Skocz do zawartości
Nerwica.com

terapia psychodynamiczna


Evele

Rekomendowane odpowiedzi

wyzdrowieć - dojść do siebie- poczuć sie dobrze, taki skrót myślowy, wiele osob tak mysli o sobie, ja np mysle ze jestem zaburzona, bo tak sie to nazywa wg klasyfikacji, ale mam do tego dystans, wiem ze to etykieta tylko

Ja kiedys wcisnelam terapeutce po prostu kartke, niech pani przeczyta i przeczytala tylko znaznaczyla ze i tak musimy o tym rozmawiac, no ale moja syt byla inna bo juz wtedy rozmawialam na inne trudne tematy tylko z tym jednym uznalam ze bedzie mi tak latwiej i szybciej

 

co znaczy ze jedna mysl zabija drugą?

 

to ze niewiele masz do powiedzenia o matce sugeruje jak bardzo intensywne trudne i stlumione sa twoje emocje do niej (to wszystko co pisze jest troche zgadywaniem schematycznym, wiec moge sie mylic, sama zdecyduj czy cos w tym jest)

 

terapeuta pozna wtoja wersje i wlasnie ta jest dla niego i dla ciebie najwazniejsza, niewazne jak bylo czy jest (troche to trudne do przyjecia, dla mnie tez) ale to jak sie to w tobie zapisalo i jak teraz wplywa na twoje odczuwanie i zachowanie!

 

dlaczego masz czas do konca lipca, nie mozesz przedluzyc terapii?

wcle nie jestem cierpliwa.. tylko co mam lepszego do roboty niz ciagle probowac i walczyc o siebie? poddac sie i umrzec? zawsze zdążę. Widze postepy choc powolne, wiem ze powane problemy wymagaja czasu chociaz tez sie swciekam z tego powodu ze tyle sie musze męczyć, ale głową muru nie przebije, poganianie sie nie ma sensu wiekszego, terapeuta tez kontroluje tempo pracy..

Ja wierze w skutecznosc terapii, pewnie bez wyksztalcenia psychologicznego bym nie dala rady wytrwac, ale na szczesci wiem ze terapia dziala, musi zadzialac jeslii tego chcemy. A zadaniem terapeuty jest to chcenie w nas podtrzymywac.

pozdrawiam;] i przepraszam za bledy

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

co znaczy ze jedna mysl zabija drugą?

 

 

Coś mówię, a za chwilę to neguję przez inną myśl, przeciwstawną, pomniejszającą znaczenie tamtej itd. robię to praktycznie non stop. Kiedy Terapeutka np. nie reaguje w żaden sposób na to co mówię, to po prostu muszę coś zrobić. Może skoro Ona mnie nie krytykuje w danym momencie, to muszę zrobić to sama i tak w koło Macieju.

 

dlaczego masz czas do konca lipca, nie mozesz przedluzyc terapii?

Chodzę na NFZ i mogę tylko do końca lipca. Żebym sama płaciła, nie stać mnie.

 

to ze niewiele masz do powiedzenia o matce sugeruje jak bardzo intensywne trudne i stlumione sa twoje emocje do niej (to wszystko co pisze jest troche zgadywaniem schematycznym, wiec moge sie mylic, sama zdecyduj czy cos w tym jest)

 

Naprawdę trudno mi potwierdzić/ zaprzeczyć Twoim słowom, mam do tego stosunek nijaki- tak czuję; nadal zostaje ta 5 minutowa opowiastka moja mama- ja i tyle.

 

Pozdrawiam również!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nic mi nie powiedziała, nic nie proponowała. wiem, że prowadzi prywatna praktyke, ale nie wiem ile kosztuje takie spotkanie. Ule Ty płacisz, jak czesto uczeszczasz i co Tobie zdiagnozowano?

Znam swoje mozliwości finansowe. Jestem sama, zarabiam tylko na podstawowe rzeczy. Wiem, ze jak mi na czyms zalezy to potrafię się postarać, tylko, ze nie bardzo już liczę, że np. znajdę lepszą pracę, mimo, że ukończyłam studia ;dziś to żadna gwarancja ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ech, życie.. ja nawet pracy nie mam

na terapie psychodynamiczna chodze w sumie 2,5 roku, reszte dyskusji mozemy prowadzic na pw, bo niekoniecznie musi to interesowac caly świat

Stawki wachaja sie w zaleznosci od np miasta i kwalifikacji zwykle w granicach 80-150 zl za spotkanie

 

zawsze mozesz zapytac terapeute o koniec terapii powiedziec ze sie tego obawiasz

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nienienie!!

 

floris absolutnie nie rezygnuj

 

wszystko o czym piszesz jest normalne!

 

twoim problemem jest właśnei zaufanie i bliskość i nad tym teraz pracujesz, to jest problem który rozwiązujesz. twoje odczucia i wątpliwości są bardzo częste w terapii.

 

moja rada - bardzo gorąco radze ci wydrukować tego posta z forum i wręczyć terapeucie. na prawdę. Albo opowiedzic o tym, najważniejsze to rozmawiac o wszelkich wątpliwościach. Jest tu tyle wątków, świetnie i bardzo jasno potrafisz opisać co cie trapi, zapewne rozmowie z terapeuta jest o wiele trudniejsze dlatego proponuje wesprzeć się kartką..

 

Płeć nie musi mieć znaczenia.

Uważam dokładnie tak samo.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam serdecznie. Jak widać jestem nowy na forum.

Chodzę od niedawna na psychoterapie i zastanawiam się w zasadzie jaki jest to rodzaj terapii. Wydaje mi się że to terapia psychodynamiczna ale nie zostałem o tym poinformowany na początku więc nie wiem. Czy ktoś może mi powiedzieć czy a jeśli tak to czym różni się terapia psychodynamiczna od psychoanalitycznej?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czy ktoś może mi powiedzieć czy a jeśli tak to czym różni się terapia psychodynamiczna od psychoanalitycznej?

 

na psychoanalityczna nie chodzi sie rzadziej niz dwa razy w tygodniu ( optymalnie 3 razy a najlepiej i 5) i polega ona na tym, ze sobie gadasz gadasz co ci slina na jezyk przyniesie. o terazniejszosci, przeszlosci przyszlosci. i psychoanalityk z tego co mowisz wysnuwa wnioski o tobie o twojej podswiadomosci.

psychodynamiczna to mowisz wlasciwie tylko o przeszlosci i tak z terapeuta sobie o tym rozmawiacie, co czules wtedy, opowiadasz o jakiejs sytuacji i ja na nowo przezywasz.

 

swoja droga to sie na nastepnym spotkaniu zapytaj w jakim nurcie pracujesz :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

kurcze..myslalam,ze jak konflikty wewnetrzne zostana uswiadomione to nerwica sobie odpusci...proces jest chyba bardziej skomplikowany niz mi sie wydawało... odkryłam pewne rzeczy o sobie..i troche sie boje:D bo czuje sie jakbym na nowo uczyla sie pewnych zachowan...sposobu myslenia..co nie jest latwe..terapeutka twierdzi, ze mam prawo czuc lęk z tego powodu. Moim problemem była tłumiona złość i akceptacja seksulanosci ludzkiej. Zawsze wydawało mi sie,ze jestem opanowanym człowiekiem i nigdy sie nie zloszcze..tak samo mi sie wydawało,ze seks nie jest dla mnie tematem tabu...a tu big zonk. Poki co, powtarzam sobie namietnie, ze zlosc jest naturalna emocja..ani zla ani dobra..ze mozna ja konstruktywnie wyrazac, ze w zasadzie to 'dba o nasz interes'. Tak samo powtarzam sobie,ze seks jest naturalna potrzeba czlowieka..ze jedni maja wieksze potrzeby drudzy mniejsze...wyglada na t,ze ja mam wieksze..ale wszystko znow stłumiłam...nie wiem jak sie pozbyc tego uczucia ekhm czuje sie jakbym miala 15 lat i robila 'to' po cichaczu zeby rodzice sie nie dowiedzieli LOL..a ja mam 29 lat i Męża!!! Jak mam siebie przekonac, ze seks nie jest zły, brudny itd? Ze mam prawo odczuwac zlosc, frustracje?..Ktos miał podobny problem? Czy akcpetacja tego trwa troche..a ja po prostu jestem niecierpliwa?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

kurcze..myslalam,ze jak konflikty wewnetrzne zostana uswiadomione to nerwica sobie odpusci...proces jest chyba bardziej skomplikowany niz mi sie wydawało... odkryłam pewne rzeczy o sobie..i troche sie boje:D bo czuje sie jakbym na nowo uczyla sie pewnych zachowan...sposobu myslenia..co nie jest latwe..terapeutka twierdzi, ze mam prawo czuc lęk z tego powodu. Moim problemem była tłumiona złość i akceptacja seksulanosci ludzkiej. Zawsze wydawało mi sie,ze jestem opanowanym człowiekiem i nigdy sie nie zloszcze..tak samo mi sie wydawało,ze seks nie jest dla mnie tematem tabu...a tu big zonk. Poki co, powtarzam sobie namietnie, ze zlosc jest naturalna emocja..ani zla ani dobra..ze mozna ja konstruktywnie wyrazac, ze w zasadzie to 'dba o nasz interes'. Tak samo powtarzam sobie,ze seks jest naturalna potrzeba czlowieka..ze jedni maja wieksze potrzeby drudzy mniejsze...wyglada na t,ze ja mam wieksze..ale wszystko znow stłumiłam...nie wiem jak sie pozbyc tego uczucia ekhm czuje sie jakbym miala 15 lat i robila 'to' po cichaczu zeby rodzice sie nie dowiedzieli LOL..a ja mam 29 lat i Męża!!! Jak mam siebie przekonac, ze seks nie jest zły, brudny itd? Ze mam prawo odczuwac zlosc, frustracje?..Ktos miał podobny problem? Czy akcpetacja tego trwa troche..a ja po prostu jestem niecierpliwa?

 

Jesteś niecierpliwa:) Tłumiłaś coś przez większość życia i chcesz się z tym pogodzić przez kilka sesji? Spokojnie z czasem będzie coraz lepiej.

Nawiasem mówiąc nawet to, że zadajesz takie pytania na forum, pokazuje jak bardzo się boisz. Nie przyśpieszysz tego..

I jeszcze jedno: "Ktoś miał podobny problem?" Nie martw się nie jesteś sama:)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nie zgodze sie z tym co powiedzial legaro

 

na obu terapiach rozmawia sie o wszelkich problemach, przeszlych doswiadczeniach i planach

terapia psychoanalityczna jest bardziej 'klasyczna' sa ściślejsze reguły jej prowadzenia,m in tzw setting terapeutyczny czyli wlasnie czeste spotkania. Jest ona przeznaczona raczej dla osob mniej zaburzonych, neurotycznych. terapeuta caly czas utrzymuje dystans.

w psychodynamicznej dystans moze byc mniejszy, t. czesciej 'wychodzi na przeciw' potrzebom pacjenta, trudno jest to dobrze wyjaśnić.

 

de facto psychoanaliza jest żadko stosowana i zdecydowania mniej z was na nią może trafić, i na pewno nie na nfz

 

obie nalezą do terapii wglądowych i 'analitycznych', gdzie zrozumienie jest wynikiem analizy i przepracowania. obie są długotrwałe.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam,

 

chodzę na terapię od ponad 3 miesięcy. I szczerze mówiąc, mam ochotę ją zakończyć.

Mam wrażenie od pewnego czasu, że w kółko mówię o tym samym, albo nie wiem o czym mam mówić.

Przychodzę na terapię i mam dobry humor, a wychodzę smutna, albo ostatnio bardzo zła.

I nie wiem, czy to jest normalne, czy właśnie to znak, że poraz zakończyć. A może to nie rodzaj dla mnie...

 

Męczy mnie, że terapeuta często mówi mi, że jestem smutna, opuszczona, etc. w momencie kiedy staram się z tym pogodzić, zaakceptować. Nie daje żadnych wskazówek, co zrobić, żeby było lepiej, a mam coraz częściej wrażenie, że podburza moje poczucie pewności siebie.

 

Też tak mieliście? Warto kontynuować?

Dodam, że problem, z którym poszłam, "sam" się rozwiązał, póki co czuję się szczęśliwa.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Męczy mnie, że terapeuta często mówi mi, że jestem smutna, opuszczona, etc. w momencie kiedy staram się z tym pogodzić, zaakceptować.
Dodam, że problem, z którym poszłam, "sam" się rozwiązał, póki co czuję się szczęśliwa.

Nie wiem, czy dobrze zrozumiałem, ale z tego wynika, że jednak szcześliwa nie jesteś, skoro terapeuta mówi co innego... Nawet jeśli problem sam się rozwiązał, to są inne problemy jak widać...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ale przecież zawsze będą jakieś problemy. A ja mam wrażenie, że w kółko mówię o tym samym, gdy staram się znaleźć jakieś wytłumaczenie, rozwiązanie, to "dochodzimy" do wniosku, że rozwiązania nie ma, że nie da się tego wytłumaczyć.

I właściwie odczuwam frustrację, bo jest coś, gdy staram się to zaakceptować, to mam wrażenie, że terapeuta to podważa, ale jednocześnie nie da się tego wyjaśnić, bo niektóre rzeczy jego zdaniem są nieprzewidywalne. Muszę się z tym pogodzić, ale jak mówię o akceptacji, to terapeuta twierdzi, że nie jestem z tym pogodzona. To co mam zrobić? Odpowiedzi mi nie da...

 

Nie wiem, czy to taki etap terapii, czy po prostu terapia nie dla mnie...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Makaronowa, niech wypowiedzą się osoby znające się na tej terapii, ja miałem 2 takie terapie, ale dosyć dawno temu i mgliście je pamiętam. Nie jestem zwolennikiem tego rodzaju terapii i raczej nigdy nie będę.Terapie humanistyczne są dużo luźniejsze i wg mnie lepsze, nie ma tej psychodynamicznej sztywności.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

hmm ja mam bardzo mieszane uczucia jeśli chodzi o psychodynamiczną.... z jednej strony mnie przekonuje.. przy pewnych problemach. ale mi się wydaje że nawet jeśli momentami jest potrzebna ( kiedy trzeba zejść na prawde głęboko żeby coś odblokować poważnego ) ale nie jest wystarczająca do tego żeby nauczyć się lepiej funkcjonować. potrzebna jest jakaś przeciwwaga do ciągłego interpretowania i analizowania umożliwiająca aktywne i tworcze, konstruktywne myślenie i podchodzenie do rzeczywistości. tu teraz bezpośrednio. może co drugi tydzinen dynamiczna a co drugi behawioralna ? hehehe

 

( chyba nie od kozery psychoanaliza wyewoluowala w paradoksalnie zaprzeczającą niej samej ,,filozofie" gestalt ?? w samej psychoanalizie - myślami wysyłającej w czarną dziórę przeszłości, pojawiła się potrzeba wracania do rzeczywistości i nauka bezpośredniości, do ktorej dazy gestalt... )

 

Może warto jest poznać teoretyczne podstawy psychoanalizy , dostrzec w sobie to co jest typowo ludzkie dla każdego, przewertować fakty dotyczące konfliktor kastracyjnych,, edypa itp itd... ale nie trzeba od razu isc na terapie po to.. Terapia to jesdna przede wszystkim kontakt z człowiekiem, osobowością, ktora moze podnosic. Jak nie podnosi.. to po co kiedy istnieją biblioteki? pytamsie...

 

-- Śr paź 02, 2013 12:30 am --

 

p.s. choc czasem tak jak gdzies pisalam zeczywiscie mozna samemu byc tak zablokowanym i przywalonym pewnymi emocjami ze ta druga osoba moze byc potrzebna do samej analizy...

 

ale to juz nie wiem... trudno mi w moim polozeniu ostatecznie cokolwiek stwierdzac...

(jezu robie tyle bledow w pisowni ze jak zostawiam po sobie posta, musze go jeszcze 10 razy poprawiac...lol )

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zależy tak naprawdę, co dana terapia ma "leczyć". Byłem na psychodynamicznej i dopiero ona zmusiła mnie do przemyśleń, argumentacji swoich wypowiedzi, no i zacząłem poznawać siebie. Jakby mój umysł ukształtował się od zera w nowy, stabilny twór. Poznawcza to według mnie tzw. "tresowanie małpki", bo to nic innego jak uczenie się nowych zachowań. Nie poznaje się wtedy siebie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Z Waszych odpowiedzi wynika, że żadna terapia nie jest do końca dobra...

A może to zależy od terapeuty? I jego podejścia? I problemu: czy oczekujemy pomocy w rozwiązaniu problemu, zmiany , czy zrozumienia siebie... Oczywiście jedno łączy się z drugim.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tu jest artykuł mówiący o skutecznośći metody psychodynamicznej w porównaniu do innych metod.

http://skuteczna-psychoterapia.pl/badan ... miczna.php

 

Badanie nad skutecznością długoterminowej (minimum rocznej) terapii psychodynamicznej przeprowadzono w dwu niemieckich ośrodkach: na Wydziale Psychosomatyki i Psychoterapii Uniewersytetu w Giessen i na Wydziale Psychologii Klinicznej Uniwersyteckiego Centrum Medycznego w Hamburgu.

 

Przeanalizowano efekty terapii 1053 pacjentów cierpiących na m.in. na zaburzenia depresyjne, zaburzenia osobowości oraz przewlekłe zaburzenia psychiczne. Wszyscy zostali poddani długoterminowej terapii psychodynamicznej. Wykazano, że długoterminowa terapia psychodynamiczna jest efektywniejsza w przypadku badanych zaburzeń niż inne rodzaje psychoterapii.

1. Snyder i Wills w 1989 porównali skuteczność terapii psychodynamicznej i terapii poznawczo behawioralnej w psychoterapii par.

 

Poprawę odnotowano u 63% par leczonych za pomocą terapii behawioralnej i u 73% par poddanych terapii psychodynamicznej. Problemy małżeńskie udało się rozwiązać u 55% par poddanych terapii behawioralnej i u 40% par poddanych psychoterapii psychodynamicznej, jednak badania kontrolne przeprowadzone po pół roku od zakończenia terapii pokazały, że obydwa rodzaje interwencji dały podobne rezultaty (efektywność terapii psychodynamicznej wzrosła w tym okresie), a przeprowadzone po czterech latach, pokazały, że stan relacji małżeńskich u 42% par uczestniczących w terapii behawioralnej i u 52% w terapii psychodynamicznej uległ poprawie.

 

Równocześnie pogorszył się stan u 39% par poddanych terapii behawioralnej i u 10% par poddanych terapii psychodynamicznej.

 

Znacząco więcej par leczonych przy użyciu terapii behawioralnej rozwiodło się (38%) niż par poddanych terapii psychodynamicznej (3%). Pary, wobec których zastosowano terapię psychodynamiczną, prezentowały wyższy poziom przystosowania małżeńskiego niż pary poddane terapii behawioralnej.

2. 2.W badaniach nad skutecznością leczenia zaburzeń osobowości typu borderline w warunkach szpitalnych porównano efektywność leczenia za pomocą psychoanalizy grupowej wspomaganego terapią farmakologiczną i standardowego leczenia farmakologicznego.

 

Obie terapie trwały 18 miesięcy. Badania ich skuteczności przeprowadzano w trakcie leczenia, oraz w 3 i 18 miesięcy po jego zakończeniu. Wykazano, że grupa leczona za pomocą psychoanalizy grupowej uzyskała znacząco lepsze i trwalsze efekty.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja chodziłam na terapię psychodynamiczną 1.5 roku. Mam nerwicę natręctw. Wspominam to bardzo źle. Monolog, mówienie do ściany, duży stres. Nic to nie zmieniło. Teraz chodzę na integratywną. Czuję się lepiej. Psychoterapeutka ma dużą empatię i rozmawia ze mną. Nie mówię do ściany.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeszcze jedno chciałam dodać o psychoterapii psychodynamicznej. W poradniku Macieja Żerdzińskiego

"Poradnik

dla chorych na

ZESPÓŁ NATRĘCTW"

 

widnieje taka statystyka:

Skuteczność różnych sposobów leczenia zespołu natręctw (E. Hollander, 1996).

...

Terapia behawioralna - 26% skuteczności

Psychoanaliza - 3% skuteczności

...

Jeśli ktoś ma nerwicę natręctw, to może NIE warto wydawać pieniędzy na bardzo kosztowną, długotrwałą psychoterapię psychodynamiczną. U mnie tak bardzo się nie sprawdziła, że nie mogłam przez jakiś czas nawet słuchać słowa - psychoterapia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Chodzę na to parę lat i mam podobne wrażenia z gadaniem do ściany i ogólnie brakiem więzi. Wspominanie o tych wątpliwościach kończy się wnioskami, że to moja reakcja obronna na terapię i dotąd się łudziłem, że tak jest i próbowałem to jakoś przepracować. Jak zakończyłaś terapię? Porozumiałaś się z terapeut(k)ą, czy powiedziałaś, że to nie dla ciebie i po prostu poszłaś?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×