Skocz do zawartości
Nerwica.com

Dzienne Wrony - Nocne Darki (czynne 24 h na dobę)


shadow_no

Rekomendowane odpowiedzi

czy przypadkiem nie jestem adoptowana.

Hmm,po dziś dzień mam "resztki" nadziei że teorie (też w żartach) mojego braciszka który brecha się że znaleźli mnie na śmietniku nie są prawdziwe,niestety "zgodność" charakterów z moim starym jest za duża na tę teorie.

 

Ok,kontynuujcie dyskusje.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

omeeena, ja też tego nie rozumiałam, ale terapia mi pomogła bardzo. Teraz tak naprawdę jest mi to już obojętne, jestem z tym pogodzona, nie czuję ani niechęci, ani pretensji. Trudno, tak było i już. Jednak Terapeutka wyjaśniła mi, że miałam prawo oczekiwać od Matki wszystkiego, co było potrzebne dziecku do prawidłowego rozwoju emocjonalnego. Teraz już tego nie wyjaśnię, bo Mama nie żyje...

Rozumiem Cię doskonale, ale pozwolę sobie na malutką sugestię...nie staraj się Jej spełniać Jej oczekiwań, działaj tak jak uważasz, po swojemu, nie oczekuj Jej akceptacji...może to przyniesie jakiś skutek???

 

Mam za sobą przepłakane noce, pełne pytań-dlaczego, co robię źle, itd...ale to już było /w moim przypadku/, a poza tym ja sama siebie akceptuję, polubiłam siebie, jest mi z tym dobrze.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

jasaw, ależ ja właśnie za to jestem potępiona! Bo nigdy nie starałam się zaspakajać jej oczekiwań. Od małego wszystko MUSIAŁAM, więc się przeciwko temu buntowałam. Już wtedy czułam, że moja droga ma pasować moim stopom, a nie otoczeniu. Nie chciałam ustępować, bo JESTEM STARSZA, nie chciałam siedzieć w kącie, bo JESTEM MŁODSZA, nie widziałam zasadności tańca, jak mi ojczym zagra, bo TRZEBA SIĘ ODWDZIĘCZYĆ...

Nie potrzebuję i teraz jej akceptacji. Chciałabym tylko, żeby wreszcie przestała krytykować wszystko, co robię. A przede wszystkim nie zabierała głosu w kwestii bycia matką, bo nie ma o tym bladego pojęcia!!!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

omeeena, możesz jedynie nauczyć się ignorować, puszczać mimo uszu Jej słowa. Nie zmienisz niczego. Mimo, że zaprzeczasz, czekasz na Jej akceptację. Zdradzają Cię emocje. Popracuj nad tym, skup się na swoim życiu, życiu Córki, staraj się, jak tylko to możliwe, odsunąć się od Jej życia. To trudne, ale Ty masz w sobie jakąś siłę, którą ja osobiście znajduję w Twoich postach.

Nie dawaj Matce satysfakcji, bo może to jest typ, który lubi prowokować??? Na pewno też ma własne problemy, z którymi sobie nie radzi...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

jasaw, nie, ja już nie chcę od niej nic. Chcę tylko żyć z nią w zgodzie, bo pod jednym dachem. Jedyne, co mnie wyprowadza z równowagi, to to, że nikt nie potrafi przemówić jej do rozsądku. Nie w kwestii przekonania jej, że robimy dobrze, czy usłyszenia aprobaty, ale zrozumienia, że to nasze życie i nie może nam już nic narzucić.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

omeeena, ale czy Ona chce tej zgody??? Ona jest jaka jest, tak jak Ty, ja. I także może mieć przekonanie, że nie aprobujesz Jej wizji wspólnego życia. Dlatego właśnie życie pod jednym dachem kilku pokoleń, jest koszmarem, zazwyczaj. Jakie jest wyjście z tej sytuacji??? Chyba nie ma. Możesz jedynie sprawić, by to wszystko mniej Cię kosztowało, bolało, denerwowało.

omeeena, czy Ty chodziłaś na terapię???

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
×