Skocz do zawartości
Nerwica.com

"JĘCZARNIA"-czyli muszę się komuś wyżalić!


magdasz

Rekomendowane odpowiedzi

tak, tylko we mnie tyle tego jest, i to wszystko takie beznadziejne, że jak psycholog to usłyszy....

Jak psycholog to usłyszy,będzie wiedział jak ci pomóc.Psycholog nie jest po to,żeby cię oceniać.Psycholog ocenia twoją sytuację życiową i szuka razem z tobą dróg wyjścia z szamba (w którym przebywamy).Wywal to z siebie.Rozpłacz się.Krzycz.To ci przyniesie ulgę.I ciesz się etapem wypłakiwania i zwierzeń,bo trudno będzie dopiero w później.Uczciwie uprzedzam,żeby nie było...Zresztą zawsze jest ciężko.Chociaż dla mnie pierwsze kilka miesięcy terapii było naprawdę wielką ulgą.Ja nie bałam się,bo byłam zdesperowana.Zrozumiałam,że leki to za mało,że trzeba szukać innej pomocy.No ja mam taki charakter.Jak się na coś uprę,to o dziwo! nawet choroba mi nie przeszkodzi...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Moja wizyta u psychiatry ZNÓW zakończyła sie fiaskiem, mimo, ze zapytałam konkretnie co ze mną do cholery jest i wyśpiewałam wszystko jak na spowiedzi.

Zwiększyła mi dawkę leków i au revoir.

 

W autobusie miałam jakiś atak paniki, pierwszy raz tak silny. Przed gabinetem czekała na swoja matkę chyba jakaś baba, czego ja nie przewidziałam - znów panika, do tego stopnia, że się roztrzęsłam i rozpłakałam.

Mam słuchać muzyki klasycznej, chodzić na basen i łykać tabletki.

 

Ruda, spoko, masz 17lat, takie rzeczy się zdarzają, jak skończysz 18, to pomyślimy o diagnozie, narazie podwyższamy dawkę leku i widzimy sie za miesiąc.

Idę się schować i zdechnąć.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Moja wizyta u psychologa:

- przychodzę 5 min wcześniej, żeby się zarejestrować, stoję pod tym okienkiem, nikogo nie ma, w końcu wychodzi kobieta, odzywa się takim tonem, z którego można wyczytać, "a pani tu czego", każe poczekać i idzie na 20 min porozmawiać z koleżankami do pokoju, przyjmuje mnie po 20 min czekania, kiedy ja z każdą minutą mam ochotę uciec stamtąd, okazuje się że to ta pani psycholog

- wchodzę, ona patrzy na mnie co najmniej dziwnie, pyta o samoocenę, o wykształcenie i inne bzdury, pyta o problemy, a jak mówię, to mnie gasi, bo chyba chce usłyszeć to co ona chce, wizyta trwa 15 min, tyle co wypełnienie karty, i jeszcze ten komentarz odnośnie papierosów jak zapytała o używki i powiedziałam że palę, a jak zapytała ile to mówię, że ok paczki to ona uuuuuu, i jakieś dziwne uśmieszki w trakcie, ale jak chciałam powiedzieć o innych rzeczach jeszcze to ją w ogóle to nie obchodziło

- wiedziałam, że pójście na terapię dla dda jest kompletnie bez sensu, bo oni wszystko tam chcą tylko pod to podpiąć i słyszą to co chcą usłyszeć, a tak sobie obiecałam, że się otworzę, nawet próbowałam, ale teraz widzę, że ja się jednak nie nadaję na terapię

- no koniec z końców jestem umówiona do terapeutki na 25 sierpnia,

rozwaliła mnie ta wizyta kompletnie, już mam tak wszystkiego dość, mam taki wstręt do tych "psychologów", wolę się jednak sama wykończyć niż chodzić na takie spotkania...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja jeszcze mam nikłe nadzieję, na tego psychiatrę za tydzień, bo bądź co bądź jakoś nabrałam do niego zaufania ale zaczynam się bać, że do tego czasu już się tak rozsypię, że nie będę w stanie tam iść, dzisiaj to też był nadludzki wysiłek i musiałam mocno siebie pokonać, a swoją drogą beznadziejna jest ta nasza opieka psychologiczna, nic dziwnego, że tylu ludzi ląduje na cmentarzu...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

kochana, ja od kilku lat do tej samej babki chodzę i z jednej skrajności w drugą wpadam.

Nigdy jej nie ufałam i nadal nie ufam, mnie też wiele dziś kosztowało, żeby jej opowiedzieć o tych lękach, mimo, że ją znam, a on tylko leki mi podwyższyła. I żyj sobie przez miesiąc albo nie żyj, a jakbyś miała umierać to dzwoń.

Dzięki.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

może spróbuj zmienić lekarza, ale teraz na nowo z kimś innym to trudno się otwierać :(

 

[Dodane po edycji:]

 

tak w publicznej, dla dda, ale żałuję, od początku czułam, że dda swoją drogą, a inne rzeczy swoją drogą i dzisiaj też wiedziałam że to bez sensu, ale zebrałam się w sobie, tyle mnie to kosztowało, że tylko ja to wiem, a tam pod tym gabinetem tak się trzęsłam, że masakra i w ogóle, mogła chociaż tych papierosów na koniec nie komentować w ten sposób, bo ja sama wiem, że to nie jest dobre, ale co ja mam ze sobą zrobić?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Właśnie, u mnie z tym ciężko.

Ale może ty trafisz no kogoś, kto cię wysłucha. Uszy do góry, jak matka mnie zaciągnęła daaaaaaaaawno temu (35kg, 170cm) do psychologa na kase chorych wlasnie, to babsko mi powiedziało, ze jestem zarozumiałą egoistką, bo oddział dalej dzieci umierają chude na raka a ja sobie nie jem.

Są ludzie, taborety i... psychologowie, jak widać...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

wiem, że ten psychiatra to właśnie taki lekarz co wysłucha, już raz u niego byłam, widać, że się przykłada do pracy i podchodzi naprawdę dobrze do ludzi, sporo czasu mi wtedy poświęcił, wysłuchał, tylko ja jakoś na tej wizycie nie potrafiłam wywalić wszystkiego co we mnie, raczej opowiedziałam mu o punktach zwrotnych w moim życiorysie, a jemu powiedziałam, że jestem silna, ehhhhhhh, oczywiście jak to ja, zawsze dobra mina do złej gry, bo nie wiedziałam jak się rozmawia z psychiatrą, i jakoś dobre wrażenie na mnie wywarł, ale już nie mam siły na to wszystko, na siebie, ja już nawet rozmawiać normalnie nie potrafię

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

galazka_jabloni, wiesz, nie napiszę nic odkrywczego, ale chcę powiedzieć, że moja najlepsza koleżanka jest DDA i wiem mniej więcej co to jest i jak może zatruć relacje z ludźmi i ogólnie jakie to może być nieprzyjemne - i dlatego chcę napisać że przesyłam Ci taki wirtualny uścisk i ciepłe wibracje :smile: .

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

no tak u mnie to jest DDA, DDD, no i prawdopodobnie fobia społeczna, w każdym razie chorobliwa nieśmiałość i głęboka depresja spowodowana wszystkim razem, ją obchodziło tylko dda nic więcej i mój stosunek do alkoholu i w ogóle do tych kwestii wiem, że dda się odbiło, ale tak naprawdę jeszcze bardziej rozwaliło mnie toksyczne wychowanie moich dziadków, a o tym nawet nie chciała słuchać....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

galazka_jabloni, No zachowała się nieładnie ta kobieta, tyle. Przczytałem Twoją relację i tak to widzę.

Wiesz, przepraszam, ale jestem tutaj nowy i zupełnie nie wiem jaki tutaj savoir-vivre panuje i jakie są zwyczaje w udzielaniu się na forum. To mój pierwszy dzień.

Faktycznie sporo tego masz w "bagażu". Toż to trzeba być silnym też, by mimo takiego bagażu przykrych doświadczeń trzymać się i chcieć walczyć z tym.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nie mam wyjścia, ale coraz mniej we mnie tej siły, witamy Cię wszyscy na forum :) I dziękuję za słowa otuchy, mam nadzieję, że Ci się tutaj spodoba, trzymaj się ciepło

 

[Dodane po edycji:]

 

wrazliwy, bardzo mądry masz opis, czysta prawda

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Moja wizyta u psychologa:

- przychodzę 5 min wcześniej, żeby się zarejestrować, stoję pod tym okienkiem, nikogo nie ma, w końcu wychodzi kobieta, odzywa się takim tonem, z którego można wyczytać, "a pani tu czego", każe poczekać i idzie na 20 min porozmawiać z koleżankami do pokoju, przyjmuje mnie po 20 min czekania, kiedy ja z każdą minutą mam ochotę uciec stamtąd, okazuje się że to ta pani psycholog

- wchodzę, ona patrzy na mnie co najmniej dziwnie, pyta o samoocenę, o wykształcenie i inne bzdury, pyta o problemy, a jak mówię, to mnie gasi, bo chyba chce usłyszeć to co ona chce, wizyta trwa 15 min, tyle co wypełnienie karty, i jeszcze ten komentarz odnośnie papierosów jak zapytała o używki i powiedziałam że palę, a jak zapytała ile to mówię, że ok paczki to ona uuuuuu, i jakieś dziwne uśmieszki w trakcie, ale jak chciałam powiedzieć o innych rzeczach jeszcze to ją w ogóle to nie obchodziło.

Przykre jest to, że wszyscy ci tzw. specjaliści, pomimo że z racji wykonywanego przez siebie zawodu powinni doskonale zdawać sobie sprawę jak ciężko jest się nieraz człowiekowi przełamać i zacząć mówić o tych najbardziej osobistych problemach, zachowują się czasami jak banda ignorantów. Tego rodzaju sytuacje w ogóle nie powinny mieć miejsca, tymczasem spora część z nas, jak przypuszczam, bez trudu potrafi przywołać w pamięci podobne okoliczności z udziałem własnej osoby. Ludzie trafiają do psychologa/psychiatry w różnym stanie. Często to właśnie w nim upatrując ostatniej deski ratunku. Spotykając się z postawą jak opisana powyżej, w specyficznych przypadkach, łatwo dojść do przekonania, że to wszystko naprawdę nie ma sensu i w konsekwencji podjąć działania będące ostateczną i najbardziej radykalną próbą uporania się z problemem. Coraz więcej ostatnio mówi się o błędach lekarskich i możliwości dochodzenia swoich praw na drodze sądowej. Być może kilka wyroków orzeczonych na korzyść strony pozywającej czyli w tym wypadku pacjenta otworzy w końcu oczy co poniektórym przedstawicielom publicznej służby zdrowia przekonanym dotychczas, że skoro nie pobierają od swoich "interesantów" bezpośredniej opłaty, żadne normy etyczne ich nie obowiązują...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

właśnie ja myslę o ostatecznym rozwiązaniu, ale po pierwsze nie widzę dobrego sposobu, po drugie wiem co przeżyje moja rodzina gdyby to się stało, zwłaszcza moja młodsza siostra, po trzecie nie chcę uciekać, jest mi tym bardziej trudno, że nie mam żadnego wsparcia ze strony rodziny, powiedziałam im o tym a oni uznali to za moją fanaberię i w ogóle nie chcą tego zrozumieć bo wg nich "ja nie mam prawa do depresji bo jestem młoda i nie mam prawa nie mieć siły", chociaż w swoim życiu przeżyłam już więcej niż niejeden siedemdziesięciolatek, już kompletnie nie mam siły, jestem w strasznym stanie, czasem mogłabym tylko krzyczeć z tego wszystkiego, albo chodzić po ścianach, nie kontaktuję, nie pamiętam, a oni tylko to głupio komentują i wysyłają mnie na rower albo wyrywać chwasty na działce, przeraża mnie to wszystko... a wizyta u psychiatry za tydzień, nawet nie wiem czy będę miała siłę tam iść i w ogóle tracę wiarę we wszystko i zaczynam się bać, że jak mu o wszystkim powiem jak się czuję, to będzie chciał mnie wysłać do psychiatryka, a tego to ja na pewno nie przeżyję

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×