Skocz do zawartości
Nerwica.com

Żona nie znosi mojej rodziny


Rekomendowane odpowiedzi

Moj problem wyglada nastepujaco.

jestesmy malzenstwem od 2 lat, mamy 5 miesieczna coreczke.

z zona mieszkamy od jeje rodzinnych stron 150 km a z kolei od moich rodzinnych stron 350km.

Naturalnie do rodziny zony jezdzimy dosyc czesto natomiast do mnie bardzo rzadko.

Moja zona nieznosi mojej rodziny. Chodzi o to ze moja rodzina jest raczej biedna, nikt nie wyjezdzal za granice, kazdy stara sie pracowac w miare mozliwosci, nie sa wyksztalceni, jedynie ja skonczylem studia.

 

Jak jezdzimy na swieta to wytrzymuje tylko dwa dni i juz chce wyjezdzac, co wiecej nie pozwala na zblizanie sie mojej rodziny do dziecka. Taka sytuacja trwa od poczatku naszego malzenstwa, jeszcze przed urodzeniem coreczki.

Czuje ze juz dluzej nie wytrzymam. Czy ktos mila podobnie moze poradzicie w jaki sposob porozmawiac z zona. zona twierdzi ze mnie kocha ale jak widze jak traktuje moja rodzine to ja zaczynam myslec o rozwodzie.

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Moja zona nieznosi mojej rodziny. Chodzi o to ze moja rodzina jest raczej biedna, nikt nie wyjezdzal za granice, kazdy stara sie pracowac w miare mozliwosci, nie sa wyksztalceni, jedynie ja skonczylem studia.

A jak żona uzasadnia niechęć do Twojej rodziny?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dość częsty przypadek, jak sądzę.

Baba puszcza fochy, pokręci nosem, a facet musi się dostosowywać.

Mam to w domu, ale powoli zbliżam się do etapu pierdolnięcia ręką w stół. :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

dzetko, masakra. wiedziałeś, ze Twoja żona jest taką materialistką?

 

a może są inne powody, przez które nie lubi Twojej rodziny?

bo jeśli takie jak powiedziałeś, to jest niesamowicie płytka.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja tez nie lubiłam rodziny mojego męża bo sa z innej bajki.

 

nigdy nie słuchaja innych tylko sami miedzy soba sie przekrzykuja. nie sa empatyczni ani wspierajacy. patrza z góry na innych.

 

uwazam tez ze sa obłudni i niesprawiedliwi w stosunku do swoich dzieci - faworyzuja jedno z nich.

 

udaja ze wszystko jest ok podczas gdy jest "trup w szafie".

 

wszystkich chca ustawiac "pod siebie".

 

wiem ze moze to niskie ze tak ich tu obsmarowałam ale ulzylo mi:)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja też się zgadzam z Ka_Po, nikt nie musi nikogo kochać ani lubić, fakt że izoluje dziecko od rodziny nie jest fajny, ale pewnie ona ma jakiś powód, dzetko, czy to co opisałeś, że

Chodzi o to ze moja rodzina jest raczej biedna, nikt nie wyjeżdżał za granice, każdy stara się pracować w miarę możliwości, nie są wykształceni, jedynie ja skończyłem studia.
ona powiedziała ci wprost? Że dlatego ich nie lubi?? W ogóle, tak nagle ich znielubiła po ślubie czy przed ślubem było ok? No a jeśli przed ślubem nie darzyła ich sympatią to łudziłeś się, ze nagle ich pokocha? Wtedy ci to nie przeszkadzało?

Poza tym, nie każdy potrzebuje aż tak częstych i intensywnych kontaktów z rodziną.....

 

Musisz z nią porozmawiać .....jeśli nastawia ciebie czy dziecko przeciwko rodzinie to jest faktycznie nie za fajnie..... ale jeśli między wami wszystko jest ok, i drażni cię tylko to, że ona nie ma ochoty widywać swoich teściów...to zastanów się, kto jest teraz dla ciebie ważniejszy.....ta rodzina którą stworzyłeś czy rodzice, rodzeństwo....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jakby napisał więcej chociażby co żona o nich myśli (bo pewnie musiał ją pytać o to), to raczej łatwiej byłoby udzielić rad. Może nie chodzi o to że są biedni - może jej nie pasuje ogólnie twoja rodzina po prostu i czuje się źle przebywając w ich towarzystwie. Jeśli jednak jest to podłoże materialistyczne, to w sumie myślenie o rozwodzie jest nawet na miejscu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

dzetko, skoro to widziales przed slubem to dlaczego z nia na ten temat nie porozmawiales? Po drugie, sam piszesz: naturalnie ze jedzimy do nich czesciej....moze zona izoluje corke bo sie boi ze corka sie wystraszy, w koncu rzadko ich widzicie....Niemniej przede wszystkim powinienes porozmawiac z zona, nie sadze ze to z powodu ze jestescie biedni-jak okresliles- wydaje mi sie ze to raczej Twoj problem-Twojego niedowartosciowania? bo co to znaczy ze nie wyjezdzaliscie za granice? jak za dawnych czasow wujek w ameryce to byl ktos :mrgreen: A poza tym z tego co napisales, wynika ze zona jest bardzo zwiazana ze swoja rodzina. I dodatkowe pytanie jak izoluje corke? podaj przyklad.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ogólnie to znam podobną sytuację,gdzie czyjaś żona gloryfikuje wręcz swoją rodzinę a rodzina faceta jest wręcz zła,niedobra,do dupy itp itp
A ja znam odwrotną sytuację, kiedy to mąż twierdzi że żony rodzina jest be, a żona kocha swoją rodzinę i męża również. A mąż problemy stwarza...

Przepraszam za wtrącanie ale coś za duża ta nagonka na żonę, bez poznania przyczyn jej zachowania.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam. Nie chcę zakładać nowego wątku, bo musiałby mieć identyczny tytuł jak ten ;)

Moja sytuacja jest podobna, a problem nie mniej poważny. Jesteśmy z żoną w małżeństwie od roku czasu. Mamy kilkuletnią córkę. Do moich rodzicow i do teściów po 50 km w rozne strony.

Początkowo przed ślubem moja obecna żona nie robiła problemów jeśli chodzi o odwiedziny u moich rodziców. Pochodzi ze wsi. Nie toleruje z natury mieszczuchów. A mój ojciec - spokojny emeryt, spędzający wolny czas przy piwku, wędce, prowadzący bezstresowy styl życia niekoniecznie pasował jej do koncepcji. Mimo to przymykała na to oko i pewnie z grzeczności odwiedzala ich ze mną od okazji do okazji - wystarczająco. Z czasem zaczęło przeszkadzać jej wszystko. Styl mieszkania moich rodziców, ich ubioru i wyglądu. Pierwsza miarka przebrała się, gdy ukryłem przed ślubem moje problemy finansowe. Wówczas ojciec pomógł mi, ale oczekiwał zwrotu pożyczki. Z mniejsza o to jakich przyczyn - wydało się. Ledwo odratowaliśmy swój związek, a mój ojciec został potraktowany przez nią jako ten ZŁY, bo "pomógł mi po kryjomu, nie oferując pomocy NAM", ukrywając moje kłopoty. Nastąpiła wówczas tzw. obraza majestatu. Przełożyło to się na nasze odwiedziny u moich rodziców, które odbywały się już wtedy bez mojej - wtedy narzeczonej.

Przygotowania do naszego "tradycyjnego" ślubu to również droga przez mękę. Krzywe spojrzenia, zgryźliwości. Fochy mojego ojca, negatywne opinie że a to mu sie nie podoba to a to tamto. Że nie pomoże przy przygotowaniach, bo nie ma na to sił i pieniędzy. Że nie będzie codzień przyjezdżał pomagać, bo to za dużo km do robienia itp... (mój ojciec to typ człowieka ci najlepiej spędziłby pół życia w domowym zaciszu). Było to dla mojej kobiety niezrozumiałe i dla części jej rodziny również. Moment kulminacyjny nastąpił w ostatni dzień poprawin, kiedy to w ich trakcie moi rodzice za namową ojca zawineli szybko manatki do domu, zabrali co uważali za swoje z żywności, nie rozliczając sie z moimi teściami. Doszło wtedy do kłótni, która zakończyła się obrazą ze strony mojej żony, jej rodziny. W sumie nie ma co się dziwić. Do dnia dzisiejszego moja żona nie odwiedza moich rodziców, unika kontaktu, wszelkie próby wręczania jej prezentów od mojej matki nie sprawdzają sie, są za każdym razem wyzywani od najgorszych. Dochodzi do sytuacji, gdy mam w swojej rodzinie uroczystości rodzinne, uczestniczę w nich jedynie z córką, gdyż żona nie chce moich rodzicow juz widzieć na oczy. Jeśli chodzi o moją córkę nie ogranicza jej kontaktu z moimi rodzicami, aczkolwiek tylko wówczas gdy jej rodzice wyjątkowo nie mogą pomóc nam w opiece nad córką.

 

Z drugiej strony mam część ukrytego charakteru swojego ojca. Jestem do niego mimo wszystko emocjonalnie przywiązany. Chciałbym, aby kontakty z moimi rodzicami wróciły do normy. Ja również mógłbym znaleźć kilka powodów za które mogłem obrazić się na teściów na AMEN. Ale nie zrobiłem tego, bo wychodzę z założenia że w życiu należy rozmawiać bo życie jest jedno i fajnie by było aby moje dziecko miało dziadków, gdyż ja tego nie doświadczyłem.

 

Moja żona jest z natury nerwowa, ma zaburzenia hormonalne, lubi mieć swoje zdanie, nie jest "cichą myszką", którą łatwo ustawić. Żyjemy razem, bo tak łatwiej, kochamy się.

 

Tylko pytanie czy to że krzywo patrzy na moich rodziców, nie chce brać udzialu w imprezach na które jest zapraszana, to że najchętniej wolałaby żeby istnieli tylko jej ciężko pracujący rodzice i wiele wiele innych powodów to nie sa wystarczające preteksty, żebym zrobił to o czym myślę.... pieprznąć ręką w stół i postawić żonę przed faktem dokonanym - albo godzisz sie na moje warunki i zgodę albo wychowujesz dziecko sama...? Męczę się z tym niemiłosiernie, bo czuje sie czasem jak facet dokoptowany do całej otoczki rodzinnej mojej żony bez jakiegokolwiek poparcia ze strony swoich rodziców, do których mam wielki szacunek. Pytanie czy tolerować taki stosunek mojej żony do moich rodziców? Potrafię przymknąć oko na takie rzeczy, tyle że w tym przypadku nie daje mi to żyć.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Osobiście mam w rzyci stosunki miedzy moją panią, a moimi starymi. Przypadkiem układają się dobrze, ale gdyby było inaczej, nic wielkiego by się nie stało. Dziwi mnie gdy ktokolwiek dopuszcza, by relacje ze starymi miały destrukcyjny wpływ na związek. Gdyby moja pani źle się czuła w obecności moich starych, to nie musi się z nimi spotykać i tyle.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Osobiście mam w rzyci stosunki miedzy moją panią, a moimi starymi. Przypadkiem układają się dobrze, ale gdyby było inaczej, nic wielkiego by się nie stało. Dziwi mnie gdy ktokolwiek dopuszcza, by relacje ze starymi miały destrukcyjny wpływ na związek. Gdyby moja pani źle się czuła w obecności moich starych, to nie musi się z nimi spotykać i tyle.

Widząc jak odnosisz się do swoich rodziców wcale mnie to nie dziwi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Co to znaczy, że nie dopuszcza Twojej rodziny do dziecka? Masz prawo zaznajamiać malucha ze swoją rodziną, a Twoja rodzina na prawo spotykać się z dzieckiem. Nie daj się tłamsić żonie, bo lubi czy nie lubi, Ty masz prawo postawić w tej sprawie na swoim. Związek to przecież sztuka kompromisów. Proponowałbym Ci odwrócić sytuację - odmówić wyjazdów do rodziny żony i zakazać kontaktów dziecka z jej rodziną. Obowiązuje zasada wzajemności, jak Kuba Bogu, tak Bóg Kubie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

de_luxe,

dziecko powinno znac dziadków z obu stron i miec zs nimi kontakt, wypracowane relacje, niezaleznie od tego czy kitóremus z rodzicó sie to podoba czy nie, to dobre dla rozwoju emocjonalnego dziecka, a rodzice pewnie tez jednak cierpia jak nie moga wnuczki zobaczyc, co innego relacje zony z twoimi rodzicami a co innego jednak niedopuszczanie dziecka i ograniczanie kontaktów, na to bym nie pozwoliła

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Proponowałbym Ci odwrócić sytuację - odmówić wyjazdów do rodziny żony i zakazać kontaktów dziecka z jej rodziną.

No tak, bo dziecko to rzecz i nie ma nic do gadania. Weźcie się puknijcie w głowy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

...Widząc jak odnosisz się do swoich rodziców wcale mnie to nie dziwi.

Co konkretnie Cie nie dziwi?

Kiedy miałeś okoliczność widzieć, bo jakoś nie przypominam sobie wspólnych spotkań?

 

Chodzi o to w jaki sposób piszesz o nich.

1. Zamiana "o" na "do" wydaje się być jednak manipulacją.

2. Nic złego o moich starych nie napisałem.

3. Powszechna jest patologia braku umiejętności wyznaczania granic wtrącania się w związek rodzicom. Dotyka zwykle dzieci w rozmodlonych rodzinach autorytarnych. Wnioskuję, że jesteś ofiarą takiej rodziny, skoro razi Cię słowo "starzy". W moich czasach szkolnych było ono w powszechnym użyciu i nikt się nie czepiał - nawet sami starzy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dochodzi do sytuacji, gdy mam w swojej rodzinie uroczystości rodzinne, uczestniczę w nich jedynie z córką, gdyż żona nie chce moich rodzicow juz widzieć na oczy. Jeśli chodzi o moją córkę nie ogranicza jej kontaktu z moimi rodzicami, aczkolwiek tylko wówczas gdy jej rodzice wyjątkowo nie mogą pomóc nam w opiece nad córką.

Raczej nie widze to ograniczanie kontaktów dziadków z wnuczka, po prostu zona nie chce się widywać z teściami, bo ich nie lubi. Ma prawo, rozwazania autora jak ja zmusic do tych kontaków, sa łagodnie mówiąc nie na miejscu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×