ja wczoraj leżałam cały dzień w łóżku, oglądając pamiętniki wampirów <3 i było mi nawet dobrze mimo że troche sobie też popłakałam.
dziś musiałam iśc do szkoły, czułam sie okropnie.
u mnie taki 'stan krytyczny' zaczał sie od strasznie przykrego dla mnie rostania, ale nie chce o tym mówić, rozdrapywać ran ogólnie sytuacja bardzo zagmatwana.
i nie radze sobie z nią, dochodzi jeszcze szkoła, problemy w domu, problmy z akceptacją siebie i własnego ciała [jestem za gruba. znaczy według innych jestem normalna, nawet można powiedzieć że szczupła, ale ja kiedyś ważyłam mniej, i powinnam schudnąć - ale nie mam jeszcze żadnej choroby typu anoreksja, bulimia, to nie zaszło aż tak]
nie chcę iśc do psychologa, nie chce mu w cztery oczy opowiadać o tym wszystkim, nie jestem na to gotowa.
ponad to uważam że jak komuś powiem 'chłopak ze mną zerwał i przez to mam depresje' to brzmi tak żałośnie! ja zdaje sobie z tego sprawę i jeszcze mi przez to gorzej. wiem, że powinnam zapomnieć, iść dalej, 'nie ten to inny' jestem młoda :) ale wspomnienia strasznie mnie prześladują.
poza tym jeszcze przez tą całą 'sercową sprawą' nie było ze mną najlepiej.
nie wiem. z jednej strony nie chce się tak czuć ale z drugiej zupełnie nie widzę sensu, żeby cieszyć się życiem.
ale dziś idę na imprezę, zamierzam wypić duuuużo alkoholu, wytańczyć się, nie myśleć, bawić się - dawno tego nie robiłam. nie chce mi się tam iść ale zmuszam się do tego, bo wiem że to mi lepiej zrobi niż siedzenie cały wieczór sama z własnymi myślami.
TROCHE SIE ROZPISAŁAM
A u Was co się dzieje ?? dlaczego taki stan ? jest jakiś konkretny powód ?