Skocz do zawartości
Nerwica.com

Nie rozumiem i nie daj mi to spokoju


MalaMi1001

Rekomendowane odpowiedzi

MalaMi1001, nie chcesz - nie szukaj, twoja sprawa skoro wiesz lepiej, że to nic nie da i nie chcesz dać sobie szansy.......to samo nie przejdzie.

Cóż terapeuta nie cofnie czasu i nie poświęci mi tyle uwagi co powinna matka i ojciec. Nie mam do nich ani żalu, ani pretensji. Nie zacznę się znów bawić lalkami i jeździć z rodzicami do lasu czy nad jezioro. Tego nie było i nie będzie i muszę nauczyć się z tym żyć.

Nikt ci nie każe tego robić, myślałaś, że na tym będzie polegać twoja terapia? Na uzdrawianiu stosunków z rodzicami?

Otóż nie... na terapii właśnie nauczysz się jak sobie z tym wszystkim radzić, jak to przetwarzać, jak reagować...... ale - jeśli nie chcesz to nikt cię nie zmusi.

 

Miałabym nauczyć się reagowania począwszy od starszej pani na ulicy skończywszy na związkach? Trwałoby to całe wieki a i tak do końca nie udałoby się. Na NFZ terapia jest raz w miesiącu bo jest duża kolejka, czasami chodziłam nawet rzadziej, gdybym chciała chodzić prywatnie raz w tygodniu płacąc 90zł za godzinę po roku zbankrutowałabym i tak chodziłam tak przez 2 miesiące i zrezygnowałam, nie było to warte tylu pieniędzy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pewnie jestem sfrustrowana bo mam wszystko czego człowiek w moim wieku może chcieć, wszystko oprócz tego najważniejszego - miłości i akceptacji. I oddałabym to wszystko bez mrugnięcia okiem w zamian za to. Pewnie można nad tym pracować, ale nikt nie nauczy mnie cieszyć się tym co mam, bo to dla mnie ma najmniejszego znaczenia. Można mieć wszystko, ale jak się nie ma najważniejszego 1/4 życia stanowi pustka.

 

To może powinnaś stracić to, co masz teraz, to może przejrzałabyś na oczy, skoro pracować nad sobą nie chcesz? Gdyby zajrzały ci do oczu inne problemy, których teraz nie masz, to być może doceniłabyś wtedy to, co masz teraz. Miłość i akceptacja bardzo szybko by się skończyły w obliczu przyziemnych, trywialnych problemów, których teraz nie zaznajesz. Jeśli nie chcesz pracowac nad sobą, to będziesz prawdopodobnie miała dalej tę swoją pustkę i narzekanie. Na własne życzenie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Miałabym nauczyć się reagowania począwszy od starszej pani na ulicy skończywszy na związkach?

 

A masz problemy z reagowaniem na starsze panie na ulicy?

 

Trwałoby to całe wieki a i tak do końca nie udałoby się. Na NFZ terapia jest raz w miesiącu bo jest duża kolejka, czasami chodziłam nawet rzadziej, gdybym chciała chodzić prywatnie raz w tygodniu płacąc 90zł za godzinę po roku zbankrutowałabym i tak chodziłam tak przez 2 miesiące i zrezygnowałam, nie było to warte tylu pieniędzy.

 

To trzeba poszukać gdzie indziej, u mnie psychoterapia na NFZ jest raz w tygodniu, nieograniczona ilością spotkań.

 

Na wszystko co piszemy masz wymówkę - proces zdrowienia polega na tym, że chcemy wyzdrowieć, to pierwszy krok..... a Ty narazie stoisz w miejscu niestety. No ale nic na siłę, może kiedyś dasz terapii jeszcze jedną szansę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To może powinnaś stracić to, co masz teraz, to może przejrzałabyś na oczy, skoro pracować nad sobą nie chcesz? Gdyby zajrzały ci do oczu inne problemy, których teraz nie masz, to być może doceniłabyś wtedy to, co masz teraz. Miłość i akceptacja bardzo szybko by się skończyły w obliczu przyziemnych, trywialnych problemów, których teraz nie zaznajesz. Jeśli nie chcesz pracowac nad sobą, to będziesz prawdopodobnie miała dalej tę swoją pustkę i narzekanie. Na własne życzenie.

 

Chyba nie wiesz o czym mówisz. Straciłam wszystko raz, nie miałam się nawet gdzie podziać. To przez mojego byłego. Nie uroniłam z tego powodu ani jednej kropli łzy, pozbierałam się dość szybko i to sama. Nikt mi w tym nie pomógł, bo też nikogo nie miałam. Więc wiem jak to jest. W życiu nie ma sytuacji bez wyjścia w sensie przyziemnych i trywialnych spraw. Nie ma sytuacji przegranych. Dlatego to co mam nie ma dla mnie znaczenia, bo nawet jeśli to stracę znów to odbuduję. Rzeczy materialne i umożliwiające byt nic dla mnie znaczą, dziś je masz jutro nie. A wsparcia nie zastąpi nic.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

MalaMi1001, czyli materialnie potrafisz o siebie zadbac a mentalnie nie chcesz sie soba zaopiekowac i szukasz tej opieki u innych?

 

To nie jest tak, chyba nie rozumiecie. Nie potrzebuje opiekuna, który będzie mnie klepał po plecach jak mamusia i mówił, że wszystko się uda, który będzie ze strachem wypytywał jak się czuję i czy czegoś mi nie potrzeba. Nie chcę przewodnika duchowego, który jednocześnie będzie moim kochankiem. Umiem sobie radzić sama ze sobą, nie kieruję na nikogo swojej złości, a jeśli już to na siebie. Ja doskonale wiem, że mam problem. Mam tylko dość wracania do pustego domu, chciałabym mieć kogoś komu mogłabym powiedzieć, że odniosłam jakiś sukces i być może nauczyć się z tego cieszyć. Jak nie mam z kim tego dzielić zwyczajnie spływa to po mnie. Mam wpadać w samozachwyt i dookoła ludziom opowiadać jaka to jestem zajebista bo udało mi się to czy tamto? No nie, to nie w moim stylu. Chciałabym zrobić komuś przyjemność i ugotować coś co bardzo lubi, pokłócić się o zbyt wysoki rachunek telefoniczny i niepozmywane naczynia. Mój obecny psychiatra powiedział: tobie potrzeba zrównoważonego, normalnego faceta, nie będą wtedy potrzebne żadne pigułki, bo ty nie masz problemu z głową tylko nosisz to w sercu. Ale funkcjonować jakoś musisz.

 

Miałabym nauczyć się reagowania począwszy od starszej pani na ulicy skończywszy na związkach?

 

A masz problemy z reagowaniem na starsze panie na ulicy?

 

Trwałoby to całe wieki a i tak do końca nie udałoby się. Na NFZ terapia jest raz w miesiącu bo jest duża kolejka, czasami chodziłam nawet rzadziej, gdybym chciała chodzić prywatnie raz w tygodniu płacąc 90zł za godzinę po roku zbankrutowałabym i tak chodziłam tak przez 2 miesiące i zrezygnowałam, nie było to warte tylu pieniędzy.

 

To trzeba poszukać gdzie indziej, u mnie psychoterapia na NFZ jest raz w tygodniu, nieograniczona ilością spotkań.

 

Na wszystko co piszemy masz wymówkę - proces zdrowienia polega na tym, że chcemy wyzdrowieć, to pierwszy krok..... a Ty narazie stoisz w miejscu niestety. No ale nic na siłę, może kiedyś dasz terapii jeszcze jedną szansę.

 

Nie, nie mam problemu na reagowanie na starsze panie na ulicy. Ale często w zwykłym życiu łapię się na tym, że na większość sytuacji wśród obcych ludzi zareagowałabym inaczej. Ja to nazywam spóźnionym refleksem. Nie miał mnie kto tego uczyć, nie miałam okazji obserwować innych ludzi i ich zachowania.

 

Widzisz, przedwczoraj dowiedziałam się, że mojej przychodni psychiatrycznej, jedynej w mieście skończył sie kontrakt z NFZ i wszystkie wizyty do wszystkich specjalistów do ponownego podpisania umowy są płatne. To jedyna placówka w moim mieście, poza tym są prywatne gabineciki i to wszystko. Do Łodzi, gdzie pewnie jest tego więcej mam 70km. Postanowiłam się zapisać do przychodni przy szpitalu psychiatrycznym i też był mega problem ze znalezieniem wolnego numerka. Nie mieszkam w Warszawie gdzie placówek jest cała masa i można wybierać. U mnie na terapię kierowała mnie moja psychiatra a na następną wizytę zapisywała terapeutka, przeważnie za miesiąc lub nawet dalej. Więc jaki ma sens taka terapia? Żaden. A nie jestem aż tak bogata, żeby pozwolić sobie na chodzenie do prywatnych gabinetów.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×