Skocz do zawartości
Nerwica.com

Brak miłości w dzieciństwie emocjonalnym bagażem na całeŻyci


Rekomendowane odpowiedzi

z pracą dzisiaj jest tak, że jak nie masz solidnych "pleców" o dobrze płatnej można sobie pomarzyć. Co z tego, że pracę mam jak nadal nie ma za co wynająć chociażby rozlecianej klitki. Wiąż szukam lepszej pracy i mimo, że mam dobry zawód i tak jest kicha. Dlatego postanowiłam pogodzić się z tym, że umrę samotnie, może mnie ktoś rozkladającą sie znajdzie lub też nie.

bogatego faceta poszukaj ;)

zresztą ja też nie mam pracy a w związku z tym jestem sam bo kto by chciał bezrobotnego ale jestem nim z własnej winy i lenistwa przede wszystkim.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hehe, moja matka tez tak mówi. Ona ma straszne parcie na to żebym wyszła za mąż. No tak, mam juz prawie 27 lat, więc jestem stara panną. A szczerze to bagaczy unikam jak ognia. Z reguły mają tyle za uszami, że moja psychika mogłaby tego nie znieść. z resztą moja psychika niewiele znosi z emocjonalnych spraw, więc jak pisałam wyżej dałam sobie spokój z szukaniem miłości.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hehe, moja matka tez tak mówi. Ona ma straszne parcie na to żebym wyszła za mąż. No tak, mam juz prawie 27 lat, więc jestem stara panną. A szczerze to bagaczy unikam jak ognia. Z reguły mają tyle za uszami, że moja psychika mogłaby tego nie znieść. z resztą moja psychika niewiele znosi z emocjonalnych spraw, więc jak pisałam wyżej dałam sobie spokój z szukaniem miłości.

27 lat to wg współczesnych standardów nie stara panna chociaż na wsiach i małych miasteczkach starsze pokolenie tak uważa. Zresztą nie musi być bogacz ale w miarę zaradny zarabiający chociażby średnią krajową. I tak kobiety maja lepiej w tej materii nie wymaga się od nich żeby koniecznie pracowały czy zarabiały przyzwoicie a faceci bez tego są nic nie warci i prawie nikt się nim nie zainteresuje, przynajmniej jeśli chodzi o poważny związek.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

I chyba masz rację, wiesz? Szukanie miłości na siłę, nie ma sensu, bo jeśli znalazłabyś miłość w nieodpowiedniej osobie (a często tak się zdarza), to po co potem robić sobie takie kłopoty. A pieniądze to nie wszystko, bardziej liczą się szczere uczucia i miłośc. A, żeby dostać dobrą pracę teraz, to podstawą są dobre znajomości i możliwości, bo jak tego ktoś nie ma, to tak jak tutaj koleżanka napisała: "można sobie tylko o tym pomażyć...".

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja to jeszcze mam tak, że daję się wykorzystywać. W moim życiu zawsze było tak, że byłam kochana tylko wtedy, gdy "wykonywałam rozkazy". W sensie w moim domu tak było. Jak czegoas nie chciałam robić, albo nie spełniałam oczekiwań byłam porównywana do sióst, do dzeci sąsiadek czy koleżanek ze szkoły. Stąd nie potrafię stawiac granic i daję się cyckać jak mogę. Po przedostatnim związku powiedziałam sobie "never again" i teraz to już zupełnie nie wiem gdzie kończy się pomoc, dobra wola, współczucie a gdzie zaczyna się wykorzystywanie. Podswiadomie wciąż boję odrzucenia z powodu nie wykonania czegos tam. I tak się to kółeczko zatacza. Kiedy wydaje mi się, że ktoś przeginać zamiast asertywnie odmówić (czego nie potrfaie) zczyna się agresja z mojej strony. Więc po co mi to?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mała Mi też daje się wykorzystywać a raczej dawałem, rodziny nigdy mnie wykorzystywała raczej ja ją, ale w pracy, szkole, przez znajomych byłem wykorzystywany bardzo często i dużo na tym straciłem również finansowo. Chciałem być akceptowany, tolerowany przez innych i robiłem prawie wszystko co chcieli ale u mnie to ma źródło w szkole, grupie rówieśniczej w której mnie od dzieciństwa prześladowano, wykorzystywano a nie w domu rodzinnym. Ty boisz się związków że cie wykorzystają a ja np pracy która mi się z takim właśnie wyzyskiem i służalczością kojarzy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Keji napisał(a):

Hmmm...Ja mam jakiś taki deficyt, że - nawet dosyć często - najchętniej rzuciłabym się pierwszemu lepszemu facetowi albo babie w ramiona, co by dostać i udzielić chociaż odrobinę bliskości, czułości i tak dalej. .

 

Mi też byś się rzuciła w ramiona

 

Nie mogę powiedzieć nie :lol:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Koleżanko, ja pisałem, że taką wykonuję prace w lesie i takie są fakty. Natomiast, co do przeprowadzki do większej miejscowości, to nie znam nikogo w żadnej większej miejscowości, a nikt normalny "na ślepo" nie przeprowadza się gdzieś, jeśli nie ma tam żadnego celu, ani planu. Poza tym ja nie mam pieniędzy na wynajęcie sobie jakiegoś mieszkania w innej miejscowości, więc o czym rozmowa?

 

-- 14 paź 2012, 20:01 --

 

Ja nie mam żadnego konta, żadnych oszczędności odłożonych, bo nie mam z czego odłożyć, mam tylko to, co zarobię, a to jest wielkie gówno! Bez pieniędzy nic się nie zrobi, a łatwo jest zawsze mówić innym ludziom, którzy mają inną sytuację.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To nie jest tak, że ja "chcę" i coś mam, a chcę bardzo wiele od życia. Ja nie mam fantazji i nie wyobrażam sobie nirealnych rzeczy, tylko na wszystko patrzę realnie, czy jesteś w stanie to zrozumieć? W teorii to zawsze wszystko jest łatwe. A w takiej sytuacji to lepiej mieć byle jakie mieszkanko, w marnej dziurze, niż nie mieć wcale i żyć pod gołym niebem. Co jest lepsze?

 

-- 14 paź 2012, 21:16 --

 

No ja właśnie tego nie rozumiem...Po prostu, to jest życie. Każdy jeden może mieć źle w życiu, a są ludzie mający jeszcze gorzej i też żyją.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja to jeszcze mam tak, że daję się wykorzystywać. W moim życiu zawsze było tak, że byłam kochana tylko wtedy, gdy "wykonywałam rozkazy". W sensie w moim domu tak było. Jak czegoas nie chciałam robić, albo nie spełniałam oczekiwań byłam porównywana do sióst, do dzeci sąsiadek czy koleżanek ze szkoły. Stąd nie potrafię stawiac granic i daję się cyckać jak mogę. Po przedostatnim związku powiedziałam sobie "never again" i teraz to już zupełnie nie wiem gdzie kończy się pomoc, dobra wola, współczucie a gdzie zaczyna się wykorzystywanie. Podswiadomie wciąż boję odrzucenia z powodu nie wykonania czegos tam. I tak się to kółeczko zatacza. Kiedy wydaje mi się, że ktoś przeginać zamiast asertywnie odmówić (czego nie potrfaie) zczyna się agresja z mojej strony. Więc po co mi to?

Ja miałam dokładnie tak samo. Można to wszystko przerwać, tylko trzeba czasu i konsekwencji. Asertywności można sie nauczyć, optymizmu też. Potem z każdym sukcesem będzie coraz łatwiej, nabierzesz pewności siebie i nie będziesz zabiegać o względy innych.

Na pewno w domu rodzinnym masz toksyczne środowisko, to się wyprowadź, chociażby do jakiegoś mieszkania studenckiego. Ważne żeby coś zmieniać koło siebie. I żeby sie dowartościowywać. Traktuj siebie samą jak królową, bo jesteś królową własnego życia. Jak sie boisz związków, nie musisz wchodzic w nic poważnego dopóki sie nie poczujesz pewnie. Ale można umawiać sie niezobowiązująco dla rekreacji. Sprawiaj sobie prezenty i przyjemności. U mnie takie zachowania zdały egzamin, nikt o mnie nie dbał, więc sama zaczęłam dbać o siebie :P

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Swoja drogą rozejrzyj się za jakąś pracą nawet blisko nie wierze że żadnego żródla zarobku nie da się znależć .Może trzeba kogos się poradzic jakiś kurs skończyc wziąc niewielki kredyt uruchomić własną dzialalnośc .Jaką nie wiem ale powiem ci że moj znajomy w identycznej sytuacji za 2 tys kupił spawarke i robi ogrodzenia oraz inne roboty i od klientów przesaje odbierac telefony bo nie wyrabia z zamówieniami.Tak i ty możesz w jakiejś branży zaistniec .

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Sprawiaj sobie prezenty i przyjemności. U mnie takie zachowania zdały egzamin, nikt o mnie nie dbał, więc sama zaczęłam dbać o siebie :P

Ta praktyka daje świetne efekty. Również polecam. :great:

 

-- 14 paź 2012, 21:48 --

 

wiesz ja mieszkam sama, jakoś tylko nie bardzo wiem czy zabawa lalkami miałaby dla mnie uzdrawiające właściwości. Jakoś sceptycznie do tego podchodzę :/

Na moment daje ulgę, jeśli wyobrazisz sobie, że jesteś dzieckiem, niestety czar pryska kiedy musisz wrócić do świata dorosłych. :?

 

-- 14 paź 2012, 21:51 --

 

Być może zaczęłoby działać, gdyby byłoby to w formie jakiejś intensywnej terapii pod okiem specjalisty, tak jak w tym artykule.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ala1983, wiesz , w sumie możesz mieć rację. Musze pogadać o tym z moją terapeutką i zobacze co ona myśli na ten temat. Chociaż nie mam jakiegoś pociągu do lalek, nie kupuje ich nie bawie sie nimi a pewnie podświadomość gdzieś by mi jednak podpowiadała, że to jest to czego mi trzeba.

 

Bonus, mam wrażenie, żen jesteś bardzo negatywnie nastawiony. Znam ludzi którzy przyjechali do mojego miasta w ciemno wynajęli pokój, znaleźli pracę i dają sobie nieźle rade. Wiadomo, że wymaga to odwagi i determinacji ale jeśli się bardzo chce, to można.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Może i jest to narzekanie, ale przynajmniej słuszne. Przecież nie można narzekać na sytuację, która jest dobra, tylko można narzekać na niedobrą sytuację, bo wtedy ludzie mają rację, gdy narzekają.

 

-- 15 paź 2012, 12:52 --

 

Ale nie oszukujmy się, tylko rodzice dają start życiowy swoim dzieciom i zapewniają im przyszłość, bo nikt inny tego za nich nie zrobi. Moi rodzice nie dali mi żadnego startu życiowego, nic mi nie zapewnili, więc moje dzieciństwo było gówniane. Ja w domu pamiętam tylko alkohol, wyzwiska, awantury, chamstwo, ale to już później, bo wcześniej było w miarę dobrze, gdy byłem małym dzieckiem. Nikomu nie życzyłbym takiego dzieciństwa, jakie ja miałem.

 

-- 15 paź 2012, 12:58 --

 

I nie jestem negatywnie nastawiony do niczego, a to tylko Twoje wrażenie...Nie wiem jak komuś się udało wynająć jakieś mieszkanie za darmo, nie płacąc za nie z góry i to w dużym mieście? Ja nie znam takich przypadków. Ja nawet nie miałbym za co pojechać do dużego miasta, a gdzie tu mówić o wynajęciu mieszkania...Ja nie mam żadnego zabezpieczenia, więc gówno mogę zrobić! A "w ciemno" to wyjeżdżają chyba jacyś desperaci i nie wiem, do kogo jadą i gdzie...O czym my tutaj rozmawiamy?

 

-- 15 paź 2012, 13:06 --

 

Raczej determinacja to już jest ostatecznośc i chyba dotyczyłoby to ludzi bezdomnych, śpiących na ulicy...Ja bezdomnym nie jestem i jakiś kąt mam, a to sto razy lepsze, niż życie na ulicy i bez domu. Ale nigdy się nie zgodzę z tym, że jak się wyjeżdża do dużego miasta, bez żadnych pieniędzy, bez środków do życia, to ktoś zrobi nam ogromną radość i wynajmie mieszkanie za pierwsze trzy miesiące za darmo. Bez pieniędzy to jest się nikim, nikt nie chce rozmawiać z ludzmi bez pieniędzy i takie są realia. A nie każdy może być zdeterminowany, odważny i to też trzeba zrozumieć, bo każdy jest inny.

 

-- 15 paź 2012, 13:22 --

 

Gdybym ja teraz zdecydował się wyjechać do jakiegoś dużego miasta, bo stwierdzam, że chcę tam mieszkać, a nie w marnej miejscowości, to chyba musiałbym tam przez jakiś czas mieszkać na dworcu głównym lub gdzieś na ulicy, bo nie mam żadnych pieniędzy na wynajęcie pokoju w hotelu, ani na jedzenie i wtedy? W moim przypadku wolę trzymać się tego, co już jest i co mam, niż robić z siebie jakiegoś wariata i jechać gdzieś i narażać się na to, że tam będę nocował na ulicy, bo tak to by wyglądało. Nikt normalny nie pojechałby gdzieś "w ciemno", bez środków, bez pieniędzy, bo normalni ludzie za wszystko płacą. A w teori to sobie można dużo mówić, bo ludzie zazwyczaj dużo mówią.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Więc poraz kolejny Ci tłumaczę, że ja chciałem działać, ale to nie jest prosta sprawa.
Przypomina mi to jak kiedyś w wywiadzie Wałęsa mówił o swojej obietnicy 100 000 dla każdego: "Ja chciałem dać wszystkim sto milionów, ale oni mi nie pozwolili". ;-)

Sorry, że się wtrącam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Bonus, ale gdzie ja napisałam, że nie płacili za mieszkanie?? Wydaje mi się, że można znaleźć jakąś pracę, zaoszczędzić pieniądze na bilet i opłatę za pokój i tyle. To nie jest wielka filozofia moim zdaniem, ale niektórzy niestety wolą siedzieć i marudzić zamiast wziąć się do roboty :/

 

Ja nie mówię, że masz się spakować i wyjechać, jeśli nie chcesz nie rób tego, ale nie marudź jak Ci bardzo źle bo to nie ma sensu, zaakceptuj swoje położenie skoro nie chcesz go zmienić i tyle.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Bonus weź kredyt u providneta czy inną chwilówkę. Znajdziesz pracę w dużym mieście np jako cukiernik na pewno z 2 tysiące wyciągniesz wtedy miesięcznie i zwrócisz kredyt, oczywiście to ryzykowne ale skoro Twoja obecna sytuacja Ci się nie podoba a nikt Ci nie pomoże to jedyne wyjście.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Moi dali mi okragle ZERO . Na wszystko zapracowalam sama
akurat za czasów komuny to była norma ale prace i mieszkania( choć tu bywały często problemy) dawało państwo. No ale dziś też wielu nie dostaje kompletnie nic od rodziców i se radzi niejednokrotnie lepiej od tych co dostają, znam sporo ludzi z rodzin biednych czy wręcz patologicznych którzy odnieśli sukces życiowy, materialny bo byli przyzwyczajeni do ciężkiej pracy i życia już w dzieciństwie,.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×