Skocz do zawartości
Nerwica.com

CHAD- Choroba Afektywna Dwubiegunowa cz.III


Amon_Rah

Rekomendowane odpowiedzi

To raczej nie te czasy. 10 lat temu byłam w "tym" wieku i już nas zabawa nie jarała, chcieliśmy mieć swój hajs. Myślę, że teraz zaczyna się to jeszcze wcześniej. Ulotki, prace dorywcze na śmieciowe umowy, młode babki też mają gdzie szukać.

a jeżeli są to tylko prace społeczne też by zabawa już was nie jarała?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wracając do magii dat - jutro mija dokładnie 28 lat jak mój Stary się powiesił. Co najlepsze też wtedy był poniedziałek.

Z tymi datami to generalnie sa jakieś jaja.

Stary urodził się 8.8 - skończył marnie. Jego siostra urodzona 22.2 - również marnie. Mój dziadek a ich ojciec? Tak, tak - 12.12...z tym że on umarł na raka, tak więc trochę popsuł magię :D

A ja? Ja 6.6....

Daje slowo iż nie ściemniam...

Trzeba by do jakiegoś astrologa z jakiejś debilowatej telewizji zadzwonić na 0800.... :D:D:D

Oczywiście nie sugeruje tu, że celem dopełnienia magii dat mam zamiar jutro z sobą zrobic koniec. Co to, to nie. Zbyt trywialne.

Ale jak jutro na przykład umrę na zawał albo wylew lub pierdoolnie mnie grom z nieba to żarty się skończą :D

Mam duuużo spraw do załatwienia. Ale tak zejśc ze świata w dniu urodzin czyli 6.6 też było by spoko...

Tylko, że znów - za mało czasu, za dużo spraw.

Jutro waga o 12. Ciekawe jak Temida głęboko w moją dupę swojego transwestytycznego qtasa wbić zechce.

Dam znaki.

Jeśli nie, to znaczy że się dzieje...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ej, no napiszcie żesz, iż te zdjęcia są zajebistee :D

Co tak leniwie sie zrobiło?

Ino czytacie i czytacie, a spuentować to nie łaska ? :D

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

INTEL 1, mocno zajebiste. Gwiazdę betlejemską widzę nad Twą głową, co zwiastuje światu pokój. EEE, chyba się zagalopowałem. Powodzenia jutro bracie

No to jeblem teraz :D

Peace :D:D

Właśnie sobie chlam przyjemnie tam gdzie wczoraj i jest zajebiscie :D Tylko Wenus już nie widać

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

INTEL 1, trzy dni temu rozważałam zaproponowanie Ci podwójnego samobójstwa, z kimś zawsze raźniej... ale się rozmyśliłam więc poczekaj ze śmiercią aż znów mi się zachce, co? Trzymam kciuki za to, żeby jakoś było, przede wszystkim, żebyś nie pociągnął rodzinnej tradycji i wrócił.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie daję rady z tym nowym forum. Potwierdza się powiedzenie "lepsze jest wrogiem dobrego"

Ciekawe ile osób oleje Forum z racji kompletnego w moim mniemaniu bałaganu jaki się porobił...

Ja póki co odpadam - nie mam ani ochoty, ani cierpliwości "wgryzać" się w ten wynalazek.

Pozostaje tylko pytanie - Po jaka cholerę trzeba było wprowadzać takie zamieszanie?

Poprzednią zmianę zdzierżyłem z racji tego iż była możliwość korzystania ze starego interfejsu...

Wpisuję w wyszukiwarke CHAD - nie ma wyników

Wchodze na żmudnie wyszukany ów temat "ręcznie" - wyświetla się pierwsza strona ( poza tym brakuje chyba postów z około ostatnich  2 tygodni )

Dobrze, że miałem "czutkę" i skopiowałem sobie prawie wszystkie moje posty z tematu o CHAD z ostatnich lat....

 

Tych zmian nie zdzierżę póki co...

 

...o i jeszcze kilka razy musiałem teraz odświeżać forum, aby post raczył się załadować...

 

ehhhhh

 

 

.....o pojawiły sie ostatnie wpisy sprzed prac remontowych...

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No do bani ten Interfejs, ale jak przyzwyczailiśmy się do choroby to i do tego damy radę ;). Myślałem ,że pracę trwają ze względu na RODO.

Byłem w Turcji na wczasach. Strach ma wielkie oczy w stosunku do tego co piszą media i Internet. Jak przeglądałem fora przed wyjazdem to masakra a w samym ośrodku turystycznym w ogóle nie odczuwa się żadnej wojny ani zamachów. Hotele pełne turystów z zagranicy. Co najwyżej odczuwałem strach przy turbulencjach w locie ;).

Agomelatyna okazała się w moim przypadku kolejnym niewypałem. Tak już to chyba trzeba ocenić ponieważ biorę ją 6 tygodni. Pierwsze dwa tygodnie było ciut lepiej a potem tak jak zawsze. Niewiele się poprawiło poza lepszym snem. Nie wierzę już w te leki definitywnie. Mi przynajmniej nie pomagają.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Na dniach postaram się wszystko opisać. Generalnie zrobie chronologiczne zestawienie punkt po punkcie całego ambarasu. Tak dla klarowności sytuacji.

Dla potomnych. Może ktoś kiedys zrozumie genezę wszystkiego tego co może się wydarzyć...

Nie ma dnia bez myśli samobójczych, rozpaczy, rezygnacji. 

Wczoraj z bloku na przeciwko wypadł facet z 10 piętra. Naprawiał okno.

Również wczoraj samobójstwo popełnił członek rodziny mojego przyjaciela. Wyskoczył z okna wieżowca ( RIP Kolego )

Od lat się leczył. Oczywiście miał już "ustawione leki" zaliczone psychoterapie i tak dalej. Oczywiście "czuł się lepiej"

I powiem szczerze inspirują mnie , dręczą oba te wydarzenia. Powodują że jestem z pewnością bliżej niż dalej.

Boże. Zwłaszcza ten nieszczęsny samobójca - on ma już za sobą tą wieloletnią, niepojęta dla innych, przeciągającą się agonię za życia ( chociaż ciężko wegetację życiem nazwać - to nadużycie )

Zdrowi na umyśle tego nigdy nie zrozumieją.

Nie pojmą jak strasznie długotrwale i beznadziejnie trzeba cierpieć aby w końcu podjąć tą ostateczną, straszną decyzję. Mając pełna świadomość piekła jakie wśród bliskich rozpęta sie po akcie samobójstwa. Ta świadomośc to dodatkowe obciązenie, przerażające. Tak więc jak straszne musi byc cierpienie skoro nawet troska i niezgłebiony żal bliskich nie jest w stanie desperata powstrzymać? Chęć zaznania spokoju umysłu, błogości, normalności jest większa. Jest najbardziej fundamentalna.

I do tego ta jebanaa wiosna , a raczej lato już, kiedy świat po raz kolejny ruszył z kopyta w kolory, uśmiechy, letnie kanikuły , zakochania i tak dalej. O nas jednak zapomnial, pozostawiając nasze jestestwo w erze zimowej poatomowej zawieruchy bez końca.

Bronię się przed momentem kiedy odjeebie i mnie.

Nierówna walka. Mam coraz większą pewnośc że z góry skazana na porażkę. Jestem pewnie synem Syzyfa lub Tantala.

...i znów wyszła jęczarnia... 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Po 5 latach leczenia na nawracającą depresję, przeżyłam kilka dni hipomanii. Mój brat choruje, mam predyspozycje, dobrze, że widziałam co on wyczyniał w manii to szybko zareagowałam na mój stan zanim to poszło w coś tragicznego. A teraz zjazd zupełny. Lekarka chce dołożyć drugi stabilizator. A mogę łykać te prochy, mogę spać i tyć byleby nie czuć się tak, jak teraz.

Miłego dnia 🙂

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

14 minut temu, INTEL 1 napisał:

O tak :classic_biggrin:

Wielkie dzięki?

Życzę Ci dobrego ćpania i chlania tudej. Dalej nie wybiegam :) Świętujesz jakoś czy chowasz głowę pod poduszkę?

 

Myśli samobójcze nachodzą mnie regularnie... teraz jest ten moment. W ciągu dwóch dni powinno być gorzej lub lepiej, nie jestem pewna... ale czekają mnie "dodatki" więc pewnie gorzej.

W każdym razie chciałabym się teraz odciąć od swojej głowy... xanax wczoraj nie zadziałał 😕 tolerancja trzyma po miesięcu od ostatniego brania, eh, szkoda żem taka wrażliwa na te prochy.

 

Nowa skórka to porażka, nie mam wiadomości w skrzynce!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ej. Ja to jestem fest rozchwiany człowiek... nowe masakry od samego rana dobiły mnie. Jakoś ogarnęłam to tak, żeby było dobrze. Poszłam do lekarki pierwszego kontaktu po l4. No i... kocham tą kobietę. Co tam pójdę to wszystko załatwiam. Może to też przez to, że jak mam im donieść jakieś papiery  (które nie są niezbędne) to donoszę. W każdym razie... 

Mówię, że potrzebuję L4 z powodu X ale nic mi nie jest, może być na jeden dzień. Pyta co się dzieje bo na nic nie może dać. Mówię, że w sumie nic więc może być, że rzygam i sram. Ona, że nie ma, że nic, przecież jestem zmęczona, psychicznie źle się czuję, mam atak paniki do tego ciepło jest.

Jak jej nie kochać? Biorąc pod uwagę, że ostatni psychiatra u jakiego byłam odmówił mi L4 z powodu ataku paniki i zalecił rzucenie pracy to nie spodziewałam się takiego wsparcia od ogólnego.

Ta jedna sytuacja wystarczyła żeby mój nastrój poprawił się o jakieś 70-80%. Tak mało mi potrzeba żebym sobie poradziła z górami które wydają się być nie do przejścia... a zazwyczaj nawet na takie małe czy przypadkowe wsparcie nie mogę liczyć i cisnę całkowicie sama... eh życie, co ty odwalasz...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Lekarka przepisała mi 3 stabilizatory, pół tabletki antydepresantu i lek na spanie. Także docelowo mam brać 9,5 tabletki. Jak to nie zadziała to może się zabiję a jak zadziała to wysiądzie mi wątroba i umrę śmiercią naturalną. Ta druga opcja wydaje się być lepsza dla mojej rodziny. 

CHAD to nie wyrok, przynajmniej znam wroga i już wiem z czym walczę. Trzeba szukać pozytywów i muszę odwrócić uwagę od rzeczywistości, bo teraz jest ona dla mnie nie do przyjęcia. Mam 24 lata, jestem inteligentna, zdolna, empatyczna i mam CHAD. Co z tego wyjdzie - zobaczymy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 5.06.2018 o 20:37, __Jack__ napisał:

Byłem w Turcji na wczasach. Strach ma wielkie oczy w stosunku do tego co piszą media i Internet. Jak przeglądałem fora przed wyjazdem to masakra a w samym ośrodku turystycznym w ogóle nie odczuwa się żadnej wojny ani zamachów. Hotele pełne turystów z zagranicy. Co najwyżej odczuwałem strach przy turbulencjach w locie ;).

Agomelatyna okazała się w moim przypadku kolejnym niewypałem. Tak już to chyba trzeba ocenić ponieważ biorę ją 6 tygodni. Pierwsze dwa tygodnie było ciut lepiej a potem tak jak zawsze. Niewiele się poprawiło poza lepszym snem. Nie wierzę już w te leki definitywnie. Mi przynajmniej nie pomagają.

 

Też byłam rok temu w Turcji ;) i również słyszałam te informacje o rzekomych zagrożeniach, albo denerwowało mnie jak każdy się mnie pytał czy się nie boję lecieć, albo mówił, że nie poleciałby tam. Ja sama myślałam, że a nuż będzie po mnie i będzie z głowy. Ale również odczucia miałam pozytywne, nie czułam się jakoś zagrożona, miejscowi mili dla turystów. Dużo bardziej atmosferę potencjalnego zagrożenia czułam jak byłam we Francji. Tam co chwilę patrole z bronią w gotowości.

 

Przykro mi, że kolejny lek u Ciebie nie wypalił. Też nie wierzę już w leki, tzn. wiem, że muszę je brać, bo bez nich jest jeszcze gorzej, ale nie wierzę, że będę na nich czuła się jak całkiem zdrowa osoba 😕 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, INTEL 1 napisał:

Niestety :(. Na początku przeczytałem antydepresant zamiast antyperspirant ;). Szkoda chłopa tak się załatwić przed imprezą życia, ale z ilości zarabianych pieniędzy depresja raczej mu nie grozi ;).

2 godziny temu, lukrowana napisał:

 

Też byłam rok temu w Turcji ;) i również słyszałam te informacje o rzekomych zagrożeniach, albo denerwowało mnie jak każdy się mnie pytał czy się nie boję lecieć, albo mówił, że nie poleciałby tam. Ja sama myślałam, że a nuż będzie po mnie i będzie z głowy. Ale również odczucia miałam pozytywne, nie czułam się jakoś zagrożona, miejscowi mili dla turystów. Dużo bardziej atmosferę potencjalnego zagrożenia czułam jak byłam we Francji. Tam co chwilę patrole z bronią w gotowości.

 

Przykro mi, że kolejny lek u Ciebie nie wypalił. Też nie wierzę już w leki, tzn. wiem, że muszę je brać, bo bez nich jest jeszcze gorzej, ale nie wierzę, że będę na nich czuła się jak całkiem zdrowa osoba 😕 

Media potrafią podburzyć i nasiać fermentu a rzeczywistość na miejscu wygląda czasami całkiem inaczej. Skoro ludzie się boją latać to widać ,że mają mocny wpływ na społeczeństwo.  We Francji też byłem na Côte d'Azur ;) i. również było świetnie.W której części Turcji byłaś bo ja niedaleko Izmiru?

No niestety. Nie chcę nikogo zniechęcać ,ale na mnie kiepsko działają te specyfiki. 

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

__Jack__ ja byłam w tej popularnej Antalyi ;) 

Lazurowe Wybrzeże również marzy mi się, ale ostatnio oglądałam w wiadomościach ile tam patrolu chodzi, nawet przy plaży, to trochę mnie zniechęciło. W sensie, super, że dbają o bezpieczeństwo, ale lepiej wypoczywałoby mi się bez obstawy służb :D zresztą Lazurowe Wybrzeże troszkę drogie jest, przynajmniej jak patrzyłam na biura i ich oferty.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

 

 

...coś o piłce nożnej...

Bardzo mi przykro, ale moim zdaniem nie wyjdziemy z grupy...
Dlaczego?
Wszyscy żyjemy sukcesem naszej Reprezentacji na ME 2016 i przez pryzmat owegoż patrzymy na nadchodzące MŚ.
Niestety. Sukces na ME wynikał głównie z tego, że NIE TRACILIŚMY  bramek. Lecz wtedy wynikało to z fenomenalnej formy Fabiańskiego, Pazdana i Glika, którym wychodziło dosłownie wszystko! Mniemać, że tym razem będzie podobnie to jak roić sobie dwie wygrane z rzędu "szóstkę" w Lotto. Zwłaszcza bez Glika... Skuteczność w ofensywie była żenująca, głównie za sprawą Milika, który moim zdaniem będzie główną przyczyną nadchodzącego niepowodzenia. 
Mistrzostwa to ciężki turniej, gdzie drużyny zwłaszcza w fazie grupowej grają ostrożnie, skupiają sie na obronie. Powoduje to, że dogodnych sytuacji do zdobycia gola jest jak na lekarstwo, a jeżeli juz sie pojawiają to TRZEBA JE WYKORZYSTYWAĆ. I kto niby ma to robić? Lewandowski? Lewandowski jest "kozak", to chyba nie budzi najmniejszych wątpliwości, ale wiedzą o tym defensorzy Kolumbii, Senegalu i Japonii, ktorzy Lewandowskiemu pograć nie dadzą.Będą przewracać, blokowac, podcinać, trącać i szczypać. Oczywiście wielkośc Lewandowskiego spowoduje , że stale będzie absorbował uwagę dwóch, czasami nawet trzech obrońców, co otworzy drogę innym do sytuacji strzeleckich. No właśnie. A kto ma być tymi "innymi"?
Oczywiście Milik. I zapamiętajcie moje słowa - Milik tradycyjnie koncertowo zmarnuje te kilka sytuacji w każdym meczu, jakie dzięki Lewandowskiemu sie pojawią...
Ponieważ Milika nie lubię ( za ME 2016 ) bardzo wnikliwie oglądałem go w meczu towarzyskim z Koreą odkąd wszedł w 61 minucie. Z długopisem i kartką odnotowywałem KAŻDY  jego kontakt z piłką. 3/4 takich kontaktów kończyło się bezproduktywna strata piłki - niecelne podania, straty własne, niecelne strzały. Nie wiem skąd ma taki PR, ale po meczu stwierdzono w studio, że Milik zagrał bardzo dobre spotkanie. Ręce opadają.  Tak więc sukcesem będzie strzelenie choćby jednej bramki w meczu, co w sytuacji, kiedy nie ma szans na zachowanie czystego konta "z tyłu" będzie przyczynkiem do tego iz bedą tradycyjne juz trzy mecze na mistrzostwach -  "otwarcia","o wszystko", oraz "o honor"....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 7.06.2018 o 18:35, __Jack__ napisał:

Media potrafią podburzyć i nasiać fermentu a rzeczywistość na miejscu wygląda czasami całkiem inaczej.

...powiedz to tej lasce, którą małpy hurtowo ruchały na plaży w Rimini...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

19 godzin temu, INTEL 1 napisał:

...powiedz to tej lasce, którą małpy hurtowo ruchały na plaży w Rimini...

To fakt debili nie brakuje i nigdy i nigdzie nie jest do końca bezpiecznie. W Polsce na wakacjach też może dojść do różnych sytuacji. Turysta zagraniczny zawsze jest łakomym kąskiem do obrabowania dla lokalnych rzezimieszków, do nabicia w butelkę przez taksówkarzy i lokalnych handlarzy( jesteś w obcym kraju, nie znasz języka i zwyczajów). To są jednak poszczególne przypadki.Nie ma co uogólniać. Po nocach też się nie ma co szwędać po nieznanych rewirach ,żeby nie kusić losu. 

Edytowane przez __Jack__

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, INTEL 1 napisał:

Epopeja, ale krócej się nie dało...

…obiecałem streścić swoją sytuację.

Wiem, że jest kurewsko skomplikowana i można się w tym wszystkim pogubić, zwłaszcza, jeżeli ktoś nie czyta moich wpisów od początku.

Ze wszystkim co poniżej napisze można zapoznać się w książce

 

Robert W – Z pierwszej ręki

 

https://www.e-bookowo.pl/self-publishing/z-pierwszej-reki,1,e-book-pdf.html

 

- Na CHAD zapadłem w roku 2008. Od razu ostra faza mieszana, która rozwinęła się praktycznie w ciągu kilku tygodni.

Po prostu kolokwialnie rzecz ujmując zwariowałem. Całkowicie. Większość czasu, całkowicie odrealniony, sparaliżowany bezprzyczynowym lękiem, w kompletnej bezsenności, zalany potem i łzami leżałem całymi dniami, a potem już tygodniami w łóżku pod kocem w pozycji embrionalnej…

 

- Żadne leczenie czy to początkowo u internisty, czy następnie już u psychiatry nie przyniosło najmniejszej nawet poprawy. Było wręcz coraz gorzej. Skończyło się następującymi po sobie w krótkich odstępach czasu pobytami w szpitalach psychiatrycznych – brak poprawy.

Straciłem zdrowie bezpowrotnie, jestem nieuleczalnie psychicznie chory co w efekcie całkowicie zdezorganizowało i zniszczyło mi życie na każdym poziomie – materialnym, mentalnym, społecznym, zawodowym, rodzinnym. Zdycham już 10 lat, a codzienna walka z myślami samobójczymi, zmęczeniem, lękami, nienawiścią, stałym wkurwieniem i gonitwą myśli stała się esencją mojego „życia”

 

- W związku z chorobą, przedłużającym się „chorobowym”, a następnie zasiłkiem pielęgnacyjnym

 ( jakieś śmieszne kwoty – na papierze w ostatniej pracy miałem ½ etatu na najniższej krajowej ) wpadłem w spiralę zadłużenia.

 

- Pożyczyłem pewnego dnia kilka tysięcy złotych od znajomego – dobrze wiedziałem, że to wieloletni złodziej samochodów, zanim mnie zmiażdżyło miewałem z nim kontakty na stopie towarzyskiej – stara znajomość … obiecałem oddawać w ratach jak w końcu dostane rentę…

 

- Pewnego dnia znajomy zgłosił się po całość kasy. Nie miałem skąd wziąć. Nic go to nie interesowało. Przestał być znajomym a stał się skurwielem. Zaczęło się straszenie, które z racji mojego stanu psychicznego doprowadzało mnie do szaleństwa. Nawet duże dawki  benzodiazepin nie były w stanie wyłączyć choć na chwilę napięcia, obłędnego korowodu lęku i odrealnienia . Nie musze chyba pisać, że myśli samobójcze osiągnęły apogeum, a alpinistyczna linka z pętlą profilaktycznie uprzednio zawiązaną nie opuszczała już mojego na co dzień noszonego plecaczka nawet na chwilę.

 

- Ponieważ skurwysyn nie miał aktualnie z kim jeździć „na roboty” postanawia szantażem zmusić mnie do współpracy. Kilkanaście akcji z moim udziałem i mam dług odrobiony… w przeciwnym razie oberwie się nie tylko mnie, ale również mojej rodzinie. Wierzę w to bezkrytycznie

 

 

 

- Trwało to dwa i pół miesiąca. Co kilka dni. Oczywiście nie zawsze coś ukradł. Oszukiwał mnie w odliczaniu długu. Czasami skradziony samochód odnalazła policja, czasami twierdził, że go oszukali przy sprzedaży i tak dalej – wówczas nie „odliczał” mi kasy od długu. Dziś żałuję najbardziej tego, że już na samym początku nie rozpierdoliłem go stalową rurą do stanu sparaliżowanego inwalidy… 

 

- Na początku napisałem, że żałuję iż nie połamałem doszczętnie tej złodziejskiej kurwy w momencie gdy zaczął mnie straszyć. Mogłem go rurką stalową połamać na kawałki, a następnie sparaliżować od pasa w dół poprzez przerwanie rdzenia kręgowego dużym śrubokrętem.. Dlaczego? Bo kurwa dostałbym za to dużo mniejszy wyrok niż ten , który mi teraz realnie grozi, a który będzie dla mnie wyrokiem śmierci zapewne…

 

 

 

 

i byś my płacił rente żeby miał na opiekunki które myją mu udleżyny i na środki przeczyszczające które budzą jelita z trupiego bezruchu paralitycznego

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×