicie niekorzystnie wpływa na rytm okołodobowy i zegar biologiczny. Nie wystarczająco nasza cywilizacja nam już funduje rozstrój tego pięknego systemu samoregulacji, zmysłów i percepcji? Ja już mam dość ciągłego wyśmiewania się z głupszych. Owszem, jestem głupi i co z tego? Kogo obchodzi martwiczo wrzodziejące zapalenie powięzi, albo przyczynek do morfologii wymoczków włoskowatych Dmowskiego? Pan po socjologii powinien wiedzieć, o czym piszę. To, że jestem głupszy, nie znaczy, że jestem gorszy! Gdzie ta wasza tolerancja?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×