Skocz do zawartości
Nerwica.com

Wyzdrowiałem/wyzdrowiałam... :)


roccola

Rekomendowane odpowiedzi

Ja z depresji wyszłam (choć w sumie nadal nie przyjmuję do wiadomości, że miałam depresję, nie lubię o tym mówić, mam wrażenie, że za lekko się z tym uporałam, żeby to była prawdziwa depresja), ale ona się czai za rogiem. Muszę wypracować poczucie własnej wartości i wzrost samooceny, bo bez tego błyskawicznie znów zagonię się w kozi róg. Może nie doprowadzę się ponownie do depresji (bo za tą stał w dużej mierze toksyczny związek), ale doprowadzę się do wyczerpania, a od tego już mały kroczek do czegoś gorszego.

 

Balans. Złapać balans. To jest najważniejsze.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Koleżanka nerwica siedzi cicho od kwietnia, czasem odezwie się jakimiś drobnymi somatami, które już ignoruję, raz ufundowała mi napad lęku, ale niepozorny w porównaniu z tym, co bywało wcześniej. Pod tym względem chyba mogę powiedzieć, że wychodzę na prostą...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Z dobrej strony przeszły mi mrowienia na twarzy ale końcowo wywaliło mi pryszcza (notabene często miałem pryszcze w tym miejscu gdzie miałem parestezje, do tego dochodził skrajny łupież i nawet łuszczyca na głowie, ale to jak miałem migreny), czyli zajęło mi to 2/3 lata.
Nie wiem co mi było, pewnie jakaś kiła dająca objawy schizofrenii, i tak nikt mi tego nie stwierdzi a mi się nie chce płacić tylko w tym celu. Na nfz i tak się zawiodłem.

Dobre pomarańczowe cnie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 11.04.2006 o 07:26, roccola napisał:

Moje kroki do wolności były trudne , jak każdego z nas. Wiele razy choroba wracała..Na terapie nie chodziłam długo jestem typem samouka wieć duzo czasu spedzalam na dolsztalcaniu sie na temat nerwicy i podjęłam z nią walkę..wszystkie nawroty i ataki traktowałam jak próbę sprawdzenia moich możliwości i postępów . Ponad rok trwała moja choroba..Wiem krótko w porównaniu do niektórych tu na forum . Ale chce wam powiedziec ze ja ODRAZU zareagowałam . Tydzień po ataku juz bylam na terapii. Dwa tyg. po miałam stosy książek w domu. I wzięłam sie z wielkim zapałem do pracy nad sobą..Bo droga ku zdrowiu to nic innego jak praca nad sobą. Wyobrażcie sobie jak heroiczną walkę toczyłam w srodku mnie samej , kiedy nawet dla wyzdrowienia poswieciłam małżeństwo i luksus finansowy.Męża kochałam jak odchodziłam od niego więc wcale nie było to takie łatwe. Ale musiałam odejsc za bardzo mnie niszczył psychicznie..za bardzo pogłębiał moją nerwicę. Do dzis często sie z nim widze gdy odwiedza nasze dziecko. (wciąz jest diabelsko przystojny) ale ja juz podjełam decyzje. Teraz jestem z kims innym kto mnie kocha , szanuje, a ja ? no cóż nerwy mi zostały(umiem wpadac w szał) ale nie mam lęków , ataków. Życie znów rozbłysło tysiącem barw..Życzę Wam tego z całego serca: WRACAJCIE DO ZDROWIA...jak najszybciej...

 

Widać nie jestem jedynym typem samouka. 🙂 Z tymże ja nigdy nie poszedłem na terapię, ale to nie tak, że nie chciałem w pewnym momencie iść. Kiedy u mnie zaczęła się nerwica byłem nastolatkiem i rodzina nie traktowała moich objawów zbyt poważnie, wtedy też przekonania na temat psychologów były inne. Coś w rodzaju "Do psychologa idzie się w ostateczności", "Przecież nie jesteś chory psychicznie", "Nie jest aż tak poważnie". Chociaż jak zapewne każdy z was wie, w naszych oczach takie stany są super poważne i poważnie ograniczające życie. Też sam uczę się na temat nerwicy i chociaż dawno już nie mam ataków paniki i ogólnie czuje się świetnie, to po tym wszystkim poczułem, że chce pomóc innym sobie z tym radzić i przekazywać wiedzę. Też miałem lepsze i gorsze dni i w sumie nadal je mam jak każdy człowiek. :D "Bo droga ku zdrowiu to nic innego jak praca nad sobą." bardzo ważne słowa, które też rozbrzmiały w moim życiu, kiedy zacząłem samotną podróż przez nerwicę. Próbowałem tak wielu rzeczy.. Medytacja, joga, wszelkie poradniki typu z afirmacjami, ćwiczenia siłowe, zmiana diety.. Mnóstwo tego było, ale było warto. Polecam każdemu. :D Niektóre z tych praktyk do teraz ze mną zostały i lubię je stosować. Ja z kolei opuściłem szkołę i pewnego dnia stwierdziłem, że nie mam zamiaru już żyć pod presją spełniania oczekiwań innych ( co było jednym z przyczyn wielkie napięcia które we mnie żyło i wzmacniało ataki paniki ). Po opuszczeniu szkoły, której nienawidziłem, bardzo szybko mój stan się wiele polepszył. Życzę każdemu z was, aby udało się wam wyzbyć tych przykrych stanów i cieszę się, że dzisiaj poczułem chęć zarejestrowania się tu, bo od razu trafiłem na ten post. Pozdrawiam was ciepło ❤️ !

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Chyba do tego dorosłem. Nie chodzi o to, czy będę zdrowy, czy nie, i jakie głupoty i absurdalne rzeczy będę tutaj wypisywał, jak np. wczoraj w wątku "Jak się czujesz".

Wybaczcie.

Ale nie za to, tylko za mój egoizm, egocentryzm, aroganctwo, brak uczuć i empatii.
Nie po to jestem na forum żeby pisać cały czas to samo.

Teraz dopiero to zrozumiałem, że nie nawiązałem z nikim wzajemnej relacji tutaj.
Trochę mi zajęło czasu dojrzenie do rozumienia innych ludzi.

Ja idę odpocząć i spać, mam jutro ciężki dzień, a znów złapała mnie migrena. Miłej nocy Kochani.

Edytowane przez Reghum

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

16 godzin temu, z o.o. napisał:

wg mojej lekarki ja już nie wyzdrowieję, muszę brać leki dożywotnio i cieszyć się każdą chwilą w remisji

Mam tak samo, często mi wpisuje remisje, ja od czasu do czasu choruje- trzeba się z tym pogodzić, bo  po każdym odstawieniu leków potem ciężko na nowo je dobrać.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gość dobry dzień

Nie chce narzekać bo ludzie naprawdę mają dużo gorzej, jak sobie mogę w ciepłym łóżku pić kawku i oglądać ANATOMIĘ GŁUPOTY w TV 

to nie jest tak źle, i jest co źreć i może już jestem zdrowa..... W końcu. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 25.11.2019 o 11:19, Efemeryczna napisał:

Mam tak samo, często mi wpisuje remisje, ja od czasu do czasu choruje- trzeba się z tym pogodzić, bo  po każdym odstawieniu leków potem ciężko na nowo je dobrać.

 

Nie daj sobie wmówić , że nie wyzdrowiejesz, co robisz w kierunku wyzdrowienia?  Co ci dolega ?  

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

17 godzin temu, Efemeryczna napisał:

Biorę leki, chodzę na terapię. Mam wsparcie bliskich, no a zaburzenie afektywne  dwubiegunowe nie bardzo jest wyleczalne:(

Czyli robisz wszystko co zalecane(oficjalnie),przeczytaj książkę Eckharta Tolle Potęga Teraźniejszoci(na YT masz cały Audiobook) co da ci głębsze zrozumienie ludzkiej istoty,zacznij praktykować medytacje co da ci najgłębszy możliwy wgląd w siebie i otaczający cie świat,  pozbyć się przekonania "nie da się - nie bardzo wyleczalne" . Skąd się wzięła u ciebie ta choroba ,czym jest spowodowana ? 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

6 minut temu, Zugor napisał:

Czyli robisz wszystko co zalecane(oficjalnie),przeczytaj książkę Eckharta Tolle Potęga Teraźniejszoci(na YT masz cały Audiobook) co da ci głębsze zrozumienie ludzkiej istoty,zacznij praktykować medytacje co da ci najgłębszy możliwy wgląd w siebie i otaczający cie świat,  pozbyć się przekonania "nie da się - nie bardzo wyleczalne" . Skąd się wzięła u ciebie ta choroba ,czym jest spowodowana ? 

Dziękuję za wskazówki, poszukam tego audiobooka.  Najbardziej prawdopodobna teza, że są to zmiany okołoporodowe, urodziłam się w 29 tygodniu, miałam też stresową sytuację w wieku nastoletnim i myślę, że to razem dało taki rezultat.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, Efemeryczna napisał:

Dziękuję za wskazówki, poszukam tego audiobooka.  Najbardziej prawdopodobna teza, że są to zmiany okołoporodowe, urodziłam się w 29 tygodniu, miałam też stresową sytuację w wieku nastoletnim i myślę, że to razem dało taki rezultat.

 

Przypomnij sobie kiedy zaczęły się problemy, kiedy zachorowałaś,a będzie jasne czym jest to spowodowane,dzięki temu będzie wiadomo nad czym pracować, nic nie zmieni się jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, to będzie długi powolny proces ,ale naprawdę warto codziennie poświęcać na to czas,możesz napisać jak objawia się twoja choroba. ? 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Zugor napisał:

 

Przypomnij sobie kiedy zaczęły się problemy, kiedy zachorowałaś,a będzie jasne czym jest to spowodowane,dzięki temu będzie wiadomo nad czym pracować, nic nie zmieni się jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, to będzie długi powolny proces ,ale naprawdę warto codziennie poświęcać na to czas,możesz napisać jak objawia się twoja choroba. ? 

W skrócie to huśtawka nastrojów, u mnie objawia się to głównie stanami depresyjnymi lub irytacją wskutek różnych okazji, impulsywnością. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 18.02.2020 o 16:54, Efemeryczna napisał:

W skrócie to huśtawka nastrojów, u mnie objawia się to głównie stanami depresyjnymi lub irytacją wskutek różnych okazji, impulsywnością. 

Jeszcze spacery po lesie , nic tak nie odpręża i i wycisza umysł jak spacer po lesie,wraz z powietrzem wdychamy olejki eteryczne które mają zbawienny wpływ na organizm. Zapoznałaś się z audiobookiem ?   

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

 

1 godzinę temu, Zugor napisał:

Jeszcze spacery po lesie , nic tak nie odpręża i i wycisza umysł jak spacer po lesie,wraz z powietrzem wdychamy olejki eteryczne które mają zbawienny wpływ na organizm. Zapoznałaś się z audiobookiem ?   

Dodałam audiobooka do playlisty, na pewno się zapoznam więcej  bo często podróżuję komunikacją miejską. Na brak spacerów nie mogę narzekać 🙂

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Może się zdziwicie, dlaczego tu pisze, skoro w innym temacie przyznałam, że biorę leki. Ale udało mi się kilka razy uzyskać remisję. 

Co trzeba zrobić?

Róbcie wszystko, czego nerwica nie lubi. Wiem, trudno jest. Ja was rozumiem. 

Nerwica nie lubi:

- dobrego snu

- sportu

- spacerów

- dobrego odżywania

- mądrego relaksu

- terapii

- słońca

- nawodnienia

- rozsądnej, regularnej farmakologii

- robienia kolejnych kroków w łamaniu leków (bo ma coraz mniejsze pole manewru w zastraszaniu nas)

- ignorowania jej

Nie lubi, bo to poprawia nasz stan. A ona chce się w nas zagnieździć.

Widzicie, kiedyś nienawidziłam jeździć pociągami i podróży w pojedynkę. Strach był ogromny, że zgubie się i nikt mnie nie "uratuje". A tu nagle życie sprawiło, że musiałam co kilka tygodni jeździć 300 km do innego województwa na leczenie. Ojciec wsadzał mnie do pociągu/BlablaCar/polskiego busa i jechałam. Nie raz ryczałam od Katowic, do Krakowa, jadąc busem i dopiero w Kielcach przestawałam, a wysiadka dopiero za 80 km. Ale jechałam. Potem uświadomiłam sobie, że skoro mam przy sobie kasę, komórkę i wszystkie rzeczy, to i tak sobie poradzę. Ludzie są wokół. Nawiązywałam w komunikacji rozmowy, relacje z pasażerami. Niektóre z nich podtrzymuję do dziś.

Po roku odważyłam się, by jechać z przesiadką w Krakowie. Ryczałam przez 15 minut od Katowic, ale wiedziałam, że potrzeba mi uwolnienia tych emocji. W Krakowie po dłuższej przerwie przesiadłam się i jechałam dalej. Jak mnie to wzmocniło! 

A potem jeszcze dostałam pracę, do której... Dojeżdżałam pociągiem. Ja, która obawiałam się, że nie wsiądę do dobrego pociągu, teraz wskazywałam ludziom ten właściwy. 

 

Dlaczego więc znowu się leczę? Rok temu okazało się,że moja terapia psychologiczna była źle przeprowadzona. Nadal tkwi we mnie wiele spraw z przeszłości. Dopiero na terapii psychodynamicznej odkryłam, że jestem dla siebie bardzo okrutna i niesprawiedliwa. Że ukrywam emocje, które mnie niszczą. Robię od czasu do czasu postępy i sama odkrywam, co jest nie tak. 

Czekam na kolejną wizytę, którą przełożyli mi z powodu pandemii. Chcę stanąć na nogi. 

Edytowane przez Coel

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 20.05.2020 o 09:45, Coel napisał:

Nadal tkwi we mnie wiele spraw z przeszłości. Dopiero na terapii psychodynamicznej odkryłam, że jestem dla siebie bardzo okrutna i niesprawiedliwa. Że ukrywam emocje, które mnie niszczą. Robię od czasu do czasu postępy i sama odkrywam, co jest nie tak. 

 

i to jest dobra droga. Przełamywanie lęków o którym napisałaś to jedno, ale najważniejsze to nawiązać relację ze sobą. Przestać uciekać. Posłuchać, zaakceptować, zrozumieć to co w sobie trzymamy, przestać walczyć, dopuścić i pokochać siebie. Zobaczyć te sprawy i emocje z przeszłości, poczuć, dopuścić złość, smutek, rozpacz i zostawić. Poczuć, że te wszystkie objawy to nic innego jak wołanie Twojego ciała i duszy, które chcą żyć i być wolne. A my zamiast posłuchać i odpuścić to walczymy ze sobą i uciekamy. Nic z zewnątrz nie pomoże na stałe: leki, lekarze, badania, diety, ludzie, książki, diagnozy, nazwy itd. Poznawaj siebie, odkrywaj, akceptuj, nie bój się, bo nic co jest w Tobie nie jest po to żeby zrobić Ci krzywdę. Jest dla Ciebie. To jest jedyna droga do zdrowia ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×