Skocz do zawartości
Nerwica.com

"JĘCZARNIA"-czyli muszę się komuś wyżalić!


magdasz

Rekomendowane odpowiedzi

W dniu 21.11.2020 o 11:47, katrin123 napisał:

Czytam to wszystko, trzymajcie się mocno dbajcie o siebie 

Jakie to smutne historie, ja czuję się bezsilna, nie umiem ludziom doradzać, tylko do pracy się nadaje 

 

 

A ja właśnie do pracy w ogóle...nie lubię, nie odnajduję się. Wysyłam dużo ciepła!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie mam w około siebie czegokolwiek co by mnie w jakiś sposób napędzało i sprawiało, że kolejny dzień/tydzień/miesiąc nie będzie jedynie ciężarem. Nigdy specjalnie nie zabezpieczałem swojej przyszłości jakimikolwiek perspektywami ( ? ) ale zazwyczaj miałem przy sobie cokolwiek/kogokolwiek co potrafiło mnie napełnić? Od dłuższego czasu nie mam niczego w zasadzie i jest w /cenzura/ ciężko, jedynie fenibut znosi cierpienie ale znowu nie mam przy sobie bratniej duszy? z którą mógłbym się nawzajem dzielić dobrym samopoczuciem czy nawet chujowymi chwilami. Eh, naprawdę nie polecam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

16 minut temu, UtahSaint napisał:

Nie mam w około siebie czegokolwiek co by mnie w jakiś sposób napędzało i sprawiało, że kolejny dzień/tydzień/miesiąc nie będzie jedynie ciężarem. Nigdy specjalnie nie zabezpieczałem swojej przyszłości jakimikolwiek perspektywami ( ? ) ale zazwyczaj miałem przy sobie cokolwiek/kogokolwiek co potrafiło mnie napełnić? Od dłuższego czasu nie mam niczego w zasadzie i jest w /cenzura/ ciężko, jedynie fenibut znosi cierpienie ale znowu nie mam przy sobie bratniej duszy? z którą mógłbym się nawzajem dzielić dobrym samopoczuciem czy nawet chujowymi chwilami. Eh, naprawdę nie polecam

Pewnie jeszcze znajdziesz taką osobę. Trzeba czasu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Każdy dzień dla mnie to walka... Walka, żeby wstać z łóżka, żeby zjeść cokolwiek, żeby pójść do pracy... Czuję się naprawdę źle, codziennie boję się nadchodzącego dnia, nie pozwala mi to normlanie funkcjonować... Ciągły stres, ciągły strach, na dłuższą metę tak się nie da funkcjonować. Jak ja mam myśleć o założeniu rodziny, jak mam myśleć o przyszłości, kiedy w głowie mam taki burdel, że naprawdę nie wiem, czy jestem w stanie z tego wyjść... 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

wczoraj miała do mnie dzwonić babka z nfz pierwszy raz, bo byłam umówiona na terapie telefoniczną. Niestety nie wiedziałam jak to działa. Miała do zadzwonić miedzy 13 a 15. Ja czekałam 15 min na telefon po 13, ale nikt nie dzwonił wiec tata powiedział, że mam wyrzucić śmieci. Tak wiec poszłam i w czasie segregacji do mnie ta pani zadzwoniła. Miałam rece pełne śmieców, rękawiczki wiec pomyślałam kurcze oddzwonie za 3 min. No i oddzwoniłam ale nikt nie odbierał. Tylko leciała taka muzyczka i co chwile jesteś pierwszy w kolejce. No i tak próbowałam sie dodzwonić co chwile ale to samo muzyczka. Wkurzyłam sie bo myslalam ze to bedzie inaczej wyglądać. Skoro ma zadzwonić od 13 to tak jakby godzinke ma przeznaczona dla mnie i do nikogo nie dzwoni bo ja jestem umówiona na terapie i czeka chwilke czy ktos nie oddzwoni lub próbuje sie do mnie dodzwonić jeszcze raz. A tu takie coś, że jak nie ja to inny, Tak jakby na daną godzine mieli z 3 osoby i kto odbierze ten bedzie miał terapie. Nie wiem co teraz robić, boje sie zadzwonić do ośrodka bo pomysla ze olewam i juz na inna godzine sie nie załapie i mnie okrzyczą. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Za niedługo stuknie mi pierwsza rocznica bezrobocia. Nie przepracowałam nawet roku. Miotam się. Jestem zapisana w urzędzie pracy, nawet nie da się do niego dodzwonić. Przeglądam codziennie oferty. OLX, pracuj, aplikuj, itd, itp. Przeglądam otwarte nabory w firmach w okolicy. Wysyłam kilkadziesiąt CV, wszędzie. Każde spersonalizowane pod adresata. Na staże (bo jeszcze nie pracowałam w zawodzie), do galerii do odzieżówek, do obsługi kina, do butików, do lidla, do urzędów miast i innych urzędów. Nie mogę pracować fizycznie, bo mam słaby wzrok, który mogę ostatecznie dopsuć podnoszeniem/szarpaniem czegokolwiek powyżej 5 kg czy inną sytuacją związaną z wysiłkiem. Nie mam samochodu, więc zwracam uwagę tylko na firmy z względnie dobrym dojazdem. Byłam na dwóch rozmowach: na pierwszej z call center potraktowano mnie jak dziecko, które ma ładną buzię i może dzięki temu zdobywać klientów przez czat video (i "ale proszę się nie przejmować, gdy nie widać gdzie klient aktualnie ma ręce"), a na drugiej szef był chętny mnie przyjąć do pracy biurowej, ale już w trakcie samej rozmowy zastosował kilka dziwnych gierek, wspominając stale jak bardzo ceni w swoim zespole posłuszeństwo i jak wielki błąd popełnię jeśli się u nich nie zatrudnię. Nie czułam się komfortowo. A teraz już wcale się nie czuję. Nie wiem co ze sobą zrobić. W przypadku firm związanych z moimi studiami - "brakuje Pani doświadczenia, które jest niezwykle dla nas cenne przy rekrutacji". W przypadku prac poniżej moich kwalifikacji - "Pani jest inżynierem i chce ciuchy u mnie układać? Nie, nie gra mi to". Chyba pozostaje mi wyjazd za granicę. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czuje sie strasznie samotna, wyprowadzilam sie do innego kraju do narzeczonego, nieznam tu nikogo, nie mam pracy, jedyna z osobą z ktora tutaj moge porozmawiac jest on, tesknie za rodzinnym domem, dzisiaj sie poklucilam z nim a raczej jego cos ugryzlo i czuje sie zle, to juz mnie calkiem dobija, nie da sie z nim porozmawiac bo nawet nie slucha i robi sie nieprzystepny. Ostatnio nie ma on dla mnie czasu niepamietam kiedy razem ostatnio gdzies wyszlismy, chociazby na głupi spacer. On jak wraca do domu tez wiecznie nos w telefonie, bardzo malo rozmawiamy ze soba. Jak on nie widzi to czesto placze bo sobie nie radze tutaj. Od ok roku staramy sie o dziecko i tez nam sie nie udaje, problem na 99,9% jest po mojej stronie, a te moje nerwy napewno tego nie ułatwiają, rozmawialismy kiedys o leczeniu i ja zaczelam ta rozmowę i sie zgodzil ze mna i od tamtego czasu cisza wogole nie porusza tego tematu. Ja juz sobie z tym wszystkim nie daje rady. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mam ostatnio straszna rozkmine co do mojego prawictwa. Mam 28 lat. Nigdy nawet nie całowałem się z dziewczyną. Jestem samotnym introwertykiem. Jeszcze teraz ta pandemia nie sprzyja poznawaniu nowych ludzi. Mam swoje potrzeby niespełnione, czuje się jakiś gorszy od innych. Ja wiem że seks nie jest najważniejszy ale jest ważną potrzebą. Brakuje mi bliskości intymności. Jestem ciekawy jak to jest być z kobietą itd. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Troche cie rozumiem, ja jestem typem samotnika i ciezko mi nawiazac nowe znajomosci i rozumiem ze tobie ciezko zagadac jakas dziewczyne, jesli sie nie przelamiesz ciezko ci bedzie, chodzi ci o zaspokojenie swoich potrzeb czy cos wiecej, prawdziwy zwiazek, bo jesli tylko zaspokojenie potrzeb to na internecie znajdziesz napewno chetne kobiety, ale jesli prwadziwy zwiazek musisz sie przemuc, albo popracowac z kims nad soba nad przelamaniem sie

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Raczej zależy mi na związku, na bliskości, zrozumieniu, wsparciu drugiej osoby itd., i także na tej fizycznej bliskości. Oczywiście najlepiej to wszystko realizować w związku. I tak jak pisze katrin123 fajnie coś przeżyć nawet jakby to miała trwać 3 miesiące, a ja nic takiego w moim życiu nie przeżyłem, czuje że zmarnowałem swoją młodość w tej kwestii. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tez nie mam meza ale mam narzeczonego, jedyny facet z którym bylam i cos czuje ze to nie jest ten, mam juz swoje lata i wydaje mi sie, ze juz nie mam szans na nowy zwiazek. Nie mamy dzieci chociaz bardzo pragne, od roku sie staramy on sie tym nie przejmuje a mi co miesiac serce krwawi gdy przychodzi okres. Mieszkam w obcym kraju w którym nie potrafie sie odnalezc, jezyk znam slabo, pracy przez obecny kryzys nie moge znaleźć, nie mam studiów ani konkretnego zawodu, wiec moge szukac tylko pracy fizycznej gdzie przy moich problemach z kregoslupem nie moge duzo rzeczy robic. Czuje sie tutaj strasznie samotna. Brak rodziny, znajomych, dziecka czy chociażby psa ktorego musialam zostawic w polsce mnie dobija. Ostatnio prawie codziennie placze jak narzeczony nie widzi, nie czuje wsparcia z jego strony

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Moje życie jest tak bardzo pozbawionego jakiegokolwiek sensu, że płakać mi się chce. Nic mnie już nie cieszy... Każą mi wybrać sobie prezent na święta, a ja naprawdę na nic nie mam ochoty, niczego nie potrzebuję, nie chcę... Święta to dla mnie zawsze koszmar, męczarnia, od której nie mogę uciec... Te wszystkie ozdoby w mieście, lampki, bombki, kolędy to mnie totalnie dobija. Może dlatego, że za każdym razem jak to wszystko obserwuję, to przypominają mi się lata dzieciństwa, kiedy wszystko było inne, lepsze... Teraz z tamtych uczuć nie zostało już nic... Nie ma ekscytacji, nie ma radości, nie ma poczucia bezpieczeństwa... 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 16.12.2020 o 10:03, Smutny_clown napisał:

Moje życie jest tak bardzo pozbawionego jakiegokolwiek sensu, że płakać mi się chce. Nic mnie już nie cieszy... Każą mi wybrać sobie prezent na święta, a ja naprawdę na nic nie mam ochoty, niczego nie potrzebuję, nie chcę... Święta to dla mnie zawsze koszmar, męczarnia, od której nie mogę uciec... Te wszystkie ozdoby w mieście, lampki, bombki, kolędy to mnie totalnie dobija. Może dlatego, że za każdym razem jak to wszystko obserwuję, to przypominają mi się lata dzieciństwa, kiedy wszystko było inne, lepsze... Teraz z tamtych uczuć nie zostało już nic... Nie ma ekscytacji, nie ma radości, nie ma poczucia bezpieczeństwa... 

Chodzisz na terapię?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nienawidzę świąt, tak cholernie się źle z tym czuję. Wszyscy dookoła się cieszą, nie rozumiem tego... Już dawno zabito we mnie i w sumie sam też zabiłem w sobie tą radość ze świętowania... A później sylwester, cieszymy się, że nadchodzi nowy rok... Z czego tu się cieszyć, kolejny rok tej samej męczarni... 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja chodzę... Ale się zastanawiam dlaczego mnie to spotyka. Możecie mi udzielić porady? Jeśli załóżmy mój stan się pogorszy to czy mogę prosić mojego lekarza (pracuje na oddziale psychiatrycznym szpitala) o skierowanie na oddział? Zgodzi się? Tak myślę że oderwanie od rodziny i problemów, także z szukaniem i brakiem pracy by na chwilę mi pomogło odpocząć 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×