Skocz do zawartości
Nerwica.com

"JĘCZARNIA"-czyli muszę się komuś wyżalić!


magdasz

Rekomendowane odpowiedzi

''... Potęga naszego umysłu jest niepojęta, a w wielu przypadkach mechanizm wyparcia chroni nas wyśmienicie...Podczas jednej z sesji terapeutycznych odkryłam, że mój mechanizm wyparcia bronił mnie bez pudła przez lat co najmniej dwadzieścia. Co śmieszne teoretycznie nigdy tego nie ukrywałam, ale chyba nigdy sama przed sobą nie przyznałam się co się stało. Gdy tylko... terapeuta wyciągnął to ze mnie zaryłam twarzą w beton i leżę tak nieprzytomna starając się ogarnąć rzeczywistość.'' :silence:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

a co mi tam.. gdzieś muszę sobie pojęczeć :) ogólnie od tygodnia czuje sie fatalnie, nic mi sie nie chce robić, czuję się zobojętniały, bez energii i życia... a jeszcze tydzień temu darłem gardło w Atlas Arenie na meczu z Brazylią w siatę. I powiedzcie mi jak się pozbyc tego potwora siedzącego we łbie ?? pojawia sie nagle ni stad ni z owąt, zabiera wszystkie siły i energie życiową, zabija plany, marzenia cele, a potem odchodzi na jakiś czas byś pozwolił/pozwoliła znowu uwierzyć że jest jakaś nadzieja. I kiedy się wydaję, że wszystko jest na właściwej drodze, keidy znowu się śmieję, tryskam energią i optymizmem i z nadzieją wypatruję rozwoju wydarzeń wtedy wraca by zadać kolejny cios, by znowu połozyc na łopatki, by zadrwić, zeszmacić i pozbawić nadzieji. Tak wygląda depresja w moim wydaniu... nie lubię się użalać nad sobą, ale miałem taką potrzebę sie wygadać komuś ... AMEN !!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej.

Na wstępie chciałabym zaznaczyć ,że nie szukam "pocieszania". Potrzebuje napisać gdzieś co czuje i dlaczego. Jest to może hipokryzja pisząc to na forum publicznym. Po prostu traktuje to jak wygadanie sie komuś. Świadomość ,że może ktoś to przeczyta sprawia ,że czuje się jakbym to po prostu komuś opowiedziała i nie jest już przez to tak samotnie.

Od maja zmagam się z depresją. Zmarł mój ojciec. Mimo ,że kiedyś pił i miałam z tego powodu niemiłe sytuacje, to gdy zachorował poczuł potrzebę bycia blisko i po trudach do siebie dotarliśmy. Nie było idealnie ale w końcu miałam ojca. Ale on odszedł. Ni wiedziałam ,ze to bd tak boleć. Już wcześniej zmagałam się z nerwicą. Ale to co przeżywam teraz to chyba najgorszy stan jakiego doświadczyłam. codziennie płacze. do tej pory nie mogę rozmawiać o ojcu bo zaraz mam łzy w oczach. To strasznie boli. Do tego codziennie wstaje z bólem fizycznym. Bolą mnie stawy kolanowe od jazdy na rowerze. Jeżdżę nim na praktyki 30 km w obie strony ,ponieważ nie dojeżdżają tam autobusy. Na szczęście jutro jest już koniec. Na treningach non stop łapie kontuzje, nie dam rady ćwiczyć. Czuje sie jakbym nie miała kondycji. To była moja jedyna odskocznia a teraz jest jednym ze źródeł złego samopoczucia. Boli mnie też brzuch. Spóźnia mi się okres 12 dni. Byłam u lekarza. Nie jestem w ciąży z jajnikami w porządku. Więc to pewnie znów nerki. Znów jakieś zapalenie. Wnioskuje to po licznych rumieniach ,które mam na ciele. Zawsze jak mi się robią to oznacza ,ze mam jakieś zapalenie. I tak wstaje codziennie rano z bólem. Wstaje z myślą ,że nie chce mi się żyć. Ile razy powiedziałam słowa "chce umrzeć", "nienawidzę siebie", "jesteś głupia" to nie zliczę. Mam takie coś ,że czasem ide i nie panując nad tym mówie słowa. pogarsza mi sie to zawsze gdy jest źle. czasem sa głupie i bez sensu. Nie mam wsparcia w matce. Ona mnie kocha ale nie umie tego pokazać. Sama nie panuje nad nerwami, często podnosi głos. Jak byłam mała znęcała się nade mną ale jej to wybaczyłam. Jak ojcu zresztą. I tak Wstaje z tym bólem fizycznym i psychicznym od rana. I tym niechceniem. Czasem jest już tak ,ze musze coś zrobić a mam to totalnie w dupie i zostaje w łóżku. Na kilka dni... i nie wychodze z niego. Jak myje sie 2 razy dziennie tak wtedy nie robie tego wogóle. tylko leze i jem. Im gorszy mam humor tym więcej jem. Mimo dużej aktywności fizycznej tyje. Pochłaniam 2 razy tyle ile powinnam a jeżdżę rowerem te kilometry + robie trening sportu kontaktowego. To jak wyglądam tylko mnie dobija. Co powoduje ,że jem jeszcze więcej i tak w kółko. Mam chłopaka z którym sie tylko kłóce. Wkurza mnie jego nie dojrzałość. Jest 2 lata młodszy. Nie chciałam z nim być. Własnie dlatego ,ze wiedziałam ,ze tak to się skończy. Że będe miała depresje, ,że on to bd musiał znosić, że nie bd taka jak do ludzi czyli bd uśmiechać się tuszując ból.Ale mnie namówił... Tylko się kłócimy ostatnio. Nie moge mu nic powedzieć już. On też ma swoje problemy do tego jest zbyt nerwowy ale tego nie widzi. Reaguje równie nerwowo jak ja ale to ja zawsze jestem "ta nerwowa i ta wyżywająca się". Gdy zwóce mu uwagę zwala wine na mnie i mówi ,ze manipuluje tak by była jego wina. Czasem już nic nie mówie by mieć spokój. O tym jak sie teraz czuje nie wie nikt. No teraz w sumie ten kto to przeczyta. Ja już nie mam siły.Moja pamięć to dno. Nic nie pamiętam. Czasem nawet jak się pisze dane słowo, albo jak dana rzecz się nazywa. Np ,ze samochód to samochód. Czasem w ogóle nie myśle i działam na autopilocie. Najgorsze jest to ,że autopilot pamięta więcej niż "świadoma ja". Kiedyś szukałam pomocy. Na nfz proponowali tylko terapie grupową. Mi to nie pasuje bo mam szkołe i treningi. treningów nie odpuszcze za nic. szkoły tez bo strace rentę po ojcu a sytuacja finansowa na to mi nie pozwala. Na prywatną terapie mnie nie stać. I tak egzystuje. Bo życiem nie moge tego nazwać. Rozumiem ludzi którzy są zimni. Sama taka się staje. To też mnie boli bo wiele lat walczyłam by do tego nie dopuścić. Nie wiem czy już nie jest za późno.

Reasumując. Nie chce mi się żyć. Nawet nie moge znaleźć powodu dla którego bym miala żyć. Chciała bym mieć zwierzątko by sie nim opiekować i po prostu kochać jak moją kicie kilka lat temu. Ale mój obecny chłopka ma uczulenie na koty a na wyprowadzanie psa nie mam czasu ani ochoty. A chciała bym mieć zwierze z którym mogła mym się bawić.

To w sumie tyle. Od razu mi troche lżej. Przepraszam z góry za błędy. pisałam to pod wpływem emocji a jestem zbyt leniwa by je poprawić. Dziękuje za uwagę i życzę wam powodzenia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mimi92, a dlaczego NFZ proponuje tylko grupową? Nie masz w okolicy ani jednego psychoterapeuty (chociaż psychologa) przyjmującego na NFZ?

 

Czy ma ktoś jakiś sposób jak sobie radzić z napięciem ze stresem w chwili maksymalnego napięcia, gdy jest na prawdę źle?

Jedyne co kołacze mi się po głowie to wzięcie większej ilości tabletek tak żeby bardziej zadziałały (nie zrobię tego).

 

edit: Myślę jeszcze o najedzeniu się, obżarciu (tego nie jestem pewna ze nie zrobię), wiem że będę miała po tym wyrzuty sumienia, a zwymiotować nie będę potrafiła (nie chcę) na szczęście.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

u mnie wraca smutek, wszechogarniające uczucie samotności i pustki i ogromna tęsknota za tym co było kiedyś, rzeczywistość mnie wykończy w ktoryms momencie

 

 

 

 

Mam tak samo...w dodatku jestem beznadziejna! Brakuje mi kogoś z kim mogłabym porozmawiać,żaden facet się mną nie interesuje. Od kilku dni gorzej się czuję ale myślę,że to typowa jesienna depresja...niedługo smutne daty...rocznica śmierci babuni i brata,później święto zmarłych. Nie wiem jak ja to wytrzymam sama bez wsparcia kogoś bliskiego

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

UWAGA UWAGA

 

nie mam depresji ale mam chroniczny niepokój i przez 1 czy 2 ataki paniki wpadł lęk przed lękiem.

btw codziennie wychodze z domu i przy niektórych ludziach odczówam dyskonfort psychiczny (np jakas ładna dziewczyna idzie przedemna, albo grupka ludzi)

 

mam 20 lat, widze fajna przyszłość mnie czeka, a raczej brak

 

ciągle te nerrwyyy

 

To wszystko się nasiliło odkąd skończyłem szkołe i przestałem palić mj - dziwne co? po 4 miesiacach niepalenia wystapil 1 atak paniki jeszcze w miare przezywalny,pare mies pózniej już z kolei myslałem ze padne w autobusie.

 

Biore rózne suplementy, odżywiam się zdrowo ale nie odmawiam sobie też smakołyków.

 

Boje się leków bo na bank to ryje bardziej beret niż pomaga ;///////////////

 

JAK SOBIE NAPRAWIĆ MÓZG?

 

Robiłem już tyle rzeczy, medytacje, afirmacje, autohipnozy, picie wódki - nic nie pomaga.

 

POMOCY

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mi jakoś leki nie "zryły beretu",wręcz przeciwnie. Kolejna osoba uprzedzona do psychotropów i tym podobnych,jakby to były leki dla czubków...masakra.

 

brałem 2 z czego oba miały 2x gorsze efekty uboczne niz bez.

Poza tym nie uprzedzony do leków ale do lekarzy i farmacji. Banda idiotów - najpierw przepisują leki potem badają.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Takie leki mają to do siebie,że na początku mogą pojawić się koszmarne efekty uboczne

 

-- 25 wrz 2014, 16:05 --

 

Takie leki mają to do siebie,że na początku mogą pojawić się koszmarne efekty uboczne

 

Nie słyszałem o jakimś początku, tylko "po prostu"

Zresztą chyba wszystkie "otępiają" i do tego jeszcze te powiększone źrenice.

Poza tym jaki jest sens brania leków, z tego co się wyuczyłem zastępują one w pewien sposób naturalne związki chemiczne w naszych głowach przez co potem te naturalne przestają sie produkować.

Powiedzcie mi, czy ktoś z was tutaj odstawił leki na więcej niż rok i nie miał nawrotów ??(może jeszcze do tego nasilonych)

 

 

I ile musieliście brać różnych zanim znaleźliście ten właściwy?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×