Skocz do zawartości
Nerwica.com

Potrzebuje pomocy dla brata – 15 lat


bns

Rekomendowane odpowiedzi

Witam. Na początku chciałbym zaznaczyć ze jestem naprawdę zdesperowany i nie wiem co robić.

Próbowałem razem z matka rożnych sposobów i żaden z nich nie działa. Moja matka jest na na skraju załamania nerwowego, bardzo was proszę pomoc.

 

Więc tak. Mój brat ma problemy psychiczne (albo tylko nam tak się wydaje). Ma 15 lat i jest chyba w najtrudniejszym wieku, jakim jest się w życiu. Jest nieposłuszny, wulgarny, grubiański, wymaga od wszystkich posłuszeństwa a sam nic nie daje od siebie. Chciałbym przytoczyć kilka sytuacji z życia gdyż nie potrafię opisać całokształtu jego zachowania.

 

Sytuacja 1:

 

Studiuje we Wrocławiu i nie ma mnie prawie cały czas w domu. Mój brat składał sobie nowy komputer. Złożył cały i ok, jest zdolny technicznie, nie można mu tego wypominać. Jednak bez pytania się o zgodę zabrał sobie z mojego pokoju monitor LCD, klawiaturę, i kilka innych drobiazgów. Ok jestem w stanie to zrozumieć bo przecież i tak mnie nie ma ale powinien chociaż się zapytać. Zadzwoniłem do niego gdy się o tym dowiedziałem i się zgodziłem ale ostrzegłem go żeby sobie załatwił jakiś inny sprzęt do czasu jak wrócę na święta gdyż od razu po powrocie zabieram moje rzeczy. Gdy wróciłem był u kolegi. Ja zabrałem swoje rzeczy, kiedy wrócił wkurzył się i powiedział matce ze jutro jedziemy do marketu i kupujemy monitor i nic go nie obchodzi. (Aha i najważniejsze mój brat już wisi matce 700zł które pożyczyła mu na zakup kilku części do skutera.) Nazajutrz jedziemy razem do miasta na zakupy świąteczne, brat stwierdza ze jedziemy do „Avansu” i kupujemy i gówno go obchodzi skąd weźmie mama kasę, jak się nie zgodzi to zaciągnie ręczny w aucie i nigdzie dalej nie jedzie. Możecie sobie tylko wyobrazić stres i atmosferę jaka panowała w samochodzie, tym bardziej ze było to dzień przed wigilia. W końcu moja mama pojechała do babci licząc ze brat zmieni zdanie po rozmowie. Mój brat wysępił od babaci 500zł, która żyje naprawdę skromnie, od pierwszego do pierwszego, pod warunkiem ze pójdzie do spowiedzi i się zmieni. Pojechaliśmy do Avansu. Po drodze nie wytrzymałem i stwierdziłem że mimo iż jestem w domu raz na miesiąc i chciałbym komfortowo posiedzieć przed komputerem dam mu ten monitor a ja będę się nadal męczył na laptopie. Było mi zbyt żal babci i wiedziałem ze byłby to kolejny dług którego nie spłaci.

Chciałbym dodać ze w domu był drugi monitor, duży 21 cali, ale nie LCD tylko kineskopowy, który sam używałem parę lat temu. Brat stwierdził ze nie będzie tego gówna używał. Teraz ja go mam w pokoju i nie narzekam, monitor jak monitor. Jestem tylko ciekawy czy kiedykolwiek odzyskam mój LCD albo chociaż pieniądze za niego.

 

Sytuacja 2.

 

Wigilia. Faktem jest że mój brat ma swój charakter po ojcu. Również jest uparty ale w jego przypadku jestem w stanie jeszcze jako tako go zrozumieć bo mój brat traktuje go jak śmiecia. Mówi do niego ty chu**, kur**o, wypierda**j. Tak jest, do własnego ojca się tak odnosi.

Chciałbym dodać ze ja nigdy nie miałem problemów z rodzicami, może raz kiedyś dostałem klapsa jak sobie zasłużyłem, ale szanuje mojego ojca i utrzymuje z nim dobry kontakt, często pomaga mi przy samochodzie, ja jemu też pomagam, czyszczę w piecu kiedy tylko jestem w domu (mieszkamy w domu jednorodzinnym, z piecem na węgiel). Przechodząc do meritum sprawy. Podczas wigilii wszyscy podzieli się opłatkiem, oprócz mojego ojca z moim bratem. Fakt to mój ojciec usiadł do stołu jako pierwsze dając tym samym znak ze się nie podzieli. Byłem zaskoczony takim zachowaniem jednak stwierdziłem ze mnie nie ma w domu cały czas, nie jestem świadkiem wszystkich sytuacji mających tutaj miejsce. A kiedy byłem we wakacje w domu często dochodziło do spięć między nimi. Z jednej strony rozumiem ojca gdyż ciągle obrażanie go przez syna musiało być bolesne, z drugiej strony wigilia to magiczny wieczór w którym ludzie sobie wybaczają. Możecie sobie tylko wyobrazić jaki nastrój panował podczas kolacji. Odechciało mi się jeść. Byłem na granicy rozpłakania się. To była najgorsza wigilia w moim życiu. Pod koniec matka nie wytrzymała i rozpłakała się prosząc by się podzielili opłatkiem. Nie podzielili się i każdy poszedł w swoja stronę, brat do pokoju, ojciec na dwór dłubać przy samochodzie. Po ok pół godziny, negocjowania na przemian z ojcem i bratem, przekonałem razem z mama, żeby chociaż się połamali bez życzeń. Udało się choć dało się wyczuć ze było to sztuczne i trochę na pokaz. Nie mniej sprawiło to mi i mamie ogromną radość.

 

Sytuacja 3.

 

1 dzień świąt. Dzień wcześniej brat obiecał ze pójdziemy rano razem do kościoła. W naszym domu w niedziele zawsze chodziliśmy do kościoła, od jakiś 2 lat coraz rzadziej i rzadziej aż teraz praktycznie w ogóle. Jestem w stanie to zrozumieć ponieważ społeczeństwo się zmienia, nasz kraj ewoluuje pod tym względem z państwa kościelnego na model jaki panuje np. w Czechach. Wracając do tematu, 1 dzień świat to dzień w którym zawsze szliśmy do kościoła w końcu to szczególny dzień. Rano próbując obudzić brata mama usłyszała od niego ze nie idzie i ma to w dupie. Również próbowałem go przekonać jednak odparł ze ma „spierdalać bo mi zajebie” i ze nie wierzy w boga. Ok jeśli tak mówi, (chodź nie został wychowany na ateistę) wielu dobry ludzi coraz częściej mówi o tym ze boga nie ma. Jest to ich zdanie i należy ich szanować. Ale mój brat powinien to zrobić nie dla boga ale dal matki, której bardzo, ale to naprawdę bardzo zależało na wspólnej mszy. Powiedziałem mu to a on zaczął jeszcze głośniej wrzeszczeć i powtarzać w kółko ze nie wierzy i ma to w dupie. W końcu pojechaliśmy sami.

 

 

Warto zaznaczyć ze mój brat w stosunku do kolegów jest zupełnie inny. Wydaje mi się ze ich szanuje, nieraz sobie pogadają śmieją się i nawet (o zgrozo, już w tym wieku) wypiją.

Ja też mam momenty kiedy potrafię z nim pogadać. Ma to miejsce wtedy kiedy chce się czymś pochwalić np. zmienił jakieś lampki w skuterze albo jak potrzebuje pomocy to woła mnie albo matkę żeby coś mu przytrzymać. Nigdy ani ja ani mama nie odmówiła mu pomocy, ale jak mama go prosi np. żeby przyniósł trochę węgla albo wyniósł śmieci to mówi zaraz, potem i w końcu w ogóle tego nie robi. Często kiedy wchodzę do jego pokoju pyta się grubiańsko czego? Jeśli zapytam się o coś związanego z tym co robi przy skuterze albo w komputerze to idzie pogadać choć cały czas traktuje mnie z góry.

 

 

Najbardziej jest mi przykro z powodu matki, która obwinia siebie o błędy wychowawcze i ze to jej wina. Nie mówię ze tak nie jest, ponieważ moja matka jest za dobra. Gdy mój brat czegoś chce w sklepie to kupuje mu to, Pizza mrożona, chipsy, napoje to u nas codzienność (warto dodac ze mój brat ma nadwagę i waży niecałe 100kg). Gdy chce żeby go zawieść do kolegi moja matka od razu go wiezie, nieraz czeka na niego wiele minut. Nie bronie jej tego, w końcu jest jego matką, ale moim zdaniem przedobrzyła dla niego. Jest on nauczony ze wszystko co chce to ma. Ma skuter, na który wydaje horrendalne ilości pieniędzy, bo musi być najlepszy, po tuningowany, najszybszy nie zwarząjąc na sposób w jaki to osiąga. Nie bronie mu tego, jest to jego pasja, ma zdolności do mechaniki, elektroniki i niech się w tym rozwija. W szkole idzie mu średnio/słabo ma same 2 i 3. Ja w jego wieku tez nie byłem wybitnym uczniem ale zawsze na te 4 wychodziłem. Teraz na studiach prawie otarłem się o stypendium więc wydaje mi się ze głupi nie jestem.

 

Sytuacje 4

Wakacje 2011. Brat uwielbia dłubać w skuterze i zazwyczaj robi to w garażu ojca. Ojciec nie miał nic przeciwko dopóki, nie zaczął gubić narzędzi, robić burdel (nigdy po sobie nie sprząta, czy to w garażu czy po obiedzie czy w swoim pokoju), często nie gasiła światła na noc. Ojciec się zdenerwował i miał do tego pełen prawo i kazał mu się wynieść z garażu (żeby nie było – brat wielokrotnie był upominany ze to i to robi źle) mój ojciec za kolejnym razie wynosił jego skuter z garażu i brat powiedział ze zniszczy mu samochód za kare. Gdy już podniósł młotek w stronę samochodu, ojciec nie dał się i nadal wynosił części od skutera. Brat powstrzymał się bo wiedział ze przekroczył by pewną linię po której nawet matka by się od niego odwróciła. Nie zrozumcie mnie źle, matka nie jest po jego stronie ale ciągle próbuje nawiązać z nim kontakt, nieraz mimo że to nie jej wina to przeprasza go za rożne sytuacje byle tylko on się otworzył. Po wszystkim chciałem pogadać z bratem to popchnął mnie na szybkę w drzwiach i szyba pękła a ja rozciąłem sobie łokieć.

 

 

 

A propo sporów między mną i bratem zawsze staram się do niego mówić i pokojowo rozwiązać dany konflikt. Jednak człowiekiem jestem i nic co ludzkie nie jest mi obce i zdarzyło mi się go 2-3 razy uderzyć. W sumie to kolega polecił mi ze brat brata powinien ustawić do pionu i pokazać kto tu rządzi. Nie byłem z tego dumny ale myślałem ze poskutkuje. Nie pomogło. Brat chciał zadzwonić po policje i zgłosić pobicie. Tylko cudem matka przekonała go żeby tego nie robł.

 

Sytuacja 5. Jedne z wielu wieczorów. Brat gra na xboxie, głośno krzyczy przeklinając ze znowu zginał w grze. Muzyka i wybuchy z pistoletu hałasują na pół domu z głośników. Jest ok 23 ojciec prosi go żeby ściszył. Ściszył o jakieś dosłownie 5%. Ojciec ponawia prośbę, gdyż rano musi wcześnie wstać do pracy. Brat mówi ze już ściszył i ze nie ściszy więcej. Mija kilka minut ojciec wchodzi i kategorycznie wymaga ściszenia, brat mówi żeby wypierdalał, ojciec wkurza się i wyłączył prąd (sam bym tak zrobił) brat się wkurza i trzaska meblami, rzuca przedmiotami i rozwala wentylator który miał w pokoju (moim zdaniem na pokaz), młotkiem kuchennym wali w podłogę żeby ojciec nie mógł zasnąć, w końcu ojciec wstaje i brat popycha go. Po wymianie ciosów ojciec wychodzi na dwór a ja pierwszy raz od dzieciństwa płacze. Moja matka również płacze. Dlaczego do tego doszło? Czy on naprawdę nie mógł ściszyć do cholery tej głupiej gry? Ja tez uwielbiam grac na konsoli, kocham głośna muzyka ale jest noc, czemu on tego nie może zrozumieć?

 

Niestety takich sytuacji jest wiele więcej, nie wszystkich jestem sobie w stanie przypomnieć.

 

To wszystko, Przepraszam za błędy językowe, powtórki wyrazów i inne gdyż pisarzem nie jestem.

Chciałem ukazać wam co się dzieje u mnie w domu. Tak naprawdę szczęśliwy jestem we Wrocławiu gdzie mogę siedzieć ponad miesiąc nie zjeżdżając do domu, byleby nie słyszeć tych ciągłych wojen, kłótni i smucić się na widok matki, która cierpi i cały czas płacze. Pomocy, proszę was!!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witaj.może Twoj brat w ten sposob sie buntuje...kazdy inaczej to przechodzi..niech mama uda sie do psychologa bo tego potrzebuje,brata tam nie zaciagniecie,ale nie widze innej drogi.Psycholog pomoze mamie doradzi co z bratem....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Okres dojrzewania to często okres „burzy i naporu”. Młody człowiek przeżywa kryzys tożsamości, poszukuje swojego „Ja”, buntuje się, przeżywa burzę hormonów. Oczywiście, dojrzewanie nie jest żadnym usprawiedliwieniem dla arogancji Twojego brata i jego chamskiego zachowania wobec rodziców. Wydaje mi się jednak, że Twój brat może czuć się bezkarnie dla swoich występków. Matka we wszystkim mu ulega, ojciec nie do końca jest konsekwentny, nie chce dać ponieść się emocjom i uciekać się do rękoczynów, a brat to wykorzystuje. Do tego wszystko otrzymuje, na co ma ochotę. Czuje, że może manipulować i szantażować najbliższym otoczeniem albo zastraszyć poprzez krzyki, wulgaryzmy czy agresję. Radziłabym skorzystać z pomocy psychologa, np. udać się na konsultację psychologiczną do najbliższej poradni zdrowia psychicznego. Tym bardziej byłoby to dobre rozwiązanie w sytuacji, kiedy Pana mama znajduje się na skraju załamania nerwowego i nie wie, jak poradzić sobie w tej kryzysowej dla siebie, dla rodziny sytuacji. Może brat nie zechce udać się do psychologa, ale o poradę może zwrócić się Pana matka albo nawet Pan. Pozdrawiam i życzę powodzenia

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Opis sytuacji jest na prawdę szokujący! Przykro mi to mówić ale sami doprowadziliście do tego (tzn. gł. Twoi rodzice). On przyzwyczaił się, że wszystko mu wolno, że nikt nie może mu podskoczyć, że każdy ma wykonywać jego polecenia. Nie szanuje nikogo, nie liczy się z nikim, nie szanuje tez waszych pieniędzy itd.

Co w tej sytuacji zrobić? Tak jak juz ktos pisał, olać go, nie rozmawiać, nie zwracać uwagi, ignorować (gdy jest nieznoścy), jeśli zas wykazuje dobą wolę, zrobi coś dobrego, pomoże w czymś, chwalić, ale nie w sposób jakby zrobił coś nadzwyczajnego, tylko jakby to było normalne zachowanie (powiedzieć dzięki, uśmiechnąć się itp.). Można czasem poprosić go np., żeby umył naczynia - jak bedzie sie opierał to powiedzieć, że on przecież też tu mieszka i też z nich je, jeśli odpowiedzią będzie znów coś w stylu "wypier..." to zostawic go a następny posiłek podac mu na brudnym tależu, albo wogóle powiedzieć, że skoro on nie może umyc naczyń to dlaczego np. mama ma dla niego gotować i nie dac mu raz obiadu. Jak się wścieknie - olać go - a jak będzie na prawdę nie znośny, to po prostu wyjśc z domu, niech się wykrzyczy, niech coś zniszczy - tylko, że potem, oczywiście za własne pieniądze będzie musiał to odkupić lub naprawić. Potrącac mu z kieszonkowego itd. Jak ma jakieś długi wobec rodziców to też niech obetną mu z kieszonkowego, aż je spłaci (o ile dostaje kieszonkowe). Nauczuć, że w życiu za wszystko co robimy spotykaja nas konsekwencje.

Nie zapominajcie, że przy tym wszystkim musi czuć, że go kochacie i nie robicie tego ze złego serca tylko dla jego dobra. Przecież z takim nastawieniem do życia i świata jakie ma, będąc dorosłym zupełnie sobie nie poradzi - albo stoczy się na dno albo skończy w więzieniu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Najlepsza metoda, jaką można tu zastosować, jest zgodna z tym co piszą moi poprzednicy i poprzedniczki - tak zwane "dokręcanie śrubki" - ograniczać mu przywileje, nie od razu wszystkie, bo to nic nie da, ale po kolei zabierać po jednym. Egzekwować długi zmniejszając kieszonkowe, jeśli takowe dostaje, jeśli nie to sprzedajcie skuter.Musi najpierw zrozumieć gdzie są granice a potem poczuć i zaakceptować, że skurczą się do rozmiarów taki, jakie ma przeciętne dziecko.

Jeśli będzie się awanturował, to możecie go ignorować albo wręcz wyjść z domu i zmuszać aby zaczął coś robić samemu.

A więc gdy nie sprzątnie, nie róbcie tego za niego, jeśli nie zmyje naczyń niech je na brudnych.

 

Jednakże, jest jeszcze jedna rzecz, którą uważam za istotną, może to tylko takie wrażenie, ale twoja matka ma znacznie poważniejszy problem. Pytanie, dlaczego Ciebie wychowała normalnie, podczas gdy w jego przypadku tak schrzaniła - moim zdaniem wygląda to jak klasyczne poczucie winy. Pozwalając mu na wszystko w pewien sposób poprawia swoje własne samopoczucie. Gdyby jeszcze to on był tym pierwszym dzieckiem, to jeszcze bym zrozumiał, jednak jeśli jednego potomka wychowuje się dobrze, a drugiego późniejszego źle, to jest tu coś mocno nie tak, nie sądzisz ?

Myślę, że matka też potrzebuje pomocy psychologa.

 

Jeśli nie rozwiążecie jej problemu, to nie ma szans na zmianę zachowania twego brata a ojciec przez wzgląd na uczucia do żony będzie dalej niekonsekwentny.

 

Kolejną rzeczą, jaką zauważyłem, to wysoki poziom agresji twojego brata, pytanie tylko czy jest to sposób na szantaż czy objaw czegoś, o czym nie wiesz.

 

Tak czy siak, musisz zacząć od matki, a wręcz pewnie będziesz ją musiał zmusić do wizyty u psychologa, potem zaś zająć się oddzielnie i siłowo bratem. Jeśli nie zrobisz mu krzywdy fizycznej to nie będzie wstanie powstrzymać Cię przed żadnym twoim działaniem.

Najważniejsze co musisz zrobić, to wykazać się brakiem sentymentów do rodziny, oczywiste jest, że najpierw twój brat spróbuje agresji, jeśli zaś ją zignorujesz dojdzie do szantażu emocjonalnego, jeśli to nic nie da, może nawet zagrozić Ci samobójstwem - ale nie martw się, tacy tylko dużo gadają. Ponad to, jeśli coś takiego zrobi, to będzie nawet możliwość skierowania go do psychiatry.

Jeśli to nie zadziała, spróbuje namówić matkę aby stanęła przeciwko tobie, to standardowe zachowania kogoś, kto manipuluje innymi. Warto jest abyś stworzył silną opozycję, najlepiej do spółki z ojcem.

Ważna jest też konsekwencja i niepopuszczanie w żadnym wypadku.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Twój brat to rozpieszczony bachor, który uważa, że wszystko mu się należy. nie dawałabym mu dostępu do auta ani żadnej kasy. a jak robił takie cyrki, typu ten z monitorem, to bym poszła z rodziną na najbliższy przystanek autobusowy i pojechała do domu, a on by sobie siedział w tym aucie..

 

-- 08 sty 2012, 22:46 --

 

co do reszty - podzielam zdanie Tacyt ' (a?)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

bns, zachowanie Twojego brata wymaga konsekwentnych i stanowczych kroków. Najlepszym rozwiązaniem byłaby terapia w nurcie behawioralno-poznawczym, która pozwoliłaby na zniesienie negatywnych nawyków i zmianę poglądów brata. Terapia w tym nurcie uczy, jak radzić sobie z agresją, jak zastępować niefunkcjonalne zachowanie bardziej konstruktywnym. Terapia bazuje między innymi na warunkowaniu, odbieraniu przywilejów za każdy występek, na ekonomii żetonowej itp. Przywileje warto odbierać stopniowo, tak samo, jak stopniowo wprowadza się obowiązki. Twój brat musi nauczyć się, że w życiu są również obowiązki, a nie tylko przywileje i prawa. Cieplarniane wychowanie i nadopiekuńczość matki doprowadziła do ukształtowania u Twojego 15-letniego brata do postawy roszczeniowej - musi mieć wszystko, czego zapragnie, musi być tak, jak on chce. Wydaje mi się istotne to, z czego wynikają błędy wychowawcze rodziców. Tak jak napisał(a) Aoi:

Pytanie, dlaczego Ciebie wychowała normalnie, podczas gdy w jego przypadku tak schrzaniła - moim zdaniem wygląda to jak klasyczne poczucie winy. Pozwalając mu na wszystko w pewien sposób poprawia swoje własne samopoczucie.

Wydaje mi się, że pomocy nie potrzebuje tylko "problemowy młodszy brat", ale cały system rodzinny, a przede wszystkim matka, która nie radzi sobie z aroganckim, wręcz chamskim, zachowaniem syna. A może to wpływ grupy rówieśniczej? Może warto przyjrzeć się relacjom Twojego brata z kolegami?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

miałam bardzo podobny problem u siebie w domu ze swoim bratem.

moi rodzice zaczęli go po prostu ignorować. nawet kiedy przychodził w "pokojowych zamiarach" odnosili się do niego chłodno i z dystansem, a kiedy pytał dlaczego są tacy jacy są mówili po prostu, że źle się zachowuje i to że akurat teraz nie wrzeszczy nie ma znaczenia. że powinien ich przeprosić i zaczną rozmawiać z nim dopiero jak się zmieni. na początku było ciężko, obrażał się jeszcze częściej... później zrobiło się nam go trochę żal, bo zamknął się w sobie, prawie nie rozmawiał z nami, przesiadywał w pokoju. ale któregoś dnia... zaczął się zmieniać. przyszedł i zaproponował że w czymś pomoże, odnosił się do rodziców z szacunkiem, pozbył się aroganckiego tonu, nawet chód mu się zmienił ;) (wcześniej chodził taki "napięty" jakby był nie wiadomo jak silnym samcem) i teraz jest już dobrze ;)

 

jeśli Twoja mama nie jest dostatecznie silna aby sobie w ten sposób poradzić, powinna pójść do psychologa? albo chociaż do pedagoga szkolnego, może on będzie miał jakiś pomysł na okiełznanie krnąbrnego syna?

 

powodzenia , trzymam kciuki żeby się wszystko ułożyło ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×