Skocz do zawartości
Nerwica.com

Hipochondria - jakie choroby sobie przypisywaliście..?


LINA

Rekomendowane odpowiedzi

6 minut temu, Dryagan napisał:

🤣🤣🤣 A odkąd to jod jest radioaktywny????

Kurcze, chyba już fiksuje.

Wiem, że ludzie pili płyn Lugola.. ale ostatnio wkręciłam sobie, że skoro włączyłam w nawilzaczu jonizację to stał się radioaktywny i nas napromieniował

 

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@Ewelina270490! owszem płyn Lugola podawali po katastrofie elektrowni w Czarnobylu (sam piłem, miałem wtedy 5 lat), ale przecież płyn ten, składający się z jodu, podawano, żeby zneutralizować skutki napromieniowania właśnie. Tyle w tych Twoich lękach logiki. Twoje posty nadają się do działu "Top posty", dawno mnie nic tak nie rozbawiło. Pomijając wszystko - choroba popromienna... od nawilżacza???

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

13 minut temu, Dryagan napisał:

Pomijając wszystko - choroba popromienna... od nawilżacza???

Kuźwa... to moje rachunki za prąd, a szczególnie za światło powinny od dawna wynosić 0zł, bo ja przy tej ilości  promieniowania jonizującego  w pracy to już od dawna powinnam świecić w ciemności 🤣  oszukali mnie 😭

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Słuchajcie byłem dzisiaj u fryzjera , a na szyji mam duzo  takich małych brodawek  no i fryzjerka uszkodziła mi jedną   gdy robiła maszynką :/  ....  Co robić  ? Czy coś mi może być ?    Był to fryzjer w galeri handlowej a nie byle osiedlowy więc mam nadzieje ze odkażają sprzęt . 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

38 minut temu, xD_ napisał:

Słuchajcie byłem dzisiaj u fryzjera , a na szyji mam duzo  takich małych brodawek  no i fryzjerka uszkodziła mi jedną   gdy robiła maszynką 😕  ....  Co robić  ? Czy coś mi może być ?    Był to fryzjer w galeri handlowej a nie byle osiedlowy więc mam nadzieje ze odkażają sprzęt . 

 

Większość raczej nie odkaża z tego co widzę, no ale...oby ten był inny. Nic Ci nie będzie, od tego się nie umiera 🙂 zdezynfekuj i tyle.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 9.01.2022 o 19:32, Ewelina270490! napisał:

Kurcze, chyba już fiksuje.

Wiem, że ludzie pili płyn Lugola.. ale ostatnio wkręciłam sobie, że skoro włączyłam w nawilzaczu jonizację to stał się radioaktywny i nas napromieniował

 

 

Ewelina, Ty tak serio? to na prawdę nie jest już zdrowe. Idź do lekarza, weź się za siebie! Na prawdę poczujesz ulgę, tak się nie da żyć na dłuższą metę :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

3 minuty temu, Eve19 napisał:

 

Większość raczej nie odkaża z tego co widzę, no ale...oby ten był inny. Nic Ci nie będzie, od tego się nie umiera 🙂 zdezynfekuj i tyle.

No ale chodzi o to czy :

 

ta brodawka moze zezłośliwieć przez te uszkodzenie ?  no i moglem sie zarazić hiv albo wzw c  ( na b bylem szczepiony ) 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie. Ja kiedyś przy czesaniu włosów szczotka z dosc twardym włosiem zahaczyłam mocno o pieprzyk na szyi. Poleciała mi z niego krew i zrobił się strasznie ciemny (prawdopodobnie zrobił się skrzep) bolało bardzo, potem wrócił do tego samego wyglądu. To było pare lat temu, zagoiło się, z pieprzykiem nic się nie dzieje. Wyglada normalnie. Miej spokojna głowę :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, xD_ napisał:

No ale chodzi o to czy :

 

ta brodawka moze zezłośliwieć przez te uszkodzenie ?  no i moglem sie zarazić hiv albo wzw c  ( na b bylem szczepiony ) 

 

Wiesz, teoretycznie to wszystko się może stać. Więc tak, możesz się zarazić, ale jakie są na to szanse? znikome zapewne, nie przesadzaj 🙂 

Codziennie pewnie każdy z nas na okazję się czymś zarazić. Żyj spokojnie ;)

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

6 minut temu, xD_ napisał:

dzieki wielkie uspokoiliscie mnie trochę 🙂   no pewnie przesadzam ale tak wlasnie dziala   nerwica lękowa , chociaz i tak moja obawa jest bardziej "realna "  niz niektore co ludzie tutaj piszą ;D  

 

Idź na terapię, do lekarza, na prawdę szkoda się męczyć. ❤️ 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, Ju467 napisał:

Ja zaczęłam brać w grudniu Asertin (ssri) ale

chyba z niego zrezygnuje albo poprosze o zmianę na inny. 😖

 

Dlaczego chcesz zmienić? jakieś skutki uboczne? przez jakiś czas może tak być. Lek potrzebuje dłuższą chwilę. Później poczujesz się lepiej . 

 

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Teraz, Eve19 napisał:

 

Dlaczego chcesz zmienić? jakieś skutki uboczne? przez jakiś czas może tak być. Lek potrzebuje dłuższą chwilę. Później poczujesz się lepiej . 

 

 

Biorę jakoś od początku grudnia stopniowo zwiększajac dawke. W święta zwiększyłam do 2 tabletek i cały czas mam wodniste stolce, bolą mnie nogi plecy, strasznie sie pocę choć nigdy nie miałam z tym problemu.. na mniejszych dawkach miałam skutki uboczne i dużo ich było ale po paru dniach przechodziły. Wiec stwierdziłam ze obniżę dawke do 1,5 tabletki i zobaczymy czy będzie lepiej 😭najgorsze są dla mnie te wypróżnienia, nigdy nie miałam czegoś takiego 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A ja kochani boję się, że się poddam...Ostatnio na rozmowie z moją psychiatrą ona stwierdziła, żebym zwiększyła dawkę Mozarinu, bo ogólnie moje branie leków codziennie wygląda tak:

Rano jedna cała tabletka Mozarinu 10mg i powiedziała mi właśnie, żebym brała jeszcze do tego połówke, czyli w zasadzie biorę 1 całą i pół tabletki. No i wieczorem po dwie tabletki Kwetaplexu 25mg i one dodatkowo pomagają mi w zasypianiu, bo mam problem i bez nich nie umiałabym spać albo ciężko by mi to szło. I nie dość że dalej tęsknie za byłym chłopakiem i po prostu męczy mnie on nawet w snach, nie mogę przestać o nim myśleć, to do tego ta cholerna nerwica...I jeszcze ta dyspepsja i ZJD...Będe na nowo znów brać ten probiotyk specjalnie na tą dolegliwość ale nie wiem kiedy go kupie bo jest dość drogi a tamto opakowanie już dawno mi poszło. No i co gorsza, coś przeczuwam, że terapia przestaje mi pomagać. Nie wiem czy to możliwe, to jest mój pierwszy terapeuta bo nigdy wcześniej do żadnego nie chodziłam więc może po prostu on ma jakąś metodę terapii która na mnie nie działa czy nie wiem co...Ogólnie on sam jest bardzo fajny ten Pan, ale jakoś dziwnie się czuje idąc tam i zawsze chce jak najszybciej stamtąd wyjść..Nie wiem czemu naprawde, albo to ja nie umiem w terapie albo nie wiem o co chodzi...A boję się mu cokolwiek powiedzieć gdyby się okazało, że po prostu mi coś nie pasuje. Może na następnej wizycie u psychiatry powiem jej o tym i może ona mi coś poradzi..Nie wiem naprawdę, a mimo wszystkiego ja nadal w lęku jestem, zaczynam świrować że może mam jakieś pasożyty czy coś w jelitach...Albo coś z mózgiem nie tak bo też ze strony problemów neurologicznych jakby, też sobie zaczynam coś wmawiać powoli i to jest okropne i cały czas muszę w tym być sama, jedynie najlepsza przyjaciółka mnie jako tako rozumie bo sama jest lękową i wrażliwą na takie rzeczy osobą, ale no chodzi mi o wsparcie w domu... 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A czy ktoś z was wie gdzie i jak boli trzustka ? Jestem 2 tyg po CC i na początku wszystko było ok ale po tygodniu zaczęłam czuć dyskomfort pod prawem żebrem tak jakby żołądek / trzustka po jedzeniu czuje rozpieranie/ucisk tak jakby mi się gdzieś zawinął i ból przy ucisku od pępka właśnie do tego miejsca taki kłujący i po lewej stronie. Wariuje że mam guza żołądka albo trzustki i po porodzie jak wszystko wraca na swoje miejsce zaczynam to odczuwac dopiero

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dzisiejszy dzień zapowiadał się tak dobrze i nagle dostałam ataku paniki a byłam w szkole i uwierzcie mi...To był chyba najgorszy atak i napad lęku, jakiego kiedykolwiek doświadczyłam, a miałam ich wiele. Ogólnie wypiłam dzisiaj energetyka Monster dokładniej i to z rana, ale piłam go przez 2 godziny chyba, no i później jak już go kończyłam ale zrobiłam sobie małą przerwę od jego picia, to był już czas na to, żebym wzięła tabletki te Mozarin od psychiatry. Ale popiłam je "normalnym" piciem, nie energetykiem. Ale jednak potem go dokończyłam i może też z tego wziął mi się mój lęk...Ale do rzeczy. No i miałam naprawdę świetny humor i niestety na W-F zaczęła się jazda bez trzymanki. Stopniowo powoli, nie chciałam pokazywać innym, że coś ze mną jest nie tak, ale nie udawało mi się to zbytnio chyba, bo już wtedy zaczęły się moje tiki nerwowe, które są mega widoczne, do tego szybsze bicie serca, suchość w ustach, drżenie rąk, nóg po prostu ze strachu i oczywiście standardowo: ból brzucha. Było mi niedobrze a do tego praktycznie w ogóle nic nie jadłam w szkole, bo nie miałam ochoty a potem jak już tylko myślałam o jedzeniu to robiło mi się gorzej. Ale w tym czasie powiedziałam też mojej przyjaciółce, że dostaję ataku paniki (ona doskonale zna moją sytuację, zresztą druga przyjaciółka z klasy tak samo) i była przy mnie cały czas. Wzięłam sobie Hydroksyzynę jedną tabletkę ale nie wiem czy to już nie jest za mało...Jednakże no nie chce niczego robić na własną rękę. No i potem to już było tak źle, że ja musiałam pogadać z moim pedagogiem szkolnym bo nie dawałam już rady. Chciało mi się strasznie płakać i w trakcie rozmowy z nim praktycznie całe 45 minut trwania lekcji, w końcu stało się tak, że zaczęłam płakać jak głupia. Nawet chwilowo zawiesiło mi się jakby myślenie? I on coś do mnie mówił a ja nie odpowiadałam, albo nie wiem byłam tak zlękniona że nie wiedziałam co się już dzieje albo nie wiem co. Ale wygadałam mu się z wszystkiego co czułam i ogólnie jak mi jest z tym źle i przysięgam Wam, że ja w tamtych chwilach trwania tego ataku paniki i lęku, byłam pewna, że coś mi się zaraz stanie nie wiem zwymiotuję albo zemdleję (bo słabo też już mi się zaczęło robić, nie kręciło mi się w głowie ale dziwnie się czułam a nogi miałam jak z waty.) i trafię do szpitala. Ja już nawet oczy zaczynałam co jakiś czas chwilowo mieć takie ciężkie i czułam takie jakby otępienie i może to przez tą Hydroksyzynę, choć już dawno tego nie czułam gdy ją czasem biorę, ale lęk czułam w sobie nadal i to był chyba najdłuższy atak paniki i napad lęku jakiego doświadczyłam. Nie dość, że najgorszy, w złym dla mnie w tamtym momencie i czasie miejscu, to do tego najdłuższy. Ja się boję tam iść jutro. Boję się, że to się powtórzy. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

19 godzin temu, patrycja03 napisał:

Dzisiejszy dzień zapowiadał się tak dobrze i nagle dostałam ataku paniki a byłam w szkole i uwierzcie mi...To był chyba najgorszy atak i napad lęku, jakiego kiedykolwiek doświadczyłam, a miałam ich wiele. Ogólnie wypiłam dzisiaj energetyka Monster dokładniej i to z rana, ale piłam go przez 2 godziny chyba, no i później jak już go kończyłam ale zrobiłam sobie małą przerwę od jego picia, to był już czas na to, żebym wzięła tabletki te Mozarin od psychiatry. Ale popiłam je "normalnym" piciem, nie energetykiem. Ale jednak potem go dokończyłam i może też z tego wziął mi się mój lęk...Ale do rzeczy. No i miałam naprawdę świetny humor i niestety na W-F zaczęła się jazda bez trzymanki. Stopniowo powoli, nie chciałam pokazywać innym, że coś ze mną jest nie tak, ale nie udawało mi się to zbytnio chyba, bo już wtedy zaczęły się moje tiki nerwowe, które są mega widoczne, do tego szybsze bicie serca, suchość w ustach, drżenie rąk, nóg po prostu ze strachu i oczywiście standardowo: ból brzucha. Było mi niedobrze a do tego praktycznie w ogóle nic nie jadłam w szkole, bo nie miałam ochoty a potem jak już tylko myślałam o jedzeniu to robiło mi się gorzej. Ale w tym czasie powiedziałam też mojej przyjaciółce, że dostaję ataku paniki (ona doskonale zna moją sytuację, zresztą druga przyjaciółka z klasy tak samo) i była przy mnie cały czas. Wzięłam sobie Hydroksyzynę jedną tabletkę ale nie wiem czy to już nie jest za mało...Jednakże no nie chce niczego robić na własną rękę. No i potem to już było tak źle, że ja musiałam pogadać z moim pedagogiem szkolnym bo nie dawałam już rady. Chciało mi się strasznie płakać i w trakcie rozmowy z nim praktycznie całe 45 minut trwania lekcji, w końcu stało się tak, że zaczęłam płakać jak głupia. Nawet chwilowo zawiesiło mi się jakby myślenie? I on coś do mnie mówił a ja nie odpowiadałam, albo nie wiem byłam tak zlękniona że nie wiedziałam co się już dzieje albo nie wiem co. Ale wygadałam mu się z wszystkiego co czułam i ogólnie jak mi jest z tym źle i przysięgam Wam, że ja w tamtych chwilach trwania tego ataku paniki i lęku, byłam pewna, że coś mi się zaraz stanie nie wiem zwymiotuję albo zemdleję (bo słabo też już mi się zaczęło robić, nie kręciło mi się w głowie ale dziwnie się czułam a nogi miałam jak z waty.) i trafię do szpitala. Ja już nawet oczy zaczynałam co jakiś czas chwilowo mieć takie ciężkie i czułam takie jakby otępienie i może to przez tą Hydroksyzynę, choć już dawno tego nie czułam gdy ją czasem biorę, ale lęk czułam w sobie nadal i to był chyba najdłuższy atak paniki i napad lęku jakiego doświadczyłam. Nie dość, że najgorszy, w złym dla mnie w tamtym momencie i czasie miejscu, to do tego najdłuższy. Ja się boję tam iść jutro. Boję się, że to się powtórzy. 

Patrycja idealnie Cię rozumiem. Mam to samo. Ostatnio podczas zakupów spożywczych w sklepie nagle zrobiło mi się tak dziwnie słabo, później duszności, zawroty głowy. Byłam sama w tym sklepie z wózkiem załadowanym rzeczami, do kasy kolejka ogromna. Ja się bałam, że zemdleje i będą dzwonić po pogotowie. Ale wzięłam się w garść chociaż nogi się pode mną uginały i poszłam do samoobsługi, że się na czymś skupić. Udało mi się wszystko ogarnąć i dojechać do domu. Ale przez reszta dnia byłam taka osłabiona i spędziłam go w łóżku. Dzisiaj to wgl mam jakieś dziwne lęki, że stanie się coś złego, że mam coś nie tak z sercem. Myślę, że w moim przypadku bardzo to wszystko pogłębia pandemia. Nigdy, aż tak nie miałam nasilonych objawów. Już nie mogę słuchać w tv jak straszą ciężkim przebiegiem covida. A tak samo boje się szczepienia, że dostane odczynów poszczepiennych. I niestety jestem w kropce.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, Amanda55 napisał:

Myślę, że w moim przypadku bardzo to wszystko pogłębia pandemia.

Polecam nie czytać i nie oglądać TV, a przynajmniej nie żadnych programów informacyjnych, konferencji itp ;)  Ja jak miałam taki okres 1,5 roku temu, że za bardzo mnie to wszystko przytłoczyło, byłam tym przebodźcowana i zauważyłam, że zaczyna to generować lęki to po prostu się od tego odcięłam. Nie sprawdzałam ilości zakażeń, nie czytałam żadnych serwisów informacyjnych, nic. Zero. To czy jestem super na bieżąco niczego nie zmieni i wbrew pozorom nie sprawia, że mamy nad tym większą kontrolę, bo jej nie mamy. U mnie wystarczyły z tego co pamiętam nawet nie 2 tyg. i było po problemie. Zresztą ja do dzisiaj się bardzo zdystansowałam od tego, jak zerknę ile mamy nowych zakażeń to tylko dlatego, że przypadkiem się na to natknę, albo ktoś przy mnie powie, np. w pracy. Wróciłam już dawno do normalnego życia na tyle na ile się da, a teraz się bardziej da niż te 1,5 roku wstecz, bo nie ma już aż takich obostrzeń ;) 

Ja w ogóle wychodzę z założenia, że jak ktoś będzie miał się zarazić to i tak się zarazi, chociażby się kąpał w płynie dezynfekcyjnym i siedział 24h w kombinezonie.  Szkoda życia i czasu na stresowanie się czymś na co i tak nie mamy wpływu za bardzo. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Amanda55 napisał:

Patrycja idealnie Cię rozumiem. Mam to samo. Ostatnio podczas zakupów spożywczych w sklepie nagle zrobiło mi się tak dziwnie słabo, później duszności, zawroty głowy. Byłam sama w tym sklepie z wózkiem załadowanym rzeczami, do kasy kolejka ogromna. Ja się bałam, że zemdleje i będą dzwonić po pogotowie. Ale wzięłam się w garść chociaż nogi się pode mną uginały i poszłam do samoobsługi, że się na czymś skupić. Udało mi się wszystko ogarnąć i dojechać do domu. Ale przez reszta dnia byłam taka osłabiona i spędziłam go w łóżku. Dzisiaj to wgl mam jakieś dziwne lęki, że stanie się coś złego, że mam coś nie tak z sercem. Myślę, że w moim przypadku bardzo to wszystko pogłębia pandemia. Nigdy, aż tak nie miałam nasilonych objawów. Już nie mogę słuchać w tv jak straszą ciężkim przebiegiem covida. A tak samo boje się szczepienia, że dostane odczynów poszczepiennych. I niestety jestem w kropce.

Jejku w sklepie pewnie jakbym była sama to miałabym podobnie. Ja ogólnie naprawdę nigdzie nie czuje się bezpiecznie, nawet u przyjaciółki w domu która jest dla mnie jak siostra. Tobie też współczuję :( ja wczoraj właśnie po powrocie do domu byłam tak słaba fizycznie i wykończona przez te lęki i atak paniki...Dziś u mnie na szczęście w szkole dzień minął bardzo dobrze. Co do szczepienia to mam to samo, ja też się boję, że zacznę się po nim źle czuć (co ogólnie jest normalne ale wiadomo jak my nerwicowcy to odbieramy) i zamiast nie myśleć o tym to będę się bać, że umrę czy coś...Masakra to wszystko. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, maribellcherry napisał:

Sluchajcie, nie wiem co robic. Czy sprobowac czekac do jutra czy jednak dzis jeszcze pojechac do lekarza weekendowego (mieszkam za granica).

Od wczoraj po poludnia zaczelo mnie kluc w lewym boku ponizej zeber. Bol raz rozlany raz wracal do punktu wyjsciowego. Tak mnie

boli jakby kolka. W sumie nie czuje sie zle od tego ale zaczynam miec napady paniki. I nie potrafie odroznic co stresem a co rzczywiscie pochodzi od tego bolu. Wyproznienia sa w miare normalne jak na mnie.

Ja to tak odczuwam jakby bardzo chcialo mi sie do toalety i wszystko kluje i gniecie. Tyle ze nie musze isc do toalety.

Jak sie ruszam albo biore gleboki wdech to bol sie nasila. Czasem promieniuje do lopatki.

Nie wiem co robic. Tym razem nie odczuwam tego jako bol stresowy.
Ja juz pisalam wam o tych bolach w lewym boku i problemach z wyproznianiem. W sumie to sie samo z siebie poprawilo i od jakis 2-3 miechow praktycznie bylo spoko. Jedynie bolalo podczas np naglego ruchu czy obracania w okolicy zeber.

Ale wyproznienia byly juz normalne i klucie w jelicie zniknelo. 
 

Może warto to skonsultować z lekarzem, ja bym tak czy siak wykonała USG brzucha. Weź sobie nospę lub inny lek rozkurczowy i zobacz czy Ci po nim przejdzie 🙂 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

6 godzin temu, maribellcherry napisał:

Zapisalam sie do lekarza jednak. Jest lepiej ale kluje jeszcze.

To bardzo dobra decyzja. Ja już się nauczyłam, gdy tylko coś się dzieje, idę do lekarza, niech sprawdzi czy wszystko ok zamiast samemu się stresować i nakręcać. Ostatnio pisałam też tutaj o tym, że od pandemii pogłębiły się moje objawy. Od tamtej pory staram się nie oglądać tv i nie czytać informacji o covidzie, tak jak pisała tutaj parę postów wyżej inna użytkowniczka. Mam nadzieję, że w końcu ten stres mnie opuści 🙂

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×