Skocz do zawartości
Nerwica.com

Nie rozumiem i nie daj mi to spokoju


MalaMi1001

Rekomendowane odpowiedzi

Bardziej może chciałam usłyszeć prawdziwy powód

 

Prawdziwy powód zna tylko on, albo i to nie (bo może sobie czegoś nie uświadamiać), Ty możesz tylko gdybać, my na forum też, wiem, że męcząca jest taka niejasność, ale na Twoim miejscu już bym odpuściła zastanawianie się nad tym, ewentualnie możesz poprosić go o rozmowę - ja bym tak nie zrobiła, ale to też jakieś wyjście i masz do tego prawo, byle tylko nie skończyło się kolejną fazą "romansu", bo nie wygląda raczej na to, żeby Cię czekało z nim coś dobrego.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mówi na nią psychopatka i że jego winy w tym wszystkim nie było żadnej.

czyli zadnych wnioskow nie wyciagnal i wszystkie bledy przenioslby na nowy zwiazek. Nie ma tak ze malzenstwo sie rozpada z winy wylacznie jednej osoby

 

Nie no przecież to JA nie nadaję na tych samych falach, a z nim jest wszystko w porządku. To moja wina :smile: . Chyba samo to mówi za siebie....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mówi na nią psychopatka i że jego winy w tym wszystkim nie było żadnej.

czyli zadnych wnioskow nie wyciagnal i wszystkie bledy przenioslby na nowy zwiazek. Nie ma tak ze malzenstwo sie rozpada z winy wylacznie jednej osoby

 

Nie no przecież to JA nie nadaję na tych samych falach, a z nim jest wszystko w porządku. To moja wina :smile: . Chyba samo to mówi za siebie....

Hmm,chyba nie ma co roztrząsać/wspominać, Nie wiem ile masz lat (strzelam że dwadzieścia-parę ),znajdziesz jeszcze sobie kogoś wartościowego.

I nie Nieomylnego (w jego własnym mniemaniu)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hmm,chyba nie ma co roztrząsać/wspominać, Nie wiem ile masz lat (strzelam że dwadzieścia-parę ),znajdziesz jeszcze sobie kogoś wartościowego.

I nie Nieomylnego (w jego własnym mniemaniu)

 

O nie nie, to już koniec ze "związkami", ja nie mam na to siły, a skoro nawet nie potrafię ocenić czyichś intencji to nie mam się za co znów zabierać. To nie był pierwszy raz, więc nie ma się co oszukiwać. Lat mam 27, więc w naszym cudnym kraju to jakby nie patrzeć staropanieństwo, zatem zamierzam zaszyć się w swoim malutkim mieszkanku z papugą i tak sobie egzystować w samotności. Szkoda tylko, że nie stać mnie na żako kongijskie, bo przynajmniej miałabym z kim pogadać wieczorami ;)

 

Póki co niezmienna cisza w eterze i raczej tak już zostanie. Chyba nastąpiła ciężka obraza. Ale za co? Za mój punkt widzenia?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mówi na nią psychopatka i że jego winy w tym wszystkim nie było żadnej.

czyli zadnych wnioskow nie wyciagnal i wszystkie bledy przenioslby na nowy zwiazek. Nie ma tak ze malzenstwo sie rozpada z winy wylacznie jednej osoby

 

Nie no przecież to JA nie nadaję na tych samych falach, a z nim jest wszystko w porządku. To moja wina :smile: . Chyba samo to mówi za siebie....

 

To nie jest niczyja wina, jeśli nadajecie na różnych falach, nie odbieraj jego słów tak, że z Tobą jest coś nie w porządku (bo chyba Cię to dotknęło).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

może miał wyrzuty sumienia, stwierdził, że popełnił błąd, ale chciał to zakończyć z klasą i nie zostawiać Cię na lodzie.

 

Nie rozumiem chyba? Popełnił błąd w czym? W sposobie w jaki to załatwił?Nie sadzę, żeby zdawał sobie z tego sprawę. I zakończyć z klasą po ponad miesiącu? No to niezła "klasa", bo wypowiedzianych raz słów się nie cofnie. Nie chciał mnie zostawić na lodzie? :lol: Jakiż on szarmancki, że wniesie mi lodówkę po 3 schodkach na parter :mrgreen: A poza tym na lodzie? A co on jedyny, ostatni na kuli ziemskiej, który jest w stanie tego dokonać? No doprawdy, słaby powód... O to Ci chodziło?

 

-- 29 paź 2013, 10:09 --

 

To nie jest niczyja wina, jeśli nadajecie na różnych falach, nie odbieraj jego słów tak, że z Tobą jest coś nie w porządku (bo chyba Cię to dotknęło).

 

Może trochę, w sumie przywykłam od dzieciństwa słyszeć takie słowa, więc spływa to po mnie. Najbardziej zabolał sposób w jaki to załatwił i że w moim mniemaniu mnie oszukał. Poza tym gdyby nie przypadkowa rozmowa sam by tego nie załatwił. Pewnie dostałabym maila albo smsa z tekstem, że nie nadajemy na tych samych falach i to był tylko romans.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

MalaMi1001, on nie oceniał Ciebie tylko waszą relację. zobaczył po 3 tygodniach, że nic z tego nie wyjdzie i nie chciał dalej brnąć, a nie wynikało to z braku szacunku i chciał to pokazać, że Cie szanuje, rozstać w pozytywnych stosunkach, bo może uważa, że jesteś ok, ale po prostu nie pasujecie do siebie. po 3 tygodniach na serio nie idzie tego wyczuć?

 

czemu od razu zakładasz, że myślał, że jest jedynym który pomoże, to jak coś Ci spadnie na ulicy i ktoś to podniesie i Ci poda, myśli, że sama byś sobie nie potrafiła, albo, że nikt inny by tego nie zrobił?

dziwna logika ;)

pewnie nic nie myślał, a chciał pokazać, swoje nastawienie i poinformować, że jak coś to możesz sie zwrócić do niego z czymś.

 

-- 29 paź 2013, 10:22 --

 

do tego wyżej, dodaj sobie "wydaje mi się" bo przecież nie siedze w jego głowie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Może trochę, w sumie przywykłam od dzieciństwa słyszeć takie słowa, więc spływa to po mnie. Najbardziej zabolał sposób w jaki to załatwił i że w moim mniemaniu mnie oszukał.

Rany..spotykaliscie sie raptem 3 tygodnie..on nic nie musial..mogl sie przestac odzywac w kazdej chwili. Chociaz gdyby mial jaja zalatwilby to do konca

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie chciał mnie zostawić na lodzie? :lol: Jakiż on szarmancki, że wniesie mi lodówkę po 3 schodkach na parter :mrgreen: A poza tym na lodzie? A co on jedyny, ostatni na kuli ziemskiej, który jest w stanie tego dokonać? No doprawdy, słaby powód... O to Ci chodziło?

 

 

na lodzie, w sensie, że nie powiedział, "spoko dymanko, ale już spierdalaj", nie chciał żebyś myślała, że tak do tego podszedł, bo może nie podszedł ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

 

To nie jest niczyja wina, jeśli nadajecie na różnych falach, nie odbieraj jego słów tak, że z Tobą jest coś nie w porządku (bo chyba Cię to dotknęło).

 

Może trochę, w sumie przywykłam od dzieciństwa słyszeć takie słowa, więc spływa to po mnie. Najbardziej zabolał sposób w jaki to załatwił i że w moim mniemaniu mnie oszukał. Poza tym gdyby nie przypadkowa rozmowa sam by tego nie załatwił. Pewnie dostałabym maila albo smsa z tekstem, że nie nadajemy na tych samych falach i to był tylko romans.

 

To znaczy jakie słowa słyszysz od dzieciństwa?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

MalaMi1001, on nie oceniał Ciebie tylko waszą relację. zobaczył po 3 tygodniach, że nic z tego nie wyjdzie i nie chciał dalej brnąć, a nie wynikało to z braku szacunku i chciał to pokazać, że Cie szanuje, rozstać w pozytywnych stosunkach, bo może uważa, że jesteś ok, ale po prostu nie pasujecie do siebie. po 3 tygodniach na serio nie idzie tego wyczuć?

 

czemu od razu zakładasz, że myślał, że jest jedynym który pomoże, to jak coś Ci spadnie na ulicy i ktoś to podniesie i Ci poda, myśli, że sama byś sobie nie potrafiła, albo, że nikt inny by tego nie zrobił?

dziwna logika ;)

pewnie nic nie myślał, a chciał pokazać, swoje nastawienie i poinformować, że jak coś to możesz sie zwrócić do niego z czymś.

 

-- 29 paź 2013, 10:22 --

 

do tego wyżej, dodaj sobie "wydaje mi się" bo przecież nie siedze w jego głowie.

 

Coś bardzo go bronisz. Dziwne, że po miesiącu coś takiego mu sie przypomniało?

Nie chciał mnie zostawić na lodzie? :lol: Jakiż on szarmancki, że wniesie mi lodówkę po 3 schodkach na parter :mrgreen: A poza tym na lodzie? A co on jedyny, ostatni na kuli ziemskiej, który jest w stanie tego dokonać? No doprawdy, słaby powód... O to Ci chodziło?

 

 

na lodzie, w sensie, że nie powiedział, "spoko dymanko, ale już spierdalaj", nie chciał żebyś myślała, że tak do tego podszedł, bo może nie podszedł ;)

 

Nie no "tylko romans" to faktycznie zupełnie inne podejście niż spoko dymano....

Może trochę, w sumie przywykłam od dzieciństwa słyszeć takie słowa, więc spływa to po mnie. Najbardziej zabolał sposób w jaki to załatwił i że w moim mniemaniu mnie oszukał.

Rany..spotykaliscie sie raptem 3 tygodnie..on nic nie musial..mogl sie przestac odzywac w kazdej chwili. Chociaz gdyby mial jaja zalatwilby to do konca

 

Nie no, pewnie, kazdy facet w ciagu tych 3 tygodni najpierw słodzi, zaprasza na wakacje, mówi, że "nie może uwierzyć" a potem spieprza. Kazdy.

 

To nie jest niczyja wina, jeśli nadajecie na różnych falach, nie odbieraj jego słów tak, że z Tobą jest coś nie w porządku (bo chyba Cię to dotknęło).

 

Może trochę, w sumie przywykłam od dzieciństwa słyszeć takie słowa, więc spływa to po mnie. Najbardziej zabolał sposób w jaki to załatwił i że w moim mniemaniu mnie oszukał. Poza tym gdyby nie przypadkowa rozmowa sam by tego nie załatwił. Pewnie dostałabym maila albo smsa z tekstem, że nie nadajemy na tych samych falach i to był tylko romans.

 

To znaczy jakie słowa słyszysz od dzieciństwa?

 

Jakie słowa? Że jestem beznadziejna i do niczego się nie nadaje. Za dużo opisywać, w kazdym razie już przywkłam do tej mojej beznadziejności i dziwię się sama sobie, że myślałam, że faktycznie ktos się mógł mna zachwycić. Ale ze mnie głupia dzida. Może dlatego wciąż od kilku lat dążę podświadomie do mojej pełnej izolacji od społeczeństwa.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To bardzo źle, że wierzysz w swoją beznadziejność. Być może pragnienie akceptacji czy aprobaty, podziwu sprawiło, że łatwo dałaś się poderwać niewłaściwemu facetowi i chciałaś, żeby związek potwierdził wreszcie Twoją wartość (w którą wątpisz), a to, że nic z tego nie wyszło, odbierasz jako potwierdzenie tej beznadziejności i odrzucenie (choć na szczęście masz też fazy złości na tego delikwenta).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To bardzo źle, że wierzysz w swoją beznadziejność. Być może pragnienie akceptacji czy aprobaty, podziwu sprawiło, że łatwo dałaś się poderwać niewłaściwemu facetowi i chciałaś, żeby związek potwierdził wreszcie Twoją wartość (w którą wątpisz), a to, że nic z tego nie wyszło, odbierasz jako potwierdzenie tej beznadziejności i odrzucenie (choć na szczęście masz też fazy złości na tego delikwenta).

 

Dobra dotarło już do mnie, że to znowu moja wina. Tylko wkurwia mnie, że za kazdym razem słyszę słowa zachwytu, jaka to jestem piękna i wspaniała, a potem ni z gruchy ni z pietruchy wypierdalaj. Poparzę sobie ryja kwasem i upasę się jak prosiak, może wtedy ktoś normalny zwróci na mnie uwagę. Tyle, że może faktycznie nie mam nic w środku.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

MalaMi1001,

Coś bardzo go bronisz. Dziwne, że po miesiącu coś takiego mu sie przypomniało?

 

racja, co ja piszę :shock: trochę spojrzałem z perspektywy swojej sytuacji przeszłej i pominąłem zupełnie niepasujące elementy i że to zupełnie inna sytuacja.

 

A co też tak przyjemnie kogoś załatwiłeś? To był tylko romans czego ty chce?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To bardzo źle, że wierzysz w swoją beznadziejność. Być może pragnienie akceptacji czy aprobaty, podziwu sprawiło, że łatwo dałaś się poderwać niewłaściwemu facetowi i chciałaś, żeby związek potwierdził wreszcie Twoją wartość (w którą wątpisz), a to, że nic z tego nie wyszło, odbierasz jako potwierdzenie tej beznadziejności i odrzucenie (choć na szczęście masz też fazy złości na tego delikwenta).

 

Dobra dotarło już do mnie, że to znowu moja wina. Tylko wkurwia mnie, że za kazdym razem słyszę słowa zachwytu, jaka to jestem piękna i wspaniała, a potem ni z gruchy ni z pietruchy wypierdalaj. Poparzę sobie ryja kwasem i upasę się jak prosiak, może wtedy ktoś normalny zwróci na mnie uwagę. Tyle, że może faktycznie nie mam nic w środku.

 

:( Czemu Twoja wina? Zakładając, że tak było, to nie jest żadna Twoja wina - bo nie miałaś na to wpływu, ani na problem z poczuciem wartości (bo sama piszesz, że słyszałaś od dzieciństwa teksty, że jesteś beznadziejna), ani na to, że chciałaś wreszcie kogoś, kto Cię doceni - to jest naturalna potrzeba, tylko na Twoim miejscu bym zwróciła uwagę, czy nie byłaś na początku bezkrytyczna wobec gościa - może były jakieś niepokojące sygnały, robił jakieś przykre aluzje, albo mówił rzeczy sprzeczne ze sobą, albo na przemian był blisko i się wycofywał, czy widać było, że coś kręci. Nieraz pod wpływem silnych uczuć się wypiera takie rzeczy, to nie jest wina, bo to się dzieje poza świadomością, tylko można pracować nad tym, żeby na przyszłość nie było poza świadomością. Zresztą w ogóle nie można tu mówić o winie, uczucia się rządzą swoimi prawami.

Choć całkiem możliwe, że po prostu nie miałaś szczęścia i nie ma co szukać drugiego dna, ale to Twoje negatywne myślenie o sobie jest niepokojące - to jest jakiś temat do zastanowienia dla Ciebie - przekonania o sobie jakie masz na podstawie tego, co słyszałaś (pewnie od rodziny) w dzieciństwie - bo to Cię może niepotrzebnie obciążać.

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A czy w 3 tygodnie ma się szanse rozwinąć coś więcej? wielka miłość czy cokolwiek? To zbyt krótki okres, żeby to nazwać nawet związkiem. Słowo romans albo "przygoda" najlepiej do tego pasuje. A to, ze ktoś Ci mówi, że jesteś piękna i wspaniała? A co się mówi komuś, z kim się chce przespać? Dziwi mnie, że przywiązujesz taką wagę do czegoś, co pojawiło się na tak krótko. Gdyby tak każdy robił, to chyba każdy musiałby żyć w izolacji od innych i mówić sobie nigdy więcej. Spora część ludzi ma za sobą takie krótkie romanse. Po co robić z tego powód do narzekań na siebie? Potraktuj to jak zwykłą przygodę, a ubędzie ci jeden problem. I naprawdę przesadzasz z tym mówieniem, że ludzie nie traktują cię poważnie z powodu urody.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To bardzo źle, że wierzysz w swoją beznadziejność. Być może pragnienie akceptacji czy aprobaty, podziwu sprawiło, że łatwo dałaś się poderwać niewłaściwemu facetowi i chciałaś, żeby związek potwierdził wreszcie Twoją wartość (w którą wątpisz), a to, że nic z tego nie wyszło, odbierasz jako potwierdzenie tej beznadziejności i odrzucenie (choć na szczęście masz też fazy złości na tego delikwenta).

 

Dobra dotarło już do mnie, że to znowu moja wina. Tylko wkurwia mnie, że za kazdym razem słyszę słowa zachwytu, jaka to jestem piękna i wspaniała, a potem ni z gruchy ni z pietruchy wypierdalaj. Poparzę sobie ryja kwasem i upasę się jak prosiak, może wtedy ktoś normalny zwróci na mnie uwagę. Tyle, że może faktycznie nie mam nic w środku.

 

:( Czemu Twoja wina? Zakładając, że tak było, to nie jest żadna Twoja wina - bo nie miałaś na to wpływu, ani na problem z poczuciem wartości (bo sama piszesz, że słyszałaś od dzieciństwa teksty, że jesteś beznadziejna), ani na to, że chciałaś wreszcie kogoś, kto Cię doceni - to jest naturalna potrzeba, tylko na Twoim miejscu bym zwróciła uwagę, czy nie byłaś na początku bezkrytyczna wobec gościa - może były jakieś niepokojące sygnały, robił jakieś przykre aluzje, albo mówił rzeczy sprzeczne ze sobą, albo na przemian był blisko i się wycofywał, czy widać było, że coś kręci. Nieraz pod wpływem silnych uczuć się wypiera takie rzeczy, to nie jest wina, bo to się dzieje poza świadomością, tylko można pracować nad tym, żeby na przyszłość nie było poza świadomością. Zresztą w ogóle nie można tu mówić o winie, uczucia się rządzą swoimi prawami.

Choć całkiem możliwe, że po prostu nie miałaś szczęścia i nie ma co szukać drugiego dna, ale to Twoje negatywne myślenie o sobie jest niepokojące - to jest jakiś temat do zastanowienia dla Ciebie - przekonania o sobie jakie masz na podstawie tego, co słyszałaś (pewnie od rodziny) w dzieciństwie - bo to Cię może niepotrzebnie obciążać.

 

Na prawdę już do tego przywykłam. Nie ma się nad tym co rozdrabniać. Widocznie moim przeznaczeniem jest praca i spanie. Szkoda tylko, że gdyby coś mi się stało sąsiadów zaciekawi smród rozkładających się zwłok i dopiero ktoś się kapnie, że coś nie gra. Ale wtedy chyba będzie mi już wszystko jedno.

A czy w 3 tygodnie ma się szanse rozwinąć coś więcej? wielka miłość czy cokolwiek? To zbyt krótki okres, żeby to nazwać nawet związkiem. Słowo romans albo "przygoda" najlepiej do tego pasuje. A to, ze ktoś Ci mówi, że jesteś piękna i wspaniała? A co się mówi komuś, z kim się chce przespać? Dziwi mnie, że przywiązujesz taką wagę do czegoś, co pojawiło się na tak krótko. Gdyby tak każdy robił, to chyba każdy musiałby żyć w izolacji od innych i mówić sobie nigdy więcej. Spora część ludzi ma za sobą takie krótkie romanse. Po co robić z tego powód do narzekań na siebie? Potraktuj to jak zwykłą przygodę, a ubędzie ci jeden problem. I naprawdę przesadzasz z tym mówieniem, że ludzie nie traktują cię poważnie z powodu urody.

 

Nie nie przesadzam z mówieniem o tym. Ile razy mnie upokorzono jakimś durnym gwizdaniem za plecami, czy zwracanie się do mnie jak do debilki, która z założenia, że ładna pewnie nie dociera co się do niej mówi.

 

No ja mówię nigdy więcej bo mam za sobą trzy długie związki i żadnego romansu czy "przygody", bo mnie to zwyczajnie brzydzi . Więc nigdy bym się na coś takiego nie zgodziła. Nigdy. Ale skoro ktoś po przejściach opowiada o swoim głebokim żalu, jest szczery to mogłoby się wydawać, że jest w porządku. Dałam sie poprostu zrobić w chuja i tyle i nie ma co się nad tym rozdrabniać. Koniec, finito, jestem do dupy, czas to zaakceptować i tyle. Nie mam już sił słuchać jaka to jestem beznadziejna. Dotarło.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dobra dotarło już do mnie, że to znowu moja wina. Tylko wkurwia mnie, że za kazdym razem słyszę słowa zachwytu, jaka to jestem piękna i wspaniała, a potem ni z gruchy ni z pietruchy wypierdalaj. Poparzę sobie ryja kwasem i upasę się jak prosiak, może wtedy ktoś normalny zwróci na mnie uwagę. Tyle, że może faktycznie nie mam nic w środku.

chwila... sugerujesz ze to przez to ze jestes piekna i pusta :?:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

jestem do dupy, czas to zaakceptować i tyle. Nie mam już sił słuchać jaka to jestem beznadziejna. Dotarło.

Dlaczego przyjmujesz role ofiary? Przeciez to normalne ze ludzie cos zaczynaja a potem koncza i nie ma to nic wspolnego z beznadziejnoscia jednej ze stron.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dobra dotarło już do mnie, że to znowu moja wina. Tylko wkurwia mnie, że za kazdym razem słyszę słowa zachwytu, jaka to jestem piękna i wspaniała, a potem ni z gruchy ni z pietruchy wypierdalaj. Poparzę sobie ryja kwasem i upasę się jak prosiak, może wtedy ktoś normalny zwróci na mnie uwagę. Tyle, że może faktycznie nie mam nic w środku.

chwila... sugerujesz ze to przez to ze jestes piekna i pusta :?:

 

Nie wiem, może faktycznie jestem pusta, nie ma o czym ze mną rozmawiać, nie warto ze mną przebywać bo i po co? Mozna się tylko napatrzeć na ładny obrazek, a jak się znudzi to wyrzucić skoro nie reprezentuje sobą nic więcej. Nie wiem, może tak jest faktycznie jak mi zawsze powtarzano, a ja głupia po cichu myślałam, ze jednak jestem cos warta i kiedyś to udowodnię.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W sprawie niepowodzeń powiem tylko jedno. Często swoje niepowodzenia zwalałam na to, że jestem nieatrakcyjna, więc nie mam powodzenia, ale podświadomie wiem, że to nieprawda. Są ludzie niezbyt szczupli i niezbyt ładni, którzy tworzą szczęśliwe związki, więc to nie jest prawdziwy powód. Oczywiście, często spotkanie odpowiednich ludzi to zwykły przypadek i z tym się już nie wygra, i z moim wyglądem mam mniejsze szanse od innych, ale jednak to nie jedyna rzecz. Tłumaczyłam też sobie, ze skoro nie jestem hetero, to mam mniejsze szanse na znalezienie kogoś, kto by mi odpowiadał, i to częściowo jest prawda, bo wiele kobiet z mojego środowiska poszukuje partnerek, ale też i wiele jest szczęśliwych, więc to też nie jest jedyny powód. A w sprawie Twojej urody to powiem tak: nawet wśród zdjęć na tym forum widziałam zdjęcia kobiet, które, z mojego punktu widzenia, wydają się bardzo atrakcyjne i żadna z nich nie pisze, jakoby ich nadmierna uroda była czynnikiem przeszkadzającym w szczęściu. Natomiast z Twoich wypowiedzi wyłania się osoba, która chce "kochać za bardzo", mająca być może niską samoocenę dotyczącą swoich umiejętności i zwalająca całą winę na bycie atrakcyjnym. Od mężczyzny domagasz się od razu deklaracji i długich, poważnych związków, a w życiu bywa przecież różnie. Jeśli facet Cię zostawia, to odbierasz to zaraz jako potwierdzenie swoich poglądów. Jakbyś była gruba i brzydka, to być może wcale nie przyciągałabyś "normalnych" mężczyzn, ale takich samych, którzy chcieliby się trochę zabawić i pewnie prawiliby podobne komplementy. Zresztą możesz taki eksperyment przeprowadzić - roztycie się i zaniedbanie jest proste. Założyłabym się, że problemy miałabyś wtedy takie same, a dodatkowo doszedłby problem związany z zupełnym spadkiem Twojej samooceny, bo nie widziałabyś w sobie tego, czym chwalisz się teraz, czyli atrakcyjnością.

 

-- 29 paź 2013, 12:58 --

 

Nie wiem, może faktycznie jestem pusta, nie ma o czym ze mną rozmawiać, nie warto ze mną przebywać bo i po co? Mozna się tylko napatrzeć na ładny obrazek, a jak się znudzi to wyrzucić skoro nie reprezentuje sobą nic więcej. Nie wiem, może tak jest faktycznie jak mi zawsze powtarzano, a ja głupia po cichu myślałam, ze jednak jestem cos warta i kiedyś to udowodnię.

 

Ale czy każdy napotkany facet musi być tym jednym, jedynym? Czy jak ktoś zacznie się z kimś spotykać, to już nie ma odwrotu? można nie chcieć z kimś być, bo odbiera się na innych falach lub szuka się czegoś innego. A Ty wiecznie o tej urodzie i urodzie. Nie chcę Cie tutaj w żaden sposób urazić, ale gdybym byla facetem, to wcale nie patrzyłabym się na Twoją urodę, bo np. mnie urodą byś nie przyciągnęła, bo to nie mój typ, ale przeraziłoby mnie to osaczanie, Twoje zrzucanie winy o wszystko na wygląd.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×