Skocz do zawartości
Nerwica.com

zbyt duze przywiazanie do terapeuty


malgos33

Rekomendowane odpowiedzi

Strasznie za nią tęsknię... boli mnie to nadal. Trudno wytrzymac te uczucia.

Hej :D Ja miałam podobnie. Jak moja terapeutka wyjeżdżała na wakacje to ja się martwiłam żeby jej sie nic nie stało, jak wydawalo mi się ze gorzej wygląda martwiłam się czy aby nie jest chora a wszystko dlatego że była pierwszą osoba której zaufałam i się opłacało. Na początku na terapii pracowałam dla niej żeby jej nie zawieść i powiem Ci że z czasem ta ważność będzie inna. Bo nie jest tak że Ci zobojętnieje.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Waznosc inna czyli jaka?

zawsze będzie ważną dla Ciebie osobą bo już się wpisała w Twój życiorys ale Ty dojrzejesz i inaczej spojrzysz na tą zażyłość. Tak jak z rodzicem i dzieckiem. To jest przeniesienie rodzica (matki) na terapeutę. Ona jest dla Ciebie idealną matką taką jaką każdy chciałby mieć. Rodzic dla dziecka jest całym światem a potem jak dziecko dorasta to rodzic nadal jest wazny ale ty wyobrażasz już sobie życie bez niego i żyjesz samodzielnie. W terapii dojrzewasz emocjonalnie i być może jestes na etapie dziecka które nie wyobraża sobie życia bez mamy ale to się zmieni bo dojrzejesz, więc nie ma co się martwić już teraz co to bedzie jak się terapia skończy. Jak się skończy to Ty będziesz widziała terapeutkę z innej perspektywy. Nie wyobrażam sobie żeby moja terapeutka nie była dla mnie ważna - bedzie nawet na moim łożu śmierci bo to dzięki niej zmieniło się moje życie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Waznosc inna czyli jaka?

zawsze będzie ważną dla Ciebie osobą bo już się wpisała w Twój życiorys ale Ty dojrzejesz i inaczej spojrzysz na tą zażyłość. Tak jak z rodzicem i dzieckiem. To jest przeniesienie rodzica (matki) na terapeutę. Ona jest dla Ciebie idealną matką taką jaką każdy chciałby mieć. Rodzic dla dziecka jest całym światem a potem jak dziecko dorasta to rodzic nadal jest wazny ale ty wyobrażasz już sobie życie bez niego i żyjesz samodzielnie. W terapii dojrzewasz emocjonalnie i być może jestes na etapie dziecka które nie wyobraża sobie życia bez mamy ale to się zmieni bo dojrzejesz, więc nie ma co się martwić już teraz co to bedzie jak się terapia skończy. Jak się skończy to Ty będziesz widziała terapeutkę z innej perspektywy. Nie wyobrażam sobie żeby moja terapeutka nie była dla mnie ważna - bedzie nawet na moim łożu śmierci bo to dzięki niej zmieniło się moje życie.

 

mam nadzieję, że tak rzeczywiście będzie... :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

mam nadzieję, że tak rzeczywiście będzie... :(

Oczywiście że tak będzie pod warunkiem że nadal będziesz pracowała na terapii. Tak ma większość ludzi jak Ty i nie jest to nic niezwykłego. Zaakceptuj ten fakt i ciesz się że trafiłaś właśnie na taką osobę jak Twoja terapeutka. :great:

Wielu ludzi nie ma tego szczęścia :-|

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@małgoś33 co u ciebie? Napisz jak sytuacja się rozwinęła.

dziękuję, że pytasz, to mile.

Niewiele się zmieniło, w zasadzie nic. Nadal żyję od spotkania do spotkania, tylko oczekiwanie na nie sprawia, że jeszcze się nie poddałam i jakoś żyję. Ale co to za życie. Coraz bardziej mnie boli, że jestem dla niej tylko jedną z wielu pacjentek, że nigdy nie będę dla niej ważna tak jak ona dla mnie. Ciągle o niej myślę. To strasznie boli i wykańcza. Kiedy jakiś czas temu powiedziałam jej, że jest dla mnie bardzo ważna (nie wdając się jakoś w szczególy, bo i tak samo to było trudne) mowila, że to normalne. Ale ja nie czuję się normalnie...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zbyt duże zaangażowanie mi się udało zwalczyć:

 

- znalezieniem hobby. Czegoś co wciąga i pozwala obserwować Twoje postępy.

- nie ograniczaniem kontaktów do tej jednej osoby. Posiadaniem wielu interesujących znajomych.

- wyobrażaniem sobie świata bez tej osoby, w którym jestem szczęśliwa i nic mi się nie wali na głowę.

- akceptowaniem tego, że kontakt się kiedyś skończy, próby wyznaczenia takiego terminu.

- podniesieniem samooceny.

 

No i przede wszystkim ustaleniem ze sobą, że nie chcę się za bardzo przywiązać. Ty mam wrażenie, nie potrafisz wyznaczyć takiego postanowienia- "nie przywiązuję się i koniec!" i to jest chyba pierwsza i największa bariera.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

malgos33, przejdzie uwierz że przejdzie jeśli poczujesz sie sama ze sobą dobrze i stabilnie. Sama zaczniesz zauważać że przywiązanie stopniowo maleje. zawsze ta osoba będzie dla Ciebie ważna tego nie zmienisz ale to przywiązanie będzie inne! To tak jak dla małego dziecka mama jest całym swiatem i ono nie wyobraża sobie życia bez niej tak dla dorosłego człowieka mama jest ważna ale potrafi żyć samodzielnie bez niej nawet na drugim końcu świata.

No i przede wszystkim ustaleniem ze sobą, że nie chcę się za bardzo przywiązać. Ty mam wrażenie, nie potrafisz wyznaczyć takiego postanowienia- "nie przywiązuję się i koniec!" i to jest chyba pierwsza i największa bariera.
to trochę tak jakby sobie założyć ze się w kimś nie zakocham i koniec. ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Myślę, że nie do końca. Jest właśnie różnica w czuciu się niekomfortowo z jakimś uczuciem, a postanowieniem, że się go pozbędziemy. Oczywiście, te granice są nieostre, ale wiele osób narzeka na swój stan, ale kompletnie nie chce nic z nim zrobić. Bo coś im przeszkadza, bo nie wiedzą, że dadzą radę itp.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Myślę, że nie do końca. Jest właśnie różnica w czuciu się niekomfortowo z jakimś uczuciem, a postanowieniem, że się go pozbędziemy.

Wiesz co to się nazywa wyparcie jeśli się nie mylę. Jak można sobie postanowić że nie będę czuła tego co aktualnie czuję? (mogę się zablokować). Jak mam się pozbyć uczucia? (ja tłumiłam lekami).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wiesz co to się nazywa wyparcie jeśli się nie mylę. Jak można sobie postanowić że nie będę czuła tego co aktualnie czuję? (mogę się zablokować). Jak mam się pozbyć uczucia? (ja tłumiłam lekami).

 

Wyparcie to bardziej brak akceptacji problemu. To jak ktoś jest otyły i uważa, że jeszcze mieści się w normie. A taka skrywana niechęć do rozwiązania problemu, to na przykład wtedy (czytałam o takim przypadku), gdy ktoś zdaje sobie sprawę z tego, że musi zmienić swoją wagę, ale ciągle się zacina przy odchudzaniu w jednym miejscu. I po jakimś czasie w trakcie rozmowy okazuje się, że dziewczyna boi się być atrakcyjną, bo ma lęk społeczny. Po prostu mężczyźni zaczynają zwracać na nią uwagę i to ją przeraża. O tym mówię :)

 

Rita Carter napisała świetną książkę- Wieloosobowość. Twierdzi w niej, że mamy w gruncie rzeczy szereg różnych osobowości na różne okazje- jesteśmy kochającymi partnerami, ale srogo traktujemy podwładnych w pracy itp. No i jeśli rzeczywiście chcemy zmiany, to wszystkie te nasze części muszą ze sobą współpracować. Nie może być tak, że w jakimś momencie osoba, która teoretycznie próbuje się zmienić przyzna, że nocami ciągle wyobraża sobie, że były partner wróci i ta część wcale nie chce zapominać. Trochę chaotycznie teraz piszę, ale mam nadzieję, że wciąż zrozumiale.

 

A co do postanowienia, że będzie się czuło coś innego- sportowcy robią to cały czas. Przekonują się do lubienia rzeczy, które będą dla nich dobre, ale niekoniecznie je lubią w tym momencie. Na przykład do wstawania rano. I to nie jest tylko kwestia chwili. Najpierw muszą uzgodnić ze sobą, że tego chcą. Że to jest dla nich dobre i żadna część nie będzie sabotować. A potem kilka tygodni przyzwyczajają, przekonują i używają na sobie różnych taktyk, żeby tylko wzbudzić w sobie tę sympatię :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A co do postanowienia, że będzie się czuło coś innego- sportowcy robią to cały czas. Przekonują się do lubienia rzeczy, które będą dla nich dobre, ale niekoniecznie je lubią w tym momencie. Na przykład do wstawania rano. I to nie jest tylko kwestia chwili. Najpierw muszą uzgodnić ze sobą, że tego chcą. Że to jest dla nich dobre i żadna część nie będzie sabotować. A potem kilka tygodni przyzwyczajają, przekonują i używają na sobie różnych taktyk, żeby tylko wzbudzić w sobie tę sympatię :)

Pięknie piszesz ale to że ktoś musi rano wstać (ja wstaje do pracy i sabotażysta w tym momencie przegrywa a czuję że bym sobie pospała;) ) to ma się nijak do czystego uczucia np miłości. Nie mogę uzgodnić ze sobą i wszystkimi moimi podosobowościami że nie będę kochała i zwalczę to uczucie. Ja mogę to zaakceptować i umieć sobie z tym radzić ale czuć będę. Nie można czuć coś innego niż się czuje :bezradny:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie, ale można postanowić, że będzie się to dalej czuło albo można postanowić, że będzie się starało zmienić. Hm, to jak różnica między kobietą bitą przez męża, która go kocha i nie odchodzi z domu, a kobietą bitą przez męża, która także kocha, ale odejdzie. Ta pierwsza chciałaby przestać czuć, ale COŚ ją wstrzymuje. Ta drugi postanowiła całą sobą walczyć o nowe życie. Nawet jeśli kocha, pewnie po jakimś czasie przestanie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie, ale można postanowić, że będzie się to dalej czuło albo można postanowić, że będzie się starało zmienić. Hm, to jak różnica między kobietą bitą przez męża, która go kocha i nie odchodzi z domu, a kobietą bitą przez męża, która także kocha, ale odejdzie. Ta pierwsza chciałaby przestać czuć, ale COŚ ją wstrzymuje. Ta drugi postanowiła całą sobą walczyć o nowe życie. Nawet jeśli kocha, pewnie po jakimś czasie przestanie.

pomyliłaś współuzależnienie z uczuciem, zmianę myślenia i chęć zmiany zachowania i reagowania z uczuciem.

NIE mozna postanowić że nie będzie się czuło tego co się czuje ;) .

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie do końca wiem, w którym momencie coś pomyliłam:(

 

NIE mozna postanowić że nie będzie się czuło tego co się czuje

 

Ale czemu nie? Jeśli ja teraz postanowię, że się odkocham w tym roku, to jest to całkowicie wykonalne i jest to właśnie postanowienie, że się nie będzie kiedyś czuło tego, co się czuje teraz.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ale czemu nie? Jeśli ja teraz postanowię, że się odkocham w tym roku, to jest to całkowicie wykonalne i jest to właśnie postanowienie, że się nie będzie kiedyś czuło tego, co się czuje teraz.

No to życzę Ci żeby Twoje postanowienia zmiany tego co się czuje w inne uczucie się ziściło :lol:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×