Skocz do zawartości
Nerwica.com

zbyt duze przywiazanie do terapeuty


malgos33

Rekomendowane odpowiedzi

wiem, lekarze też mi mówili, że pamiętają wszystkich swoich pacjentów z imienia i nazwiska i ich problemy

to, że nie robi przy Tobie notatek no cóż, to są sztuczki o którym uczą na zajęciach z psychoterapii, nie ma w tym nic niezwykłego - przecież Ci ludzie są wykształceni w takich sytuacjach

 

moi znajomi uzupełniają wszystko jak pacjent wyjdzie :D przecież oni muszą mieć wszystkie dokumenty pacjenta, przebieg leczenia - prywatnie czy nie - żeby bronić się przed ewentualnymi procesami :D bo jak ich ktoś oskarży to jak będą się bronić ???

 

a poza tym może i traktuję ludzi przedmiotowo, ale z wami też widocznie nie jest wszystko ok skoro korzystacie z tego forum i psychologów/psychiatrów, więc jest to najmniej niestosowne

 

pozdrawiam

3majcie się

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeżeli głownym czynnikiem leczniczym w psychoterapii jest relacja terapeutyczna to nie można porównywać tego leczenia z leczeniem przez lekarza gdzie głownym czynnikiem leczniczym są lekarstwa i o relację tam się nie dba.

Dlatego podchodzenie do terapeuty jako narzędzia leczniczego nie może poprawić zdrowia psychicznego i taka terapia jest skazana na niepowodzenie. Mówię tu o głebszych zaburzeniach w których konieczne jest traktowanie terapeuty jako kogoś bliskiego, jako przyjaciela.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

sailorka, ja z kolei nie wyobrażam sobie opowiadać nieprzyjemne rzeczy komuś, kogo nie lubię ;)

 

Ja nie opowiadam tego komuś, kogo nie lubię. Ja go nie lubię właśnie od tego, że zmusza mnie do opowiadania tych rzeczy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeżeli głownym czynnikiem leczniczym w psychoterapii jest relacja terapeutyczna to nie można porównywać tego leczenia z leczeniem przez lekarza gdzie głownym czynnikiem leczniczym są lekarstwa i o relację tam się nie dba.

Dlatego podchodzenie do terapeuty jako narzędzia leczniczego nie może poprawić zdrowia psychicznego i taka terapia jest skazana na niepowodzenie. Mówię tu o głebszych zaburzeniach w których konieczne jest traktowanie terapeuty jako kogoś bliskiego, jako przyjaciela.

 

jakie to są głębsze zaburzenia? osobowości? schizotypia? zaburzenia schizoidalne? pedofilia? zaburzenia seksualne? fetysze? wszystkie fobie?

to jak Ty traktujesz swojego terapeutę to Twoja sprawa, ale to działa tylko w jedną stronę to jest jego praca

 

po pierwsze żeby pacjent chciał się leczyć lekarz musi wzbudzać zaufanie, ale nie jest przyjacielem, jest narzędziem w kierunku do zdrowia i tyle, masz mieć poczucie bezpieczeństwa, że jesteś w dobrych rękach i ten ktoś pomoże Ci w Twojej niedoli (chorobie), to na jego ręce składasz swoje zdrowie i życie

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

psychidae, .........

 

Bez sensu ta dyskusja ;) Skoro wiesz lepiej to po co pytasz innych o zdanie ?? ;)

 

ale z wami też widocznie nie jest wszystko ok skoro korzystacie z tego forum i psychologów/psychiatrów, więc jest to najmniej niestosowne

 

nie zapominaj, że sama też z niego korzystasz więc z Tobą też jest coś nie tak ;):P

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nie zapominaj, że sama też z niego korzystasz więc z Tobą też jest coś nie tak ;):P

 

ja o tym wiem i tego nie przeczę - dlatego tu jestem, ale brakiem taktu jest wypominanie innym - być może to jak traktuję innych wynika z mojej choroby, a to już jest wypominanie innym zaburzeń na forum dla osób zaburzonych :D

 

tak, wiem jakie to są głębokie zaburzenia - schizofrenia, każda ciężka depresja, fobie społeczne, psychozy itd te które wyłączają Cię z życia

 

zaburzenia osobowości - nie wiem jak to leczyć, przecież to Twoja osobowość to Ty, no i są trwałe, jedynie możesz próbować funkcjonować i starać się tego nauczyć

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

psychidae, nie wiem na jakich lekarzy trafiałaś, bo dla mnie to jak Ty sama traktujesz to wszystko jest straszne.

sama pracuję w ochronie zdrowia i jakoś pacjent nie jest dla mnie tylko kolejną osobą do odhaczenia i odbębnienia i nie patrzę na niego przez pryzmat jednostki chorobowej, czy kolejnego przypadku, tylko jak na człowieka, który owszem, jest chory, może się źle czuć, mieć kryzys, gorszy dzień, ale nadal jest człowiekiem, takim samym jak ja czy Ty. i tak samo jak każdy potrzebuje wsparcia, zrozumienia, empatii w trudnej dla niego sytuacji.

a tak na prawdę jakby każdy lekarz czy terapeuta miał się super angażować w życie każdego swojego pacjenta to po 5 latach pracy sam by wysiadł psychicznie.

postaw się czasami "po drugiej stronie fartucha", a dopiero później pisz o nie takim podejściu jakichkolwiek specjalistów.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

postaw się czasami "po drugiej stronie fartucha", a dopiero później pisz o nie takim podejściu jakichkolwiek specjalistów.

 

skąd wiesz, że nie pracuję w służbie zdrowia

zresztą tak wygląda system, wymiana biodra za 8 lat (nie może chodzić), rehabilitacja za 10 lat (nie może chodzić), zaćma za 6 lat (nie widzi), jeśli na to patrzysz to wyskoczyłbyś z okna po miesiącu jeśli nie odciął byś się od tych absurdów

 

pomijając fakt, że 30% pacjentów nie bierze leków, 30% bierze je nieprawidłowo

 

moi znajomi wyciągali z kosza w przychodzi potargane recepty przez pacjentów, którzy wyszli dopiero co z gabinetu, nie mówiąc już o ciągłym straszeniu sądem

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

wadliwy system to nie wina lekarzy którzy w nim muszą pracować

 

tak, ale to oni czasem muszą powiedzieć pacjentom jak to wygląda, a to się odbija

 

zresztą kierunki medyczne to nie są kierunki na których uczy się empatii

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

psychidae,

chodziłaś 3 lata na psychoterapię i nawet nie potrafisz ocenić czy miałaś dobrego terapeutę i czy miałaś dobrą psychoterapię?

A jakie masz zaburzenie?

Czy twój terapeuta traktował cię przedmiotowo? Byłaś dla niego tylko pracą na której się zarabia?

 

-- 28 kwi 2014, 09:12 --

 

Ja uważam że nie ma czegoś takiego jak zbyt duże przywiązanie do terapeuty. Wszystkie emocje, objawy jakie się ma są efektem tego jakim się jest, efektem zaburzenia i wszytko to poddaje się leczeniu. To zbyt duże przywiązanie to jeden z objawów zaburzenia i pracuje się z tym jak z każdym innym problemem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

miałam genialnego psychoterapeutę - chyba jednego z najlepszych jacy są, pomogła mi w kilku kwestiach, ale nie wyleczyła

nigdy nie traktował mnie przedmiotowo - dawał mi poczucie, że jestem ważna

gdy miałam problem zawsze mogłam przyjechać nawet jeśli nie byłam umówiona

 

tylko, że ja wiem jak to wygląda od podszewki, to jest praca i tyle

 

i jednak potrzebowałam leków (których wtedy nie było aż tyle do wyboru) i tak naprawdę żyć zaczęłam dopiero na lekach

 

zaburzenia osobowości + chorobę jednobiegunową + kij wie co jeszcze

 

z własnego doświadczenia chciałam wam doradzić, że jednak kilka lat wegetacji to za dużo, że można pomóc sobie innymi drogami i zaczął się na mnie atak

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ale jakie zaburzenia osobowośći? Nie masz diagnozy psychiatrycznej?

 

Na podstawie tego co piszesz o sobie uważam że twoja terapia nie była nie tylko genialna ale raczej słaba. Po prostu brak ci wiedzy o tym jak wygląda dobra terapia, jakie są czynniki lecznicze, jakie procesy tam zachodzą i na jakiej zasadzie się to wszystko odbywa.

 

Ja w swoim 100 tys mieście nie znalazłam ani jednego dobrego terapeuty, nawet ten który jest certyfikowany i jest superwizorem okazał się słaby.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

mieszane (Border + inne cechy innych zaburzeń)

mam diagnozę, biorę leki od 2,5 roku (w między czasie miałam diagnostykę innych chorób neurologicznych, endokrynologicznych i internistycznych)

 

była genialna i osoba ją prowadząca jest wg mnie genialna, wiem jak wygląda dobra terapia, która nie jest łatwa u wyjątkowo trudna u bardzo młodej osoby, myślę, że dzięki mojemu terapeucie jestem w miejscu w którym jestem,

myślę, że nie masz wiedzy (teoretycznej, ani o mnie przed i po), żeby to oceniać jak czy mi pomogła

w jakimś stopniu pomogła, ale to leki są kluczowe

 

ja jestem osobą zdystansowaną, ludzi traktuję jak traktuję, bo uważam, że ludzie z natury nie są dobrzy

 

wiem czym jest depresja, jakie jest jej podłoże, jak działają leki (starałam się widzieć wszystko o tej chorobie i że psychoterapia jej nie wyleczy (bo jak przez rozmowę można zmienić mechanizmy biologiczne w mózgu), może zmienić nastawienie, ale choroby nie wyleczy, zaburzeń osobowości też nie tylko może nauczy Cię prawidłowej reakcji na dane sytuacje życiowe

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

border mija z wiekiem (są na ten temat badania) - mało kobiet które miały go w młodości ma go już w dorosłym wieku, zresztą z czasem zauważyłam, że znacząco te objawy same znikają

 

border to border to nie choroba

depresja to depresja - na to mi terapia nie pomoże

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

border mija z wiekiem (są na ten temat badania) - mało kobiet które miały go w młodości ma go już w dorosłym wieku

 

no większych bzdur to już dawno nie czytałam, wybacz. badania mówią, że z wiekiem objawy bpd mogą łagodnieć bo i człowiek z wiekiem łagodnieje, ale zaburzenia osobowości nieleczone nigdy same się nie cofają.

 

Ale żebyś mi teraz nie zarzuciła wiedzy ze studiów u prywaciarza, powiem wprost: miałam taką diagnozę (BPD), do tego jeszcze szereg innych rzeczy, a na terapię trafiłam głównie z powodu depresji. Leki też brałam, już przed podjęciem terapii, przez parę ładnych lat, potem już ich nie potrzebowałam - to zasługa psychoterapii. Depresja, owszem, dzięki lekom trochę złagodniała tj. pozwoliła mi wstać z łóżka, ale to dopiero gadanie (i inne techniki o których pewnie słyszałaś) mnie z niej wyleczyło.

A, i jeszcze jedno: depresja w zaburzeniach osobowości zwykle nie ma podłoża biologicznego, więc jak najbardziej można ją leczyć niefarmakologicznie (farmakologia to tylko na przetrwanie).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja mam zaburzenia osobowości (bordera) + depresję chorobę afektywną jednobiegunową (to jest depresja biologiczna) - mam dwie diagnozy

 

niektórzy w borderze upatrują się chad ultra rapid - to wszystko jest płynne, a w takim wypadku stabilizatory nastroju są przydatne

mam bordera - pomogły mi leki :lol:

"W badaniach kontrolowanych z randomizacją wykazano, że selektywne inhibitory zwrotnego wychwytu serotoniny (SSRI) należące do grupy leków przeciwdepresyjnych pomagają w towarzyszących borderline objawach takich jak lęk, depresja oraz złość i wrogość związanych z BPD u niektórych pacjentów"

"Peter D. Kramer podaje, że BPD wymaga większych dawek leków z grupy SSRI do leczenia zaburzeń nastroju niż w przypadku samej depresji. Uzyskanie widocznych efektów wymaga około trzech miesięcy terapii w porównaniu do 3–6 tygodni w depresji."

 

 

bordera ma bodajże 4 osoby na 100 - musiałoby mam społeczeństwo wybić, ale ta diagnoza też jest wg wielu psychiatrów naciągana - nie każdy kto szybko daje każdemu zaliczyć 3 bazę ma bordera

 

poza tym border nie jest chorobą

 

 

"Czy borderline jest skutkiem ubocznym naszych czasów?

 

Tak, zdecydowanie uważam jest to negatywny efekt naszych czasów. Borderline jako zaburzenie pojawiło się w klasyfikacji chorób dopiero w latach osiemdziesiątych. Wcześniej ta diagnoza była bardzo rzadka, właściwie dość „ekskluzywna”. W latach 70-tych znałam jedną osobę z tym zaburzeniem, co budziło duże zaciekawienie. Współcześnie niemal każda osoba „trudna”, która nie radzi sobie sama ze sobą, jest wybuchowa, „niezrównoważona”, a zarazem ma pretensje nie do siebie lecz do innych, jest określana jako osoba z zaburzeniem borderline. Dziś to dość powszechna dolegliwość."

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

próby samobójcze nie są tylko domeną borderline ;) ale nie znam się, nie wypowiadam się :D

 

sami pisaliście, że borderline leczy się psychoterapią ;) leki łagodzą objawy,

mnie to zaburzenie minęło :) - w sumie nie wiem czy może minąć, ale nie mam objawów, ale każdy inaczej przechodzi własne zaburzenia, choroby

20 lat na lekach - wybacz ale to muszę puścić między palcami, bo tak długa farmakoterapia jest w depresji prawdziwej, schizofrenii, chad

w przypadku bordera lekarze kierują do psychologa, bo to jest zaburzenie, nie choroba - czy psycholog nic nie zauważyła?

leki przepisują psychiatrzy, a oni rzadko bawią się w rozpoznawanie zaburzeń osobowości - czasami odnoszę wrażenie, że jest to bardziej domena psychologów

 

rozumiem, że po próbie samobójczej znalazła się na przymusowej obserwacji psychiatrycznej - jakie wtedy zostało postawione rozpoznanie?

 

PS moja znajoma ma pchłę na złotym łańcuszku w domu

pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×