Skocz do zawartości
Nerwica.com

święta widziane oczami DDA


LatającyKubek

Rekomendowane odpowiedzi

wetnę się od strony DDD

 

jako małe dziecko jeszcze święta lubiłam; z biegiem lat zaczęłam je nienawidzic, mam tu na myśli wszelkie święta oraz urodziny... ta sztuczna, sztywna jak na jakiejś uroczystości wagi państwowej atmosfera, wymuszone uśmiechy, wymuszone bycie słodkim... często chciało mi się ryczec w święta... :cry:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Święta przy stole. Brrrr...pełno "normalnego" gadania o paliwie,zakupach,podwyżkach,pracy,znajomych,rodzinie wreszcie plotki i sympatyczne przysrywanki .Uśmiech, uśmiech ,gadanie,paplanie i tak w kółko..jakoś nie mogę się tam dopasować..nie chcę..nosi mnie.Może dla większości to naturalne i dobrze się w tym czują.Niech im będzie...mi póki co nie po drodze do świątecznych stołów.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wszyscy w Wigilie się objadają,a u mnie z reguły na ma co postawić na stół.Tylko zupa grzybowa i pierogi z kapustą i grzybami dla mnie,dla reszty ryba smażona.To wszystko.Każdy szybko zjada i ucieka od stołu.Smutna jest Wigilia chyba,że przyjadą dzieciaki,ale wtedy dla mnie wiąże się ze stresem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

kasiątko, u mnie kiedyś było 12 potraw, albo jeździliśmy do rodziny, a teraz wszystko na odpierdol robione. byle było i by nikt nie mógł się "dojebać", że to i tamto. bo "przecież ku*wa jest" :roll:

kiedyś rodzina piła na święta, w Wigilię. kilka lat temu wprowadziłam całkowitą abstynencję w tymże dniu. fajnie było...

teraz jak będzie? obawiam się, że matka się najebie. i zepsute święta,

zresztą... już nic na razie nie będzie takie jak powinno byc.

muszę się pogodzic, póki z nimi żyję.

a jakbym się wyprowadziła od nich, to z kim spędziłabym święta... ?! :shock:

nigdy się nad tym nie zastanawiałam, ale... musiałabym byc sama.

jezus. :shock:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

kasiątko, czasem też mieliśmy kryzysy, ale teraz nie mogę narzekać na brak kasy, ale pieniądze szczęścia nie dają, podobno.

 

-- 12 gru 2012, 20:46 --

 

SalaSamobójców, to przykre, ale jak widzisz - pasuje chyba do wszystkich tu DDA-wiczów

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mnie wtyn roku czekaja Swieta "rodzinne" .. Przyjezdza do Polski moj brat alkoholik.. przez ktorego wszyscy cierpieli (i nadal cierpia).. Nie wiem co zrobie.. Nienawidze go..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Z uwagi na to, że dom w którym mieszkam doprowadza mnie do depresji, zamierzam w święta w nim przebywać jak najmniej... Pojadę na wigilię do jednej siostry( mimo że niezbyt ją lubię) Pojadę ze względu na siostrzenicę, którą bardzo kocham. Wiem, ze będą pić, mam nadzieję, że mój ojciec nie padnie pod stół :? Mam zamiar robić za kierowcę, więc jak mi się coś nie spodoba to zapakuję dzieci i wrócę do domu.

W pierwszy dzień świat pojadę do drugiej siostry i jej dzieci.

I najważniejsze: nie zamierzam obsesyjnie sprzątać przed świetami! To jest mój koszmar z dzieciństwa: matka zaganiała nas do sprzątania całego mieszkania od sufitu po podłogi :hide: Ja musiałam szorować drzwi i wyciagać pajęczyny z kaloryferów :hide: Siostry szorowały segmenty( oblepione nikotyną) i myły mega ilości kryształów, szklanek i talerzy. Sprzątaliśmy do późnych godzin nocnych. A wszystko było brudne, bo matka generalne porządki robiła dwa razy w roku, jakby nie mogła na bieżąco. Matka się darła na nas, my byłysmy złe, zmęczone, ojciec zrelaksowany siedział sobie przed telewizorem i palcem nie kiwnął :? Jeszcze był obrażony ze nikt mu towarzystwa nie dotrzymuje... W wigilię wszyscy byli wściekli, zmęczeni, prezenty zawsze były nietrafione, udawane uśmiechy i udawane zadowolenie... i zaczynała się ,,kolacja,, z flaszka na stole :( Po obowiązkowej pasterce, na której przysypiałam matka z ojcem dopijali jeszcze jedną flaszkę i zaczynali ,,dyskutować,, :?

drugi i trzeci dzień był taki sam.... Zero klimatu, nie można był kolęd słuchać, bo ojciec pieprzony komunista nie pozwalał... Do tej pory jak słucham kolęd w domu to glupio się czuję, podświadomie czekam na awanturę albo głupie docinki..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Po obowiązkowej pasterce, na której przysypiałam matka z ojcem dopijali jeszcze jedną flaszkę i zaczynali ,,dyskutować,,

drugi i trzeci dzień był taki sam.... Zero klimatu, nie można był kolęd słuchać, bo ojciec pieprzony komunista nie pozwalał...

To jak on wytrzymuje na pasterce :shock:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

kaja123, pewnie dlatego się zalewa, żeby wytrzymać. ;)

 

-- 16 gru 2012, 01:04 --

 

a u mnie powiem Wam, że już "nastrój świąteczny". :roll:

(jeśli wiecie, co mam na myśli)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Po obowiązkowej pasterce, na której przysypiałam matka z ojcem dopijali jeszcze jedną flaszkę i zaczynali ,,dyskutować,,

drugi i trzeci dzień był taki sam.... Zero klimatu, nie można był kolęd słuchać, bo ojciec pieprzony komunista nie pozwalał...

To jak on wytrzymuje na pasterce :shock:

Zapomniałam napisać ze on nigdy nie chodził na pasterkę. My chodziłysmy z mamą a on w tym czasie ,,rozmawiał,, z psem przy butelce wódki. :?

 

-- 17 gru 2012, 10:14 --

 

kaja123, pewnie dlatego się zalewa, żeby wytrzymać. ;)

 

-- 16 gru 2012, 01:04 --

 

a u mnie powiem Wam, że już "nastrój świąteczny". :roll:

(jeśli wiecie, co mam na myśli)

U mnie też :?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

U mnie zaczyna się nastrój przedświąteczny, czyli matka zaczyna mieć pretensje do ojca, że nie sprząta (zazwyczaj utajone, czyli skarży się mnie, a nie jemu) oraz kupiła jak co roku jakąś świąteczną figurkę, a gdy to nie działa, lub nie wie, gdzie i jak zawiesić, to ma pretensję o to do świata.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A to ja jeszcze dodam - dostaliśmy zaproszenie od rodziny taty (czyli od cioci, która nam pomaga, ale która "jest największym wrogiem mojej matki"). I jest problem. Ja chcę jechać. Matka nie. Nie wiem, jak z ojcem... Ale jak matka nie pojedzie, to nie mam co liczyć na to, że pojedzie (ojciec) ze mną do Otłoczyna. Najwyżej święta spędzę sama. Wyjdę z domu i posiedzę przy Wiśle. Ja z NIĄ ich nie chcę. :?

 

-- 17 gru 2012, 21:08 --

 

zresztą z nikim z tej rodziny już nie chcę czasu spędzać, coraz większy wstręt się we mnie odzywa. do nich.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie lubię świąt. Wszystko takie udawane, a tuż przed świętami i po nich słychać tylko obelgi. A co tam... nawet przy stole wigilijnym zdarzało mi się siedzieć z pijanym ojcem i matką na kacu. Niby jest normalnie, jest choinka, jest wysprzątane, jest kolacja wigilijna i dużo jedzenia... a jednak czegoś brakuje i czegoś innego oczekuję od tych magicznych dni. Dla mnie to zawsze wiąże się ze strachem, niepewnością i zadawaniem sobie pytania ''czy w tym roku znów będzie tak samo?'' ''co tym razem się wydarzy?''.

 

Chociaż nie raz chciało mi się wyć, rzucić wszystko i uciec... To jednak zawsze staram się podtrzymywać choć trochę tej normalności. Robię ciasto, sałatkę, nakrywam do stołu, kiedy w międzyczasie słychać krzyki lub kiedy ojciec śpi nawalony.

 

Już dawno nie robimy sobie prezentów, a dzielenie opłatkiem jest dla nas wszystkich krępujące, bo czego tutaj życzyć?

 

 

Zazdroszczę tym, którzy cieszą się na ten czas, którzy nie mogą się doczekać spotkań z rodziną, a jednocześnie jestem zła, że oni mogą, że mają, że się cieszą...

 

 

 

Także życzę spokojnych świąt!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wszystko na to wskazuje,że mój brat upije się na Wigilie.Cała rodzina się zjedzie a on i tak jest z nimi skłócony.Doleje tylko oliwy do ognia.Wolałabym nie dożyć.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A ja w tym roku wyprawiam Wigilię. Odesłałam mamę do jej domu i zostałam sama z córką. Mam już gotowe prawie wszystkie potrawy, posprzątane mieszkanie, wyprasowany obrus. Zero nerwówki, a wręcz przygotowywanie wszystkiego sprawiło mi dużo radości. I nawet znalazłam godzinę by wymoczyć się w wannie:). Wigilia będzie spoko. Martwię się tym co dalej, bo jakby koncepcja tu mi się skończyła. Przydałby się jakiś fajny facet na wspólne wyjście na sanki, a potem wspólne oglądanie filmu pod ciepłym kocem.

Wydawało się, że właśnie taką wizję mieliśmy z mężem na święta jak zaczęliśmy się starać o dziecko. No i dziecko zresztą cudowne do naszej wizji jest, sanki są, nawet śnieg spadł, tylko mój mąż zmienił koncepcję na spędzanie świąt. A to dupek:)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×