Skocz do zawartości
Nerwica.com

Hipochondria - jakie choroby sobie przypisywaliście..?


LINA

Rekomendowane odpowiedzi

Ja znowu mam jazdę, bo od niedzieli mam biegunkę do tego okres i byłam przekonana, że to przez okres ją mam i przejdzie szybko. Ale zauważyłam, że jest coś nie tak bo na drugi dzień czułam się jak trup, ledwo chodziłam nogi jak z waty miałam i do tego kilka razy gorączka i później tak się utrzymywał stan podgorączkowy. Nudności też mam co jakiś czas a wczoraj w nocy to myślałam, że już naprawdę zwymiotuje i dostałam ataku paniki bo mam emetofobie. Ale na szczęście minęło. No i dziś biegunkę mam już rzadziej ale brzuch mnie nadal boli bardzo, wręcz momentami tak skręca w jelitach że nie umiem wytrzymać. Dziś miałam teleporade z lekarzem i przepisał mi Nifuroksazyd i żebym elektrolity piła. Też powiedział, że jak nie minie to mam się skontaktować ale powinno być lepiej. Ale ja cały czas o tym myślę i się zastanawiam czy to jest tylko jelitówka, czy jakaś bakteria typu Salmonella albo że oczywiście coś bardzo poważnego. Wczoraj miałam taki atak paniki jakiego dawno nie miałam, bo byłam też przekonana, że to może być zapalenie wyrostka robaczkowego i że umrę jeszcze nie było rodziców w domu. Ale na szczęście to nie jest to. Tylko że strasznie się przejmuje i martwię co to może być 😞 myślicie że to tylko jelitówka? Ta biegunka jest w ogóle tak pół płynna chyba albo całkowicie no i ma kolor taki bardzo jasno brązowy jak by prawie żółty... 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

2 minuty temu, Eve19 napisał(a):

wdech, wydech, spokojnie. Jakąś infekcja zapewne. Nie panikuj kochana. Nie jeden z nas miał sraczke 😁👌

Staram się myśleć że to pewnie jakaś infekcja szczególnie że teraz zaczął się taki okres chorobowy gdzie też łatwo o jelitówkę. Ale ogólnie zauważyłam, że nerwica mi się pogorszyła...W ogóle widzę, że co roku o tej porze moja nerwica jest bardziej aktywna bo ja potrafię teraz dosłownie martwić się najmniejszym i najgłupszym objawem... 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ponownie witam forum. 

 

Miałem trochę ponad rok spokoju i znowu jestem zniszczony i nie do życia. Rok temu kolejny stos badań, objawów - nie wyszło tak źle. Kręgosłup zajechany - wiadomo, cukier lekko podwyższony i dwukrotnie za duży alat. Jednak wszelkie usg, badania krwi itd. wykluczyły grubsze problemy. Więc zdrowy tryb życia, czysta głowa i tak leciało.

 

Jednak jakoś w kwietniu zobaczyłem trochę krwi w kale.. Parę dni wyjęte z życia, panika, ale ogarnąłem się. Miałem w głowie tyle lat wpadania w hipochondrię, że jakoś udało mi się ogarnąć lek bez lekarzy. Do zeszłej soboty.. Mała ilość krwi i od tamtej pory jestem zmiażdżony. Dzisiaj sytuacja się powtórzyła. Nie muszę czytać w internecie co to oznacza bo tyle tkwię w hipo, że wszystko już wiem. Lekarz w przyszłym tygodniu a do tego czasu na środkach uspokajających ledwo żyje. Zero apetytu, ochoty do pracy, nic.. Po prostu kur zapiał tragedia.

 

W ostatnich 4 latach przechodziłem już przez wszystkie badania i wszystkie odmiany raków i innych stwardnien. Jedynie kolono i gastro mnie omijały. I oczywiście ledwo rok spokoju i musi się pojawić krew w g. Ja pier***

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 16.11.2023 o 14:17, portowoo napisał(a):

Ponownie witam forum. 

 

Miałem trochę ponad rok spokoju i znowu jestem zniszczony i nie do życia. Rok temu kolejny stos badań, objawów - nie wyszło tak źle. Kręgosłup zajechany - wiadomo, cukier lekko podwyższony i dwukrotnie za duży alat. Jednak wszelkie usg, badania krwi itd. wykluczyły grubsze problemy. Więc zdrowy tryb życia, czysta głowa i tak leciało.

 

Jednak jakoś w kwietniu zobaczyłem trochę krwi w kale.. Parę dni wyjęte z życia, panika, ale ogarnąłem się. Miałem w głowie tyle lat wpadania w hipochondrię, że jakoś udało mi się ogarnąć lek bez lekarzy. Do zeszłej soboty.. Mała ilość krwi i od tamtej pory jestem zmiażdżony. Dzisiaj sytuacja się powtórzyła. Nie muszę czytać w internecie co to oznacza bo tyle tkwię w hipo, że wszystko już wiem. Lekarz w przyszłym tygodniu a do tego czasu na środkach uspokajających ledwo żyje. Zero apetytu, ochoty do pracy, nic.. Po prostu kur zapiał tragedia.

 

W ostatnich 4 latach przechodziłem już przez wszystkie badania i wszystkie odmiany raków i innych stwardnien. Jedynie kolono i gastro mnie omijały. I oczywiście ledwo rok spokoju i musi się pojawić krew w g. Ja pier***

Zycze Ci sily i dobrych wyników.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 16.11.2023 o 14:17, portowoo napisał(a):

Ponownie witam forum. 

 

Miałem trochę ponad rok spokoju i znowu jestem zniszczony i nie do życia. Rok temu kolejny stos badań, objawów - nie wyszło tak źle. Kręgosłup zajechany - wiadomo, cukier lekko podwyższony i dwukrotnie za duży alat. Jednak wszelkie usg, badania krwi itd. wykluczyły grubsze problemy. Więc zdrowy tryb życia, czysta głowa i tak leciało.

 

Jednak jakoś w kwietniu zobaczyłem trochę krwi w kale.. Parę dni wyjęte z życia, panika, ale ogarnąłem się. Miałem w głowie tyle lat wpadania w hipochondrię, że jakoś udało mi się ogarnąć lek bez lekarzy. Do zeszłej soboty.. Mała ilość krwi i od tamtej pory jestem zmiażdżony. Dzisiaj sytuacja się powtórzyła. Nie muszę czytać w internecie co to oznacza bo tyle tkwię w hipo, że wszystko już wiem. Lekarz w przyszłym tygodniu a do tego czasu na środkach uspokajających ledwo żyje. Zero apetytu, ochoty do pracy, nic.. Po prostu kur zapiał tragedia.

 

W ostatnich 4 latach przechodziłem już przez wszystkie badania i wszystkie odmiany raków i innych stwardnien. Jedynie kolono i gastro mnie omijały. I oczywiście ledwo rok spokoju i musi się pojawić krew w g. Ja pier***


wiem doskonale ile to stresu, jednak miejsca uwadze, że w większości to hemoroidy. Idź do lekarza, będziesz spokojniejszy

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 16.11.2023 o 14:17, portowoo napisał(a):

Ponownie witam forum. 

 

Miałem trochę ponad rok spokoju i znowu jestem zniszczony i nie do życia. Rok temu kolejny stos badań, objawów - nie wyszło tak źle. Kręgosłup zajechany - wiadomo, cukier lekko podwyższony i dwukrotnie za duży alat. Jednak wszelkie usg, badania krwi itd. wykluczyły grubsze problemy. Więc zdrowy tryb życia, czysta głowa i tak leciało.

 

Jednak jakoś w kwietniu zobaczyłem trochę krwi w kale.. Parę dni wyjęte z życia, panika, ale ogarnąłem się. Miałem w głowie tyle lat wpadania w hipochondrię, że jakoś udało mi się ogarnąć lek bez lekarzy. Do zeszłej soboty.. Mała ilość krwi i od tamtej pory jestem zmiażdżony. Dzisiaj sytuacja się powtórzyła. Nie muszę czytać w internecie co to oznacza bo tyle tkwię w hipo, że wszystko już wiem. Lekarz w przyszłym tygodniu a do tego czasu na środkach uspokajających ledwo żyje. Zero apetytu, ochoty do pracy, nic.. Po prostu kur zapiał tragedia.

 

W ostatnich 4 latach przechodziłem już przez wszystkie badania i wszystkie odmiany raków i innych stwardnien. Jedynie kolono i gastro mnie omijały. I oczywiście ledwo rok spokoju i musi się pojawić krew w g. Ja pier***

 

Nie wiem czy cię to uspokoi, ale miałem swojego czasu prawie wszystkie objawy raka jelita grubego - biegunki po kilka razy dziennie, krew w stolcu, bóle brzucha, brak apetytu, spora utrata wagi, ogólne osłabienie. Do tego uzależniłem swoje jelita od Latemidu, brałem do 3-4 (!) tabletek dziennie, bo mniej nie pomagało. Robiłem badania krwi, kału, usg brzucha i nawet kolonskopię - żadnego raka ani innych zmian nie miałem, nawet hemoroidów nie, a krew była spowodowana podrażnieniem śluzówki przez ciągle biegunki. Diagnoza IBS spowodowane przez stres i depresję.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

53 minuty temu, 94. napisał(a):

 

Nie wiem czy cię to uspokoi, ale miałem swojego czasu prawie wszystkie objawy raka jelita grubego - biegunki po kilka razy dziennie, krew w stolcu, bóle brzucha, brak apetytu, spora utrata wagi, ogólne osłabienie. Do tego uzależniłem swoje jelita od Latemidu, brałem do 3-4 (!) tabletek dziennie, bo mniej nie pomagało. Robiłem badania krwi, kału, usg brzucha i nawet kolonskopię - żadnego raka ani innych zmian nie miałem, nawet hemoroidów nie, a krew była spowodowana podrażnieniem śluzówki przez ciągle biegunki. Diagnoza IBS spowodowane przez stres i depresję.

 

Nasza psychika potrafi wiele objawów spowodować, a my zawsze sobie najgorsze wkręcamy 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dzięki wszystkim.:) Zawsze fajnie się tutaj wygadać. W przyszłym tyg lekarz więc do czas aż będę miał wszystkie badania itd. to będzie ciągły niepokój i wszystkie objawy nerwicy. Jakoś daje radę na melisach i positivum. ^

 

Zawsze sobie przypominam w takich sytuacjach poprzednie fazy. Ruszanie palców i pewność parkinsona, krew w plwocinie i tak płuc, guz na jądrze to wiadomo itd. itd. Oczywiście nic z tych rzeczy się nie wydarzyło a miesiące wyjęte z życia.

 

Mój kolega ma z pół roku powiększone wszystkie węzły chłonne pod szyją - badania zrobił dopiero ostatnio i ma to totalnie w 4 literach. Trochę zazdroszczę "normalnym" ludziom tego mindsetu. 🙂

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja mam akutalnie znowu faze na raka pluc, trzustki/watroby oraz kobiecych narzadów...

 

A poza tym to stwierdzilam, ale to juz bardzo dawno z reszta, ze jestem nieszczesliwa w zwiazku i ze mieszkam za granica... W sumie jestem tu tylko teraz dla dzieci, bo chodza tu do szkoly, sa juz duze, maja kolegów... Zabierac je teraz do Polski to samobojstwo dla nich. Nie odnajda sie kompletnie, nie ma szans. Kraj w ktorym mieszkam i Polska to dwa rozne swiaty... Oraz dla sytuacji finansowej tu jestem. Nie ma co ukrywac ale mam teraz swietna wyplate, nie bede miala takiej w Polsce.. A reszta? Kultura... (a wlasciwie jej brak), mentalnosc... ludzie... tradycje... To jakis dramat tutaj... Krzycze w srodku... chce do Polski... Ale nawet nie moge czesto jezdzic... Nie da sie dostac urlopu na zawolanie... Jestem totalnie nieszczesliwa w kraju gdzie zyje... Ale znam bardzo duzo Polaków, ktorzy wlasnie lubia tutejsza kulture... a polskiej nie... To pogarasz tez moja hipochondrie... Chyba mam jakies poczatki depresji... 

Wczesniej mialam tak, ze robilam wszystko na czas. Zakupy zrobione, obiad na zapas zaplanowany, wyprane itp.. Wszystko uszykowane ogolnie co ma byc, posprzatane itp.. A teraz? kompletnie mi to W I S I... serio zaje*iscie wisi i powiewa wrecz.. Nie mam sily sie ciagle wszystkim przejmowac... NIe jestem sama od tego... tzn jestem bo moj maz nie robi kompletnie NIC... a jak czegosc nie zrobilam, to przychodzi z pretensjami... ale sam nie pomysli i nie zrobi... Naprawde kompletnie mi wszystko jedno jest co sie stanie.... czy bedzie co jesc na czas i czy ciuchy beda poprane na czas do szkoly i pracy....

Edytowane przez maribellcherry

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gdzieś czytałem, że 50 procent ludzi z nerwica lękowa, hipochondria itd. też jest jednocześnie na jakimś tam etapie depresji - mniejszym lub większym. Nawet w czasie kiedy nie mam faz na choroby to też coraz mniej odczuwam szczęścia z czegokolwiek.. A później jakiś objaw, albo jakiś somat i wpada się w błędne koło. W pewnym momencie życia wszystko już po prostu wkur**. Tzn. będąc nerwicowcem oczywiście.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

6 godzin temu, maribellcherry napisał(a):

Ja mam akutalnie znowu faze na raka pluc, trzustki/watroby oraz kobiecych narzadów...

 

A poza tym to stwierdzilam, ale to juz bardzo dawno z reszta, ze jestem nieszczesliwa w zwiazku i ze mieszkam za granica... W sumie jestem tu tylko teraz dla dzieci, bo chodza tu do szkoly, sa juz duze, maja kolegów... Zabierac je teraz do Polski to samobojstwo dla nich. Nie odnajda sie kompletnie, nie ma szans. Kraj w ktorym mieszkam i Polska to dwa rozne swiaty... Oraz dla sytuacji finansowej tu jestem. Nie ma co ukrywac ale mam teraz swietna wyplate, nie bede miala takiej w Polsce.. A reszta? Kultura... (a wlasciwie jej brak), mentalnosc... ludzie... tradycje... To jakis dramat tutaj... Krzycze w srodku... chce do Polski... Ale nawet nie moge czesto jezdzic... Nie da sie dostac urlopu na zawolanie... Jestem totalnie nieszczesliwa w kraju gdzie zyje... Ale znam bardzo duzo Polaków, ktorzy wlasnie lubia tutejsza kulture... a polskiej nie... To pogarasz tez moja hipochondrie... Chyba mam jakies poczatki depresji... 

Wczesniej mialam tak, ze robilam wszystko na czas. Zakupy zrobione, obiad na zapas zaplanowany, wyprane itp.. Wszystko uszykowane ogolnie co ma byc, posprzatane itp.. A teraz? kompletnie mi to W I S I... serio zaje*iscie wisi i powiewa wrecz.. Nie mam sily sie ciagle wszystkim przejmowac... NIe jestem sama od tego... tzn jestem bo moj maz nie robi kompletnie NIC... a jak czegosc nie zrobilam, to przychodzi z pretensjami... ale sam nie pomysli i nie zrobi... Naprawde kompletnie mi wszystko jedno jest co sie stanie.... czy bedzie co jesc na czas i czy ciuchy beda poprane na czas do szkoly i pracy....

 

Znam to... ja własnie wybieram się na usg piersi niedługo i już moja głowa pracuje - mimo, że robię je profilaktycznie co rok. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

6 minut temu, portowoo napisał(a):

Gdzieś czytałem, że 50 procent ludzi z nerwica lękowa, hipochondria itd. też jest jednocześnie na jakimś tam etapie depresji - mniejszym lub większym. Nawet w czasie kiedy nie mam faz na choroby to też coraz mniej odczuwam szczęścia z czegokolwiek.. A później jakiś objaw, albo jakiś somat i wpada się w błędne koło. W pewnym momencie życia wszystko już po prostu wkur**. Tzn. będąc nerwicowcem oczywiście.

 

No ja mam nerwicę, ocd, hipochondrię i depresję nawracającą, więc jak to mówię, inni zbierają znaczki, a ja efki.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, 94. napisał(a):

 

Niestety tak 

 

Leki nie są złe - tzn wiadomo, że jeśli nie trzeba ich brać to super, ale potrafią też zdziałać dużo dobrego. 

Moja znajoma z depresją ostatnio wyszła z domu i niestety od 2 tygodni nikt nie może jej znaleźć 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

5 minut temu, Eve19 napisał(a):

 

Leki nie są złe - tzn wiadomo, że jeśli nie trzeba ich brać to super, ale potrafią też zdziałać dużo dobrego. 

Moja znajoma z depresją ostatnio wyszła z domu i niestety od 2 tygodni nikt nie może jej znaleźć 

 

Eh, niefajnie. Często w takich przypadkach znajdują już martwe ciało.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Powiem Wam tak - widzę, że nasze społeczeństwo jest totalnie "ciemne" .

Oglądałam ostatnio jakiegoś chłopaka, który opowiada o swojej schizofrenii , objawach, zwidach itd. 

I wiecie co ludzie pisali w komentarzach?

" to opętanie"

"trzeba się modlić"

"na to leki nie pomogą"

Serio, ręce mi opadają jaka jest w narodzie ciemnota i niewiedza. Leki leczą! i nie bójcie się po nie sięgać. Na początku ich brania można czuć się jeszcze gorzej bo potrzebują kilka tygodni żeby zadziałać. Dbajcie o siebie!!

 

Oczywiscie hipochondria to zupełnie coś innego, ale też zawsze warto szukać pomocy u dobrego psychiatry jeśli mamy silne stany.

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam

Jestem tu nowa, ale od jakiegoś czasu czytam forum. Mam nerwicę lekowa, wg psychiatry nie wymagajacą póki co leków na stałe, miałam wspomagać się alpragen który nie jest już mi potrzebny bo nie mam ataków paniki. Teraz moja nerwica skupiła się na chorobach.

Już przerabiałam to 4 lata temu przeszłam wszelkie możliwe badania i się wyciszyło aż do teraz.

Żyje w strasznym stresie przez ostatni miesiąc straciłam pracę, dziecko trafiło do szpitala, za 10 dni czeka mnie wyprowadzka, dowiedziałam się że mam zmianę na tarczycy przez Hashimoto (na razie łagodna), wylądowałam na sorze bo miałam problemy z tętnem i ciśnieniem.

Żeby nie przedłużać miałam USG brzucha ( zapalenie żołądka ) USG serca, USG tarczycy, USG piersi. Nie wyszło nic bardzo niepokojącego.

Po ostatnim Usg tarczycy którym bardzo się denerwowałam bo przed wyczułam jeszcze zmiany pod pachą ( okazały się tluszczakami) zaczęło się...

Od dwóch tygodni biegunki, krew na papierze ( dwukrotnie się pojawiła mam hemoroidy kolonoskopia 4 lata temu jelita jak u niemowlaka ) , bóle brzucha, ciągnięcie w pachwinach, i zaczęłam świrować na punkcie raka jelita albo jajnika ( mam czasem tydzień  przed okresem krwawienia ) albo trzustki ( stolce jasnozoltobrazowe). Nie radzę sobie z tym nie wiem co mam robić. Mój lekarz POZ na razie kazał brać probiotyki i się uspokoić . Mam obsesję czytam objawy i wszystko mi pasuje jestem przerażona znowu. Boje się że tym razem to coś ppowaznego. Przepraszam za przydługi wpis ale chciałam mniej więcej pokazać co się ze mną dzieje. Mężowi nie mam serca już głowy zawracać dzielnie znosi moje wszystkie badania. Ale po ostatnim Usg powiedział mi że zaraz pewnie coś znowu wymysle. I miał rację .... Te biegunki bóle brzucha bóle  w pachwinach nie dają mi spokoju. Mam troję wspaniałych dzieci które znów oglądają matkę leżąca w łóżku bez ochoty na nic. Boje się po prostu że cis mi poważnego dolega. Zamiast cieszyć się przeprowadzka za 10 dni do wymarzonego mieszkania ja się boje ze mam raka.

 

 

Edytowane przez Olencja

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×