Skocz do zawartości
Nerwica.com

Wiara czyni cuda


ashley

Rekomendowane odpowiedzi

pewnych rzeczy nie potrafisz pojąć w szerszym kontekście.mimo wszystko jestem wrażliwym człowiekiem więc pozostawię ci pare wskazówek. zawsze jednak możesz pogrzebać w internecie i znaleźć jakieś testy gimnazjalne na temat czytania ze zrozumieniem.

 

wiara

1. określona religia, wyznanie, przekonanie o istnieniu boga;

2. przeświadczenie o słuszności czegoś; przekonanie o wartości czegoś; przekonanie, że coś się spełni;

3. wierność komuś;

4. przekonanie o istnieniu zjawisk nadprzyrodzonych;

5. potocznie: nieformalna grupa osób o wspólnych zainteresowaniach

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja jestem wierzącą osobą i niestety boję się, że trafię do piekła za to, że nie praktykuję i podobno popełniam grzechy.

 

Ale według was, jeśli pytać osób wierzących, czy grzech nie jest pojęciem względnym? Zależącym od stopnia własnej konserwatywności? Na wszystko da się znaleźć wersety, dla jednego to i nawet picie kawy będzie grzechem, bo to kofeina (są tacy).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Grzech to nieodróżniane tego co właściwe, od tego co niewłaściwe. Grzech to błąd, coś co szkodzi na zdrowie własne i cudze zdrowie. Grzech to szkodliwa mowa, szkodliwe działanie, szkodliwa myśl, wartościująca myśl i niezdrowe nawyki, również żywieniowe. Grzech to zbyt wybujałe ego lub zbyt stłamszone ego. Błędem jest zarówno egotyzm, wynoszenie własnego ''ja'', jak i naiwność, stawianie siebie na ostatnim miejscu. W obu tych postawach człowiek prosi się o problemy, choroby i nieprzyjemności i je też od życia dostaje. Grzech to ukochanie materii nad żywą inteligencję, inną świadomą istotę - człowieka lub zwierzę. Nie-grzech to umiejętność pogodzenia własnego interesu, z interesem wspólnoty, czy jest to szkoła, oddział wojskowy, zakład karny czy okręg wyborczy. Wszystko zależy od kontekstu. Beduin który oszczędza wodę, by przetrwać wraz ze swoją trzodą nim dotrze do kolejnej oazy - postępuje właściwe. Człowiek mieszkający w nowoczesnej metropolii zbytnio oszczędzający wodę - grzeszy, bo naraża innych na swoje bakterie i zarazki. Grzech to także ignorancja, powielanie danego błędu, uparte ignorowanie go, mimo otrzymywania sygnałów od życia, że dany nawyk, dane zachowanie przyciąga nieszczęście.

 

Co do wiary, dobrze by było gdyby każdy miał własną. Sformalizowane religie to jedna sprawa, właściwie pojmowane wiara powinna służyć poznaniu, może łączyć wątki zaczerpnięte z różnych religii, może ograniczać się do poznania fizyki i świat natury. Byleby nie wartościowała zarówno poszczególnych religii, dyscyplin nauk czy ludzkich biegłości. Filozof agnostyk może iść właściwą drogą, moherowy ksiądz ekstremista czy murzyn zafiksowany na punkcie dyskryminacji rasowej i przykładający ten wytrych do wszystkiego - niewłaściwą. Nie szkodzić sobie, nie szkodzić innym, nie szkodzić naturze, uczyć się życia, nie chorować na chciejstwo, fanatyzm i syndrom monopolu na prawdę - to całkiem przyzwoita wiara.

 

Wiara i wiedza to jedno i to samo. Czasem potrzeba wiary, by dowiedzieć się więcej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja jestem wierzącą osobą i niestety boję się, że trafię do piekła za to, że nie praktykuję i podobno popełniam grzechy.

 

Ale według was, jeśli pytać osób wierzących, czy grzech nie jest pojęciem względnym? Zależącym od stopnia własnej konserwatywności? Na wszystko da się znaleźć wersety, dla jednego to i nawet picie kawy będzie grzechem, bo to kofeina (są tacy).

Dodaj też zachwyt nie swoim partnerem,oglądanie Tańca Z Gwiazdami,czytanie liberalnej prasy.I kichanie na pielgrzymce,efekt piekła murowany.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

mhrps, John Shelby Spong :mrgreen: spotkałem się kilka lat temu z jego metodą odczytania Biblii, która jest bardzo spójna i racjonalna. Zrobił na mnie duże wrażenie.

myślę, lukrowana, że skorzystałabyś i zredukowała swój lęk gdybyś swoją wiarę zaczęła rozwijać w dialogu z takimi właśnie bardziej progresywnymi teologami a nie dogmatykami straszącymi ludzi ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja jestem wierzącą osobą i niestety boję się, że trafię do piekła za to, że nie praktykuję i podobno popełniam grzechy.

 

Ale według was, jeśli pytać osób wierzących, czy grzech nie jest pojęciem względnym? Zależącym od stopnia własnej konserwatywności? Na wszystko da się znaleźć wersety, dla jednego to i nawet picie kawy będzie grzechem, bo to kofeina (są tacy).

Czyli - podsumowując - lękasz się, że Bóg mógłby okazać się okrutny i to w dodatku bardziej okrutny od Stalina?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

mhrps, John Shelby Spong :mrgreen: spotkałem się kilka lat temu z jego metodą odczytania Biblii, która jest bardzo spójna i racjonalna. Zrobił na mnie duże wrażenie.

myślę, lukrowana, że skorzystałabyś i zredukowała swój lęk gdybyś swoją wiarę zaczęła rozwijać w dialogu z takimi właśnie bardziej progresywnymi teologami a nie dogmatykami straszącymi ludzi ;)

 

próbowałam rozwijać wiarę w dialogu z zielonoświątkowcami, dla nich wszystko jest grzechem, a że nie chciałam być uległą kobietą i żoną, nie chciałam być fanatyczką, lubię ''satanistyczną'' muzykę i inne grzechy, to nie dałam rady z nimi być. Wszędzie widzą szatana i zniewolenia. Gadali mi, że moje problemy to tylko dręczenie szatana. A wszyscy katolicy i w sumie większosć wszystkich pójdzie do piekła.

Przestając do nich chodzić, przestałam chodzić do jakiegokolwiek kościoła i nie spodobała mi się taka wizja Boga, który wepchnie mnie jak i większość do piekła za nieczytanie Biblii literalnie i nieprzestrzeganie tego wszystkiego.

I jeszcze to ich wierzenie w Adama i Ewę, no ludzie, trzymajcie mnie.

Słyszałam, że nie ma czegos takiego jak choroby i zaburzenia psychiczne. Nawet schizofrenia, to nie choroba mózgu, tylko już opętanie.

 

Ale fakt faktem ,że u nich uwierzyłam w Boga, dzięki obecności darów Ducha Świętego. Tylko, że nie dla mnie taki kościół. Ani inne konserwatywne.

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

mhrps, John Shelby Spong :mrgreen: spotkałem się kilka lat temu z jego metodą odczytania Biblii, która jest bardzo spójna i racjonalna. Zrobił na mnie duże wrażenie.

Ja tam się nie znam. Ma rację w tym, że religia uwielbia, gdy ludzie nie dorastają i można nimi manipulować. Wtedy można powiedzieć: jak bóg da, bóg tak chciał, zrzucić wszystko na boga. A ja? Ja się tylko modlę, grzeszę i spowiadam :mrgreen:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dodaj też zachwyt nie swoim partnerem,oglądanie Tańca Z Gwiazdami,czytanie liberalnej prasy.I kichanie na pielgrzymce,efekt piekła murowany.

 

Ja mam niestety nawet gorsze grzeszki na sumieniu niż te co wymieniłeś :P

 

Moje życie to głównie grzechy 8)

 

dobry tekst :)

 

ja to mam tylko nadzieję, że Bóg mi wybaczy to, że swoje średniej jakości życie z zaburzeniami jakoś rekompensowałam sobie grzechami i będzie mnie lżej oceniał ;) w końcu człowiek jest na podobieństwo Boga, a ludzie często patrzą trochę przez palce na wariatów i ich odpały.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

próbowałam rozwijać wiarę w dialogu z zielonoświątkowcami, dla nich wszystko jest grzechem, a że nie chciałam być uległą kobietą i żoną, nie chciałam być fanatyczką, lubię ''satanistyczną'' muzykę i inne grzechy, to nie dałam rady z nimi być. Wszędzie widzą szatana i zniewolenia. Gadali mi, że moje problemy to tylko dręczenie szatana. A wszyscy katolicy i w sumie większosć wszystkich pójdzie do piekła.

Przestając do nich chodzić, przestałam chodzić do jakiegokolwiek kościoła i nie spodobała mi się taka wizja Boga, który wepchnie mnie jak i większość do piekła za nieczytanie Biblii literalnie i nieprzestrzeganie tego wszystkiego.

I jeszcze to ich wierzenie w Adama i Ewę, no ludzie, trzymajcie mnie.

Słyszałam, że nie ma czegos takiego jak choroby i zaburzenia psychiczne. Nawet schizofrenia, to nie choroba mózgu, tylko już opętanie.

Myślałam, że zielonoświątkowcy są z tych bardziej "liberalnych"...

 

ja to mam tylko nadzieję, że Bóg mi wybaczy to, że swoje średniej jakości życie z zaburzeniami jakoś rekompensowałam sobie grzechami i będzie mnie lżej oceniał ;) w końcu człowiek jest na podobieństwo Boga, a ludzie często patrzą trochę przez palce na wariatów i ich odpały.

Każdy ma jakieś słabości, ludzka natura jest taka, że grzechów do końca nie da się uniknąć. Różnica polega na tym, czy one się zdarzają, czy są stylem życia. A jeśli jest się "wariatem", to tym bardziej nie powinno się brać na siebie wielkiego poczucia winy za odpały, myślę, że jest jakaś taryfa ulgowa ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Każdy ma swój świat. W życiu jednego wiara ma moc sprawczą, w życiu kogoś innego nie ma mocy sprawczej. Więc dla jednego ''cuda'' istnieją, dla drugiego nie istnieją.

 

Bóg, jakkolwiek Go pojmować, stworzył człowieka na swoje podobieństwo jako istotę obdarzoną świadomością. Wcale niekoniecznie musi to oznaczać podobieństwo cielesnej formy. Bóg przejawia się we wszystkim co ma świadomość. Więc na boskie podobieństwo stworzony został także pies, krowa, kot czy kosmita.

 

Boska cząstka w człowieku to ten potencjał umysłowy i fizyczny jaki można w sobie obudzić wraz z rozwojem świadomości, zarówno świadome podejmowanie decyzji, ludzie tak naprawdę podejmują je świadomie w niewielkim stopniu, jak i świadome wykonywanie tych procesów które mózg wykonuje automatycznie bez świadomego udziału człowieka. Więc ta boska cząstka jest w każdym, czasami jest naprawdę mocno zabrudzona nałogami, złymi nawykami czy skłonnościami. U niektórych osad ten jest na tyle duży, że zdrowiej mimo tej cząstki nie mieć z nimi nic wspólnego.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Myślałam, że zielonoświątkowcy są z tych bardziej "liberalnych"...

 

Zielonoświątkowcy są bardziej innowacyjni. Tak bym to określił. Jednocześnie bywają dużymi szowinistami religijnymi i mają solidnego anty-katolickiego joba. To jest to, co ciągle człowiek powtarza w swoich dziejach. Jeśli własna religia przynosi komuś ukojenie, prawdziwą pomoc, daje dowody łaski Siły Wyższej, zaś poprzednia tego nie robiła, to prosty dowód, że ta obecna religia jest lepsza (a nie tylko bardziej do człowieka kompatybilna), inne zaś religie gorsze, prawda? Teraz mówi do niego anioł, w innych przemawiał do niego demon, prawda? Jak każde wartościowanie i to wraca. Stąd potem choćby świadkowie Jehowy muszą się zmagać z prześladowaniami, które sami sobie wypracowali własnym religijnym szowinizmem zawartym w ich mentalności i doktrynie. Demon to destrukcyjne ludzkie skłonności i zachowania, w tym i fanatyzm. Siła Wyższa przemawia w każdej religii i w każdej trochę człowieka wkręca, żeby sprawdzić czy ulegnie on destrukcyjnym popędom czy nie. Czy można mu powierzyć więcej czy lepiej tego nie robić.

 

Jednocześnie jeśli komuś modlitwy nic nie dają, nie przynoszą poprawy własnego stanu umysłu ani położenia, religia go nie interesuje, ma inne tematy na teraz - to jednocześnie często uznaje, że Opatrzności jako takiej nie ma w ogóle, ludzie od swego zarania bawią się w pląsy religijne nie wiadomo tak naprawdę po co. Istnieje zaś tylko to, co dla niego widzialne i namacalne. Kolejny błąd. Każdy ma swój świat i swoją drogę, każdy ma pewne zmysły lepiej rozwinięte, a pewne gorzej. Każdego w życiu spotyka coś innego.

 

Każdy ma jakieś słabości, ludzka natura jest taka, że grzechów do końca nie da się uniknąć. Różnica polega na tym, czy one się zdarzają, czy są stylem życia. A jeśli jest się "wariatem", to tym bardziej nie powinno się brać na siebie wielkiego poczucia winy za odpały, myślę, że jest jakaś taryfa ulgowa ;)

 

Grzech to szkodzenie sobie i innym. Wątpię żeby za palenie papierosów czy za nadużywanie kawy lądowało się w kotle (wątpię w ogóle, żeby piekło miało być tak odległe i udziwnione, ale to inna sprawa), ''piekłem'' są te późniejsze konsekwencje zdrowotne, z jakimi trzeba się borykać. Rak płuc czy krtani to całkiem porządne piekło. Co do poczucia winy, nigdy nie warto się tłumaczyć. ''Wariatem'' także zostaje się z jakiegoś powodu, coś sprawia, że akurat ten temat jest przerabiany. Nie sądzę, bo wolę nie być sądzony, ale mam przeczucie, że ulgowość taryfy Siły Wyższej zależy w dużym stopniu od tego jak nieulgowo traktuje swoje słabości i odpały sam człowiek. Na ile zamiast usprawiedliwiać się potrafi przyznać przed sobą, że kaszani to i tamto i musi nad tym popracować.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zielonoświątkowcy są bardziej innowacyjni. Tak bym to określił. Jednocześnie bywają dużymi szowinistami religijnymi i mają solidnego anty-katolickiego joba.

 

Jednocześnie jeśli komuś modlitwy nic nie dają, nie przynoszą poprawy własnego stanu umysłu ani położenia, religia go nie interesuje, ma inne tematy na teraz - to jednocześnie często uznaje, że Opatrzności jako takiej nie ma w ogóle, ludzie od swego zarania bawią się w pląsy religijne nie wiadomo tak naprawdę po co. Istnieje zaś tylko to, co dla niego widzialne i namacalne. Kolejny błąd. Każdy ma swój świat i swoją drogę, każdy ma pewne zmysły lepiej rozwinięte, a pewne gorzej. Każdego w życiu spotyka coś innego.

 

Grzech to szkodzenie sobie i innym. Wątpię żeby za palenie papierosów czy za nadużywanie kawy lądowało się w kotle (wątpię w ogóle, żeby piekło miało być tak odległe i udziwnione, ale to inna sprawa), ''piekłem'' są te późniejsze konsekwencje zdrowotne, z jakimi trzeba się borykać. Rak płuc czy krtani to całkiem porządne piekło. Co do poczucia winy, nigdy nie warto się tłumaczyć. ''Wariatem'' także zostaje się z jakiegoś powodu, coś sprawia, że akurat ten temat jest przerabiany. Nie sądzę, bo wolę nie być sądzony, ale mam przeczucie, że ulgowość taryfy Siły Wyższej zależy w dużym stopniu od tego jak nieulgowo traktuje swoje słabości i odpały sam człowiek. Na ile zamiast usprawiedliwiać się potrafi przyznać przed sobą, że kaszani to i tamto i musi nad tym popracować.

 

Czy są bardziej innowacyjni? Zależy od kościoła. Bo ja widziałam i taki, w którym kobiety noszą w czasie modlitwy chusty na głowie. Ogólnie bardzo mocno potrafią stawiać na uległość kobiet. Nawet formułka na ślubie zawiera "ślubuję ci być uległa". Upiorność a nie innowacyjność.

 

Co ja od niektórych młodych zielonych słyszałam ''innowacyjnego''? Że pójście do klubu to jak oddawanie się samemu szatanowi.

Że uzależnienie od fajek, to zniewolenie przez ducha nikotyny!

Leki na głowę, to to samo co narkotyki! I branie leków to również słuchanie samego szatana! - oni mają obsesje na punkcie szatana, widzą go wszędzie, bo wierzą, że on rządzi tym światem.

Nie powinno się wiązać z kimś spoza kościoła, bo wszyscy inni są nienawróceni=niezbawieni=idą do piekła=są z ciemności. Och. bardzo innowacyjne myślenie.

Dlaczego ktoś kto ma schizofrenię czy chad i weźmie leki i jest mu lepiej? Bo słucha się tego co każe mu szatan! w kij postępowe :P

 

Wierzą w Adama i Ewę a nie ewolucję.

 

Dobrze, że przestałam z nimi się zadawać, bo przebywanie z tymi bardzo konserwatywnymi groziłoby tym, że zwariuję.

 

Różne rzeczy słyszałam takie, że się w głowie mi nie mieści, że można w to wierzyć!!! Że nie ma czegoś takiego jak schizofrenia albo chad, to jest tylko wyższy stan opętania!!

 

Ich gadanie o piekle, straszenie nim i gadanie o piekle dla katolików jest niestety mocno sekciarskie. Tak samo jak kazanie odstawiać leków osobom, które muszą je brać! I wmawianie, że pomodlą się o uzdrowienie i od tej pory wszelkie psychiczne problemy się skończą. Powaga, taka jest mentalność wielu z tego kościoła.

 

 

Grzech to szkodzenie sobie i innym. To czemu biblia jest przepełniona różnymi grzechami, które nikomu nie szkodzą, a prowadzą co najwyżej do hedonizmu :P

Kogo się krzywdzi jeśli uprawia się seks przed ślubem i zabezpiecza? Albo jak ktoś się masturbuje i nie ma to jakiejś specjalnej władzy nad jego życiem?

Słuchanie muzyki rockowo-metalowej kogo krzywdzi?

 

 

Mi modlitwy nic nie dają, a wierzę w Boga! Ale wolę sama kierować swoim życiem i robić to, co mi się podoba (z umiarem oczywiście :D ). Po co mam tracić czas na modlitwy jak nikt mi nie odpowiada?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mi modlitwy nic nie dają, a wierzę w Boga! Ale wolę sama kierować swoim życiem i robić to, co mi się podoba (z umiarem oczywiście ). Po co mam tracić czas na modlitwy jak nikt mi nie odpowiada?

To jest swojego rodzaju fenomen religii. Jak mocna musi być jej siła skoro wiele zdrowych psychicznie osób potrafi na swój sposób rozmawiać z bogiem. Bo ktoś im wmówił, że rzeczą naturalną jest, iż bóg przemawia przez czyny swoje.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×