Skocz do zawartości
Nerwica.com

Marihuana


flare

Rekomendowane odpowiedzi

Wszystkie substancje powinny być legalne, a przynajmniej posiadanie nie karane.

Kto mądry, ten nie bierze, a kto ma brać i tak będzie brał narażając się na szkodliwe zanieczyszczenia, ograbiając rodzinę i napędzając przestępczość.

Ja mimo bycia aktywnym konsumentem jestem przeciwny takiemu rozwiązaniu - zakłada ono bowiem tylko i wyłącznie dobro dla ludzi "mądrych", nas głupków skazując na wymarcie :) Inna sprawa że jestem też na tyle mądry żeby rodziny tym nie ograbiać, za swoje zarobione palę... A co do napędzania przestępczości, to też to do mnie nie przemawia, bo jeśli państwo przejęłoby kontrolę nad tą używką, tak jak nad alkoholem i tytoniem, pobierając akcyzę, to raz że kasa ta leciałaby do kieszeni polityków, którzy bandytami są często większymi niż Tony Montana, jedynie się ukrywają ;) a dwa - przestępczość zorganizowana, pozbawiona tak potężnych dochodów, musiałaby uzupełnić kasę innymi metodami. Mniemam więc że po zalegalizowaniu wszystkich narkotyków (i podobnych) wzrosłaby ilość kradzieży, porwań i innych nielegalnych sposobów zdobywania pieniędzy. A jednak mniej szkodliwy jest koleś który sprzedaje pod blokiem trawę niż koleś który do tego samego bloku wchodzi z łomem żeby komuś chatę okraść...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

marwil, takie coś prędzej, choć z tym makiem czy krasnodrzewem nadal byłbym sceptyczny... No, może krasnodrzew prędzej, bo uzyskać z niego "prawdziwą" kokainę byłoby niełatwo, pozostałoby chyba użycie "tradycyjne" czyli żucie, herbatki itd.; natomiast z maku z tego co się orientuję można już w nie tak trudny sposób można sobie uwarzyć kompocik.

 

Inną sprawą jest ilu ludzi chciałoby walić kompot po kablach czy żuć liście koki. Ja raczej nie. Jak już mam coś przyćpać to wolę raz a solidnie kupić syntetyczną chemię, myślę że żadne liście koki nie zastąpiłyby mi tego co daje przykładowo amfetamina. Tak samo z trawą - paliłem hodowane przez kumpli "naturszczyki" i to "nie to" w porównaniu do tego co kupuje się na czarnym rynku. Z narkotykami jest tak jak z jedzeniem - jest jakaś tam "frakcja" ludzi lubujących się w naturze, ale większość preferuje hamburgera.

 

Szczerze mówiąc to obecny stan prawny nie przeszkadza mi za bardzo. Nie chodzę nigdzie po mieście z towarem, nigdy z policją problemów nie miałem bo ostrożność przede wszystkim.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Szczerze mówiąc to obecny stan prawny nie przeszkadza mi za bardzo

 

Mnie całkiem już nie dotyczy. Przejechałem się na nieszkodliwym w moim mniemaniu ziółku. Resztę substancji uważam za zabójcze dragi, nie próbowałem i nie zamierzam.

Pozostało mi legalne piwko z wielkim umiarem. Twierdzę, że psychole powinni stronić od trawki. Łatwiej się uzależniają i mogą mieć nie lada psychiczne problemy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pozostało mi legalne piwko z wielkim umiarem. Twierdzę, że psychole powinni stronić od trawki. Łatwiej się uzależniają i mogą mieć nie lada psychiczne problemy.

Podejście słuszne, ja mam to szczęście że mnie nie dotyczy - ju prędzej właśnie od alko stronię bo zdarzyło mi się "za bardzo popłynąć" co przy trawie nie ma miejsca w moim przypadku.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja osobiście palę marihuanę najczęściej raz na tydzień w takiej ilości, aby lekko odpłynąć wsłuchując się w uspokajającą muzykę...ten stan jest niezwykle odprężający. Oczywiście wiadomo, to nie jest używka dla wszystkich.

 

Szybkie bicie serca to normalka, na początku bałem się tego stanu ale później przywykłem i teraz bardzo lubię jak mi bije trochę szybciej serducho ;)

 

I nie porównujcie marihuany do alkoholu bo to dwie różne sprawy. Alkohol da się łatwo przedawkować, marihuanę trochę ciężej.

 

Jak ktoś kiedyś powiedział... "Wszystko jest dla ludzi, lecz rozsądek i umiar są podstawą dobrej zabawy".

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Z MJ jest coś takiego, że jak na początku cię nie jebnie za mocno i nie padniesz to później możesz osiągnąć taki stan, że możesz palić i palić i co najwyżej zaśniesz.

 

Ostatnio zapaliłem sam, byłem zestresowany, miałem fatalny humor. Mówią, że MJ tylko wzmacnia twój nastrój. Mnie nastawiła pozytywnie, lepiej dużo się poczułem, oglądnąłem Wikingów, później dopaliłem blanta i zacząłem się zbierać do spania. Wtedy mnie mocno siekło dość, byłem nieźle zjarany, ale czułem się dobrze. No i elegancko zasnąłem później.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Bo sie elegancko po tym spi ;) A żadne państwo nie będzie mi zabraniało posiadać tego, co chce, ja uprawiam wlasne konopie, przewazajace sativki które są świetne na moje problemy z nastrojem, palenie własnej marihuany z własnej uprawy to super frajda. Palenie z ulicy często przechodzi przez 20 rąk zanim trafi do że tak powiem celu. Jak ktoś pali ziele z własnej uprawy to jest ono zdecydowanie mniej szkodliwe od tych wszystkich piguł antydfepresyjnych co tu ludzie biorą, wiadomo co się pali i że pali się sort z najwyższej półki ;) polecam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Słuchajcie odstawiłem alkohol i palę tylko blanty - po tygodniu stan psychiczny jest zupełnie inny. Tylko nie warto dopalać, lepiej zapalić tłustego bata 3 godzinki przed snem i jak faza schodzi to po prostu się położyć - rano człowiek jest jak nowo narodzony i nie myśli o paleniu, wieczorem znów blant i można sobie robić przerwy. Myślę, że nie ma nic lepszego dla mnie niż to :D Jeszcze kobiety ale bez przywiązania do żadnej i romantyzmu, bez planowania. Dzięki blantom wreszcie przestaję rozkminiać i planować na przyszłość i mogę się skupić na chwili obecnej. A autorozwój podskoczył odkąd palę o kilkaset procent. Tylko odstawcie lepiej alkohol i inne używki a będzie gitara.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Słuchajcie odstawiłem alkohol i palę tylko blanty - po tygodniu stan psychiczny jest zupełnie inny. Tylko nie warto dopalać, lepiej zapalić tłustego bata 3 godzinki przed snem i jak faza schodzi to po prostu się położyć - rano człowiek jest jak nowo narodzony i nie myśli o paleniu, wieczorem znów blant i można sobie robić przerwy. Myślę, że nie ma nic lepszego dla mnie niż to :D Jeszcze kobiety ale bez przywiązania do żadnej i romantyzmu, bez planowania. Dzięki blantom wreszcie przestaję rozkminiać i planować na przyszłość i mogę się skupić na chwili obecnej. A autorozwój podskoczył odkąd palę o kilkaset procent. Tylko odstawcie lepiej alkohol i inne używki a będzie gitara.

Coś więcej o autorozwoju? Co robisz jak zapalisz? Też myślę o ograniczeniu albo nawet odstawieniu alko.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ciężko mi to opisać bo po prostu dużo rozkminiam i widzę pewne sprawy z dystansu dzięki czemu poszerza mi się światopogląd. Czytałem dużo tekstów o NLP i wschodniej mistyce i kiedy stosuję się po paleniu do tego co tam piszą to mam efekty, których na trzeźwo te metody mi nie przynosiły.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mój pierwszy post tutaj, witam wszystkich!

 

Właśnie mija 4 tydzień od kiedy postanowiłem zerwać z paleniem batonów. Mam 28 lat, paliłem od 3 lat (raz więcej, raz mniej, zdarzały się kilkudniowe maratony). Nie biorę żadnych leków, nie byłem u psychologa, przyjąłem nieco inną taktykę - zacząłem studia informatyczne w Szkocji, tak więc:

 

1) tłumaczę sobie, że muszę mieć chłonny umysł i lepszą pamięć (która trochę się stępiła od kiedy zacząłem palić gandzie, jednak po 4 tygodniach mogę powiedzieć, że jest już lekka poprawa);

2) czytam dużo na forum o wszystkich negatywnych skutkach palenia (szczególnie możliwe psychozy, depersonalizacja) i im więcej czytam, tym bardziej negatywnie nastawiam się do marihuany i szansa powrotu do niej maleję (a przynajmniej taką mam nadzieję).

 

Czy są tutaj na forum byli palacze, którzy mają sprawdzone metody rzucenia gandzi?

 

Pozdrawiam serdecznie wszystkich!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

durak86lol, cześć. Sam cierpię na derealizację, ja niestety nie od marihuany. Więc jeśli masz ryzykować tym zaburzeniem to nie polecam. Może kiedyś zacznę palić jak będzie to legalne, póki co nie chcę łamać prawa. Tutaj na tym forum wiele osób "ćpa". Kto powiedział, że marihuana jest gorsza np. od antydepresantów? Pewnie jest jakaś różnica. Ja uważam, że środki psychoaktywne to przyszłość dla ludzkości. Kwestia tylko ujarzmienia ich wpływu.

 

Ja np. jestem prawiczkiem, nigdy się nie upiłem do nieprzytomności, nie brałem żadnych narkotyków. Wcale nie czuję się jakiś dumny z tego powodu. Po prostu coś mnie ominęło. Jedyne co ćpam to komputer, bo tego nikt nie zabronił. Może poza babcią, która najlepiej by przywróciła PRL.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

monk.2000, nie uważam, że marihuana jest gorsza lub lepsza od innych narkotyków. Jestem tylko zdania, że jest zła dla *mnie*. Miałem to duże szczęście i ominęły mnie stany lękowe, depresja i cała masa innych możliwych dolegliwości po marihuanie, jedyne co mi przeszkadza to pogorszenie pamięci i obniżenie koncentracji. Na szczęście jasność i klarowność myślenia wraca sukcesywnie, więc jestem dobrej myśli. monk.2000, zamiast myśleć, że coś Cię ominęło, po prostu po to sięgnij, nie uda się pierwszy, drugi, tysięczny raz, to uda się za tysiąc pierwszym.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

durak86lol, pamięć, koncentrację idzie wyćwiczyć. Posiedź przy jakiś grach na komputerze to się poprawi. Od oglądania Trudnych Spraw na TVN raczej umysłu nie wyćwiczyć, ale już np. gry logiczne, strategiczne, itd. Moim zdaniem to forum uczy empatii. Piszą tu ludzie, niektórzy są w takim stanie, że myślą o śmierci. Trzeba być bardzo delikatnym, żeby nie być ostatnim gwoździem do trumny. Mi jakoś się to udaje. Piszę długie posty, a na razie nie dostałem ostrzeżenia od moderacji, co poczytuję sobie za mały sukces. :-)

 

Może kiedyś spróbuję zioła. Ale to musi być "like a sir". Żadne speluniarstwo.

 

:<img src=:'>

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

monk.2000, gry komputerowe to mój drugi nałóg, szczególnie RPG, prowadziłem też dużo papierkowych sesji RPG. Spróbuj zioła, zapalić sobie raz na jakiś czas jest super, gorzej gdy zaczynasz żyć dla zioła. Proponuje wyjazd do Holandii i miłą obsługę w coffee shopie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

durak86lol, z tą Holandią to niegłupie. A gry RPG są świetne. Z chęcią bym się wciągnął. Problem jest taki, że próbuję znaleźć wspólny język z rodziną, babcią, tatą. Tata grał w proste gry, ale dla babci jakakolwiek prawie rozrywka to zło. Zastanawiam się jak wyjść z tego z twarzą. Co zrobić, jak słyszę godzące w ludzką inteligencję uwagi typu: komputer nikomu nie jest potrzebny, albo jak leci jakiś fantastyczny film to babcia twierdzi, że to głupoty. W tym środowisku jest mi ciężko grać. Musiałbym się przeprowadzić. A na razie nie chcę ryzykować, biorę leki na schizo i potrzebuję jakiejś stabilizacji.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

durak86lol, na witaminie C też jest ulotka z możliwymi skutkami ubocznymi a po marihuanie ludzie sugerują się takim opisem i potem mają to o czym przedtem przeczytali :D Nie czytaj tego tylko pomyśl o tym dlaczego chcesz przestać palić. Już masz motywację i 2 powody żeby przestać (poprawa pamięci, poprawa koncentracji) i do tego dorzuciłbym powód finansowy. Niektórzy mają taką psychikę, że muszą postanowić, że odstawiają raz na zawsze a inni (np ja :D ) nie dałbym rady w ten sposób i prędzej zmniejszę ilość niż odstawię na zawsze. Za bardzo przeszkadzałaby mi ta świadomość, że już więcej nie będę mógł i dlatego nie mogłem odstawić browarów dopóki nie powiedziałem sobie, że po prostu będę pił mało i rzadko. To samo robiłem już z paleniem i dzięki temu nie przesadzam i prawie nie odczuwam skutków ubocznych.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

torres, u mnie z marihuaną jest tak, że kilkukrotnie zdarzało mi się już ją odstawić, na miesiąc lub nawet dwa. Problem polegał na tym, że zawsze do niej wracałem i nie miałem umiaru w paleniu, potrafiłem 2-3 tygodnie palić dzień w dzień. To jest taka sprzeczność, ja bardzo lubię palić i lubię stan po paleniu, z drugiej strony z powodu rodzaju studiów muszę mieć umysł ostrzejszy niż brzytwa :) No nic, nie zanudzam swoimi problemami, liczę że tak jak wszystko w moim życiu i to się jakoś ułoży :D:pirate:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

durak86lol, znam ten mechanizm tylko, że u mnie tak było z piwem mimo, że to nawet nie jest tak fajne jak marihuana. To po prostu uzależnienie psychiczne. Napiszę Ci jaki mechanizm odkryłem u siebie i może to Ci w jakiś sposób pomoże :P Najpierw zadałem sobie pytanie czy jestem w stanie odstawić to na zawsze i odpowiedź jest oczywista, że nie ponieważ browar to spotkania ze znajomymi, wakacje, mecze. Przyjeżdża wujek to pijemy piwo i rozmawiamy dzięki czemu rozwija się więź między pokoleniami :D Głównie chodzi o atmosferę i rekwizyt a nie o sam stan jaki to wywołuje. Zobacz, z gandzią jest to samo. Rozkminianie, szukanie miejscówki, kręcenie bata i palenie w kółeczko. Albo w domu u kogoś playstation i bongo lub słuchanie muzyki. Zajarać w górach na wakacjach to też klimat, do tego dochodzi hip - hop. Nie ma szans żebym na zawsze przestał jarać i nigdy do tego nie wrócił. Nie ze względu na jakieś głupie uzależnienie tylko na to jaką to ma dla mnie osobistą wartość. I tutaj właśnie jest ten mechanizm, który powstrzymuje mnie przed robieniem tego codziennie bo wtedy ta wartość spada i powszednieje. "Pamiętaj aby dzień święty święcić" - właśnie tak :) Tak, wiem że mam pojebany baniak ale faktycznie tak jest, że myślenie, które powstrzymuje mnie przed całkowitym odstawieniem jest jednocześnie myśleniem chroniącym mnie przed popadnięciem w rutynę :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mozesz tez patrzec na to, ze lepiej nie palic,niz palic codziennie i czuc sie jak zoombie , w koncu przecież czlowiek zaczyna lapac wieczne paranoje, nie funkcjonuje spolecznie bo badzmy szczerzy-na wiecznym haju sie nie da. Wiem, ze mjemu chlopakowi pomagalo zapalenie papierosa9bo dym, bo zajete rece, bo cos do roboty).

I no pieniazki, tez wazne,prawda;)

W skrucie-polecam byc swiadomomym,ze na jednym razie sie nie konczy i nawet jesli torres chwilowo bedzie to cos do "swiecenia" to pozniej juz bedzie tylko gorzej,a przestac hmmm wszyscy wiemy jak to wyglada z przestawaniem. Nie oplaca sie;)

torres,

Nie kazdy kto pije piwko z wojkiem jest alkoholikiem-gdyby byl,tez nie powinien go pic "bo to taka sytuacja." Sama czasem zapale i wmawiam sobie ,ze to chwilowy chill ale tak naprawde potem pali sie drugi dzien,potem trzeci,a za pare dni znowu by sie chcialo...Latwiej mi sobie odmowic po miesiecznej przerwie niz dwudniowej dlatego mowienie o "swieceniu dnia swietego " i " dobrej atmosferze" to dla mnie cos dziwnego gdy mowimy o uzaleznieniu. ( Wiem,ze sa osoby ktore raz na pare miesiecy gdzies tam na imprezie -ale wiecie coo,mysle,ze to tez kwestia braku dojsc. bo inaczej korciloby bardziej.)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Sama czasem zapale i wmawiam sobie ,ze to chwilowy chill ale tak naprawde potem pali sie drugi dzien,potem trzeci,a za pare dni znowu by sie chcialo...Latwiej mi sobie odmowic po miesiecznej przerwie niz dwudniowej dlatego mowienie o "swieceniu dnia swietego " i " dobrej atmosferze" to dla mnie cos dziwnego gdy mowimy o uzaleznieniu. ( Wiem,ze sa osoby ktore raz na pare miesiecy gdzies tam na imprezie -ale wiecie coo,mysle,ze to tez kwestia braku dojsc. bo inaczej korciloby bardziej.)

 

 

 

Sunnygirl91

,,, mam dokładnie tak samo jak Ty .

U mnie odmówienie w dodatku jak jest towar w ogóle nie ma żadnych szans bytu .

Jestem na tyle wydymany w temacie marychy ,że gdybym miał zielone non-stop przy sobie to paliłbym non -stop do total zidiocenia .

Zresztą nie raz miałem okazje to sprawdzić na własnej dupie , kiedy sadziłem na "własny użytek " ,,, jeszcze nie wyrosło , a juz było zamienione w dym .Bywało ,że o 1 w nocy jak mi się zachciało to wychodziłem ( jak skończony debil ) w ciemną noc po zagajnikach ,wracałem , suszyłem ,,, ot aby tego jeba-go bucha zajewać .

Będąc we Francji ponad miesiąc paliłem codziennie ( bez wyjątku ) , a gdy wróciłem ( i juz nie paliłem, dając odpocząć psychice ) mialem jeszcze długo pizd-ę we łbie zanim organizm się nie oczyścił . Coraz bardziej krytycznie patrzę na obecne swoje palenie zielska i zaczynam nabierać coraz większych wątpliwośći co do jej nieszkodliwości i tego ,że to miękki narkotyk . Nie mówie ,że juz w życiu nie zapalę , ale będę sie ograniczał jak tylko da się radę .

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×