Skocz do zawartości
Nerwica.com

"JĘCZARNIA"-czyli muszę się komuś wyżalić!


magdasz

Rekomendowane odpowiedzi

a ja się dziś zmusiłam do jazdy na rowerze, ale mnie to wykończyło, ale przynajmniej przeszło na trochę to pomieszanie wszystkiego w środku, z którego można tylko wyć, lub chodzić po ścianach

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem jak zacząć...Ostatnio coraz bardziej w moim życiu się gubie.Nie radzę sobie we wszystkich sferach mojego życia...Sam nie wiem kogo bardziej nienawidzę...siebie czy ludzi?Nienawidzę ich spojrzeń,ich głupiego gadania na mój temat...ich uwag....

Z drugiej strony uciekam od ludzi,nie potrafie ułożyć z nimi nawet najprostszej dobrej relacji,nie wzbudzam sympatii,czasem jak powiedzmy poodzywam do kogoś....widzę,że ludzie bardzo łatwo rezygnują ze znajomości ze mną,nie chcą mieć ze mną nic wspólnego...oddalają się(co dziwne bo zazwyczaj ja pierwszy się oddalam,ale czasami jest inaczej...)

Dziwne to...w obydwóch przypadkach i tak wcześniej czy póżniej dochodzi do oddalenia się którejś ze stron..

W moim przypadku jest to oddalenie ze strachu...,w ich - odrzucenie mnie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

a ja jutro do psychologa, jestem przerażona, jak ja mam się otworzyć? za bardzo się boję, ale wiem, że muszę, jeśli ma to mieć jakiś sens

Nie bój się.Psycholog cię nie pogryzie.Wywal to z siebie,a zobaczysz,że będzie ci lżej.Ja chyba znowu zapiszę się na terapię,bo nie wytrzymuję.Leki g... mi pomagają i ogólnie jest wielka kupa.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

tak, tylko we mnie tyle tego jest, i to wszystko takie beznadziejne, że jak psycholog to usłyszy.... to nawet boję się myśleć, ale wiem, że muszę, zmarnowałam wizytę u psychiatry w ten sposób, przekonując go jak jest świetnie i w ogóle jak ja sobie świetnie radzę i gdybym wtedy powiedziała, to pewnie zaczęłabym już brać leki, a tak mogłabym chodzić po ścianach z tego tego wszystkiego, a wizyta u psychiatry dopiero za tydzień, pewnie dopiero wtedy wypisze leki, boję się tego tygodnia mam nadzieję, że wytrzymam z tym wszystkim

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mnie dzisiaj spotkał straszny dzień. Po prostu koszmar. Od rana lęki, których takiego nasilenia nie pamiętam od dawna. Ból serca, ręce i nogi to jedne wielkie drgawki, ogromny niepokój. Brałem wiele leków uspokajających. Interesy (praca) się zawaliły. Mama będzie miała operację kręgosłupa (grozi jej całkowity paraliż). Tylko alkohol mi został, a to równa się poddanie...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

love_caffeine, Tak praca nad sobą w oparciu o sesje terapeutyczne. Możesz też wspomóc sie lekami, ale zanim trafisz na ten właściwy, musisz wiele wypróbować. Czas działąnia leku od 1,5-3 miesięcy.

 

lukasz1, może te lęki masz na tle złych wiadomości?..mam na myśli mamę Twoją.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Monika1974

Wręcz przeciwnie, dzień rozpoczęłem budząc się nad jeziorem, zapowiadało się pięknie, energicznie ruszyłem do załatwiania swoich spraw, wsiadłem w samochód i nagle się wszystko zaczęło, na szczęście duża dawka leków pomogła na tyle, że z każdą chwilą wracałem do "normalności"

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Znowu mam problem w miejscach, gdzie jest dużo ludzi. Dlaczego oni się na mnie patrzą z takim obrzydzeniem? Przejechałam dwa przystanki bo bałam się ruszyć z miejsca w autobusie i nie kupiłam wszystkiego, no bałam się podejść do działu z owocami.

Czuję się taka odosobniona od wszystkich i wszystkiego, nie kontaktuje, nie rozumiem co się wokół mnie dzieje i wiecie co? Znów po zjedzeniu kanapki coś mi syczy w głowie, że jestem nic niewarta.

Jeśli Bóg by istniał, niepozwoliłby mi przez 17lat tak marnie wegetować.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

tak, tylko we mnie tyle tego jest, i to wszystko takie beznadziejne, że jak psycholog to usłyszy....

Jak psycholog to usłyszy,będzie wiedział jak ci pomóc.Psycholog nie jest po to,żeby cię oceniać.Psycholog ocenia twoją sytuację życiową i szuka razem z tobą dróg wyjścia z szamba (w którym przebywamy).Wywal to z siebie.Rozpłacz się.Krzycz.To ci przyniesie ulgę.I ciesz się etapem wypłakiwania i zwierzeń,bo trudno będzie dopiero w później.Uczciwie uprzedzam,żeby nie było...Zresztą zawsze jest ciężko.Chociaż dla mnie pierwsze kilka miesięcy terapii było naprawdę wielką ulgą.Ja nie bałam się,bo byłam zdesperowana.Zrozumiałam,że leki to za mało,że trzeba szukać innej pomocy.No ja mam taki charakter.Jak się na coś uprę,to o dziwo! nawet choroba mi nie przeszkodzi...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Moja wizyta u psychiatry ZNÓW zakończyła sie fiaskiem, mimo, ze zapytałam konkretnie co ze mną do cholery jest i wyśpiewałam wszystko jak na spowiedzi.

Zwiększyła mi dawkę leków i au revoir.

 

W autobusie miałam jakiś atak paniki, pierwszy raz tak silny. Przed gabinetem czekała na swoja matkę chyba jakaś baba, czego ja nie przewidziałam - znów panika, do tego stopnia, że się roztrzęsłam i rozpłakałam.

Mam słuchać muzyki klasycznej, chodzić na basen i łykać tabletki.

 

Ruda, spoko, masz 17lat, takie rzeczy się zdarzają, jak skończysz 18, to pomyślimy o diagnozie, narazie podwyższamy dawkę leku i widzimy sie za miesiąc.

Idę się schować i zdechnąć.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Moja wizyta u psychologa:

- przychodzę 5 min wcześniej, żeby się zarejestrować, stoję pod tym okienkiem, nikogo nie ma, w końcu wychodzi kobieta, odzywa się takim tonem, z którego można wyczytać, "a pani tu czego", każe poczekać i idzie na 20 min porozmawiać z koleżankami do pokoju, przyjmuje mnie po 20 min czekania, kiedy ja z każdą minutą mam ochotę uciec stamtąd, okazuje się że to ta pani psycholog

- wchodzę, ona patrzy na mnie co najmniej dziwnie, pyta o samoocenę, o wykształcenie i inne bzdury, pyta o problemy, a jak mówię, to mnie gasi, bo chyba chce usłyszeć to co ona chce, wizyta trwa 15 min, tyle co wypełnienie karty, i jeszcze ten komentarz odnośnie papierosów jak zapytała o używki i powiedziałam że palę, a jak zapytała ile to mówię, że ok paczki to ona uuuuuu, i jakieś dziwne uśmieszki w trakcie, ale jak chciałam powiedzieć o innych rzeczach jeszcze to ją w ogóle to nie obchodziło

- wiedziałam, że pójście na terapię dla dda jest kompletnie bez sensu, bo oni wszystko tam chcą tylko pod to podpiąć i słyszą to co chcą usłyszeć, a tak sobie obiecałam, że się otworzę, nawet próbowałam, ale teraz widzę, że ja się jednak nie nadaję na terapię

- no koniec z końców jestem umówiona do terapeutki na 25 sierpnia,

rozwaliła mnie ta wizyta kompletnie, już mam tak wszystkiego dość, mam taki wstręt do tych "psychologów", wolę się jednak sama wykończyć niż chodzić na takie spotkania...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×