Skocz do zawartości
Nerwica.com

Co by było gdybym przestał/a ją/jego kochać....?


pikpokis

Rekomendowane odpowiedzi

Ale dlaczego ciagle mysli o tym ze jestem homo wracaja.... Strasznie mnie to przeraza, nie moge tego pojac.. Doprowadzaja mnie do szalu te mysli bo probuje sobie powtarzac ze nie jestem bo od zawsze interesowali mnie faceci i jestem z kims kogo kocham.. Ze to tylko mysli ktore trafily na mnie jak grom z jasnego nieba. Ktore mnie strasznie mecza :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ale czy to kiedys przejdzie?

Kiedy ogólnie będziesz się czuła lepiej, to niechciane myśli nie będą się produkować.

 

Nie chce zeby te mysli o byciu homo zniszczyly moj zwiazek

Jakiś problem w związku masz, jaki - nie wiem, przecież nie będę zmyślać, ani wklejać własnych doświadczeń, ale na pewno nie jest nim domniemany homoseksualizm czy lęk przed nim.

 

Prawdziwi homoseksualiści nie mają lęków związanych z niepewnością czy są czy nie są, najwyżej lęk przed brakiem akceptacji ze strony bliskich, oni się po prostu zakochują w osobach płci tej samej i cześć pieśni.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

U mnie masakra :( czuję się obojętny. Odcięty od wszystkiego. Nie wierzę w miłość, nie mogę też uwierzyć że to co czułem do dziewczyny to miłość. Teraz w tym stanie widzę tylko jej wady. Mimo tego na przekór odczuciom mówiłem jej, że chcę z nią być i że wierzę, że nam się ułoży. Czuję się jak śmieć, dla którego teraz obojętna jest najważniejsza osoba. Jeszcze dwa dni temu chciałem się do niej przytulić, tydzień temu po prostu czułem się dobrze gdy natrętne myśli zelżały, w końcu czułem, że to jest osoba, dla której warto przeboleć te cierpienia, wtedy czułem do niej więź, wtedy czułem się dobrze przy niej i tylko utwierdzałem się w przekonaniu, że będzie dobrze... teraz wszystko się odwróciło...

 

Dodam, że dzisiaj parę godzin temu czułem lekki optymizm, że będzie dobrze. Bałem się z nią rozstać bo na samą myśl chciało mi się płakać, ale bałem się też z nią być. Teraz obojętność. Mam ochotę zniknąć, uciec.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Skarbus rozumiem cie. Ja tydzien temu dokladnie to samo czulam, mialam taka pustke w sobie jakbym w ogole nie miala uczuc. Nawet sie zastanawialam czy jakby moj chlopak ze mna zerwal to bym sie przejela? Ale przeciez cos z tylu glowu mowilo mi co ty w ogole wymyslasz, przeciez go tak kochasz! Nawet myslalam ( wiem to straszne ) ze jakby mi ktos zmarl w rodzinie to mialabym to gdzies. Nie mialam zadnych uczuc w sobie ani tych dobrych ani zlych... Powiem Ci ze przyebywanie z rodzina mi pomoglo. Mieszkalam sama dlugo i to tez na mnie dobrze nie wplywalo bo zawsze pusty dom, cisza, natlok mysli. Ale gdy wprowadzilam sie znowu do rodzicow jest o ciut lepiej. Tylko ze teraz ma te inne mysli.... I tez prawie nic mnie nie cieszy. Jakby moje zycie stracilo w ogole sens. A jesscze 2 tygodnie temu bylo wspaniale, cieszylam sie z byle czego - nawet z glupiego smsa...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ciekawe w tym wszystkim jest to, że kiedy czułem się odrobinę lepiej, pocieszałem się artykułami na tym forum, czytałem wypowiedzi sprzed kilkunastu stron - nawet ten "kącik wparcia" pomagał, bo człowiek od razu czuł wparcie. Było tam też napisane, że skoro między wami jest ok, dobrze się czujecie przy sobie, to bądźcie ze sobą i żeby nie wierzyć w nerwicowe iluzje. Każda porada była dla mnie lekarstwem, kiedy natręctwa schodziły, to byłem przekonany, że to "jest to", że chcę z nią być.

A w tym stanie znowu czytając te rzeczy - typu zracjonalizuj uczucie, czy dobrze Ci z nią, czy jesteście przyjaciółmi... znowu się odcinam, bo na każde z tych stwierdzeń jestem w stanie negatywnie odpowiedzieć. I to mnie właśnie przeraża. Że nie czuję do niej nawet przyjacielskiej więzi, że tak naprawdę ona mi wadzi, że nie pasujemy do siebie i za nic nie mogę się uspokoić i dojść do wniosku, że chcę z nią być. Może nie chcę...? I ta stała myśl, że to nie to, że to było / jest tylko zauroczenie, a nie coś na czym chcę zbudować związek z nią.

Czy ktoś może potwierdzić, czy ten opisywany przeze mnie stan jest normalny i czy przejdzie?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nawet nie wiesz ile razy ja szukalam odpowiedzi i pocieszania na forum.. Codziennie czytam historie innych i na chwile jest lepiej ale pozniej to samo. Ile juz jestescie razem? Ja z moim chlopakiem prawie 2 lata juz i z dnia na dzien takie uczucia we mnie wstapily.. Jeszcze w czwartek kochalam go na zaboj, a w piatek sie zastanawialam czy powinnismy byc razem. Wiecznie sobie powtarzam ze to dobry czlowiek ze sie mna opiekuje ze zawsze daje mi szczescie i nie mam powodow zeby tak myslec a jednak. Ostatnio bylo tak zle ze chcialam z nim zerwac ale potem pomyslalam ze to glupie.. Skarbus ja sama chcialabym zeby mi to wkoncu przeszlo

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To jest to, co najbardziej mnie napawa wątpliwościami - bowiem w tym miesiącu minie dokładnie pół roku odkąd jesteśmy razem. Krótko... ponadto jesteśmy dla siebie "pierwsi". I wątpliwości przyszły z dnia na dzień (w 3 miesiącu), po mile spędzonym dniu z nią. Wracam od niej i skupiłem się na myśli "czy ja coś do niej czuję?", dodatkowo późniejsze stresy odcięły mnie całkowicie. Na początku przeraziłem się tym, że nagle przestałem do niej cokolwiek czuć. Miałem też objawy somatyczne z derealizacji / depersonalizacji, ale one minęły w tamtym miesiącu. Mimo tego nie rozstaliśmy się - parę dni tak błądziłem po omacku, że może to jakiś przejściowy kryzys, nasze relacje się poprawiały, aż odkryłem, że to może być sprawka nerwicy i ROCD i od tamtej pory tego się trzymam. Uczucia nie wracały, ale powoli zdobywając wiedzę o tym, co może wywołać nerwica i pocieszając się historiami, że to może minąć, nastawiałem się na lepsze.

 

Bywały oczywiście dni, w których wracały mi do niej uczucia. W sierpniu miałem jeden taki pozytywny dzień, zaś we wrześniu było ich duużo, dużo więcej pod rząd. I później natręctwa i odcięcia wracały w momencie gdy się zdenerwowałem lub przejąłem czymś. Te dni zapewniały mi nadzieję, że mi się z nią ułoży, zauważyłem nawet, że umocnił się nasz związek, wiedziałem, że chcę z nią być, możesz poczytać moje posty wyżej napisane, żeby zobaczyć jaki wtedy miałem pogląd na to wszystko.

 

Teraz w gorszym stanie znowu wszystko przepadło. Nakręcają mnie myśli, że jestem z nią tak krótko i już psuje się związek.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wiesz ja probuje sobie tlumaczyc to ze gdyby nam nie zalezalo i gdybysmy nie kochali to w ogole nie byloby nas na tym forum, czy w internecie szukajac informacji. Nie probowalibysmy tego zwalczyc czy zrozumiec a przeciez wlasnie tego chcemy... Nasze mysli i leki sa w naszych glowach i to my tak naprawde powinnismy miec nad tym przewage i kontrole. Kiedys czytalam ze tego typu choroby wcielaja sie w nasze najslabsze punkty w cos na czym naprawde nam zalezy i boimy sie tego stracic. Moze cos w tym jest?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Właśnie tym się pocieszałem, to mnie podbudowywało...

"Jestem z nią tak krótko, to źle wróży" --> "A może to nas umocni na tyle, że potem będzie tylko lepiej?"

"Nie zależy mi, nic do niej nie czuję" --> "Gdyby tak było to bym zerwał i nie żałował"

"Wszystko opiera się na niej, wszystkie myśli" --> "Jest dla mnie najważniejsza, a nerwica dotyka najważniejsze rzeczy" (choć tutaj ten stan objawia się głównie na mnie, widzę po sobie że nie mam ochoty się spotykać nawet z przyjaciółmi, pozmieniało się, przestałem nawet przejmować się losami mojej ulubionej drużyny piłkarskiej... kiedyś każde oglądanie meczu powodowało emocje nie z tej ziemi, byłem kibicem z krwi i kości, teraz moja drużyna przegrywa 4:1, a ja mam to gdzieś... przestałem oglądać mecze, zupełnie jakbym przestał się tym interesować).

 

Niestety ostatnio się pokłóciliśmy, poszło głównie o moje zachowanie w nerwicy. Zupełnie jakby przestała mi wierzyć, że to wszystko przez myśli. Jesteśmy dalej lekko na siebie "wkurzeni", jest ten stan apatii z mojej strony. Choć ona tęskni, zachowuje się inaczej, z żadnej strony nie ma miejsca na czułości po tym, co się stało, dodatkowo myśli i brak ochoty na nawet kontakt fizyczny z nią potęgują tę obojętność. Obawiam się, że ta nerwica rozwali nam związek.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

"Jestem z nią tak krótko, to źle wróży" --> "A może to nas umocni na tyle, że potem będzie tylko lepiej?"

Wszechświat dąży do entropii. Będzie jeszcze gorzej, bo odkryjesz, że nic was nie łączy.

 

 

"Nie zależy mi, nic do niej nie czuję" --> "Gdyby tak było to bym zerwał i nie żałował"

Mnie to bardziej wygląda na problem z samooceną i obawą przed samotnością. Dowiedziałbyś się, gdybyś zerwał i zastanowił nad swoimi uczuciami do niej.

 

 

"Wszystko opiera się na niej, wszystkie myśli" --> "Jest dla mnie najważniejsza, a nerwica dotyka najważniejsze rzeczy"

To są natręctwa. Równie dobrze możesz kompulsywnie myć dłonie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Caly dzien spedzilam ze swoim chlopakiem ale w ogole jest inaczej jakos. Zawsze tak bardzo sie cieszylam na spotkanie a teraz jest mi obojetnie. Nawet jak go przytulam czy caluje to dalej mam w glowie mysli ze jestem homo. Strasznie mnie to meczy i nie daje juz rady

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Sluchajcie. Przeciez na pierwszy rzut oka, czytajac co piszecie widac , ze to natrectwo. Do mnie tez te mysli wrocily, jestem teraz w ciazy i z dnia na dzien odstawilam leki i wrocilo. Dolozcie hormony i psychiatryk gotowy ;) bylam u terapeutki, opowiedzialam jej o Nas i powiedziala, ze zwiazku nie ma co analizowac bo tu jest wszystko dobrze. Ze nerwica znalazla sobie najczulszy z punktow jaki mogla, cos co jest dla mnie mega wazne i tyle. Nawet ja tak sobie myslalam, ze kurde kazdy zwiazek ma jakies kryzysy ale jesli obu stronom zelezy to wszystko mozna naprawic. A nam zalezy, a ze naprawiac nie ma czego to krecimy sie w kolko. Czy bralisciw kiedys jakies leki, ktore byly dobrze dopasowane? U mnue citabax troche sie rozkrecal, ale jak w koncu zaskoczyl to te mysli minely a pojawila sie normalnosc. Ale wiem, ze teraz czekalabym max dwa miechy a nie pol roku bo to za duza meczarnia

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja nigdy nie bralam zadnych lekow, ani nie bylam jeszcze u psychologa. Myslalam ze jakos sama sobie z tym poradze ze mi to zaraz przejdzie jak inne wczesniejsze 'wmawianie sobie rzeczy'... Z tym ze jestes homo ( chociaz nie jestem, mam chlopaka i go kocham ) to niszczy moze zycie.. Ciagle czuje sie taka beznadziejna, ze nigdy juz nie bede szczesliwa jak kiedys i mam mysli ze jego tez bede unieszczesliwiac no bo jestem lezbijka. Ale przeciez tego nie chce... Totalna paranoja w mojej glowie... :-( czuje sie okropnie

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mae Tobie chyba z zadnym facetem nie wyszlo. To nie jest watek o milosci tylko o nerwicy natretnych mysli jaka nas dotknela. Robisz dziwne analizy. Ciekawe jak zinterpretowalabys fakt natretnych mysli samobojczych? "No coz chec zycia mija" . Chyba nie rozumiesz ze nas w chuja robi mozg, ktory podpowiada nieprawde. Przynajmniej ja nie chce sie rozstac bo zauroczenie nie minelo, wspolne zainteresowania sa, chcesz tego kogos kochac bardzo jak przed zaburzeniem ale nerwica mowi Ci cos innego. I tyle.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zgadzam sie.. Ja bardzo chce byc ze swoim chlopakiem i cieszyc sie wspolnym zyciem jak dawniej jesscze 2 tygodnie temu..... A dzisiaj patrze na niego i mam pelno mysli ze go krzywdze, ze jestem lezbijka ( sama mysl mnie przeraza ) i nie wiem jak zabic te mysli i wrocic do normalnosci

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Analizuje przypadki osob ktore dotknelo ROCD. Nam nie chodzi o to, ze boimy sie ze nie ma juz motyli w brzuchu i co teraz robic bo jest mi juz nudno w zwiazku a seks nie satysfakcjonuje. Tu chodzi o to, ze przynajmniej w moim zwiazku jest wszystko w jak najbardziej w porzadku a leb robi swoje i nie wiesz juz w co wierzyc. Dowiadujesz sie o tym dopiero jak ten stan paniki i leki mija. Wtedy mowisz sobie "jak znowu moge sie w to wlrecac". Taka jest roznica miedzy nami a osobami, ktore nudza sie w zwiazku, ktore dopadla rutyna itp.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×