Skocz do zawartości
Nerwica.com

"JĘCZARNIA"-czyli muszę się komuś wyżalić!


magdasz

Rekomendowane odpowiedzi

To już prawie miesiąc z ChADowym wyrokiem. Nie potrafię wyrazić jak bardzo się bałam, że mogę mieć ChaD i jak bardzo przytłaczająca jest świadomość, że to jednak to. Oczywiście teraz po swoim maniakalnym zjeździe kolejką górską, radosną jazdą bez trzymanki. Nie kontroluję się, więc mój chłopak z depresją namówił mnie na powrót do domu. Czuję się tu obco.

Mam 23 lata i teraz nie studiuję ani nie pracuję. Utknęłam. Nie wiem kiedy mam wartościowy plan, a kiedy psychopatyczny atak manii. Nie potrafię racjonalnie oceniać swoich możliwości - teraz to wiem. I ta cała niemożność sprawia, że coraz mniej liczę na to, że coś wartościowego w swoim życiu zrobię, że moje życie może mieć "sens". Nie planuję samobójstwa, bo nie chcę ranić bliskich, ale z przerażeniem zauważam, że nagle przestaję się bać śmierci. Przestaję się bać, że czegoś nie zdążę zrobić w swoim życiu, bo wszystkie moje wielkie plany i marzenia mogą być wynikiem rozbujanych neuroprzekaźników. Sprowadzona do zbioru fizyko-chemicznych zależności czuję się pusta. Dylemat przed którym stoję to czy iść do szpitala z samą życiową rezygnacją - bo z jednej strony - co jeśli nie cofnę się kiedyś przed samochodem i zginę śmiercią z moich koszmarów? - a z drugiej to przecież nie są myśli samobójcze. Wiem, że nie popełnię samobójstwa. Ktoś inny bardziej zasługuje na to miejsce.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tyle miesięcy mnie tu nie było, raz lepiej, raz gorzej, ale zawsze na plus.

dzisiaj znowu mam ochotę się skrzywdzić. nie wiem kiedy nazbierałam tyle nienawiści do siebie.

czuję się sama w całym tym świecie, a przecież tyle osób mnie kocha... to takie niesprawiedliwe z mojej strony

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nic tak nie poprawia nastroju, jak wizyta u Pani doktor... Chciałem jej powiedzieć co się działo od ostatniej wizyty, o codziennych myślach samobójczych i wizjach własnego pogrzebu, ale zrezygnowałem z tego po tym jak naskoczyła na mnie że jestem zwykłym leniem i nieudacznikiem, powiedziała mi że na to nie ma lekarstwa. Ona oczywiście wie najlepiej co ja czuję w środku... Dobiła mnie kompletnie, ale czego się spodziewać po NFZ... Zero wsparcia, tylko ciągła krytyka. Nie wiem co taka osoba robi w poradni zdrowia psychicznego. Stara jędza widocznie trzyma się starej szkoły... Szkoda gadać... :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Rebelia tak właśnie zamierzam zrobić. To nie terapeuta, tylko psychiatra ;) Byłem na pierwszej wizycie na której zdiagnozowano u mnie depresję prywatnie i nie ma porównania. Tamta lekarka była miła, spokojna, słuchała mnie uważnie i bardzo komfortowo i bezpiecznie się u niej czułem. Wiem że nie każdy lekarz taki jest, ale nie chcę czekać następne trzy miesiące żeby móc się dostać. Nie wiem skąd takie zachowanie u lekarza psychiatry :evil:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

pragnę zasnąc i już więcej się nie obudzic-nie mam chyba odwagi by samemu się zabić

ile można tak się męczyc?

dzieci po 15 lat mają więcej odwagi by z sobą skonczyć...a może trzyma mnie jeszcze jakaś nadzieja ze to minie i los się odwróci-sam już nie wiem :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

zastanawiam się nad życiem i od dawna mam pełną świadomość, że najwięcej szczęścia dali mi ludzie teoretycznie mi dalecy. Znajomi z którymi widuje się raz na jakiś czas. Te kilka osób z którymi widuje się czasem, nawet raz na parę miesięcy zawsze gotowi mi pomóc. Najbardziej nie lubię przebywać z rodziną i teoretycznie bliskimi mi ludźmi, większością znajomych którzy bardzo zabiegali o spędzanie czasu ze mną. Nudzą mnie, drażni ich obecność, wśród niektórych z nich zacofany sposób myślenia bez żadnego racjonalnego spojrzenia na rzeczywistość. Same zabobony, postępowanie w życiu jakimiś schematami, nie wyrażanie własnej opinii, katopropaganda, brak poglądów itp...

Ostatnio pewne sprawy mnie już wkurzyły i trochę mnie drażnią. Rozmawiałem z jednym znajomych koleś 29 lata... wykształcenie wyższe (techniczne). Rozmawialiśmy na różne tematy. Wyszło na to, że na wiele tematów on w ogóle nie ma zdania. Sporo rzeczy nie rozumie. Nawet czytając książki lub prasę koleś nie rozumie tego co czyta, nie ma zdania na otaczającą go rzeczywistość :roll: Jak coś powie to najczęściej utartymi schematami. Choć ma tyle lat w pewien sposób słucha się swoich rodziców... Oni mu jedną pracę załatwili trochę pracował. Teraz chyba załatwią mu drugą. W domu moim zdaniem robi za jakiegoś sługę i jego zdanie chociaż ma skromne nie jest nawet rozważane. Nie mówię, że zawsze ale siedzi cicho przy starych chociaż ma tyle lat. Starzy niekiedy mu dawali kasę ale z łaski, normalnie bo mył samochód w domu i inne takie porządki. Jego siostra 27 lat jest podobna - chociaż z nią mniej gadam. Też sługa na łasce starych. Matka tupnie mocniej nogą i już zmieniają oboje zdanie o 180 stopni :shock: Jako, że ja skończyłem łatwy kierunek studiów czasem zdarzyło mi się zajrzeć do ich materiałów i oczywiście większość była trudna jednak gdy się przysiadło przy tych książkach dało się sporo zrozumieć. Sam nie uważam się za jakiegoś inteligenta :nono: Tylko, że im dobrze nie szło... Większość uczyli się na pamięć, brali korepetycje... i sorki bo w sumie się teraz rozgadałem. Ale jestem przerażony jakie społeczeństwo się wychowało... młodzi ludzie wyprani z własnego światopoglądu, zdania, a nawet za przeproszeniem pseudo specjaliści z dyplomami... :bezradny: Starzy oczywiście chwalą się jak to ich dzieci wykształcone :D Inżynierowie, lekarze... nie dziwne, że teraz człowiek musi zmieniać specjalistów i krążyć po przychodniach szukając pomocy aż w końcu trafi na kogoś kto zna się na rzeczy i może go prawidłowo zdiagnozować.

 

Sorki, że tak się rozpisałem ale nie mam komu się wygadać.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wkurza mnie wszystko, absolutnie wszystko - że słońce świeci (choć tak bardzo na nie czekałam), że jest wciąż za zimno, że ludzie ze sobą rozmawiają i się uśmiechają, że ja tak nie potrafię. Zgubiłam gdzieś nadzieję i sama nie wiem, co w związku z tym czuję. Trochę żal, bo była zawsze, nawet w niezwykle trudnych sytuacjach, a po 25 latach po prostu stwierdziła, że sobie idzie. Z drugiej strony ulga, nie ma już złudzeń i mrzonek. Chcę umrzeć, autentycznie chcę umrzeć i sama nie rozumiem dlaczego czegoś z tym nie robię. Nie chcę się leczyć, nie mam na to siły. Poza tym, kiedy byłam zdrowa, ludziom się to nie podobało. Lepiej jest jak jest. A najlepiej będzie, jak zniknę. Tak.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×