Skocz do zawartości
Nerwica.com

Prześladowania


Gość Keji

Rekomendowane odpowiedzi

diatas, zawsze lepsze to niż nic, w sensie, że dobrze, że najgorsze masz za sobą...

u mnie najgorsze dopiero przede mną. :? więc jeszcze nie wiem, czy podołam. ale staram się i na razie jakoś z pomocą terapeuty i przyjaciół i tego forum (a więc i dzięki Wam), daję radę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

to chyba to przez to że człowiek tak bardzo musiała przez całe życie ukrywać swoje emocje i dltageo teraz ciężko je wydobyć i nazwać, mi już się udaje zauważyć i nazywac moje emocje, choć pewnie nie wszystkie więc jestem przykładem, że można nad tym pracowac z sukcesem.

 

No właśnie. Z podkreśleniem na "moje". Bo chyba cały problem w tym, że one są nie tylko głęboko ukryte, ale i pokryte z każdej strony masą emocji zakrzepłych, nieaktualnych i teraz już zbędnych; lękiem, strachem, żalem, gniewem itp, które kiedyś nie znalazły ujścia, są nieadekwatne i tym samym jakby już nie nasze. A jeszcze jak mamy tak zakodowane, że każda nasza emocja musi od razu pobudzać wstyd, to już w ogóle kiepsko. Myślę, że przede wszystkim ważne, by znaleźć drugiego człowieka, który pomógłby nam w akceptacji pojawiających się uczuć, na które do tej pory nie mieliśmy przyzwolenia.

 

Ja to z tymi emocjami ani trochę nie wiem o co chodzi. :mrgreen: Najlepiej byłoby wsiąść w wehikuł czasu i do przedszkola uczyć się na nowo.

Kafka ja wiem co to złość wstyd żal tęsknota ale nadać konkretnym obiektom konkretne emocje to już czarna magia. Według mnie to wina braku akceptacji pewnych rzeczy

 

Braku akceptacji? Ale na pewno nie Twojej.

diatas, to jest mniej więcej tak:

Jako małe dzieci nie byliśmy świadomi swoich emocji, nie potrafiliśmy ich określić, nazwać ani nic z tych rzeczy i aby je dostrzec potrzebowaliśmy czegoś w rodzaju lustra w innych ludziach, tj. naszych rodzicach. Dajmy na to, że dziecko czuje strach, idąc do dentysty i z tego powodu płacze w niebogłosy. Ów strach urzeczywistni się, jeśli będzie na niego pozytywny odzew- dajmy na to, że matka weźmie je w ramiona i przytuli mocno, dopóki się nie uspokoi. Dziecko będzie czuło, że można się bać. Natomiast gdy zostanie z tego powodu zawstydzone, to ta emocja się zablokuje i w dalszym życiu na jej miejscu będzie pojawiał się wstyd, ta natomiast będzie starała się 'wyjść bokiem" w postaci, załóżmy, bólów brzucha o podłożu psychicznym (nerwica somatyczna, no). Po to właśnie niejednokrotnie terapeuta jest dla Ciebie taki miły, kochany i wyrozumiały, żebyś przeżywając ponownie te wszystkie emocje z dzieciństwa był tym razem w stanie je zaakceptować i wcielić w życie, moim zdaniem. A my właśnie jesteśmy takimi dzieciakami, którym zbyt wiele przeżyć zostało zabronione i teraz żyjemy gdzieś na granicy przeszłości a teraźniejszości.

 

-- 20 sie 2012, 17:43 --

 

Ja mam tylko słabą wiarę w to urzeczywistnianie emocji na nowo, bo samo nazwanie do niczego nie prowadzi, ale jakoś to "przeżywanie od nowa" pewnych sytuacji przestało na mnie działać.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Najgorsze jest to że ja szkołę skończyłem kilkanaście lat temu a wciąż to pamiętam, zostało to trwale zakodowane i ma wciąż duży wpływ na moje życie. Do dziś czuję się gorszy od rówieśników, w ogóle od innych właściwie z nikim ze szkoły żadnego kontaktu nie utrzymuje. W moim przypadku to nie w domu rodzinnym a właśnie w szkole w środowisku rówieśniczym wmówiono mi że jestem gorszy, ze jestem inny, że do niczego się nie nadaję, doznałem wielu krzywd i poniżeń i straciłem zaufanie do ludzi.

Powinienem o tym zapomnieć przecież te dzieciaki to robiły raczej nieświadomie no ale jakoś nie potrafię normalnie żyć, ciągle lękam się oceny ze strony innych.

 

W szkole podstawowej czy gimnazjum miałem tak samo. Byłem popychadłem, dzieci bardzo łatwo zauważą to że jesteś słaby psychicznie i wykorzystają to. Akurat z ludzmi z piodstawówki tak źle nie było. Najgorsze gimnazjum.. Byłem poniżany, znęcali się nade mną psychicznie czy fizycznie. Rodzice dość błędnie mi radzili bym nie zwracał uwagi, to przejdzie. Nic bardziej mylnego. Gdybym mógł to wszystko powtórzyć z pewnością byłbym bardziej agresywniejszy względem oprawców. Mam bardziej za złe nauczycielom że nikt nie zwrócił uwagi. 13-14 latek nie był w stanie poradzić sobie z tym szykanowaniem, sam się sobie dziwie że mi się to udało, raz nawet chciałem to zakończyć.. Wbrew pozorom ciężko jest się postawić jak już jesteś zaszufladkowany

Z większą połową z tego okresu nie utrzymuje kontaktu. Wiem tylko tyle że część z nich studiuje, część pracuje, a część zniszczyła sobie życie.

Moment w którym poszedłem do szkoły średniej, mogę uznać za odwrócenie koła fortuny i 160 stopni. Pamiętam pierwszy dzień, bałem się odezwać do kogokolwiek, bym nie został potraktowany jak w gimnazjum. 16 lat hm.. to chyba wiek w którym człowiek jest dojrzalszy, tyczy się to i mnie i ludzi z mojej klasy. 3 lata które będę dobrze wspominał. Niestety z nie każdym utrzymuje kontakt(znajomi z facebooka się nie liczą). Nawet z trójką moich ówczesnych najlepszych przyjaciół mam rzadko kontakt

 

bo mu za to płacą

 

własnie też boję się tego, że rozmawiam z człowiekiem, który jest fałszywy. bo każdy terapeuta musi udawać. pomimo tego, że swojego "lubię", to nie do końca podoba mi się ta gra aktorska, którą mi "wygarnął" (że mam maskę i gram codziennie kogoś, kim nie jestem - tak to prawda, ale nad tym pracuję) a sam jest taki sam. :evil::evil::evil: czemu oni muszą udawać takich idealnych ?!

Dlatego póki co uważam że najlepiej chodzić na NFZ- czy Ty, czy inny pacjent, psychoterapeuta i tak dostanie kase

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

bo każdy terapeuta musi udawać. pomimo tego, że swojego "lubię", to nie do końca podoba mi się ta gra aktorska, którą mi "wygarnął" (że mam maskę i gram codziennie kogoś, kim nie jestem - tak to prawda, ale nad tym pracuję) a sam jest taki sam. :evil: :evil: :evil: czemu oni muszą udawać takich idealnych ?!

Są ponoć tacy, co nie udają, ale wciąż w modzie jest chłodny, nieludzki wręcz profesjonalizm. Taka "moda" ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jako małe dzieci nie byliśmy świadomi swoich emocji, nie potrafiliśmy ich określić, nazwać ani nic z tych rzeczy i aby je dostrzec potrzebowaliśmy czegoś w rodzaju lustra w innych ludziach, tj. naszych rodzicach.

Ja sądzę że najbardziej brakowało nam poczucia bezpieczenstwa którego nie mieliśmy a przynajmniej tak to odczuwaliśmy. Ja widzę na przykładzie swojej bratanicy jak różni się emocjonalnie w obecności swoich rodziców a jak gdy ich nie ma. Jak są to pozwala sobie na wiele więcej a jak ich nie ma to przycicha.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Keji, nie no mój terapeuta nie jest jakiś taki ' zanadto ' profesjonalny. jest ok. wiedzę ma, dobrze mi się z nim rozmawia, tak na loozie, że tak powiem. nie dał mi żadnych powodów bym mogła o nim pomyśleć, że udaje. ale ja wiem, że każdy z nich udaje. bo muszą. przecież może nawet udawać to, że lubi mnie jako pacjentkę. może mówić "jesteś mądra" ale myśleć "jesteś głupia", a tego co myśli, nie może powiedzieć. przecież to jego praca. musi być profesjonalistą, a czasem wolałabym by tacy terapeuci pokazywali, że też tylko są ludźmi, okazywali słabości, byśmy my pacjenci, nie czuli się gorsi przy nich. chciałabym mu to powiedzieć. ale przecież nie będę się wtrącać w jego pracę :P

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ale to też ma duży związek z byciem akceptowanym w pełni bądź nie ;)

 

-- 20 sie 2012, 18:15 --

 

może mówić "jesteś mądra" ale myśleć "jesteś głupia", a tego co myśli, nie może powiedzieć. przecież to jego praca. musi być profesjonalistą, a czasem wolałabym by tacy terapeuci pokazywali, że też tylko są ludźmi, okazywali słabości, byśmy my pacjenci, nie czuli się gorsi przy nich. chciałabym mu to powiedzieć. ale przecież nie będę się wtrącać w jego pracę :P

Ale po co ci widzieć jego słabości? Na pewno pokazuje je, ale właściwym do tego osobom :P No ja w swoim życiu miałam jedną terapeutkę, z którą nawet nie rozpoczęłam terapii, bo tylko uśmiechała się głupio, nie kminiła o co mi chodzi i na siłę chciała wszcząć terapię rodzinną, w przyszłości mam zamiar trafiać na lepszych :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No ale to wiadome, każdy je ma, tak czy siak terapeuta nie zacznie ci opowiadać raczej o swoich słabościach czy problemach, bo to przeciw jego zawodowi. Chociaż owszem, nie musi zaraz grać mega sztywniaka ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeeej, temat straszny. Ja nie powiem, żebym była prześladowana, ale... czytam tak i czytam i się denerwuję. Jak można być takim kretynem, żeby kogokolwiek prześladować. Nigdy tego nie rozumiałam. Rozumiem jeszcze, kiedy ktoś ma jakiś powód, np sam ma mega kompleksy, jest zazdrosny itp. Ale tak... tylko dla rozrywki..? Czy ci ludzie nie rozumieją, jak ta osoba się czuje, czy co? Nigdy tego nie mogłam pojąć. Nie trafiłam nigdy w takie środowisko. W gimnazjum byłam odludkiem, jedna osoba mi trochę dokuczała, ale głupia była i tyle. Jest to dla mnie niewyobrażalne, jak kilkaset osób może się uwziąć na jedną osobę..? I jak tu uwierzyć w ludzką dobroć..?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

klarunia, wiesz... ja kiedyś miałam swoją paczkę. i pewna osoba z niej powiedziała mi, że druga osoba z tej paczki powiedziała o mnie, że jestem "piątym kołem u wozu". no to się wkurwiłam i dziewczyna spokoju nie zaznała do końca gimnazjum, ale nie żebym jej coś robiła takiego. po prostu się mnie zaczęła bać. bo ją postraszyłam. ale to nie było ok. wiem... no ale wkurzyłam się jak nigdy, no jak ktoś o mnie mógł wgl tak powiedzieć... wyszło na to, że stała się odludkiem przeze mnie. wszyscy poszli za mną, bo ja własnie raczej byłam na pierwszej pozycji, a ona twierdziła inaczej, to miała problem. i została z niczym.

 

-- 20 sie 2012, 22:32 --

 

jaka ze mnie zołza :shock: była... bo teraz taka już nie jestem, kiedyś byłam gorsza.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

jeszcze prześladowania powiedzmy przez dzieci w podstawówce no jeszcze maksymalnie w gimnazjum można wytłumaczyć brakiem wiedzy empatii, nieukształtowaniem ale jak ktoś w wieku 18- 20 lat i później to robi to jest to zwykła wredność i oznaka niedojrzałości. Mnie koleś jeden prześladował w podstawówce pozniej w technikum i nawet po skończeniu edukacji gdy był grubo po 20-ce spotkał mnie kiedyś przypadkiem i takie rzeczy gadał że powinni go za to zamknąć za zniesławienie mnie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Monar, w sumie z jednej strony rozumiem. No bo poczytałam te różne Twoje posty, z których trochę mogłam poznać Twojej historii i z jednej strony wydaje mi się to właśnie zrozumiałe. Ale z drugiej też strasznie współczuję tej dziewczynie, bo za jedną ocenę zniszczono jej psychikę...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czesc,

mialem taka historie:

moj siostrzeniec w podstawowce mial spory problem - teraz dzieciaki sa strasznie wredne.

Osobiscie uwazam ze to wina rodzicow, lalbym przez leb na wywiadowkach :)

 

Chlopak bardzo watly, delikatny, inteligentny - uwziela sie na niego grupa "swinskich ryjow" z klasy.

Wzial to twardo, nie skarzyl sie, zauwazylem co sie dzieje gdy raz go odwozilem do szkoly i zostalem chwilke On o tym nie wiedzial.

Jak zobaczylem co sie dzieje to mi szczena opadla.

Podpytalem - otworzyl sie / dzieciak byl na skraju zalamania.

Moze nie powinienem tego robic ale troche im uszy powykrecalem - nie doslownie.

Zastal spokuj, dzieciak odzyl - koniec z bolami brzucha, nabral kolorow :)

Co chce przekazac to to ze trzeba dzialac, obserwowac nie mozna dopuscic do tego by ktos cierpial a my nic z tym nie robimy,

i nie chodzi mi tutaj o gowniarzy w szkole ale doroslych ludzi ktorzy znecaja sie nad slabszymi badz promuja sie na nich.

Taka sytuacja jest wszedzie w szkole w pracy.

Nie patrzmy na to obojetnie - jezeli nie mozemy zrobic nic sami pojdzmy z tym gdzie trzeba.

 

Ale konfrontacja dziala bardzo wychowawczo nawet na stare byki co im w lbach whiskas gnije !!!

 

ale sie rozpisalem, ho, ho - ponioslo mnie.

Ide spac bo jutro nastepny piekny dzien w swiecie pelnym dziadostwa

 

pozdrawiam WAS

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Często osoby będące prześladowane same prześladują innych. Ja byłem w klasie drugi z najniżej położonych byłem prześladowany zarówno przez klasową elitę jak i tych którzy byli prześladowani przez ową elitę i odbijali sobie na mnie. Poniżej mnie był jeszcze jeden chłopak może ja go nie prześladowałem ale też do końca w porządku nie byłem wobec niego tym bardziej że on poważnie chory był. A często największymi prześladowcami w klasie były osoby z rodzin dysfunkcyjnych i alkoholowych odbijali sobie problemy rodzinne w klasie albo po prostu powielali schematy rodziców i to głównie wina rodziców była że byli tacy jacy byli.

 

W pracy tez bywałem prześladowany czy bardziej można powiedzieć wyśmiewany przez moje niedołęstwo i problemy z koncentracją. Pracowałem za granica i tam Brytyjczycy wyżywali się na Polakach, Polacy na Rumunach itd. raziło mnie to strasznie choć oczywiście nie wszyscy byli tacy ale inni Polacy mieli do mnie pretensje że gadam z Rumunami( z Rumunii nie cyganie) i traktuje ich jak ludzi a nie podludzi, to samo było z Brytyjczykami niektórzy byli b w porządku, szanowali ludzi ale szefostwu się nie podobało takie spoufalanie bo Polacy byli od czarnej roboty.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Może naiwne i głupie pytanie teraz zadam, ale... nie rozumiem tego. Jeżeli ktoś sam cierpi prześladowanie, i wie, jak to jest, to czemu robi dokładnie to samo innym..? Rozumiem jeszcze takie zachowania nieświadome, np kiedy mama w domu jest wobec ciebie złośliwa w taki zakamuflowany sposób, to możliwe, że ty też zachowujesz się tak poza domem. Ale robisz to nieświadomie. A tutaj wyżywasz się z pełną premedytacją. Nie piszę tego z jakimś oburzeniem, ale naprawdę tego nie rozumiem. Wiedzieć, jak strasznie czuje się taka prześladowana osoba i robić komuś coś takiego... Przeraża mnie to. Przeraża mnie też to, co ktoś wyżej napisał, że często tak się zachowują ludzie z rodzin alkoholowych itp. Czyli ci, którzy potem oczekują od innych współczucia. Raz miałam taką koleżankę, która pochodziła właśnie z takiej rodziny. Miałam ją za naprawdę fajną, dobrą osobę. Dopóki na jednym obozie nie uwzięła się razem z innymi na jedną dziewczynę. A wcześniej opowiadała mi z płaczem o swoich przeżyciach, a ja jej współczułam. Gdybym wiedziała, jak potrafi traktować innych, to nigdy bym jej nie współczuła i teraz jej już nie współczuję. Może jestem bez serca, ale nie umiem wybaczać takich rzeczy. Dla mnie to, że ktoś ma za sobą straszne przeżycia nie jest żadnym usprawiedliwieniem dla prześladowania, bo każdy z nas cierpi do granic możliwości, a nie każdy przenosi swoje cierpienie dalej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Klarunia myślę że cześć osób robi to nieświadomie zwłaszcza w młodszym wieku albo po prostu odgrywa się na innych za to co robią mu np rodzice. Zresztą ja nie pochodzę z rodzin DDA, DDD to się dokładnie nie orientuje tylko mogę przypuszczać. Ale moi ale nie tylko moi najwięksi prześladowcy byli wszyscy dziećmi ojców alkoholików często też byli bici w rodzinie, ba wszyscy moi przełożeni najgorsi byli alkoholikami i mieli problemy w rodzinie z żonami i te problemy niestety rzutowały na to jak zachowywali się wobec podwładnych.

Dzieci alkoholików też często są alkoholikami a przecież wiedzą jakie piekłem jest alkoholizm a kobiety pochodzące rodzin alkoholowych często wybierają se za mężów alkoholików, to takie powielanie schematów rodziców.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Bądź po prostu ze strachu, że znowu będą tymi prześladowanymi, stają po drugiej stronie barykady. Nierozsądne, no ale. Idąc za tym, co powiedziała Monar, ja też święta nie jestem.

 

-- 22 sie 2012, 05:04 --

 

Jej. Cały smutek i ból wróciły. Znowu sobie wyobrażam, że wreszcie mówię komuś naprawdę słuchającemu o tym twarzą w twarz, że wreszcie nadarzy się taka okazja. Chciałabym kiedyś to wszystko wypłakać, bo zakrzepło totalnie, poczuć, że ktoś mnie rozumie, że mój smutek nie jest wydumany. Czasem mam wręcz ochotę coś odwalić, by ktoś wreszcie się skapnął, że coś jest nie tak. Zresztą coraz częściej zwracałam na siebie uwagę w szkole. Ale wybuchnięcie ni stąd ni zowąd nie byłoby fajne.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja bym Cię mógł Keji posłuchać ;) ale jestem tak zakłamany że na twój smutek odpowiedziałbym śmiechem. :( Jakby mnie tak miał ktoś posłuchać to podziękowałbym pięknie. Czasami ludzie ranią innych niechcący jakby z przymusu, a nam się wydaje że robią to specjalnie. Ludzkie relacje są nieźle pochrzanione.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

a nam się wydaje że robią to specjalnie.

No dokładnie.

Ale na logikę: jeśli mówię komuś że coś mie przeszkadza, rani mnie to, a on to ciągle robi, to czy nie jest to specjalnie?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×