Skocz do zawartości
Nerwica.com

Pomozcie mi wyjsc z domu !


didado1

Rekomendowane odpowiedzi

Powiedzcie jak dlugo moze to trwac ja bylem pewny po tym miesiacu ze mam to za soba bylem tak nabuzowany mialem tak pozytywnie mozg zawalony ze nawet bym nie pomyslal ze cos takiego moze sie jeszcze przytrafic :cry: terapia mnie tak nakrecala dawala mi takiego kopa i bylo dobrze az do momentu kiedy znow nie pojawily sie objawy to one spowodowaly ze znow mam tak podly nastroj one mnie wykanczaja one mnie pozbawiaja sensu zycia :cry: bo zamiat sie cieszyc nawet dzisiejszym dniem ze jestesmy z synem razem zabrac go do parku cos ugotowac pobawic sie z nim to leze w lozko od czasu do czasu zerkam na forum patrze czy ktos mi odpisal on siedzi oglada mini mini wiec powiedzcie mi tak ma wygladac moje zycie ? :cry: Jestem zalamany dzieki ze jestescie dzieki za kazde wasze slowo za to ze macie chwile wpasc dopisac za to ze sie nie znamy ze moge byc szczery ze mnie rozumiecie i ze wiecie co czuje :cry: dzieki ze wyszedlem z domu dzieki ze walcze nieudolnie ale ciagle walcze :cry: kazdy dzien to strach przed smiercia to ochota na smierc to popadania w skrajnosci w skrajnosc to polegiwanie to slabosc to uczucie zlosliwego nowotwora to burza mozgu a gdzie w tym wszystkim jest radosc zycia ? Orange masz racje mnie sciaga na kolana :( Rozo mysle na tyle trzezwo ze juz sam nie wiem co mam myslec na temat tego szpitala dzis jestem na oddziale dziennym przyjezdzam rano i siedze praktycznie do wieczora :( walcze tam o nic sila psychiki jest wyzsza nie wiem czy jest jeszcze w stanie ktos mi pomoc :?: wiem ze moge zrobic to sam dla siebie ale jak to zrobic jak zaczynam stawac sie na zycie obojetny dawniej bardziej panikowalem jak cos mi sie dzialo dzis mysle ze umre i to wszystko czy to terapia tak wplynel aczy ja juz jestem tym zmeczony ciazko powiedziec :cry:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja caly czas tez styaram sie walczyc. Z tym zeby isc walczyc gdzies na terapie to potrzebuje jakies leki. Miałem alprox ktory wybrałem i nie pomogl.

I pani ktore mi przepisala (psychiatra) stwierdzila ze juz nie przyjdzie do mnie mi przepisac lekow. Nikt nie chce przepisac, ptrzyjsc. I jak ja mam sie wybrac do lekarza skoro nie moge? Bo potrzebuje lekow? Konowaly strajkowac by tylko chcieli...WWrrr straszna frustracja przezemnie dzis przemawia ale mam dosc tego wszystkiego!! Stwierdzam, ze oni nie chca pomoc tylko kase wyciagac.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Słuchajcie kochani,a mam jeszcze jeden wypróbowany sposób-próbujcie tak się zachowywać,żeby rozśmieszać innych.Ja to nazywałam rozśmieszaniem nerwicy.Dążąc do rozweselenia innych-człowiek tak się w to wczuwa,że nawet jak jest mu źle i smutno,to wygrywa śmiech.Z czasem przeradza to się w faktyczny optymizm,a momentami nawet w głupawkę,co wcale nie jest takie złe.Szczególnie ty NnNn masz ku temu świetną okazję-masz małe dzieci,chętnie to przyjmą jako formę świetnej zabawy z tatem.Naprawdę wam polecam ten sposób.Trzeba tylko troszeczkę potrenować.

 

[ Dodano: Dzisiaj o godz. 10:51 am ]

Pozwolę sobie jeszcze zacytować Shadow_no,bo to jest kawałek,który na pewno wam się przyda:

Niestety w tych wszystkich zaburzeniach psychicznych są takie nawroty tego całego świnstwa. Kiedyś często powtarzałem ludziom swoje odczucia w postaci 'wykresu', mianowicie, że są dni kiedy czuje się naprawde dobrze, poczym są dni gorsze, i - przez nie - samopoczuciem jadę od zera... Ale to nie tak. Im więcej zyskujemy, chociażby takimi (pozornie) pierdołami jak udane wyjście do sklepu, na spacer z psem itd. itp. tym nasz pułap się zwiększa, automatycznie jednak podwyższamy sobie poprzeczkę, której na pewnej wysokości nie damy rady przesakoczyć, z wiadomych względów, a to nas jakby niszczy, ale tylko my jesteśmy temu winni, dlaczego ? Bo nie widzimy, że sami wymagamy od siebie za wiele.

 

Dlatego chciałbym, abyśmy poświęcili kilkanaście minut, na przeanalizowanie naszej drogi w naszych zaburzeniach, żebyśmy zobaczyli, że są dni i lepsze i gorsze, i nie ma co zastanawiać się nad tymi złymi, bo przecież my ich nie chcemy. Natomiast chcemy czuć się dobrze, tak jak nie raz już się czuliśmy, przypomnijmy to sobie.

 

Pozdrawiam,

Admin

 

PS. ..., a będzie jeszcze piękniej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Obawiam się, że forum tak na prawdę Ci nie pomaga bo tylko utwierdzasz się w przekonaniu, że coś się z Tobą źle dzieje,piszesz czekasz jak nakręcony na odpowiedź i tylko to się liczy a tak być nie powinno :? Czy w Twoim, życiu nigdy nie było niczego innego, jakiejś innej fascynacji do której mógłbyś wrócić i oderwać się od pisania i czytania forum non stop. Może miałeś jakąś pasję, hobby?? Piszę tak bo mnie w walce z chorobą bardzo pomogła moja pasja ( kynologia) w dużej mierze ona pozwoliła mi wyjść na prostą. Może tędy droga?

Ja rozumiem, że czytasz tu ludzi, którzy czują podobnie jak Ty i to daje złudne wrażenie, że jeszcze nie zwariowałeś do końca, że jeszcze żyjesz, ale co to za życie? To wegetacja!!! Twoja choroba po woli staje się Twoim hobby Twoją fascynacją a to najgorsze co może być szczególnie teraz gdy nadal jesteś chory nie czas jeszcze na to, pogrążasz się i ściągasz w dół, zamiast wyfrunąć z tej matni. Pomyśl o tym!!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

"Twoja choroba po woli staje się Twoim hobby Twoją fascynacją"

 

strzał w dziesiątkę Jaśkowa wg mnie

 

to jest prawda, że 'przyzwyczajamy się' do bycia chorym, potwierdzam to w pełni, bo sam to zauważam i wqrza mnie to na masę

 

może tego nie słyszeliście - jak oswobodzano obozy koncentracyjne, to wielu ludzi w ogóle nie chiało stamtąd wyjść, serio mówię - tak się przyzwyczaili do życia w ten sposób, że nie bardzo mogli funkcjonować bez tego

 

nie przyzwyczajajmy się do bycia chorym, to minie

 

NnNn: "Orange masz racje mnie sciaga na kolana"

pozostaniesz na nich tak długo, jak długo się na to zgodzisz

 

wiem, że łatwo się mówi, trudniej robi, myślisz, że mnie nie wkurzają moje lęki? oczywiście, ale jednocześnie mnie to mocno wqrza, bo ja chcę żyć i robić coś w życiu, tym bardziej mnie to wqrza, że dwa lata temu byłem praktycznie pozbawiony takich pier... lęków i żyłem tzw 'pełnią życia'

nikomu łatwo nie jest z takimi problemami, ale jak będziesz się ciągle skupiał na tym, to nic Ci to nie da

ja robię pewną higienę myślenia (staram się) - jak zaczynam myśleć o pierdołach - koncentruję się na czymś innym, afirmacjach itp

 

problem nie leży w ciele, czyli w głowie i tam trzeba robić porządek, można stopniowo kontrolować bzdety, które się pojawiają w myślach, czasem jest trudniej, a czasem łatwiej

spróbuj być świadomy tego o czym myślisz i ukierunkowywać to w stylu "tak myśleć nie chcę i już", a po pewnym czasie zapala się jakaś podświadoma lampka - "głupie myślenie, tego nie chcę"

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

btw jeśli wszystko jest w umyśle i jakieś rzeczy, które nam się wydarzyły teraz 'wypływają' na zewnątrz, to jedyną metodą poza psychoterapią może (ale na razie nie mam żadnych doświadczeń) - jest BOMBARDOWANIE umysłu czymś innym

to jest dobre słowo - bombardowanie - musisz tak mocno walić w głowę to, o czym chcesz myśleć, żeby inne rzeczy nie miały racji bytu, po prostu nie ma na nie miejsca i po jakimś czasie przestają się pojawiać, bo zaprogramowałeś swoje myślenie na inne tory

 

to można zrobić, nie jest łatwe, wymaga uwagi i wielkiej determinacji, ale można

 

kiedyś jak nieco poznałem jogę - poznałem też takie hasło "każdego ranka - skop swój umysł 100 razy", innymi słowy nie pozwól mu myśleć ot tak, kontroluj go, dowal mu to, co chcesz, żeby myślał

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

u mnie to było tak zawaliłam swoją głowę moją pasją wstawałam rano i już kombinowałam co tu zrobię jakie schronisko odwiedzę gdzie zorganizuje następną zbiórkę darów siedziałam na forach a i owszem :lol: , ale kompletnie nie związanych z moją chorobą tylko psich poświęciłam się bez reszty czemuś innemu i pewnie, że na początku było ciężko, ale dookoła byli ludzie zdrowi nie znający mojej choroby na maxa zakręceni zaangażowani w to co robią i oni mnie podkręcali pozytywnie, ja po prostu nie miałam czasu na chorobę na myślenie o niej, bo mój umysł był zaprzątnięty zupełnie czymś innym, mało tego gdy nawet było źle to i tak szłam bo miałam zobowiązanie, musiałam dowieźć jedzenie dla głodnych psiaków, pojechać z psem na wystawę na koniec Polski itd. I nagle okazało się, że funkcjonuje normalnie, że nie myślę o chorobie, że ona znika, że śmieję się coraz częściej wzruszam, ale łzy nie prowadzą do nostalgii do depresji........

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

znowu popieram - przebywanie ze 'zdrowymi' ludźmi bardzo dużo daje, bo umysł 'łapie' ten zwyczajny nastrój, a poza tym jeśli jest dużo ludzi (i ten nastrój jest tym bardziej pogłębiony, albo spotęgowany) - to nie ma czasu na myślenie o pierdołach, bo zbyt wiele się dzieje tu i teraz, żeby był na to czas, nasza głowa przetwarza zbyt dużo informacji, żeby mieć czas na nerwicę i myślenie o niej

 

to jest jeden ze sposobów kontrolowania umysłu jak dla mnie - zajmujesz go czymś innym, skupiasz się na czymś innym

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

co tu duzo mowic, zgadzam sie z moimi przedmówcami. trzeba na poczatklu na sile myslec o czyms innym. w kazdej rzeczy znalesc cos pozytywnego, bo my nerwicowcy mamy cos takiego, ze bardzo czesto nie zauwazamy pozytywów tylko skupiamy sie na tym, ze jest zle. moj przyklad: ide ze znajomymi gdzies do pubu, odczuwam lekki lek, ale nie jakis strszny, ktory mnie paralizuje, jest calkiem ok. wracam do domu i zamiast myslec o tym, ze gdzies bylam, ze wyszlam do ludzi to mysle "no tak, ale nie bylo tak do konca dobrze" i od razu dol. nie mozemy tak myslec!!! musimy sie BOMARDOWAC na sile (fajne stwierdzenie BlueOrange) innymi myslami. trudno, bo trudno, ale to nie znaczy, ze nie da sie rady.

 

tez uwazam, ze NnNn skupia sie za bardzo na swojej chorobie i tym forum, jest tyle innych rzeczy... skoro jestes w domu z synem do sprobuj sie zmusic (przynajmniej na poczatku) do zajecia sie nim, pobawcie sie cokolwiek. nie mysl przy tym, ze zycie jest beznadziejne, ze znow ci sie kreci w glowie, wiesz doskonale, ze nic ci sie nie stanie... sam wiesz, ze robienie na sile cos daje np. twoje osiagniecia jak tesco czy kosciol, wiesz, ze sie da. w tej chorobie sa wzloty i upadki, ale na tych drugich nie wolno sie skupiac...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nie chodzi wg mnie nawet o coś pozytywnego do znalezienia, ale o wyczulenie świadomości/inteligencji na 'bzedty' i wywalanie z umysłu (tłumienie) niechcianych myśli i tutaj dobrze jest mieć jakieś np afirmacje pod reką...

czyli pojawia się głupie myślenie itp -> pojawia się myśl (inteligencja) "aha, głupie myślenie" -> zmiana myślenia (wg gustu)

 

taki jest proces w jodze przynajmniej - inteligencja jest wyżej niż myślenie, bo myślenie jest jakby stałym 'biegiem rzeki', umysł ciągle myśli, dlatego myślenie można kierować - można skierować rzekę w określonym kierunku

 

to JEST trudne, wymaga ciągłej świadomości tego, o czym umysł myśli, ale jest osiągalne, trudne, ale możliwe

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

BlueOrange nom, kazdy sposob jest dobry na pozbycie sie mysli typu "cos mi jest". u mnie to dziala wlasnie w ten sposob, ze staram sie zajac glowe czyms innym i mowic sobie wlasnie "glupie myslenie".

 

co do tych pozytywów to u mnie akurat tez tak to dziala, ze widze tylko te zle rzeczy (a w zasadzie wydaje mi sie), odkrylam to na psychoterapii.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

NnNn - spróbuj przez 5/15/30 minut obserwować ten bieg myśli, jednocześnie TYLKO obserwując, po prostu patrzysz na to jak na film

poczujesz się pewnie 'oddzielony', będziesz biernym obserwatorem

 

stąd wniosek "myśli to nie Ty" - możesz je kontrolować, możesz cofać obrazy, skupiać się na nich, wyłączać je i zmieniać/przekształcać, nie musisz podążać za każdą myślą, masz na nie wpływ, jesteś 'ponad myślami'

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

I tak bede sie spieral ze to forum to cale moje zycie ! nie wiecie jak wyglada moje zycie jak mija mi dzien ? Orange masz racje to jest jakas podpowiedz poogladam ten film chetnie to zrobie ! Wyszedlem na terapie w poniedzialek dla obcych ludzi a dokladnie dla was bo powtarzalem sobie ze dzieki wam wyszedlem i nie przerwie tego teraz :( Czuje sie zle zle zle kazdego dnia zle wybiore sie chyba na jakies badania tak dla uspokojenia samego siebie :( Jade dalej i czekam na ten lepszy dzien z ochota jest cienko zyc mi sie nie chce ale wierze ze to ten okres o ktorej mowi Roza na domiar zlego doszly mi meki zwiazane z watroba ehh wakacje a tu taka kicha :/ ... Pozdrawiam was i dziekuje za kazdy wpis bo to bardzo wazne dla mnie zona w domu nie rozmawia na te tematy jest juz zmeczona zreszta tak jak rodzina rodzice itd... a co do pasji mam plytka pasje i nie potrafie znalesc innej ogladam nalogowo pilke nozna nie potrafie zajac sie czyms innym :( licze na to ze za kilka dni bede mogl wpisac ze pokonalem tego dolka chwilowego i znow bedac bogatszy w wiedze pomoge innym tak jak wy mi pomagacie :!:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

NnNn,dobrze by było,gdybyś dał żonie do przeczytania ten post http://www.forum.nerwica.com/viewtopic.php?p=95802#95802. Nie pozwól na to żebyście przestali rozmawiać na te tematy,bo gdy wyjdziesz z tego-stanie miedzy wami mur,którego żadne z was nie będzie w stanie przeskoczyć.Mój mąż może nie do końca potrafił mnie zrozumieć,ale w końcu zaakceptował to,że mam problem i przede wszystkim on jest osobą,która może mi skutecznie pomóc.Tak też się stało.A ja widząc jego wysiłki-"wzięłam się w garść",to mnie zmobilizowało do walki,tak jak nic dotąd.Zrozumiałam,że mu na mnie naprawdę zależy.Jeszcze udało nam się obalić ten mur,który już wyrastał między nami,jeszcze nie było za późno na szczęście.Pozdrawiam cię serdecznie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Moze was rozbawi to co powiem ale czy bedac w domu czy na terapi czy w kosciele czy w sklepie tak czy siak czuje sie za przeproszeniem do dupy :cry: wiec jesli sie juz katuje to bede sie katowal do konca postanowilem ze jak mam cierpiec to bede bral przynajmniej kase za to :!: Ide do pracy tak dzis postanowilem moze nie bede mial tyle czasu myslec na co umre :cry: jestem juz tak zdesperowany i zmeczony tym gownem ze mi juz wszystko jedno przepraszam za slownictwo ale tak bardzo sie nie cierpie i tych moich pieprzonych przypadlosci ze :x szkoda slow doslownie szkoda slow :!:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mnie praca pomogła. Juz pisałam, że kiedy jestem w pracy między ludźmi to mózg skupia sie na robocie a nie na myśleniu: jak też za 10 min. będę się czuła -zemndleję czy też nie ?! Samo przebywanie pośród ludzi, odpowiedzialność za pracę - przecież nie moge nie przyjść mówiąc, że chyba zaraz padnę na udar (bo właśnie sobie go wkręciłam) powoduje, że przełamujesz się i idziesz do tej pracy. Miałam kilka kryzysów, wtajemniczyłam kilka najbliżyszych osób z otoczenia w pracy co mi dolega i kiedy b. źle się czuję zwalniam się pod pretekstem jakiejś niedyspozycji. Uważam, że powrót do pracy do b. dobry pomysł a nawet świetna kuracja dla naszego układu nerwowego :). Powodzenia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×