Skocz do zawartości
Nerwica.com

Samotność


ixi

Rekomendowane odpowiedzi

Eteryczna , mam nadzieje że tym razem mi się uda , bo już próbowałem parę razy , ale "odpadałem" dość szybko . Możliwe że wywierałem na sobie zbyt dużo presje , bo wiem że sam wymagam od siebie wiele i czasami wystarczył jeden błąd żeby wszystko popsuć . Myślę że powinienem przestać stawiać "ale ... " przed każda sytuacją jaka się wydarzy , bo jak widzę to "ale" zawsze stoi mi na przeszkodzie i dlatego nic się nigdy nie zmienia . Zapewne od nowego tygodnia będę wracał do swoich zajęć , tylko że mój psycholog zwracał mi uwagę na to że nie zmieniam nic w sferze towarzyskiej , bo jestem zbyt skupiony na swoich zajęciach ...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

 

to słaby ten szpital

co w ogóle sprawiło, że jesteś w takim koszmarnym stanie?

 

ano to juz nie moja wina, byłem w 2 szpitalach, w 2 innych nie było miejsc.

utrata pracy, ktora byla jedyna do ktorej sie nadawałem, utrata kobiety ktora jako jedna z niewielu mnie akceptowała,

dodatkowo uzaleznienie - objawy abstynencyjne, brak perspektyw i nadziei, zbyt długo w tym siedzę, od dziecka,

fakt że żadne terapie nie pomagały i ze aktualnie jest problem z załatwieniem kolejnych, zbywają mnie nie podając

przyczyny, raz uslyszalem ze jestem zbyt trudnym przypadkiem i mnie to dobiło.

 

nie pytaj o szczegoly bo jakie to ma znaczenie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

 

ano to juz nie moja wina, byłem w 2 szpitalach, w 2 innych nie było miejsc.

utrata pracy, ktora byla jedyna do ktorej sie nadawałem, utrata kobiety ktora jako jedna z niewielu mnie akceptowała,

dodatkowo uzaleznienie - objawy abstynencyjne, brak perspektyw i nadziei, zbyt długo w tym siedzę, od dziecka,

fakt że żadne terapie nie pomagały i ze aktualnie jest problem z załatwieniem kolejnych, zbywają mnie nie podając

przyczyny, raz uslyszalem ze jestem zbyt trudnym przypadkiem i mnie to dobiło.

 

nie pytaj o szczegoly bo jakie to ma znaczenie.

 

Bo miałeś za duże oczekiwania, liczyłeś na trochę wsparcia i życzliwości, a psychiatrzy to po prostu niedojrzali byli studenci medycyny zapatrzeni w siebie. Ci ludzie są tak głupi, widać jak ich ego rośnie kiedy przybijają pieczątkę pod jakimś srakowatym lekiem który gówno pomoże ale oni mają tytuł dr. Wiesz na pewno Twoja choroba jest dużym wyzwaniem, no i jeszcze te nieszczęścia co Cię spotkały ale spróbuj wmówić sobie że to co Cię spotkało jest na Twoje siły, podobno nie jesteśmy doświadczani ponad to co możemy znieść. Także nawet to co teraz czujesz świadczy o tym jak silny jesteś w rzeczywistości. Jeszcze dużo dobrego Cię spotka, w życiu jest równowaga, terazniejsze niepowodzenie nie oznacza że tak będzie zawsze. Samobójstwo zawsze możesz odłożyć w czasie. W sumie nasze życie i tak jest krótkie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

:cry:

 

Tak sobie właśnie myślę, że powoli wchodzę w czas godzenia się ze swoją własną decyzją. Moje życie powoli dobiega końca i to nawet już nie przynosi ulgi. Daję sobie ostatnią szansę. Męczę się po raz ostatni. Spróbuję przetrwać powrót do pracy, jeżeli mi nie wyjdzie, to już nie widzę dla siebie nadzieji. Kolejnej porażki i jedynej szansy zmarnowanej, już nie przeżyję. W sumie od dawna jej nie widzę. To beznadziejny stan i taki samotny... Jeżeli to czytasz, to wiedz, że kiedyś tu byłam, żyłam jak Ty. Koniec przychodzi spokojniej niż myślałam. Ja już się pogodziłam ze swoją śmiercią. To ostatni etap. Jeżeli istnieje jakiś cud, który uchroni mnie przed tym, to uznam to za łaskę. Nawet nie wierzę, ale nie wiem czy da się odwrócić to co mam w głowie. To już nawet nie jest błędne koło. Tym razem to już chłodna akceptacja własnych zamiarów, jakby to było nieuchronne.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Smutno tak jakoś. Czasem wydaje mi się, że patrzę na ludzi pod kątem ich problemów. Tak bardzo chcę każdemu pomóc, ale sama nie daje rady. Mam opory przed rozmawianiem, czuję taką dziwną niechęć, a to z kolei rodzi poczucie winy. Nie chcę taka być. Nie chcę zmuszać się do rozmowy, bo to się wyczuwa.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Expressia mam identycznie jak Ty. Warrior ma rację, żeby komuś pomóc trzeba być do tego zdolnym. Ja też bardzo komuś chciałem pomóc i okropnie mnie to boli, że nie jestem do tego zdolny przez to, że sam tej pomocy potrzebuję, a gdy jest się samotnym to boli jeszcze bardziej.

 

Ja chciałem wybawić cały świat od zagłady i co? Nie udało się, gdy chęci są najlepsze, a brak umiejętności i sił to nic się nie zdziała. Niemniej nawet najmniejsza pomoc w postaci słowa pociechy dla osób w podobnej sytuacji, byle pociechy nieskalanej pochlebstwem i oszukiwanej danej osoby, ma swoje znaczenie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

mojej samotnosci nic nie wypelni, kaftan emocjonalno-chemiczny jest bariera nie do przeskoczenia.

na chvj sie spotykac, skoro czuje pustke, czuje sie samotny w tłumie.

 

z reszta nawet jak cos we mnie zaskoczy to i tak nie znajde tu nikogo chetnego ani w miare empatycznego

i na tyle emocjonalnego by cokolwiek zaskoczylo, w sensie konwersacji, więzi, czegokolwiek.

 

szukam sposobu na bezbolesne pozbawienie sie zycia, to nieodwołalne i na serio.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×