Skocz do zawartości
Nerwica.com

Co by było gdybym przestał/a ją/jego kochać....?


pikpokis

Rekomendowane odpowiedzi

khaleesi, ale co ci przeszkadza ignorowanie ich? co ci to da że będziesz to analizować, czy świadomie się nad tym użalać?

 

Pamiętaj natrętne myśli to tylko stres który przyjmuje postać myśli i wyrzutów sumienia, tak naprawde to po prostu ciągle się stresujesz. Jak zaczniesz to ignorować to wkońcu to przejdzie. Wszystko ignoruj i daj temu płynąc myśli, uczucie wyrzutów sumienia, wszystko jakby tego nie było

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Siema,

 

Mogę napisać, że jest lepiej :). Prowadzę od 17 kwietnia dziennik nt. moich myśli związanych z dziewczyną. Mogę napisać, że obecnie przez 23 dni były myśli z przewagą pozytywnych tych pozytywnych o swojej dziewczynie (były nawet dni, w których zniknęły wszelkie natręctwa - co mnie bardzo cieszy, bo to zdecydowany progres jest od 25 lutego). 12 dni to z kolei dni z przewagą złych myśli (przy czym może 4-5 dni były takie, że byłem sparaliżowany tymi myślami i byłem blisko płaczu lub płakałem). Razem - 35 dni, w tym tylko przez 4-5 dni były takie, że nie mogłem egzystować. Chyba nienajgorszy wynik, co o tym sądzicie?

 

Przede wszystkim, te natręctwa zaczynają się powoli wyciszać, już mną tak nie władną, jak wcześniej. Staram się faktycznie podchodzić do tego neutralnie, ale są po prostu takie dni, kiedy się nie da - przyszpili i już. Zaobserwowałem też u siebie, że w tych kryzysowych momentach często dzwoniłem do dziewczyny, żebyśmy się spotkali i po prostu najzwyczajniej w świecie poprzytulali - strasznie tego potrzebowałem. Przytulanie zresztą pomaga mi dość mocno. Sprzeczność - no bo jak to w końcu; z jednej strony mózg mi wysyła jakieś zrypany rozkminy, a z drugiej wręcz MUSZĘ się z nią spotkać bo nie wytrzymam. Inna sprawa, że mocno mi się to nasila przy stresach (nie wiem, czy to normalne) - kolokwia, konferencje naukowe, także egzaminy mocno mnie rozstrajają. Dzisiaj mam np. dużo gorszy dzień niż ostatnimi czasy, dlatego też się pojawiłem na forum po dłuższej nieobecności :).

 

I fakt, ciężko czasem pokonać natręctwa związane z wyrzutami sumienia.

 

-- 06 cze 2014, 20:01 --

 

Też mieliście takie akcje, że wkręcaliście sobie właściwie że każda spotkana na ulicy dziewczyna/facet to ta jedyna/jedyny i może z nim bym coś ogarnęła/ogarnął, jakiś seksik albo związek na dłużej? Czy też ogólnie, że ta a ta mi się podoba

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Też mieliście takie akcje, że wkręcaliście sobie właściwie że każda spotkana na ulicy dziewczyna/facet to ta jedyna/jedyny i może z nim bym coś ogarnęła/ogarnął, jakiś seksik albo związek na dłużej? Czy też ogólnie, że ta a ta mi się podoba

 

Jak najbardziej zdarzało mi się mieć takie myśli, nawet do tej pory się pojawiają w niektórych sytuacjach.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witajcie

Od dwóch miesięcy, jak zeskoczyłam z dawki 40mg citabaxu codziennie do takiej co drugi dzień dzieją się okropne dla mnie rzeczy:((

Otóż zawładną mną lęk, że przestane kochać swojego narzeczonego, no masakra po prostu. Co ja przeżywam...

Jak jestem z nim, to jest okej, a jak bez niego to sobie wkręcam na łeb, że hohoho. Ze skąd wiem, że to ten, i takie tam. Ale najlepsze w tym jest to, że go kocham, nigdy nie było tak dobrze między nami jak teraz, ale ta myśl jest okropna.

Po prostu paraliż!

Byłam dziś u psychiatry, a ona "a może w głębi serca naprawdę go nie kochasz?" Myślałam, że tam umrę ze stresu. Zaraz w ryk i cała się trzęsłam!

ja pierdziele. długo to mnie trzyma, już prawie dwa miechy, oczywiście były lepsze dni, ale teraz jest masakra!

J jest dla mnie najlepszy, ja dla niego chyba też, a tu taka myśl, Boże dlaczego?????? Jak sobie z nią radzić???

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

tosiaantosia, jaka sama wiesz natrętne myśli zawsze pokazują kłamstwa żeby nas straszyć, one nigdy nie są prawdziwe

 

ktoś jest miły łagodny a natręctwa mu wmawiają "chce zabić tą dziewczynę co tam stoi"

coś się bardzo lubi, ma się jakieś hobby itp a pojawiają się wątpliwości "a może ja tego tak naprawde nie lubie"

 

natrętne myśli zawsze pokazują coś co jest przeciwne do nas, zawsze pokazują to co nie prawdziwe, bo to tak naprawde tylko stres który przyjmuje postać myśli(tobie wydaje się że przeraża cię treś myśli a tak naprawdę dręczy cię sam stres)

 

to że pokazują się myśli że możesz nie kochać swojego męża oznacza że strasznie go kochasz tylko stres podsuwa ci takie myśli,

 

tylko ja mogę ci ty tłumaczyć wiele razy, a potem znowu będziesz chcieć aby ktoś to przetłumaczył sam wiem jak to działa 1000x razy ktos mi coś tłumaczył a nie działało; to i tak będzie dręczyć bo to nie treść myśli cię przeraża(tobie się tylko tak zdaje) to tylko dręczy cię stres

 

dlatego spokojnie bierz leki dalej i nie analizuj tego więcej, im bardziej będziesz nad tym sama głowić bardziej to będzie męczyć, po prostu ignoruj to jak przyjdzie i daj takim myślom przechodzić. Traktuj to jak powietrze, wkoncu przestanie dręczyć tylko traktuj to jakby tego nie było.

 

Lepiej zajmij się czymś co sprawia ci radość. Na stres najlepszy jest relaks zajecie się czymś co lubimy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jak tam, żyjecie jakoś?

 

U mnie niby coraz lepiej, ale są takie dni że jak to cholerstwo uderza to po prostu czarna rozpacz i nie mogę się pozbierać. Z tego co patrzę w kalendarz, po niespełna miesięcy uderzyło mega mocno, tak, że się poryczałem. Natręctwa, że jej nie kocham, że mi się nie podoba itd... - aż się poryczałem. Ze skrajności w skrajność, bo potem jak od mojej ukochanej odjeżdżałem, to się popłakałem, że za nią w sumie mega tęsknię. Jeszcze na dworcu, po prostu dobija mnie to, a jeszcze dołuje fakt niemęskość takiego zachowania, momentami czuję się jak rozregulowana nastoletnia siksa przed okresem, nigdy przez ponad 20 lat swojego życia nie reagowałem tak emocjonalnie jak przez ostatnie 4 miesiące.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witajcie! nie było mnie tutaj bardzo bardzo długo i zastanawiałam się czy temat przepadł gdzieś, ale widzę, że niestety ma się dobrze. Piszę do was tak jak już od jakiegoś czasu, że z tego da się wyjść. Często myślę o tym jak bardzo w nerwicy były nienormalne moje myśli. Zapewne już wiecie, że decyzję o ewentualnym rozstaniu podejmuje się po zakończonej terapii kiedy emocje i uczucia są już zdrowe. Dla mnie bardzo ważne było uświadomienie sobie, że może się tak stać że jak wyzdrowieję to będę chciała odejść i ok to bedzie mój wybór i świat się nie zawali będę żyła dalej. To było bardzo wyzwalające. Chociaż w moim przypadku okazało się, że nie chcę nigdzie odchodzić. Teraz jestem szczęśliwą mężatką.

pozdrawiam i życzę dużo siły i spokoju i jak najmniej myślenia o odejściu

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam

Jestem nowa na forum, ale jak każda z osób tutaj borykam się z nerwicą natręctw myślowych - zdiagnozowaną ok. 2 lata temu a praktycznie miałam ją od zawsze. Dla pocieszenia napisze że z nerwicą naprawdę w jakiś sposób da się oswoić. Mój największy atak miał miejsce dwa lata temu, kiedy to nie wiedziałam co się ze mną dzieje, gdy pojawiły się myśli że mogłabym nie kochać. Nie były to pierwsze natręctwa ale najbardziej bolesne, myślałam że wariuje. Ciągle analizowałam i płakałam ale od razu zdecydowałam udać się do specjalisty, który przepisał mi odpowiednie leki. Nie od razu było lepiej. Leki zaczęły w moin przypadku działać dopiero po ok. 2 msc, kiedy to coraz częściej pojawiały się dni dobre bez myśli. Z biegiem czasu takich dni zaczęło być coraz więcej a ja zaczęłam schodzić z dawek leków. Aktualnie jestem na najniższej dawce i czułam się do poniedziałku rewelacyjnie, bo od ok. pół roku nie miałam gorszego dnia. Teraz znów myśli się pojawiają, ale dla pocieszenia napiszę, że za każdym nawrotem łatwiej sobie z nimi radzić. Staram się nie zwracać na nie uwagi i żyć jak zawsze czasem jest ciężko, ale zawsze przypominam sobie okresy kiedy jestem od nich wolna i wtedy pomyślenie sobie, że mogłabym nie kochać mojego K jest absurdalne. Przez 6 lat bycia razem miałam różne okresy. Najpierw wkręcałam sobie, że on może mnie zostawić, zdradzić lub co nie tylko, później, że ja mogę nie kochać, że mogę kochać jego kolegów lub każdego spotkanego na ulicy, ale to są tylko myśli, tylko choroba, która próbuje zburzyć nasze życie, te myśli nic nie powodują, to że pomyśle że mogłabym nie kochać nie powoduje że nie przytulam i że tak jest. Ataki pojawiają się w coraz dłuższych odstępach czasu i dalej bolą i próbują zachwiać moją równowagą, ale wtedy gdy ich nie ma to wiem, że kocham ponad wszystko i to daje mi siłę by je przetrwać. Także trzymam kciuki i nie poddawajcie się bo to świństwo można oswoić i starać się żyć normalnie chociaż nie ukrywam że czasem jest ciężko.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witajcie Nerwuski :*

Rany, weszłam po dłuuuuuuuuuuuuuuuuuuugim czasie nieobecności, a tu widzę temat ciągle hot :( nie jest to pocieszające. Wiem, że jestem Wam winna pewną opowieść, którą marzyłam by przeczytać będąc wtedy na Waszym miejscu. I wtedy też ktoś taki się pojawił. Trafiłam na forum dawno temu. Jeszcze dawniej zaczęła się moja przygoda z nerwicą. Tytuł myśli jak w temacie. Serce mi się kraje, jak czytam Wasze emocje, BO JA PRZECHODZIŁAM PRZEZ TO SAMO!! Były fatalne chwile, kiedy myślałam, że się poddam, by skończyć to piekło. Byłam tak wycieńczona lękiem, myślami...zresztą znacie to z autopsji. A dziś? Dziś jestem szczęśliwą mężatką :) TEGO mężczyzny. Postanowiłam walczyć o nas, zacisnąć zęby, iść pod prąd. Było mi o tyle trudno, gdyż mój obecny mąż mimo, że wiedział, że dzieje się ze mną coś złego, nie znał konkretnej treści tych myśli. Nie chciałam go ranić, a może bałam się też, że wypowiedziane stanie się prawdą. Żałuję tylko, że straciłam tak dużo czasu na autodestrukcję, że nie poddałam się wcześniej leczeniu farmakologicznemu. Możecie poczytać moje posty, przeszłam roczną terapię, która pomagała doraźnie. W naszym przypadku-zok-u tylko i wyłącznie nurt behawioralno-poznawczy. Kuźwa pisze chaotycznie, ale mam Wam tyle do powiedzenia, że nie wiem od czego zacząć. Może od tego: NIE WOLNO WAM SIĘ PODDAĆ. NIE WOLNO!!! Te wszystkie myśli, że tego to bym kochała itp. BOŻE JAKIE TO CHOLERNIE MOJE!!! Jak dzisiaj jest u mnie? Oczywiście są myśli. Ale nie robią na mnie dużego wrażenia. Są gorsze dni, ale nie wygląda to tak jak dawniej. Czego jestem dzisiaj pewna? że to miłość mojego życia, dla której zrobiłam więcej niż mogłabym sobie wyobrazić...wygrałam walkę z najtrudniejszym przeciwnikiem. Samą sobą. Skutki tego całego gówna czuje do dziś. Nie umiem się już cieszyć życiem i być tak beztroską jak kiedyś, panikuję, gdy coś nie idzie po mojej myśli. Ale też dostałam ogromną lekcję pokory, nauczyłam się doceniać to co mam i patrzę szeroko na świat. To u siebie lubię, nauczyłam się dostrzegać to, na co nie miałam czasu wcześniej. Przede mną jeszcze terapia, na razie same leki, od roku. Mimo, że nie jest idealnie, to dziękuję mojej pani doktor, że przywróciła mi życie. Bo czuję, że żyję w porównaniu z tym co było. Jak sobie poradziłam? Wałkowałam temat 4 lata. dzień w dzień. Widze, że część z Was zaczyna przygodę z zok-iem. Zakończcie ją jak najszybciej. Nie czekajcie, aż samo przejdzie, bo możecie się nie doczekać. Najważniejsze: NIE WOLNO WAM WIERZYĆ W TO, CO PODSUWA MÓZG. Nie powiem nie wchodźcie w myśli, nie analizujcie, bo to dzieje się tak mechanicznie, że mam wrażenie, że po prostu nie da się tego uniknąć. Trzymać za Was kciuków nie muszę. Wiem, że kochacie. Uwierzcie mi, byłam na Waszym miejscu. Nie poddawajcie się!!Macie o co walczyć! A to jak Was wzmocni ta przygoda po wszystkim i jak utwierdzi w przekonaniu o uczuciu do partnera jest najpiękniejszą nagrodą. Zaciśnijcie zęby i brnijcie na przód. Nie dajcie się, nie pozwólcie się pokonać. Całuje Was, ściskam gorąco.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witajcie.

Było juz okej, aż nagle napatoczył się wróż. No i ten wróż załamał mnie. powiedział, że nie jestem z jackiem szczesliwa, że będę miała jakiegoś innego, że urodze jacemu 3 dzieci, a innemu jedno:D kurde, załamka! Przecież chce kochac jacka, boję się, że ja go nie kocham, a tu jeszcze ten się napatoczył. I nie uwierzyłabym mu, gdyby nie powiedział rzeczy z przeszłości typu "bardzo wiele pani przeżyła" "wszystko sie układa i nagle bach", Miała pani jakiś wypadek (no dobra, nie miałam, ale babcia miała - a pytał mczy ktoś z rodziny miał, mowił jeszcze "kiedys chciała pani się zabić" ja nie chciałam, ale miałam mysli samobójcze wynikajace z nerwicy. Dodam, że nic mu nie mówiłam, nie wiedział o mnie kompletnie nic, spotkałam go na ulicy.

Jestem załamana:(( wyć się chce, teraz zaczynam sobie wkręcać, że może naprawde jestem nieszczęśliwa itp., itd., masakra, aż w klacie mnie boli. Do ciula ja rzadze swoim losem czy "jakoś tak się życie układa". Masakra, nie wiem już nic :((((((

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witajcie.

Było juz okej, aż nagle napatoczył się wróż. No i ten wróż załamał mnie. powiedział, że nie jestem z jackiem szczesliwa, że będę miała jakiegoś innego, że urodze jacemu 3 dzieci, a innemu jedno:D kurde, załamka! Przecież chce kochac jacka, boję się, że ja go nie kocham, a tu jeszcze ten się napatoczył. I nie uwierzyłabym mu, gdyby nie powiedział rzeczy z przeszłości typu "bardzo wiele pani przeżyła" "wszystko sie układa i nagle bach", Miała pani jakiś wypadek (no dobra, nie miałam, ale babcia miała - a pytał mczy ktoś z rodziny miał, mowił jeszcze "kiedys chciała pani się zabić" ja nie chciałam, ale miałam mysli samobójcze wynikajace z nerwicy. Dodam, że nic mu nie mówiłam, nie wiedział o mnie kompletnie nic, spotkałam go na ulicy.

Jestem załamana:(( wyć się chce, teraz zaczynam sobie wkręcać, że może naprawde jestem nieszczęśliwa itp., itd., masakra, aż w klacie mnie boli. Do ciula ja rzadze swoim losem czy "jakoś tak się życie układa". Masakra, nie wiem już nic :((((((

Hej! Nie masz czym się przejmować, do mnie też podszedłby jakiś wróż i też by mi się zgadzały te rzeczy o których mówił! Nie wierz temu :). Do każdego pasowałby ten opis - na pewno każdy miał kiedyś jakąś sytuacje, którą mógłby porównać do wypadku, lub ktoś z jego rodziny. Tak samo z myślami, nieraz pewnie ktoś miał w życiu kryzys i myślał, że nie chce mu się żyć :). Nie nakręcaj się. Tak samo działają horoskopy - są tak skonstuowane aby pasowały do każdego przypadku i wielu ludzi w to wierzy!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

tosiaantosia, Potrzebujesz wróżbity, żeby wiedzieć czy jest Ci dobrze czy nie?

 

xxdaisyxx, Horoskopy z gazet nie mają nic wspólnego z horoskopem stawianym przez astrologa. Horoskop indywidualny nie przewiduje przyszłości. Jest jedynie zbiorem wskazówek, podstawą do autoanalizy. Te pierdoły w gazetach piszą osoby, które nie mają nic wspólnego z astrologią.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ale..ta obawa "co by było gdybym przestał/przestała"...jest bez sensu.Bo przecież walczycie z tymi natrętnymi myślami.Gdybyście nie kochały to odpuściłybyście sobie...

Ja wiem,że walka z natrętnymi myślami nie jest prosta,ale da się nad nimi zwyciężyć.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

hej hej :) oczywiście nie poszłam do cygana, żeby dowiedzieć się czy będzie dobrze, po prostu się napatoczył, ale powiem wam, że teraz już trzeźwo do tego podchodzę, bo z drugiej strony gdyby powiedział "to jest pani miłość na całe życie" to też jest bez sensu, bo przeciez moglibysmy się zdradzać, nie szanować - ale trwałabym w tym, bo cygan mi tak powiedział?:) chyba nieee :))

Zastanawia mnie tylko, dlaczego tak powiedział "to nie jest pani prawdziwa miłość" ale zobaczył moją reakcję i powiedziałam, ale ja Go bardzo kocham i on mnie też, jestem z nim szczęśliwa i w ogóle i zapytałam o dziecko, powiedział, że będę miała 3 z moim narzeczonym, a potem zapytałam czy z tym innym tez będe miała, to jakby mu się orzypomniało, że miałam mieć jeszcze jednego facia i powiedział, że z tym jedno:D ale kto by mnie wziął z 3 dzieci :)) heh, powiedzcie, że nie mam wierzyć w te bajki to będzie mi łatwiej :)

Musze pamiętać, że to ja ja jestem kowalem swojego losu :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeżeli mogę jakoś pomóc to chciałam się podzielić czymś.

Około rok temu zaczęłam tu pisać, zmagałam się z tym nieco ponad rok i doskonale rozumiem wszystkich,którzy przez to przechodzą. W 80% pomogła mi książka "potęga podświadomości" Murphie'go. Zrozumiałam wiele rzeczy. Najważniejsza rzeczą jest akceptacja myśli i spokój. Pogodzenie się w jakimś sensie z nimi... Najgorzej jest na początku choroby bo sama wiem, jak to wygląda. Nic nie dociera, ciągły płacz i strach. Polecam książkę, polecam przeczytać ją 2 x ,przemyśleć swoje zachowanie i spróbować wcielić w życie spokój, opanowanie, akceptację.

Jestem z moim chłopakiem już 3 lata, niedługo mamy rocznice, wiem, że kocham i jest cudownie :)

Oczywiście,są złe momenty, 2x w miesiącu kiedy przyjdzie mi coś do głowy ale mam tę umiejętność radzenia sobie z tym. Pamiętam jak rok temu marzyłam żeby mu powiedzieć "Kocham Cie". Teraz robię to bardzo często i czuję szczęście,spokój jakąś wewnętrzną harmonię.

Pomogło też : " Dobrze, nie kocham i co z tego? Jestem z nim, chcę być, bo nie chcę być samotna, bo nie chcę tęsknić " Wymyślałam proste powody dla których chcę być z nim i tak każdego dnia trwałam i można powiedzieć ,że mi się udało, chociaż nie wiadomo co przyniesie czas. Nauczyłam się bardziej myśleć o sobie, o swoim zdrowiu, o tym czego potrzebuję, że nikt inny nie ma wpływu na moje życie tylko ja sama, zbliżyłam się do Boga poprzez modlitwę i zrozumiałam 1000 innych rzeczy przez tę chorobę. TO PO COŚ JEST i teraz to wiem;) No i chyba nie muszę mówić o pozytywnym myśleniu, którego technika jest opisana w w/w ksiązce.

Chętnie odpowiem na jakieś pytania i ludzie, nie poddawajcie się ! Kochacie, bo trwacie :)

 

"Niech nasza dro­ga będzie wspólna. Niech nasza mod­litwa będzie po­kor­na. Niech nasza miłość będzie potężna. Niech nasza nadzieja będzie większa od wszys­tkiego, co się tej nadziei może sprzeciwiać. "- JPII

 

"Żad­na noc nie może być aż tak czar­na, żeby nig­dzie nie można było od­szu­kać choć jed­nej gwiaz­dy. Pus­ty­nia też nie może być aż tak bez­nadziej­na, żeby nie można było od­kryć oazy. Pogódź się z życiem, ta­kim ja­kie ono jest. Zaw­sze gdzieś cze­ka ja­kaś mała ra­dość. Is­tnieją kwiaty, które kwitną na­wet w zimie. "- Phil Bosmans

 

"W tym cho­ler­nym życiu pot­rzeb­na jest miłość, która męczy, du­si i za­bija... bez niej jest wiel­ka pustka. "- Jim Morrison

 

"Wszys­tko, co nas spo­tyka – zdro­wie czy cier­pienie, dob­ro czy zło, chleb czy głód, przy­jaźń ludzka czy niechęć, dob­ro­byt czy niedos­ta­tek – wszys­tko to w ręku Bo­ga może działać ku dobremu. "-Stefan Wyszyński

 

"Nie trać nig­dy cier­pli­wości; to jest os­tatni klucz, który ot­wiera drzwi. "-Antoine de Saint- Exupery

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Raz lepiej, raz gorzej, ale coraz więcej tego "lepiej" :). Sporo pozytywnych uczuć, a natręctwa już nie trwają całe dni i remisje są dłuższe. Nabrało to swoistej cykliczności, przez wakacje uderzało równiuśko co miesiąc, teraz uderza tak co trzy tygodnie, czasem później. Zawsze jeden dzień jest mocniejszy, taki, że nawet facetowi chce się ryczeć. Ostatnio mam głównie natręctwa, że pożądam innych dziewczyn i jest mi z tym źle (choć z tego co wiem, to normalne, że czasem na drodze się człowiek oglądnie, a szczególnie u facetów - przynajmniej u moich kumpli, a część z nich ma spory staż), pomimo że moja dziewczyna jest naprawdę śliczna i nasze relacje są naprawdę super. W sferze seksualnej też nie mam powodów do narzekania. Ostatnio mam też często natręctwo, kiedy rozmawiam przez telefon ze swoją dziewczyną, że nie chcę z nią rozmawiać, że rozmowa trwa za długo. A w sumie nie wiem, czy godzina telefonicznej rozmowy dziennie (nie licząc esemesy i fejsbuków w ciągu dnia) to długo, zważywszy, że wprowadziliśmy sobie taki rytuał, jak jesteśmy w rozłące. Na początku związku potrafiłem rozmawiać nawet 2h, teraz też czasami, ale po jakimś czasie, kołoczą się myśli typu: "a nie powinieneś już skończyć", "czy chce ci się rozmawiać" itd. Strasznie to irytujące i czasem mnie to przeraża.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

hej:)

U mnie również raz lepiej raz gorzej. Najgorsze sa mysli, że może to nie są tylko mysli, tylko prawda, ale to nie może być prawda, bo tule się, kochamy się, fajnie spędzamy czas razem:) Ale niestety i tak się boje, .że to prawda, a nie mysli:)

ostatnio jak jechałam samochodem to mijałam typka, w którym kiedys się podkochiwałam, zanim jeszcze poznałam ukochanego. może podkochiwałam, to za duzo powiedziane, imponował mi i zabiegałam o jego względy, ale bezskutecznie:D oczywiście pomyslałam "żeby tylko ten mi się w głowie nie ujebał" i bach - oczywiście za jakiś czas kolejna natretna mysl z nim w roli głównej:) że pewnie z nim tez by było tak fajnie jak z moim narzeczonym itp. :) boże, jak strasznie to męczy, bo nie umiem powiedziec sobie, że to tylko mysli, tylko wkurzam się na siebie i dochodze do wniosku, że jestem niezłą suką, skoro myslę o innym i jest mi wtedy mega smutno, bo nie chce o nim mysleć przecież. Kumpela do mnie "to nie mysl" no chciałabym żeby było to takie łatwe....

Nie boicie się, że to nie są tylko mysli? ja się martwie, że to nie są tylko mysli, ale jeśli nie kochałabym to chyba jakos inaczej bym reagowała, co? Ja nie wiem, bo jest to mój pierwszy taki fajny, długi związek, z innymi z którymi się spotykałam i nic nie czułam to po prostu nie kontynuowałam, ale to były krótkie historie, a nie takie jak teraz...

czytam na forum dla "normalnych ludzi", że jednak można się po proatu odkochac i tego się boje, że dziewczyny niby kochajam , a zdradzaja itp.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×