Skocz do zawartości
Nerwica.com

Nie potrafie sie zmobilizowac do niczego


konwalia123

Rekomendowane odpowiedzi

konwalia123, :( ja też mam ten problem, tzn. ja bym bardzo chciała coś zrobić ale nie umiem pojawia się myśl że to bez sensu, że to i tak nic nie zmieni itp itd ...ostatnio spędziłam 2 dni z mamą i dzięki niej trochę mi się polepszyło,

dziś mam nadzieję że uda mi się zmobilizować do wydrukowania spisu czynności i po kolei robić i odhaczać, to mi pomaga, bo wtedy jestem dumna z siebie, że mogę coś skreślić, że lista się zmniejsza, ale też czasami jest tak że ciężko mi się zmobilizować do samego wydrukowania :P

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

hehe ja tez wlansie robie talie listy czasem ,tylko trzeba do tego tez miec motywacje i checi.Najgorsze jest to,ze wszystko sie łączy ze sobą,nie potrafie oddzielac jednych spraw od drugich>pokloce sie z kims,nie mam nastroju to nie ucze sie,nie robie nic.Mam jakis problem ,kompleks...i juz nagle wszystko sie nie liczy i nie ma sensu.;wszystko albo nic...

albo mam mega ambicje ..albo sie wypalam...denerwuje mnie to,ale ja nie panuje nad tym.

na pewno bardzo duzo osiagne w zyciu z takim podejciem:(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie bede oryginalna. Tez tak mam. Zycie ucieka mi od ok 5 lat miedzy palcami. Ja ciagle rozmyslam jaka kiedys bylam zajebista, usmiechnieta, otwarta i jecze, ze teraz jestem do dupy. Czytam inne wypowiedzi i twierdze, ze rzeczywiscie ze mna jeszcze nie jest do konca tak zle jak z niektorymi..jakkolwiek idiotycznie to brzmi. Oczywiscie nikogo nie obrazajac. Psycholog stwierdzil, ze mam zanizone poczucie wartosci, totalny brak akceptacji siebie jako czlowieka, swojego wygladu, zachowania, dodatkowo zaburzenia odzywiania. Placz dopada mnie co kilka dni, ale na codzien snuje sie robia automatycznie rozne rzeczy. Gdziestam wychodze, czasem jestem...szczesliwa:) Ale ogolnie mija dzien za dniem a ja stoje nadal w tym samym miejscu.

 

Mozecie sie smiac, albo i nie, ale podziele sie z wami pomyslem na zmiane. Ja mam siebie dosyc. Jestem mloda babka, w najlepszym wieku na zycie pelna geba. Otoz zrobilam plan dnia. Nie takie wytyczanie co dzisiaj. Nie drobne kroczki...bo ja doskonale wiem co musze robic, tylko mi to jakos srednio wychodzi. Niby jest czas, ale on jakos za szybko plynie.

Wiec rozpisalam sobie wszystkie aktywnosci na caly dzien z dokladnoscia co do 30 minut. Glupie? Mi pomaga. Moze niektorym z was rowniez. I tak zaczynamy od pobudki srednio powiedzmy 8:00, pozniej rozpisalam nawet godziny posilkow, spacerow, codziennych zajec w ciagu dnia, cwiczen, relaksu, nawet wieczornej toalety lacznie z demakijazem:) Wiem, ze za chwile musze zrobic nastepna rzecz i latwiej jest mi sie zmusic do dzialania. Bo nie oszukujmy sie, czesto jest to zmuszanie sie, z wlasnej woli lezalabym na wyrku i czytala, albo myslala o tym jaki swiat jest do dupy. Moze wam tez taki plan pomoze? Niedlugo znowu ide do psychologa. Zobaczymy co na to powie i co mi przepisze. W sumie to nie psycholog, tylko pierwsza wizyta u psychiatry. Slyszalam, ze lubi leki przepisywac, a ja tego sie boje. No, ale wracajac do tematu niechcenia...sprobujcie moze tak sobie to rozpisac co do 30 minut. Mi na razie pomaga.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

aga-79, plan to rzeczywiście nie głupi pomysł, ja często próbuję i nawet jak jakaś namiastka mi wyjdzie, to czuję się dużo lepiej, już sama się nad sobą nie znęcam, że znowu przesiedziałam dzień w domu spędzając czas na na wpół aktywnych czynnościach typu leżenie, herbata, leżenie, net, spanie, ktoś puka, o Boże, trzeba udawać, że mnie nie ma i drętwieć przez najbliższe 30 minut i znów leżenie... Z mojego doświadczenia wynika, że poranne wstanie i rozpoczęcie dnia np od ćwiczeń, posprzątania pokoju dają dużo pozytywnej energii, bo się człowiekowi wydaje, że już od samego rana coś z sobą zrobił. Jest energia, większa wola do dalszych produktywnych zajęć. Nie to to wstać koło godziny 12:00, i tak być ospałym i po chwili zobaczyć, że jest 22... :bezradny:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

a ja próbowałam zrobić plan ale nie miałam siły go wykonać.. siły psychicznej. leżałam na łóżku, oglądałam coś tam, miałam w głowie pełną liste rzeczy które musze zrobić i doskonale zdawałam sobie z tego sprawę, ale i tak się nie ruszyłam, żeby cokolwiek załatwić, przez co potem czulam się jeszcze gorzej, bo jak można być takim leniem. i tak jest w sumie codziennie.

 

najgorsze jest to że chyba zawalę maturę. jestem w klasie maturalnej i nic się nie ucze, nie potrafie usiąść, wziąć notatek i się uczyć, ostatnio nawet już przestałam próbować bo wiem że nic z tego..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nie, nie leczę się. bo ja nie chce przyznać przed rodziną, że coś jest ze mną nie tak. Oni widzą, pytają i wg, ale moje nic nie robienie zwalają głównie na lenistwo i na tym temat się kończy.

 

nauka z koleżankami nigdy mi nie wychodziła bo ostatecznie obie nigdy się wtedy nie uczyłyśmy :>

ja jestem z siebie naprawde dumna jeżeli coś uda mi się zrobić, choćby jakąś najprostszą rzecz, ale to i tak za mało.

Ale z nagrodami dobry pomysł. tylko ja czasami daje sobie nagrody omijając tą cześć, że musiałam coś zrobić żeby sobie ją zafundować :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

M.Claudia, ale rodzina przecież nie musi wiedzieć, jesteś osobą pełnoletnią, nie potrzebujesz ich z zgody, choć pewnie chodzi tu też o kwestię finansową. Może najlepiej zapisać się na wizytę w ramach NFZ-u.

Dobrze, że zdajesz sobie sprawę, że jest coś nie tak. Teraz musisz podjąć działanie.

A może to tylko Twoja reakcja obronna na zbliżającą się maturę, na wejście w dorosłość?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nie chodzi raczej o maturę. szkoła to jakiś tam czynnik tego wszystkiego ale to nie chodzi o to.

głównym 'punktem krytycznym' tego całego stanu były problemy sercowe - wiem, żałosne. to też dlatego nie chce iść do psychologa, nie chce o tym rozmawiać, nie chce nikomu o tym opowiadać. po prostu liczę, że czas wyleczy rany i ten główny powód straci na znaczeniu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

M.Claudia, Czas albo wyleczy rany albo pogłębi Twój stan. A skoro sobie nie radzisz z podstawowymi obowiązkami, jak nauka to powinno Ci się zapalić czerwone światełko. Problemy sercowe nie są żałosne, są trudnym przeżyciem dla każdego, jedni sobie z tym radzą sami, a inni potrzebują pomocy fachowca, żeby z tego dołka wyjść. Nie ma tu powodu do wstydu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

dziś mam nadzieję że uda mi się zmobilizować do wydrukowania spisu czynności i po kolei robić i odhaczać, to mi pomaga, bo wtedy jestem dumna z siebie, że mogę coś skreślić, że lista się zmniejsza, ale też czasami jest tak że ciężko mi się zmobilizować do samego wydrukowania :P

 

Te listy zadań nic nie dają. Ja od prawie pół roku prowadzę sobie listę tzw. "questów" do wykonania (jakby ktoś był zainteresowany, to Gmail oferuje świetne narzędzie do tego), ale nijak nie mobilizuje to do działania. Zadań do wykonania tylko się mnoży i z czasem coraz bardziej przeraża, ile się tego zbiera. Nawet jeśli w jakimś stopniu to pomaga, to chyba tylko w tym, że niczego nie zapomnimy, a jak coś nam się jednak uda zrobić, to mamy potem satysfakcję przeglądając "listę ukończonych zadań" :D

 

M.Claudia, leczysz się? Może koleżanka z klasy by Cię zmobilizowała do nauki, niektórzy twierdzą, że w duecie łatwiej się uczy, albo fundować sobie nagrodę za każdym razem, kiedy wykonasz jakąś część wcześniej ułożonego planu.

 

W duecie/grupie łatwiej się uczy? Mam zupełnie odmienne obserwacje. Obecność znajomych osób wokół tylko rozprasza, do tego jest świetnym pretekstem do tego, aby nie robić tego co trzeba, tylko rozmawiać, bawić się, oglądać śmieszne filmiki na Youtubie, albo najlepiej to skoczyć po browarki i sobie piwkować. Tak się najczęściej kończyła wspólna "nauka" w moim przypadku :)

 

nie, nie leczę się. bo ja nie chce przyznać przed rodziną, że coś jest ze mną nie tak. Oni widzą, pytają i wg, ale moje nic nie robienie zwalają głównie na lenistwo i na tym temat się kończy.

 

Mam dokładnie to samo. Moje problemy są okryte całkowitą tajemnicą. Doszedłem do takiej wprawy w kamuflażu i robieniu dobrej miny do złej gry, że nawet nikt mi nie zarzuca lenistwa. Tak się dobrze ustawiłem :) Podejrzewam, że jakbym chociaż w części wyjawił bliskim, co się ze mną naprawdę dzieje, to popadliby w ciężki szok.

 

Oczywiście forum to zawsze przeglądam w Firefoxie w trybie prywatnym. Tak na wszelki wypadek, aby żaden ślad po mnie nie został :) Sebastian to również nie jest moje prawdziwe imię :D Anonimowość w internecie to jest coś wspaniałego, zdecydowanie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

niestety ja też muszę się dopisać do tematu, od jakiegoś czasu kompletnie nie mogę się do niczego zmobilizować:(

bardzo rzadko robię to co sobie zaplanowałam, mam w tym roku maturę, zdaję 2 ścisłe przedmioty dodatkowo a kompletnie nie mogę się zebrać do nauki

nawet teraz leży podręcznik na biurku a ja nie mam siły go nawet otworzyć:( przeraża mnie moja ignorancja, wieczorem przychodzą wyrzuty sumienia, czasami nawet nie mogę przez to zasnąć bo jestem zła na siebie, ze nic nie zrobiłam :( czasami mam wrażenie jakby mi dni przelatywały przez palce. w nic się nie angażuje, ja po prostu egzystuje, nie wiem co się stało :( jeszcze niedawno miałam tyle planów a teraz? coś mnie w środku strasznie demotywuje...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×