Skocz do zawartości
Nerwica.com

HankaPrywatnie

Użytkownik
  • Postów

    39
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez HankaPrywatnie

  1. Kori, z całym szacunkiem, ale nie masz pojęcia ile w moim konkretnym przypadku moje cechy i stany, które przyczyniły się między innymi do diagnozy dystymii i zaburzeń zniszczyły mi życie i jak pomoc psychiatryczna i psychoterapeutyczna wpływa na to, że jeszcze się nie poddałam. Jeśli sugerujesz mi, że z moją bezsennością, anhedonią, atakami paniki i ciągłym strachem powinnam "wziąć się garść" i "przestać wymyślać", to po prostu nie zdajesz sobie sprawy, że to jest choroba. Jak będziesz miał grzybicę, to też nie poddawaj się bredzeniu wróżbiarzy, tylko weź się chłopie w garść, bo wymyślasz sobie swędzenie. Oczywiście łatwiej jest symulować niedomaganie psychiczne, co się często zdarza, ale trzeba odróżnić zdrowy i sprawny umysł od takiego, któremu coś przeszkadza i nie można tego bagatelizować, dlatego, że nie wszystkim musi się to WYDAWAĆ poważne czy prawdziwe.
  2. A ja nie śpię, choć mi lekarz wcisnął Hydroxyzynę na spanie i łyknęłam tego trochę. Mimo to jestem dziś zadowolona, bo poznałam kogoś niesamowitego:)
  3. Życzenia od ojca, żebym się wzięła w garść. Były zgryźliwe jak zwykle, ale i tak miłe;)
  4. Ja mam zdiagnozowaną dystymię z zaburzeniami osobowości. Powiedziałam dosłownie kilka zdań i usłyszałam taki wyrok. Pytałam lekarza, jakie są rokowania, ale nie wyraził się jasno. Powiedział tylko, że droga do wyleczenia jest długa i że dystymia u mnie wynika bezpośrednio z zaburzeń osobowości. Mam pytanie do was drodzy dystymicy, czy wy też macie jakieś zaburzenia czy tylko tą dystymię?
  5. Mnie raczej wpędzają w przygnębienie. Zapowiada się czwarty dzień bez spania dla mnie. Ani lekarz rodzinny ani psychiatra nie chcą przepisać mi leków nasennych. Ja jak patrzę na świeżą cerę, żywe oczy, tą specyficzną siłę, jaką daje dobry sen, to czuję się okropnie. Wyglądam teraz jak trup i do tego szara jak kartka papieru. Nawet mi się nie chce obcować z takim wyspanym świeżym człowiekiem, bo zastanawiam się od razu jak ja muszę wyglądać...
  6. Podobno, jeśli ktoś chce trwale zwiększyć poziom dopaminy w mózgu albo przynajmniej nie na 20 minut kawa z czekoladą odpadają. Jest nagły wzrost, potem spadek przewyższający jej pierwotny poziom. Analogicznie do energii jaką się ma po czekoladzie. Chwila pobudzenia, potem senność i zmęczenie. Brak uczuć - słyszałam o suplemencie z tryptofanem, można to zamówić przez internet, ale nie wiem na ile można temu ufać... Poza tym natknęłam się na takie coś: http://www.tipy.pl/artykul_3062,jak-zwiekszyc-poziom-dopaminy.html Zawsze można popróbować bananów:)
  7. Witaj OnaSameŁzy, nie będę Ci pisać, że nie należy się poddawać, bo sama jestem w podobnej sytuacji i nie czuję tego hasła, ale trzymam za Ciebie kciuki:) Teraz jest tak, a za chwilę może być inaczej, tak jak teraz nie jesteśmy sobie w stanie wyobrazić. Trzymaj się:)
  8. Tak tak, jestem leniwa, tyle, że nie było piffka i telewizorka;( Ja po prostu leżałam. Za to zmarnotrawienie czasu nienawidzę się bardziej niż za niejedną serię piwek. -- 17 lis 2011, 20:52 -- aha, właśnie doszło do mnie, że to grożenie. To już koniec mojego mózgu.
  9. Przeleżałam dziś cały dzień, chociaż spałam całą noc. Czuję się jak flak:( Gdyby tak mi ktoś pogroził, może by mnie to jakoś ożywiło.
  10. Anonim1. Do szpitala psychiatrycznego (bo o to Ci chodzi?) pod przymusem bierze się osoby tylko zagrażające życiu lub zdrowiu swojemu lub kogoś z otoczenia. Nikt nie zmusi Cię do leczenia jeśli jesteś "względnie" normalny. Możesz mieć urojenia i nie zgodzić się na leczenie. -- 15 lis 2011, 18:02 -- Nie mówiąc już o braniu leków:)
  11. HankaPrywatnie

    Dystymia?

    Witaj vintage! Zupełnie tak jak bym czytała o sobie. Mój zły stan utrzymywał się również przez cały okres studiów. Miałam roczną przerwę w nauce, gdyż czułam, że już nie dam sobie rady. Sądziłam, że potrzebuję czasu na pozbieranie się do jednego kawałka, ale tylko jeszcze bardziej odpłynęłam w izolację i przyzwyczaiłam się tylko do wygody nicnieróbstwa i możliwości uprawiania samotnictwa. Potem, gdy wróciłam na uczelnię w całkiem nowe środowisko, byłam jeszcze bardziej niegotowa niż kiedykolwiek na trudy nauki i kontaktów z ludźmi, dodatkowo całkiem zobojętniałam na wszystko i jak Ty potrafię położyć się w każdej sekundzie dnia i nawet nie spać, tylko się tak wyłączać. Już od jakiegoś czasu staram się sobie z tym poradzić. Chodzę na psychoterapię, ale moja terapeutka nie wie co mi jest. Rozdrapuję tylko rany, które dodatkowo czynią mnie wiecznie zatroskaną o jakieś zdarzenia sprzed 15 lat. Mimo jednak tego, polecam terapię, bo z pewnych perpektyw czasowych i nie tylko coś jednak mi daje. Umówiłam się też do psychiatry, choć już kiedyś byłam i obiecałam sobie, że nigdy więcej tego nie zrobię, bo te antydepresanty, które mi przepisał (podczas tej rocznej przerwy w studiach) tylko mnie za nadto pobudziły i byłam strasznie płaczliwa. To co mi pomaga to spotkania w towarzystwie ludzi, przy których czuję się swobodnie i w miarę zorganizowany plan dnia, no i też to forum:) Uwielbiam się dowiadywać, że ludzie mają podobne problemy jak ja;D A co do tej dystymii, objawy, które wymieniłeś są bardzo charakterystyczne dla różnych zaburzeń. Ja Ci radzę wizytę u psychiatry. Pozdrawiam
  12. Niestety - dr Hause nie istnieje... To tylko mit, którym jeszcze na początku studiów medycznych żyją młodzi idealiści. Pozostaje nam jednak chyba ta bezczelność.
  13. heheh, no w sumie to jest myśl, choć tak bezczelna w wyrażaniu mojej opinii na temat fachu lekarskiego nie jestem Poproszenie od razu o skierowanie mogłoby sugerować, że mnie nawet nie interesuje opinia lekarza pierwszego kontaktu. Poza tym, jeśli chcę dochodzić do przyczyn fizycznych, to muszę coś też powiedzieć o moim psychofizycznym stanie, który już kilka razy został machinalnie przyporządkowany jak to już powiedziałaś do grup depresji, nerwic, hipochondrii, a w sumie to nie wiem itd. W każdym razie będę próbowała
  14. asiu wspóczuję Ci. To pewnie musi być ciężkie i krępujące prosić ludzi, żeby się nie psykali ulubionym perfumem. Przynajmniej wiesz już dokładnie i konkretnie, dlaczego jesteś w takim stanie, a nie innym. Może są na to jakieś leki... Ja chyba pójdę prywatnie zrobić badania, choć kompletnie nie wiem do jakiego lekarza. Jakoś głupio mi mówić lekarzowi rodzinnemu, że nic nie czuję i żeby mnie skierował przykładowo do laryngologa
  15. Tak więc powinnaś zamieszkać na wsi choć wiadomo jakie jest życie. Moim zdaniem to i tak korzystniejsza diagnoza niż zaburzenia psychiczne. Mnie moja terapeutka zasugerowała wizytę u psychiatry, chyba też sama już nie wie do czego podpiąć moje dolegliwości. Jak mówię lekarzom o moich dolegliwościach żołądkowych, każą mi się zdrowo odżywiać, jak o bólach głowy, każą się wysypiać. Kiedy mówię mojej terapeutce o jakiś moich odczuciach, prawie twierdzi, że je sobie imaginuję. Czasem mam wrażenie, że cały lekarski świat sugeruje mi hipochondrię. Gdyby ktoś skierował mnie na jakieś specjalistyczne badania, może coś by się wyjaśniło
  16. Asia Ty w sumie kiedyś pisałaś, że wszystkie Twoje problemy mijają na łonie natury. A jakie masz objawy przemawiające za MCS?
  17. Przeżyłam ten dzień jak męczący sen o niczym. Wszystko było przypadkowe, raniące, wycelowane we mnie, ale w stosunku do mnie obojętne i ja w stosunku do tego również. Jak zwykle czułam się jak ciało obce na uczelni, a gdy dochodziło do interakcji byłam poirytowana i nieprzyjemna i wystraszona. Jakby ktoś mnie zanurzył w naczyniu pełnym skorupiaków i różnych bezsensownych przedmiotów. Czuję się beznadziejnie niefunkcjonalna i nieadekwatna, zwłaszcza, że nie mam siły się nawet uczyć (tak wiem, śmierdzące lenistwo(racja)) i na zajęciach po prostu nie mam nic do powiedzenia. Koleżanka obwieściła głośno: Boże weź kawę sobie wypij, snujesz się jakbyś nie wiedziała gdzie jesteś!. Oczywiście, S jak.. depresja (czy cokolwiek związanego ze złym samopoczuciem) to też nadmierne skupianie się na sobie. Z jednej strony mam o to żal do siebie, a z drugiej te słowa mnie rozjątrzyły i zraniły. Nie wyraziłam jednak swoich uczuć tylko kompletnie zignorowałam koleżankę i poszłam sobie. Między Scyllą a Charybdą. Powinnam to z siebie wyrzucić, ale przecież nie przed 100 ludzi dla takiej ignorantki i chama/kretynki. Trudno jest mi czasami nie użalać się nad sobą. Czasem to taki konflikt, który trawi i trawi i człowiek wisi w tym beznadziejnym bagnie do wyczerpania i dalej. Przepraszam za tą długą wypowiedź drogich forumowiczów
  18. asia to daj znać, jak rozmowa przebiegła. Ja na mojej psychoterapii często mam wrażenie, że kobieta próbuje na siłę mi coś do mózgu zaaplikować np egocentryzm w konkretnej sytuacji czy próbę zemsty. Ja wiem, że niektóre schematy myślenia mogą prowadzić do takich wniosków, ale akurat w tych moich konkretnych przypadkach ja wiem, że to nie jest prawda, że to jakieś inne subtelniejsze lub po prostu inaczej umotywowane reakcje... Taka rozmowa zwykle kończy się pytaniem: A czy bierze pani pod uwagę fakt, że może tak być w pani podświadomości, z której przecież nie zdaje sobie pani sprawy? No k***a, co ja mam odpowiedzieć na takie pytanie? W mojej podświadomości to ja mogę być Brusem Lee skrzyżowanym z pieskiem Rexio i nie mogę tego wykluczyć... Nie wiem jak mam jej zakomunikować, że taka forma pomocy mi nie odpowiada...
  19. aga-79, plan to rzeczywiście nie głupi pomysł, ja często próbuję i nawet jak jakaś namiastka mi wyjdzie, to czuję się dużo lepiej, już sama się nad sobą nie znęcam, że znowu przesiedziałam dzień w domu spędzając czas na na wpół aktywnych czynnościach typu leżenie, herbata, leżenie, net, spanie, ktoś puka, o Boże, trzeba udawać, że mnie nie ma i drętwieć przez najbliższe 30 minut i znów leżenie... Z mojego doświadczenia wynika, że poranne wstanie i rozpoczęcie dnia np od ćwiczeń, posprzątania pokoju dają dużo pozytywnej energii, bo się człowiekowi wydaje, że już od samego rana coś z sobą zrobił. Jest energia, większa wola do dalszych produktywnych zajęć. Nie to to wstać koło godziny 12:00, i tak być ospałym i po chwili zobaczyć, że jest 22...
  20. DetekrywMonk, ja tam mam podobnie jak Ty. Czasem zadaję durnowate pytania ni z gruszki ni z pietruszki w stylu: Lubisz chomiki? A wolisz je od szczurów? Często też nagle wybucham gromkim śmiechem, zdawałoby się zupełnie bez powodu. Kiedy osoba przebywająca w moim towarzystwie pyta mnie, z czego się śmieję, nie chcę powiedzieć, bo wiem, że ją nieszczególnie będzie śmieszyć sposób w jaki miesza herbatę albo trzyma dłonie w kieszeniach... Z tego powodu parę osób zarzuciło mi infantylizm i nieadekwatne zachowanie, ale tym to akurat najmniej się przejmuję. Ja to rozumiem jako wyładowanie wewnętrznego napięcia.
  21. Kornelia_Lilia, a no pewno, bez tego to bym się do kwiatka doniczkowego sprowadziła
  22. A ja wyszłam dziś z domu po czterech dniach... Choć to może nie taki znowu sukces, bo tyle to jeszcze w czterech ścianach nie siedziałam... Zwłaszcza, że gdyby jedzenie mi się nie skończyło to pewnie bym nie wyszła...
  23. Borsuk, być może jasno się nie wyraziłam, ale wcale nie uważam, żeby ateista nie miał uczuć, czy racjonalista uczuć nie miał, lub nie potrafił ich ogarnąć. Pisałam już na początku mojego posta, że to kontekst takiego myślenia, nie moje myślenie własne i po przytoczeniu tych postaw, które wziąłeś za moje napisałam: Tymczasem wiara w wszechmogącą pozazmysłową istotę nie jest gwarantem harmonii duchowej ani sytemu nerwowego, stąd rzeczywistość nie jest taka przejrzysta.
  24. HankaPrywatnie

    Witam,

    Witaj! s jak senność i szkło. Dlaczego chcesz s?
×