Skocz do zawartości
Nerwica.com

"JĘCZARNIA"-czyli muszę się komuś wyżalić!


magdasz

Rekomendowane odpowiedzi

( Dean )^2, byłam dwa razy, mnie też rozwaliło to wiele planów, takie życie...

ustal sobie priorytety, dla mnie akurat zdrowie jest najważniejsze ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

carmen1988, na pewno wtedy kiedy w jakiś sposób zagrażasz sobie lub innym, ja byłam w szpitalu na początku farmakoterapii (nasilenie objawów depresyjnych, nasilenie zachowań autoagresywnych), a także po próbie s (ryzyko podjęcia kolejnej próby)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

coma, czyli jeżeli nie występuje ryzyko,że zrobię krzywdę sobie albo osobom trzecim to oznacza,że póki co powinnam unikać takiej formy leczenia, gdyż jest zbyt poważna jak na mój stan? Czy mogę wymusić na psychiatrze skierowanie na psychoterpię jeśli nawet on nie widziałby wskazań większych, a ja owszem? Na razie sytuacji hipotetyczna, mój psychiatra ma mnie powiadomić podczas kolejnej wizyty o dalszym działaniu, zależnie od działania leku, który póki co działa tak sobie ( biorę go dopiero 2 tygodnie).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

carmen1988, porozmawiaj najlepiej na ten temat ze swoim psychiatrą :)

sebastian86, na oddziały dzienne przyjmuje się raczej lżejsze przypadki, ja mówię o oddziale zamkniętym

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

coma, czyli jeżeli nie występuje ryzyko,że zrobię krzywdę sobie albo osobom trzecim to oznacza,że póki co powinnam unikać takiej formy leczenia, gdyż jest zbyt poważna jak na mój stan? Czy mogę wymusić na psychiatrze skierowanie na psychoterpię jeśli nawet on nie widziałby wskazań większych, a ja owszem? Na razie sytuacji hipotetyczna, mój psychiatra ma mnie powiadomić podczas kolejnej wizyty o dalszym działaniu, zależnie od działania leku, który póki co działa tak sobie ( biorę go dopiero 2 tygodnie).

Poproś go o skierowanie na psychoterapię.

Możesz nawet poprosić rodzinnego o skierowanie na oddział dzienny. Tak, rodzinnego, nie psychiatrę. Bynajmniej ja od mojego miałam takie skierowanie. Sama go poprosiłam, było to na początku moich problemów zdrowotnych. Byłam na konsultacji z p. psycholog, która miala akurat dyżur na tym oddziale, zrobiła wywiad ze mną i na następny dzień miałam się tam zgłosić.

Rano wstałam.......zmieniłam zdanie.

Załatwiłam sobie prywatnie psychoterapię i chodzę na nią od października 2009 r.

 

Jeśli Ty czujesz potrzebę,że chciałabyś zrobić coś dla siebie, a nie bardzo wiesz co bo już sobie nie radzisz...to myślę,że jest to odpowiedni moment.

NIe łudź się,że leki Cię wyprowadzą na prostą...czego oczywiście Tobie życzę. Leki złagodzą objawy, może wyciszą, zminimalizują lęki etc.

Mi akurat nie pomagały, ale u Ciebie wcale tak nie musi być.

Idź , sama poproś o to skierowanie!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To pojęczę...zle mi strasznie, mój synu ma znów tąpnięcie...po wielu moich prosbach wstaje do szkoły ,po powrocie sie kładzie do łózka i ...lezy, czeka na sen...nie je , nie pije ...nie chce ze mną rozmawiać, wyzywa mnie od różnych... powiem Wam ze tracę juz nadzieję ze go "odzyskam" ...nie wiem co robić :why: , nie wiem jak mu pomóc....podpowiedzcie coś, plisssssssss!!!!!!!!!!! :uklon:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Trudno mi sobie poradzić z tymi wszystkimi rozterkami.W ogóle co to za słowo "rozterki".Facet nie powinien używac tago słowa,ono jest zarezerwowane dla neurotycznych kobiet .Ale trudno.

Nieubłaganie zbliża się sesja,zbliża się dzień w którym muszę zdecydować czy rzucać finanse i iść znowu na budowlankę,czy iść do pracy czy dać się zamknąć w szpitalu...trochę za dużo tego jak dla samotnego faceta z wadliwym mózgiem.Nie ma kto mi pomóc,nie mam kogo zapytać,antydepresantu też nie mam(sic!) do tego dziewczyna z portalu randkowego pewnie nie odpisze już nigdy i jakoś tak smutno jest,ciemno.Wszystkie problemy wydają mi się taaaaaaaakie duże,groźne.

Całe życie uczyłem się po to żeby "być kimś",wykształcić się i fajnie żyć ale wygląda na to że skończe jako robol bez wykształcenia bo za słabe mam nerwy na bycie studentem.Ech.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

( Dean )^2 bardzo często piszesz o studiowaniu budownictwa. Może twoja depresja w dużej mierze się bierze z tego że nie studiujesz wymarzonego kierunku, że nie czujesz się spełniony przez to. Problem może wydawać się błahy nawet dla ciebie, ale naprawdę nie wiedząc o tym drażni cię to bez przerwy i zniechęca. Lipne, frustrujące i wkurzające uczucie jak czegoś bardzo brakuje w życiu, jak czuje się jakiś niedosyt, jak nie idzie po myśli, tylko trochę inaczej. Zmierzam do tego, że jestem pewien że to nie jedyny twój problem, ale może on mieć większe negatywne znaczenie niż myślisz. Może za bardzo gloryfikujesz ten kierunek studiów i zbyt idealistycznie do tego podchodzisz. Spróbuj zostać na starych studiach, ale jak naprawdę będziesz czuł że to nie to, to może jednak zaryzykuj z budownictwem. Chociaż pamiętaj że na tym kierunku ludzi są raczej konkretni, często cwani i ty jako lękowiec możesz mieć czuć się kiepsko w takim towarzystwie. Chyba że dzięki temu odżyjesz i to podziała na ciebie terapeutycznie. Ten post dotyczy tylko studiów, o szpitalu się nie wypowiem, bo nie wiem co doradzić z nim.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tyle tylko,że na prywatną raczej nie dostanę pieniędzy od rodziców, a nie wiem czy w ramach NFZ można dobrze trafić.

 

Czuję jednak, że muszę dużo rzeczy z siebie wyrzucić i wysłuchać opinii fachowców.

Musisz się przekonać. Można dobrze trafić. Nie zamartwiaj się na zapas.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

carmen1988, sebastian86, u mnie niestety też.

Ale nie mamy przecież wpływu na to, co będzie za jakiś czas, prawda?

Są sprawy, które toczą się własnym torem.

Trzeba nauczyć się rozgraniczać to.....na co mamy wpływ od tego....na co wpływu nie mamy.

Niby proste, a takie trudne.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

sebastian86, nie jesteś ciemny, tylko nigdy się nad tym nie zastanawiałeś.

Czego np. nie umiesz rozgraniczyć?

Przpuśćmy....za 2 miesiące masz egzamin z prawa jazdy. Przejmujesz się.Jeśli będziesz się uczył, to co możesz zmienić? Na inne sprawy nie masz wpływu np. humor egzaminatora.

Masz wpływ tylko na naukę, a to czy w tym dniu np. zachorujesz na grypę, na to nie masz wpływu....bo nie wiesz.

Więc po co się nad tym zastanawiać.

Może głupi przykład, ale chciałam Tobie unaocznić ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

( Dean )^2 bardzo często piszesz o studiowaniu budownictwa. Może twoja depresja w dużej mierze się bierze z tego że nie studiujesz wymarzonego kierunku, że nie czujesz się spełniony przez to. Problem może wydawać się błahy nawet dla ciebie, ale naprawdę nie wiedząc o tym drażni cię to bez przerwy i zniechęca. Lipne, frustrujące i wkurzające uczucie jak czegoś bardzo brakuje w życiu, jak czuje się jakiś niedosyt, jak nie idzie po myśli, tylko trochę inaczej. Zmierzam do tego, że jestem pewien że to nie jedyny twój problem, ale może on mieć większe negatywne znaczenie niż myślisz. Może za bardzo gloryfikujesz ten kierunek studiów i zbyt idealistycznie do tego podchodzisz. Spróbuj zostać na starych studiach, ale jak naprawdę będziesz czuł że to nie to, to może jednak zaryzykuj z budownictwem. Chociaż pamiętaj że na tym kierunku ludzi są raczej konkretni, często cwani i ty jako lękowiec możesz mieć czuć się kiepsko w takim towarzystwie. Chyba że dzięki temu odżyjesz i to podziała na ciebie terapeutycznie. Ten post dotyczy tylko studiów, o szpitalu się nie wypowiem, bo nie wiem co doradzić z nim.

Cóż często o tym pisze,może za często bo rzucenie tych studiów to dla mnie życiowa porażka.Myślę że masz trochę racji w tym co piszesz.Może nie tyle dołuje mnie nie studiowanie budownictwa.Raczej powoduje to że nie mam siły przykładać się do finansów,nie mam ochoty sie uczyć po prostu nie wierze za bardzo że te studia mają sens,że bedę miał po nich prace.Na pewno tez trochę idealizuje budowlanke,moze bardzo.Wiadomo trawa po drugiej stronie jest zawsze bardziej zielona.

Wierze że powrót na budownictwo dał by mi sens życia,czułbym że po prostu robie coś wartościowego,sensownego i opłacalnego.Ale boję się psychicznego obciążenia jakie niosą ze soba te studia.Tam nawet zdrowi,zdolni ludzie często nie zaliczają,łamią się etc...a co dopiero takie psychiczne chucherko jak ja;/ I stąd cały mój dylemat.....

co do ludzi to ciężko wyrokować,każda grupa jest inna,ale jakoś lepiej wspominam tych z budowlanki niż obecną grupę z finansów,choć jeden plus że dziewczyn mamy duuuuuuużo więcej;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

kończę fajny kierunek studiów, znam wiele ciekawych osób, mam kogoś kogo kocham w życiu, kilku przyjaciół na których mogę liczyć, potrafię się śmiać i płakać, przeżywam swoje życie.

Zacytowałem tutaj krótki fragment posta naszej Głównej Moderatorki Linki (Mam nadzieję Linko,że mnie za to nie zabijesz :twisted::P )

Zacytowałem jej wypowiedż,dlatego,że dokładnie taką wizję swojego życia w przyszłości miałem 10 lat temu...wtedy kiedy znosiłem codzienne obelgi,szantaże,kradzieże,upadlanie...myślałem sobie,że kiedy skończę gimnazjum to wszystko się wyzeruje na nowo...a ja będę inny,lepszy niż byłem...Myślałem,że odnajdę się wśród ludzi w liceum,że będę miał kolegów,koleżanki,przyjaciół...że będę mógł być kochany przez kogoś...że wybiorę sobie odpowiedni kierunek studiów..i nie będę funkcjonował jak dziecko we mgle..Niestety nic takiego się nie stało.Bagno z gimnazjum ciągneło się dalej za mną..może w mniejszym natężeniu ale jednak.Przez to wszystko znowu zacząłem opuszczać się w nauce...coraz częściej pojawiały się ataki paniki,kolejny psycholog,jakieś popieprzone prześladowanie ze strony dwóch "nauczycielek",strach przed ludżmi i przebywaniem wśród nich - to wszystko sprawiało,że popadałem w różne dziwne stany.W 3 roku liceum,nie miałem totalnie planu na swoje życie,nic mi nie przychodziło do głowy co mógłbym robić,jestem człowiekiem bez jakiejś szczególnej pasji,można powiedzieć,że jestem bezbarwny,nic mnie nie fascynuje nadzwyczajnie..Ale myślałem,że ok,minie rok,napiszę maturę i może wtedy coś przyjdzie mi do głowy...No i tak mijał sobie ten rok w nieciekawej atmosferze pełnej lęku i strachu w szkole....W końcu zdałem maturę,myślałem,że jest coraz lepiej,że teraz będzie już super,że już nikt nie będzie się ze mnie śmiał i wreszcie uwolnię się od przeszłości i będę odnosił jakieś sukcesy w swoim życiu.I eh uwaga,teraz będzie żałośnie - jako,że nie miałem kompletnie na siebie pomysłu...rodzice zaczeli nakłaniać mnie do studiowania pracy socjalnej,że "to taki kierunek który mi będzie odpowiadał.." = większej bzdury w swoim życiu nie usłyszałem,ale jako,że nie miałem kompletnie żadnej wizji siebie,nie wiedziałem co chcę robić w życiu - zdecydowałem się na owe studia...No i ogólnie oczywiście nie dopuszczałem do siebie myśli,że coś będzie na tych studiach nie tak,myślałem,że znajdę fajnych ludzi,przyjaciół...osobę która by mnie pokochała...no i okłamywałem siebie,że będę się normalnie odzywał do ludzi,i będę z nimi żył jak normalni ludzie...Nie za bardzo się to udało...Nie układało mi się nigdy i nie układa do tej pory z ludżmi,kompletnie nie rozumiem zachowania innych ludzi z reala,a oni uważają mnie za kosmitę,bo nie jestem taki jak oni,nie jestem wygadany,happy i zajebisty jak oni...co oczywiście sprawia,że mnie odrzucali od siebie,nie gadali ze mną,mieli gdzieś.

No i oczywiście w międzyczasie trwania studiów zdałem sobie sprawę,że kompletnie nie nadaję się na ten kierunek..

No i teraz kolejna żałosna rzecz:nie umiałem sobie wybrać tematu pracy mgr...no i wymyśliłem tak głupi temat...tak beznadziejny,że teraz boje się,że zawale rok...Czemu ciągle muszę się zachowywać jak pierdolone dziecko we mgle?...

No i jeszcze teraz na dodatek ciężko jest mi wyjść z domu bo od razu mam myśłi,że coś mi się stanie i nikt mi nie pomoże,albo,że wpadnę w panikę daleko od domu..

 

Z moich wyobrażeń o życiu w 2011 roku,nic nie zostało...nic się nie spelniło,,,.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×