Skocz do zawartości
Nerwica.com

Pomozcie mi wyjsc z domu !


didado1

Rekomendowane odpowiedzi

Kolejna noc bez snu :( ciagly bol zoladka ej co za zycie ..... nie bede konczyl :(

 

[ Dodano: Dzisiaj o godz. 6:44 pm ]

Znow powracam po krotkiej przerwie i chyba pierwszy raz w zyciu powiem cos optymistycznego pomimo ostatniego zalamania i prawie odebrania sobie zycia dzis czuje sie jak mlody Bog ;) Znalazlem lekarstwo na nerwice jest nim moj nowy kolega z pracy :) tyle jesli chodzi o wstep czas na opowiadanie :)

 

To juz drugi tydzien jak poznalem nowego kolege z magazynu z ktorym spedzam 8 godzin dziennie :) Facet szyderca nasmiewca lekkoduch prymityw glupi i szczesliwy krotko o nim to taki szybko mowiacy kuba wojewodzki czarek z posterunku 13 i chevy chase w komedi w krzywym zwierciadle wakacje ;) DOSLOWNIE mieszanka wybuchowa w pierwszej chwili jak go poznalem myslalem ze chyba ja sie zwolnie przez jego temperament zapal i chec do zycia ! To moje lekarstwo na kazdy dzien chlop jest chyba nie swiadomy ile w moim zyciu liczy sie to on mowi i ile warte jest jego podejscie do zycia ! Jak mowi sam o sobie przeszedl z zyciu kilka operacji wycieli mu kamienie zolciowe opeowali lekotke przepukline i szereg innych zabiegow ale hitem bylo wyciecie jednej nerki pomijam ze koles leczy sie na wrzody zoladka i dwunastnicy :( wiec wyobrazcie sobie w tym wszystkim mnie inaczej was albo NAS przewrazliwionych na swoim punkcie nerwicowcow ktorzy sie boja zarzyc aspiryny albo mamy kilka zawalow w ciagu miesiaca hehe On mnie nauczyl sie z tego smiac powaznie! Koles jest nie samowity wszystko co chore wyciac boli do lekarza i wyciac na temat raka cyt ... Rak co to jest rak w 21wieku rak to nie wyrok .... na temat uspienia do operacji i samej operacji .... medycyna tak poszla do przodu ze czujesz tylko smak truskawki i spisz budzisz sie dwa trzy dni i do domu bez bolu bez niczego ... CO ZA KOLES !! jego podejscie jest niesamowity przy nim czuje sie zdrowy jak ryba jak mowie ze cos mnie boli to on na to ... chcialbys przezyc cale zycie i zeby cie nic nie bolalo to nie mozliwe ... jak mowie o sercu albo zawalach jego gadka .... na zawal czeba sobie zapracowac ..... Co za gosc jego podejscie on sie niczym nie przejmuje nie to co my internet ksiazki cisnieniomierze ja pier....e On nauczyl mnie w tydzien miec wszystko w dupie jednym slowem ! Jestem mu wdzieczny za to ze patrze na nerwice zupelnie pod innym kontem teraz ! Tacy jak on powinni prowadzic psychoterapie czlowiek czuje sie w ich towarzystwie taki pewny :) Szukajcie sobie takich znajomych zwlaszcza wrazliwe osoby na punkcie siebie i swoich chorob szybko wam przejdzie powaznie :))

 

[ Dodano: Dzisiaj o godz. 6:52 pm ]

zapomnialem dodac ze ciagle powtarza jesli mowie o smierci ze to nie takie proste jak mi sie wydaje ze sie poloze i umre a cierpienie a starosc :) facet jest najlepszym psychologiem wszechczasow jak nie wiecie o kim mowa poczytajcie sobie wyzej bo zle dodalem tamten wpis :)

 

[ Dodano: Dzisiaj o godz. 10:37 pm ]

Czemu moje posty tak dziwnie sie zapisuja :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam ponownie.

tak się napisałam,że udało mi się pozbyć choróbska i co?Wielkie g...tak owszem wyleczyłam lęki i wszystko było super,aż zaczęło mnie dusić na rowerze i się załamałam,teraz siedzę na balkonie i patrzę jak ludzie żyją z góry,zadzwoniłam po psychiatrę (170zł w plecy) zapisał mi seroxat w sumie bez zbędnych pytań,czego nie rozumiem,bo w koncu to psychotropy i warto dowiedzieć się czegoś więcej,a może mam inna chorobę ,że mnie dusi?

Nabawiłam się tak lęku,że mnie dusi,że jak wychodzę to mnie tak spina,że nie moge oddychać,co w porównaniu do wcześniejszej choroby (lęki,zawroty głowy,kołatanie serca) to masakra,bo nawet jak chce wyjść to i tak mnie dusi.

Nie należe do osób,które się poddają i staram się sama pozbyć lęku,nie wziełam seroxatu bo ma skutki uboczne dla mnie masakryczne(kiedys go brałam)ale mam małe pole do popisu,mieszkam na skrzyżowaniu w centrum,dużo znajomych mieszka obok,nie chce ich spotkac w takim stanie bo każdy stres mnie dusi bardziej,więc wychodzę wieczorem z chłopakiem,staram się zaczynać po mału......i może byłoby dobrze ale niestety on pracuje cały tydzień do wieczora,ma już gdzieś wychodzenie na spacer,wczoraj powiedział mi,że ma dość chodzenia po podwórkach po ścianach i woli oglądać tv,co ja teraz zrobie?Chciałabym bardzo się wyleczyć ale sama nie daję rady wyjść,tzn. wyjdę ale bardzo mnie dołuje to ,że nie ma nikogo przy mnie,całe dnie jestem sama w domu,do nikogo nie mogę się odezwać,mam tylko kota i rybki,dlatego tak wariuję,nawet powiedziałam kolezance ,że jestem chora ale ona myśli,że ta choroba to jak grypa i samo mi przejdzie,olała mnie i nie stara się wgłębiać o co chodzi,rodzice też olali temat (przestan robić z siebie sierotę-mówia).

Życie nie jest kolorowe,ale nie zamierzam się zabijać,mam 29lat i żyję ze świadomością ze nawet nie będę miała dziecka,bo w takiej chorobie nie donoszę ciąży a jeżeli nawet uda się to jak ja się zajmę dzieckiem jak same nie umiem sobie poradzić ?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hm...u mnie było to samo, cudowne wyleczenie po seroxacie, który brałam miesiąc, a po kolejnych czterech jeszcze większy dół z rzuceniem pracy i zamknięciem się w domu włącznie...do tego jestem za granicą, bez leków i dostępu do polskiego psychiatry...mój mąż mówi, ze jak już siedze w domu, to chociać rodzine powiększmy, a jak ja pójde do lekarza, zrobić badania jak na samą myśl umieram ze strachu? :?: czasem czuje sie naprawdę nienormalna

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Niby tak, tyle, ze ja potem jestem trzy razy bardziej chora, ale staram się nie dziamdziać ze sobą.Dzisiaj ide do znajomych na wódkę (zawsze unikam takich sytuacji, panicznie boję sie, że będę się źle czuła (jak mam ataki to wymiotuję!!!! zawsze) ale co mi tam! Najwyżej zahaftuje im dywan, trudno :oops:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja byłam tak zrozpaczona,że chciałam wyjść i w sumie to miałam już gdzieś czy umrę na dworze i czy się uduszę i wiecie co?Przejechałam na rowerze 30km i mnie nie dusiło a wieczorem poszłam na spacer daleko od domu i mnie nie złapała choroba,to cholerstwo łapie jak tylko się nad sobą rozczulimy,ten seroxat to tylko lek "przeciwbólowy"na strach,brak go powoduje powrót do choroby wiec bez sensu brać go i psuć organizm bo i tak to ic nie da.

Ja też mieszkałam za granicą rok i miałam nawroty choroby,ale to były włochy i morze,jak mi było żle to szłam nad morze i nastroj wracał,w dużych miastach jest do d.....w końcu boimy się wszystkiego,ja żeby odpocząć muszę jechać 15km na rowerze z dala od ludzi i autostrady nad rzekę i tam jest mi super!

Drugi problem (u mnie) to brak stałego kontaktu z ludzmi,nie pracuję i siedze w domu sama,też teksty o zrobieniu dziecka słyszałam od chłopaka,tylko ciekawe jak taka znerwicowana osoba ma urodzić zdrowe dziecko!Jak mam iść do lekarza to też jestem chora,ale nam nic nie jest,ja nawet zrobiłam test na helicobakterie w żołądku bo one powodują wrzody itp. i nic,test można kupic w aptece jak ciążowy i samemu sprawdzić.

Ostatnio czytałam,że organizm potrafi się zbuntować nawet po 2 miesiącach od niemiłego wydarzenia(ja się tak wystraszyłam w drodze z wakacji do polski jak mi się akumulator zapalił w aucie)a teraz odreagowuję po miesiącu cały ten stres.

Najgorzej mam w tygodniu,sama przed kompem i obowiązkami domowyymi,tylko w weekendy coś się zmienia,człowiek może tak zwariować z samotności i braku powietrza

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

just_girl ja opanowałam już zupełnie lęki związane z wychodzeniem z domu (o ile nie jest to związane z używaniem środków lokomocji) ale wciąż mam ataki paniki, gdy mam się spotkać z kimś znajomym. Wolę być w markecie, gdzie jest tysiąc obcych osób i daleko do wyjścia niż spotkać się z kimś, kto mnie zna bądź z rodziną.No i niemożność powrotu do pracy jak na razie... Ja lubię swoją samotnośc, a własciwie samotność we dwoje, ja i mój mąż... Nie lubię jedynie swojej nieprzydatności, no bo ile możesz sprzątać i gotować.Hobby mi brakuje i motywacji.

A co do badań to ja sobie nawet gastroskopię dałam zrobić, bo w nerwicę nie wierzyłam :lol:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wiolka ja jestem dokladnie na tym samym etapię,lubię swoją samotność i mojego chłopaka,a cała reszta jest beee,jak mam się spotkać ze znajomymi to jestem chora,odpada wychodzenie do rynku itp,lubię jeżdzić metrem ale może dlatego ,że u nas nie ma,co co autobusu to nie dziękuję,tramwajem ok jak jedzie szybko i nie stoi w korkach,bo wtedy mam tragedię,ogólnie nie jeżdze bo żadko wychodze,a jak już to mam rower i samochód.Do pracy też nie daję rady chodzić,do marketów też lubiłam chodzić i ich się nie boję do czasu ,aż spotkałam tam koleżankę ,teraz mam tragedię,że spotkam kogoś znajomego.

Ja też zajmuje sie sprzątaniem i gotowaniem no i hobby sobie stworzyłam,zeby nie zwariować,teraz mam rybki,ale to dużo nie zmienia.

Przed tymi atakami duszności też wychodziłam sama,nawet do sklepu z rybkami potrafiłam sama pojechać na rowerze,teraz gorzej,boję się ataku duszności,choć wczoraj zrobiłam z chłopakiem 30km na rowerku i nie umarłam,raz mnie tylko troche dusiło ale staram się opanować,zwalam to na katar itp,żeby się nie wkręcać

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Myśle, ze to właśnie najlepsza metoda,wychodzić powolutku,sukcesywnie i w miarę swoich mozliwości.Ja początkowo próbowalam "na chama", wiedziałam, ze się będę źle czuła, ale nie pozwalałam sobie na odpuszczenie czegokolwiek.W najgorszym dla siebie momencie, poleciałam na wesele, bo głupio mi było odmówić.Wróciłam jako jeden wielki kłębek nerwów i odizolowałam sie ZUPEŁNIE na kilka miesięcy. Teraz nic już nie robię na siłę, idę swoim własnym tempem i jest duuuużo lepiej.Trzeba znaleźć złoty środek pomiędzy tym, żeby sobie nie odpuszczać, a tym, żeby sie nad sobą nie użalać.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Masz rację,ja najgorzej reaguję jak już wyjdę z chlopakiem i okaże się,że mnie dusi i żle się czuję i chce wrócić a on na to dla zabawy mi mówi,że nie mam kluczy a on nie wraca do domu,dla niego to zabawa a dla mnie tragedia,potem odchorowywałam to pare dni,teraz przygotowuję się psychicznie do wyjścia na rower sama w dzień,bardziej niż wyjścia boję się ,że kogoś spotkam,to chyba ostatnio moj największy problem - boże jaka ta choroba jest powalona,czasem już nie mam siły z nią walczyć,ale truć się seroxatem to też nie wyjście,pozdrawiam cie i wszystkich tych,którzy mają problem z chorobą ,NnNn co u ciebie,trzymasz sie?Tobie się udało iść do pracy,nie poddawaj się,bo doszedłeś daleko,nie warto się cofać i myśleć o śmierci

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja też sie tego bałam, ale już mi przeszło.Nie boję się spotkać znajomych na ulicy, ale wciąż nie lubię do nich chodzić i zapraszać ich do siebie, moze dlatego, ze nie mam wtedy kontroli nad tym, kiedy sobie pójdą? ;)

Trzymaj się just_girl i pisz o postępach, papa

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dzisiaj zrobiłam krok do przodu i pojechałam na rowerze do castoramy(market budowlany)byłam tam z pół godziny i zastanawiałam się,dlaczego mi nic nie jest,wszystko było super aż nie wróciłam do domu i zrozumiałam dlaczego jestem chora - nikt w domu mnie nie wspiera,nikogo nie obchodzi,że zrobiłam wielki krok,mój chłopak wyskoczył tylko z pretensjami,że na giełdę nie chcę pojechać kupić satelity(poświęciłam tydzień na porównanie sprzętu,cen i sklepów,wybrałam najlepszy i najtańszy,do tego telewizję cyfrową,w zamian usłyszałam,że on zrobił by to w 5 minut!)Człowiek się stara jak może a i tak usłyszy,że do niczego się nie nadaje.Taki piękny dzień,zero doła i stresu a teraz sie pobeczałam i już nie jest mi fajnie,ale dzięki za wsparcie :-)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dokladnie to samo. Koles zlecil mi w zeszlym tygodniu za grosze wymalowanie pokoju. Brakuje mi kasy wiec mowie OK. Biore jego rozsypujacy sie samochod zalatwiam wszystko w Praktikerze (market budowlany) robie pokoj na cacy, a ten ch... znajduje mikroskopijna dziurke po gwozdku i afera. Patrze na niego jak na psychola, bo zaraz pojade po gips machne szpachlem zamaluje i po sprawie. I wtedy sie zaczela godzina gadania o technikach malowania, ja nie zajmuje sie tym zawodowo ale ten gosc nie mial nawet nowego pedzla w reku. Potem mi mowil ze jak szpachel wyjdzie spod farby to bede na moj koszt jeszcze raz malowal. Dzisiaj dzwoni ze jest bardzo ladnie i ma nastepne pokoje do malowania ... co za bezczelność - tacy ludzie maja w d.... odczucia innych. Olałem frajera - zdrowie wazniejsze niz ta jego jalmuzna.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

just_girl, nie ma co płakać, pewnie jeszcze trochę czasu zajmie mu zanim choć troszeczkę zacznie rozumieć Twoje lęki i ataki paniki. Ważne, żebyś sie nie poddawała, a w złych chwilach przypominała sobie, że potrafisz.Dla reszty ludzi nasze strachy są totalnie irracjonalne, dla nas właściwie też, ja tłumacze mojemu mężowi, ze pomimo iż głowa się nie boi, to ciało o tym nie wie :lol:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja jestem chora jakieś 6 lat,oczywiście liczę łączny czas,bywało super albo żle,ale taki stan jak teraz mam dopiero drugi raz,pierwszym razem z nerwów mdlałam,jak udało mi się zwalczyć chorobę to teraz mnie dusi i to wcale nie kiedy się boję czegoś,więc nie wiem kiedy tak naprawdę mnie złapie,to bardzo utrudnia sprawę,gdybym miała normalne życie pewnie bym o tym nie myślała,ale moje życie to porażka a mojego chłopaka znam 12 lat,bardziej mnie już nie pozna,a może nie chce poznać.

Wiecie co jest chyba dla mnie najgorsze?Znajomi mówią,że jestem pierdolnięta i leniwa(przepraszam za słownictwo to cytat) bo nie pracuję,a jestem mądra,znam języki i na wszystkim się znam.Nikt nie wie,że jestem chora,więc jestem jeszcze dobrą aktorką,ale strasznie mnie to męczyło,że zrobili ze mnie lenia.Najgorzej jest iść w gości do kolegi mojego chłopaka,jego matka pracuje w dziekanacie,muszę wysłuchiwać,że nie chcę tam pracować,że wygodna jestem itp....dzisiaj się wkurzyłam.....naprawdę miałam dość,bo czekałam na chłopaka,aż wróci z pracy i gdzieś pójdziemy na spacer - a on mi na to że idzie do tego kolegi.Ja bym nie przeżyła tego wysłuchiwania na nowo tekstów jego matki.........więc byłam taka otwarta i kazałam jej przekazać,że jestem ciężko chora na nerwice i depresje i nie przyjdę.........podobno szczęka jej spadła ......i wiecie co ?Zrobiło mi się lepiej!

 

Oczywiście musiałam wysłuchać najpierw,że jestem pierdolnięta bo nie chcę iść do nich..........ale dzisiaj nic mnie nie ruszy

_________________________

 

Paweł nie przejmuj się,ja sama kładłam kafle i robiłam regips w przedpokoju u rodziców,(nie licząc tego,że jestem babką i to nie powinna być moja specjalizacja) to rodzice zobaczyli (wyszło naprawdę jak z katalogu)i dostałam opierdziel,że trwało to miesiąc ,nawet nie usłyszałam dziekuję.........nikt nie wpadł na to że kamienne kafle pół metrowe nie są łatwe w układaniu w pojedynke

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Może brak mu cierpliwości??? Ja choruje od roku, więc ciezko mi powiedzieć co mój mąż mi powie za 5 lat, może też będzie miał dość?? A może Twój chłopak wybrał taki sposób, żeby Cię zaktywizować? Tą opinią sie nie przejmuj, ja słyszę to samo, ale nie miałam w sobie takiej odwagi, by przekazać komuś prawdę o tym, co się ze mna dzieje... wymyślam miliony bajek pt:" dlaczego po raz drugi rzuciłam pracę i od 5 miesięcy siedze w domu" dodam, ze pracowalam m.in w Paryżu za dobre pieniądze, tym bardziej ludzie uważają , ze mi sie w dupie poprzewracało. A ja kal szłam do biura to rzygałam jak kot, mdlalam i pewnego razu po prostu uciekłam. Póki co nie jestem na lekach, choć myślę, ze od ręki bym je dostała, próbuję radzic sobie sama, ale jak długo jeszcze wytrzymam, tego nie wiem

głowa do góry

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Udało mi się iść samej na rower,mało się nie udusiłam z nerwów przez pierwsze 15minut,spociłam się z nerwów podwójnie,ale potem jakoś poszło,nawet pojechałam na dworzec i stałam w kolejce w kiosku bo pić mi się chciało strasznie i nie miałam wyjścia,jakoś dałam radę,dzisiaj jestem trochę padnięta po tym wyjściu ale jest coraz lepiej,dzieki za wsparcie,buziaki

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cieszę się bardzo,zobaczysz nie będzie tak żle,najgorszy jest pierwszy krok,potem będzie z górki.Ja też myślałam,że umrę ostatnio,spotkałam sąsiada i musiałam z nim porozmawiać z grzeczności-nie umarłam,ta głupia choroba chce zniszczyć nam życie,nie zwlekaj jak ja ,bo potem jest trudniej,dasz radę tak jak ja dałam wczoraj,będę próbować do skutku,aż wrócę do normy,pozdrawiam:-)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

jesli ktos wie jak wyjsc z domu to prosze o rade chyba nadeszla pora rodzina sie odsunela wiec nie licze na nikogo krotko i bez sensu ale mam strach piszac o tym mozliwe nawet ze tego nie zrobie

 

 

 

Heh mam również problem z wychodzeniem z domu, ale samej... Cięzko jest mi zjechać windą badz iśc schodami wiedząc, ze nikt na mnie tam nie czeka... Odrazu dostaje ataku paniki, nogi jak z waty i biegne ile tchu na dół badz do domu spowrotem... Chce to wyleczyć ale nie wiem jak... Rodzice nie widzą problemu... Sama nie umiem tego zwalczyc bo każda proba konczyła sie tym, ze zemdlałam... :/

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Heh mam również problem z wychodzeniem z domu, ale samej... Cięzko jest mi zjechać windą badz iśc schodami wiedząc, ze nikt na mnie tam nie czeka... Odrazu dostaje ataku paniki, nogi jak z waty i biegne ile tchu na dół badz do domu spowrotem... Chce to wyleczyć ale nie wiem jak... Rodzice nie widzą problemu... Sama nie umiem tego zwalczyc bo każda proba konczyła sie tym, ze zemdlałam... :/

Wydaje się, że poważny problem :? Powinnaś znaleźć kogoś kto mógłby Ci pomóc, koniecznie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nikogo nie ma? Znajomy? Znajoma? Chłopak? Dziewczyna? Kurdę no...musisz pogadać z rodzicami na poważnie bo to trochę dziwne

Znajomi... wiekszość ma gdzieś a jak nie to są zajeci sobą, chłopaka nie ma , dziewczyny tym bardziej heh a co do rodziców uznajli, ze jestem juz duza dziewczynka i sama sobie musze poradzić :/

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×