Skocz do zawartości
Nerwica.com

Odrobina poezji


Gość

Rekomendowane odpowiedzi

2/3 II 2008r.

Przecinki

 

Urodziłem się na życzenie:

Płacz, nieprzespane noce,

Przewijanie, karmienie,

Ubieranie, okrywanie kocem,

 

Pierwsze ząbki, kroki,

Gaworzenie, słowa, zdania,

Piski, bieganie, skoki,

Radość świata odkrywania,

 

Koledzy, koleżanki,

Zabawy w piaskownicy,

Pierwszy śnieg, sanki,

Ja, moi rówieśnicy,

 

Pani przedszkolanka,

Monika, przytulanie,

Jej sukienki falbanka,

Pierwsze zakochanie,

 

Szkoła podstawowa,

Od domu własne klucze,

Ania, róża kolorowa,

"Leń, ale zdolny uczeń",

 

Technikum, papierosy,

Miłość nieodwzajemniona,

Pierwszy raz, jej włosy,

Matura snem szalona,

 

Studia, imprezowanie,

Ukochana, wreszcie żona,

W rozkoszy zapamiętanie,

Tu moja, tam jej strona,

 

Nasze przypływy, odpływy,

Mieszkanie we dwoje,

Ciche dni, namiętne porywy,

Jej sukienki, stroje,

 

Poród, przecinanie pępowiny,

Praca, niedosypianie,

Rodzina, znajomi, chrzciny,

wspólne wychowywanie...

 

Emocje jak przecinki:

Dzielą całe nasze życie

Albo łączą życia ścinki,

Aż kropka się pojawi... skrycie

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Moja modlitwa do cienia tak się zaczyna -

Ty, który jesteś przy mnie, dodaj mi sił

Abym mogła pobiec ciemną doliną

Gdzie moja droga, i gwiezdny pył

 

A cienie kładą mi się na dłoniach

Ich szept przyzywa ten dziwny strach

W mojej dolinie dziś tańczy płomień

Echem odbija się płacz...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja czasem też pisuję wierszyki :D Ale ostatnio nie jestem z nich zadowolony,czegoś im brakuje.Mniejsza z tym,znalazłem coś takiego ostatnio w necie i mi się strasznie spodobał:

 

„Posłanie do Nadwrażliwych”

 

Prof. Kazimierz Dąbrowski

 

Bądźcie pozdrowieni Nadwrażliwi

za Waszą czułość w nieczułości świata

za niepewność - wśród jego pewności

za to że odczuwacie tak jak siebie

samych zarażając się każdym bólem

za lęk przed światem, jego ślepą pewnością

która nie ma dna

za potrzebę oczyszczania rąk

z niewidzialnego nawet

brudu ziemi

bądźcie pozdrowieni

 

Bądźcie pozdrowieni Nadwrażliwi

Za Wasz lęk przed absurdem istnienia

I delikatność niemówienia innym

tego co w nich widzicie

za niezaradnosć w rzeczach zwykłych

i umiejętność obcowania z niezwykłością

za realizm transcendentalny

i brak realizmu rzeczowego

za nieprzystosowanie do tego co jest

a przystosowanie do tego co być powinno

za to co nieskończone-nieznane-

niewypowiedziane, ukryte w nas

 

Bądżcie pozdrowieni Nadwrażliwi

Za Waszą twórczość i ekstazę

Za Wasze zachłanne przyjażnie,

Miłośc i lęk, że miłość mogłaby

Umrzeć jeszcze przed Wami

 

Bądżcie pozdrowieni Nadwrażliwi

Za Wasze uzdolnienia-nigdy niewykorzystane

(niedocenianie Waszej wielkości nie pozwoli

poznać wielkości tych, co przyjdą do Was)

za to, że chcą Was zmienić

zamiast naśladować

ze jesteście leczeni zamiast leczyć świat

za Waszą boską moc zniszczoną przez

zwierzęcą siłę

za niezwykłość i samotność

Waszych dróg

 

Bądżcie pozdrowieni Nadwrażliwi

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

"Jednakowo piękna jest noc" Edward Stachura

 

 

Jednakowo piękna jest noc, jak śmiech obłąkanego w tej nocy. ``A piękno

jest początkiem przerażenia''. Ja jestem owym szalonym, dla którego

nieważny jest klucz, którym można otworzyć drzwi, a to, że ten klucz mogę

wrzucić do studni, a drzwi rozbić głową, dla którego nieważna jest kieszeń,

do której mogę wsadzić 100 zł, a dziura w kieszeni, którą może wylecieć

ostatnia nadzieja - zaproszenie na bal samobójców. Wierzę w siebie tak

jak nie wierzę w ``Świętych obcowanie'' i ``Grzechów odpuszczenie''. Bo ja

żadnym kreto i szczurom nigdy nie przebaczę. Jeśli jest Bóg, jeśli Bóg

mnie stworzył, jestem jego częścią - częścią boga i też będę sądził ludzi

jak oni będą mnie sądzić. Los kazał mi zostać włóczęgą, matką włóczęgi

jest poezja. przyjaźń jest dla mnie zbyt szlachetnym uczuciem, bym po

Twoim milczeniu, mógł jeszcze Cię o coś prosić. Zbliża się już balet biały

połnocnych czarownic, a ja nadal chodzę w trampkach. Ej przyjaciele moi,

przyjaciele. Puszkin miał rację. nie ma sprawiedliwości. ``Piękno jest

absolutną sprawiedliwością''

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie uratowała mnie powódź... - Ewa Lipska

 

Nie uratowała mnie powódź

mimo że leżałam już na dnie.

 

Nie uratował mnie pożar

mimo że paliłam się przez wiele lat.

 

Nie uratowały mnie katastrofy

mimo że przejeżdżały mnie pociągi i samochody.

 

Nie uratowały mnie samoloty

które eksplodowały ze mną w powietrzu.

 

Waliły się na mnie

mury wielkich miast.

 

Nie uratowały mnie grzyby trujące.

Ani celne strzały plutonów egzekucyjnych.

 

Nie uratował mnie koniec świata

ponieważ nie miał na to czasu.

 

Nic mnie nie uratowało.

 

ŻYJĘ

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zawsze wiedziałam, że to się nie stanie...

Zawsze wiedziałam, że nie chcesz mnie...

Zawsze wiedziałam, że tamtą wolałeś,

Bo ja zawsze odpowiadałam nie...

 

Ale nie myśl, że płakać będę,

że wciąż będę myśleć o Tobie...

Nikt nie będzie mną pomiatać

I nigdy przez Ciebie nie zamknę się w sobie!!

 

Często myślałam, że coś z tego będzie,

Gdy tak się słodko uśmiechałeś,

Lecz później zrozumiałam, że jestem w błędzie...

Ty tylko jednego ode mnie chciałeś...

 

Lecz nigdy ode mnie tego nie dostaniesz,

Nie jesteś wart takiego poświęcenia...

Moje ciało należy tylko do mnie

I tutaj to ja mam najwięcej do powiedzenia...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Znalazłem przypadkiem ten wiersz - dodany przez Klauda na e-zyczenia.pl - myślę że jest warty znalezienia się tutaj:

 

Była to bardzo wspaniała dziewczyna

często powtarzał: Ty moja jedyna

bała się najgorszego, że kiedyś ją porzuci

Nie będzie chciał jej znać - ich czas nigdy nie wróci...

Wiedziała, że wtedy życia by nie miała

Nie dałaby rady... Za mocno kochała

Po jakimś czasie nie tak samo było...

Zero jego wyznań... Coś się w nim zmieniło...

Coraz rzadziej się z nią spotykał

Gdy mówił: Kocham, wzroku jej unikał

Czuła jakby była z obcą osobą

Czegoś się bała, nie była sobą

Przytuliła go mocno,

Mówiła: Kochanie...

Nie sadziła, że dziś nastąpi ich pożegnanie...

Zaczął mówić coś...: Wiesz, mam Cię dość

Ona milczała, tylko łza cichutko

Po jej policzku spływała

Mówił, że pokochał inną już

Nie wiedział, że dziewczynie

Właśnie wbijał w serce nóż

Siedziała sama myśląc o tym co się stało

Nie mogła uwierzyć... tak ją to zabolało

Do domu wracać nie chciała...

Poszła na skarpę... miejsce które tak bardzo lubiła...

Miejsce... Gdzie wszystkie swe smutki i żale wylewała...

Myślała czy teraz jest z tą dziewczyną...

Czy do niej też mówi: jesteś tą jedyną

Zranił tak bardzo jej małe serce...

Przyrzekła, że nie da się zranić nikomu więcej...

Następnego dnia jego ujrzała

Uśmiechniętego z nią idącego i nagle się zaśmiała

Wszystkie wspomnienia szybko wracały...

I znowu do oczu jej łezki napływały...

Poszła do domu

Sięgnęła do szafki z lekarstwami...

Wzięła wszystkie tabletki

I uciekła trzaskając drzwiami

Chciała umrzeć w miejscu

Gdzie kiedyś z nim była...

Poszła na skarpę i własnym oczom nie wierzyła...

Słyszała jego piękne wyznania

Płakała i była już bliska skonania...

Mówił: jej naprawdę nigdy nie kochałem...

To na Ciebie jedyną całe życie czekałem...

Tak ją te słowo mocno zabolało

Upadła na ziemię, nie wiedząc co się stało

Wyrzucała sobie swoją naiwność...

Wierzyła gdy mówił: to musi być miłość...

Otworzyła oczy i zobaczyła ją...

Patrzyła na nią i pomyślała

Że to ta sama dziewczyna

Która jej ukochanego odebrała...

Zerwała się nagle i biegła przed siebie

Krzyczała: nienawidzę Cię! Nie wybaczę Ci tego!

Zabrałaś mi wszystko... mojego kochanego!

Więcej powiedzieć nie zdołała

Wyjęła tabletki...

I jedna za drugą łykała...

Krzyknęła tylko:

Boże wiesz jakie jest moje marzenie...

posiedzę, poczekam na jego

spełnienie...

Poczuła się senna... co chwilę upadała...

Zobaczyła tego, któremu cała się oddała...

Próbował wziąć ją na ręce...

Mówiła: nie dotykaj mnie nigdy więcej!

Oczy jej się zamykały...

Tylko usta te same słowa powtarzały...

Nigdy mnie nie kochałeś... Zbędne nadzieje mi dawałeś...

I coraz ciszej i wolniej mówiła...

Bo swoje ziemskie życie właśnie kończyła...

Patrząc na niego powiedziała:

Nie zapomnij mnie... I tak kocham Cię...

Mimo że mnie skrzywdziłeś i życie moje w piekło zmieniłeś...

I on zapłakał nagle... słysząc jej wyznanie...

Odchodziła powoli... nie wiedząc co się stanie...

Czekała na chwilę... W której jej serce bić przestanie...

On chodził niespokojny, wyrzucając z siebie...

Że to przez niego ona chce być teraz w niebie

Opadło jej ciało... serce bić przestało...

On gdy to ujrzał rozpędził się, i skacząc ze skarpy zawołał: kocham

Cię!

A z jej martwego ciała, po policzku ostatnia łza poleciała...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej swietne wiersze, Prządka, ten Twój mi się szczególnie podobał.

Nadwrażliwi są fajni ale zamieszczeni 4 razy :D warto czytać to co inni piszą, nie tylko zamieszczać swoje.

Ja wkleję trochę klasyki:

 

Mickiewicz Adam

 

Te rozkwitłe świeżo drzewa

 

Te rozkwitłe świeżo drzewa

Upajają słodką wonią,

Wody szepcą, słowik śpiewa

I koniki cicho dzwonią.

 

Czemuż zadumany stoję

I wiosną się nie weselę?

Bo sieroce serce moje.

z kimże wiosnę tę podzielę?

 

Przed mym domem w pomrok szary

Stają muzycy tułacze.

Słyszę śpiew i dźwięk gitary.

Odmykam okno i płaczę.

 

Zakochani to minstrele.

Pod oknem kochanki nucą;

Mnie nie bawią, ale smucą;

z kim się muzyką podzielę?

 

Tylem uczuł, cierpiał tyle,

Lecz nie powrócę do domu;

Opowiadać nie mam komu,

Zamknę powieść mą w mogile.

 

Założywszy ręce siadam,

Na samotną patrzę świécę:

Czasem piosnkę w myśli składam.

Czasem pióro smutne chwycę.

 

Dzieci moje, myśli, słowa,

Czemuż się z was nie weselę?

Ach, bo dusza moja wdowa,

Dzieci wiele, sierot wiele.

 

Mija wiosna, mija zima,

Mija pogoda i słota;

Nie przeminie żal pielgrzyma,

Bo on wdowiec i sierota.

 

 

 

[wiosna 1832]

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

"Bądźcie pozdrowieni nadwrażliwi

za waszą czułość w nieczułości świata

za niepewność wśród jego pewności

 

Bądźcie pozdrowieni

za to, że odczuwacie innych tak, jak siebie samych

 

Bądźcie pozdrowieni

za to, że odczuwacie niepokój świata

jego bezdenną ograniczoność i pewność siebie

 

Bądźcie pozdrowieni

za potrzebę oczyszczenia rąk z niewidzialnego brudu świata

za wasz lęk przed bezsensem istnienia

 

Za delikatność nie mówienia innym tego, co w nich widzicie

 

Bądźcie pozdrowieni

za waszą niezaradność praktyczną w zwykłym

i praktyczność w nieznanym

za wasz realizm transcendentalny i brak realizmu życiowego

 

Bądźcie pozdrowieni

za waszą wyłączność i trwogę przed utratą bliskich

za wasze zachłanne przyjaźnie i lęk, że miłość mogłaby umrzeć jeszcze przed wami

 

Bądźcie pozdrowieni

za waszą twórczość i ekstazę

za nieprzystosowanie do tego co jest, a przystosowanie do tego, co być powinno

 

Bądźcie pozdrowieni

za wasze wielkie uzdolnienia nigdy nie wykorzystane

za to, że niepoznanie się na waszej wielkości

nie pozwoli docenić tych, co przyjdą po was

 

Bądźcie pozdrowieni

za to, że jesteście leczeni

zamiast leczyć innych

 

Bądźcie pozdrowieni

za to, że wasza niebiańska siła jest spychana i deptana

przez siłę brutalną i zwierzęcą

 

za to, co w was przeczutego, niewypowiedzianego, nieograniczonego

 

za samotność i niezwykłość waszych dróg

 

bądźcie pozdrowieni nadwrażliwi"

 

 

 

(K. Dąbrowski "Posłanie do nadwrażliwych)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Przyszedłem ci podziękować

za samotności różne

za taką gdy nie ma nikogo

lub gdy się razem płacze

i taką że niby dobrze

ale zupełnie inaczej

za najbliższą kiedy nic nie wiadomo

i taką że wiem po cichu ale nie powiem nikomu

za taką kiedy się kocha i taką kiedy się wierzy

że szczęście się połamało bo mnie się nie należy

jest samotnością wiadomość

list dworzec pusty milczenie

pieniądz genialnie chory

minuty jak ciężkie kamienie

czas zawsze szczery bo każe iść dalej i prędzej

mogą być nawet nią włosy

których dotknęły ręce

są samotności różne

na ziemi w piekle w niebie

tak rozmaite że jedna

ta co prowadzi do Ciebie

 

(J. Twardowski)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Sylvia Plath: "Jestem pionowa"

 

 

Lecz wolałabym być pozioma.

Nie jestem drzewem zakorzenionym w ziemi,

Ssącym minerały i macierzyńską miłość,

Żeby każdego marca rozbłysnąć liściem,

Nie jestem też tak piękna jak kłąb ogrodowy,

By wzbudzać okrzyk zachwytu wspaniałą barwą,

Nieświadoma, że wkrótce utracę swe płatki.

W porównaniu ze mną drzewo jest nieśmiertelne

A główka kwiatu bardziej godna podziwu.

Ja zaś pożądam długowieczności drzewa i śmiałości kwiatu.

 

Dzisiejszej nocy, w bladym świetle gwiazd,

Drzewa i kwiaty rozsiewają świeże zapachy.

Przechadzam się pośród nich, lecz mnie nie widzą.

Wyobrażam sobie, że kiedy śpię,

Jestem do nich bardzo podobna-

Myśli mi się mącą-

To położenie jest dla mnie naturalne,

Gdyż wtedy rozmawiam swobodnie z niebem,

A stanę się użyteczna, gdy położę się już na zawsze:

Wówczas drzewa choć raz mnie dotkną, a kwiaty znajdą dla mnie czas.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mam nadzieję, że nie było, a idealnie oddaje mój nastrój:

 

M. Świetlicki, Nieprzysiadalność (podejrzewam że są różne wersje, bo on tam sobie różnie pomrukuje na koncertach)

 

 

no, proszę sobie wyobrazić:

marzec albo kwiecień.

hm... raczej marzec.

wieczór.

 

spotykam j.p - jest pijany jak świnia

a ja jestem trzeźwy- jak świnia

 

idziemy na kawę

on - między morzem wódki, a powrotem do domu

ja - pomiędzy kłótnią z jedną kobietą,

a rozmową z drugą, która być może także się przerodzi w kłótnię

siedzimy więc w knajpie

choćbym się nawet bardzo skupił,

nie pamiętam w jakiej

 

on między wódką a powrotem do domu,

ja pomiędzy kłótnią...

 

i nagle on, wskazując mi jakieś dwie

siedzące przy sąsiednim stoliku

proponuje byśmy się do tych dwóch przysiedli

 

a ja mówię

daj mi spokój

ja nie mam ochoty

ja to pierdolę

dziś jestem w nastroju

nieprzysiadalnym

pomiędzy kłótnią z jedną kobietą,

a rozmową z drugą, która być może także się przerodzi w kłótnię

ja nie mam ochoty

ja to pierdolę

dziś jestem w nastroju

nieprzysiadalnym

 

więc rezygnuje, siedzimy w tej knajpie

i rozmawiamy o czymś, o literaturze

być może nawet o kobietach

 

on się trzyma nieźle, chociaż jest pijany jak świnia

ja się nieźle trzymam, chociaż jak świnia trzeźwy jestem

 

deszcz zaczyna padać

i nagle on, wskazując znowu te dwie

mówi

zobacz, to się nieźle składa

ich dwie, i nas dwóch

dosiądźmy się do nich

a ja mówię

daj mi spokój

nie mam ochoty

jestem dziś w nastroju

nieprzysiadalnym

ja to pierdolę

dziś jestem w nastroju

nieprzysiadalnym

pomiędzy kłótnią z jedną kobietą

a rozmową z drugą

ja nie mam ochoty

ja to pierdolę

dziś jestem w nastroju

nieprzysiadalnym

 

tak się czasami zdarza

że jestem w nastroju

nieprzysiadalnym

tak się zdarza zazwyczaj

że jestem w nastroju

nieprzysiadalnym

siedzę sam przy stoliku

i nie mam ochoty

dosiąść się do was

choć na mnie kiwacie

ja to pierdolę

dziś jestem w nastroju

nieprzysiadalnym

ja proszę pana to pierdolę

dziś jestem w nastroju

nieprzysiadalnym

spierdalaj gnoju!

dziś jestem w nastroju

nieprzysiadalnym

 

[*EDIT*]

 

osz, pół wiersza wycenzurowało ^^

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja mogę wstawić coś swojego i poddać się szczerej ocenie, bądź po prostu sprawić ową przyjemność/nieprzyjemność z przeczytania.

To jeden z moich pierwszych białych wierszy:

 

 

znowu pijesz

a ja bezbłędnie cię naśladuje

mała jak te litery

składam w nic nieznaczące słowa

które prawie bezboleśnie kreśle

na zabrudzonej kartce

słaniasz się po domu

jak zbłądzone myśli

doszukując się przeszłości

w zakurzonych rzeźbach

zabrudzonych ścianach

które straciły żywe kolory

sadza sos krew

komara na popękanym suficie

otwórz okno na oścież

niech świeże powietrze

zszarzałym oczom wróci kolor

dłoniom chęć walki

rozbudzi w tobie życie

 

6.II.2009

 

 

Albo coś bardziej optymistycznego:

 

 

wysokie jest niebo bo śmiejesz się znów

kalendarz począł gubić wyliczone dni

wrzesień znowu zawitał do snów

na linii widnokręgu słońce się skrzy

 

liście na wietrze dynamicznie łopoczą

rzeka szumi i cicho gwiżdże wiatr

psy w ogrodach szczekają żaby rechoczą

że znowu odrodził się świat

 

znów chce sie śpiewać i skakać pod niebo

udawać wariata nieprzytomnie żyć

dopóki nie zrodzi się znowuż : dlaczego

gdy chce po prostu spokojnie śnić

 

27.I.2009

 

[*EDIT*]

 

Trochę poprawiłam:

 

chce jeszcze zobaczyć wyrazy twarzy

ludzi pośpiesznie goniących by zdążyć

niebo błękitne bez żadnej skazy

które nad głową już nie będzie ciążyć

 

chce jeszcze usłyszeć dźwięki silników

cicho mruczących na czerwonym świetle

trzepot ptasich skrzydeł pośród promyków

co padają na moje rodzinne osiedle

 

chce jeszcze powąchać każdy kwiat ogrodu

albo chociaż zupę świeżo gotowaną

czuć zapach traw, choć gnojownika smrodu

chcę doświadczyć zanim płuca oddychać przestaną

 

chce jeszcze dotknąć płatków róż czerwonych

albo chociaż sprawdzić jak twarda jest ściana

aksamitem dłoni zmarzniętych umęczonych

zobaczyć czy bardzo będzie boleć rana

 

zanim umrę - zapamiętać jak smakuje życie

jaki zapach miało gdy budziłam się rano

jakie skutki były, gdy przegięłam z upiciem

gdy z armią nieszczęść na mnie napierano

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Sumienie czasem potrafi płatać figle.

 

Wybacz mi Boże, bo zgrzeszyłem,

straszne zbrodnie popełniłem:

 

W jej oczach smutek - moja wina!

Niezamierzony skutek - moja wina!

Wciąż nie wiem wszystkiego - moja wina!

Namawiali mnie do złego - moja wina!

Miałem inne zdanie - moja wina!

Wokół narzekanie - moja wina!

Stłukła się szklanka - moja wina!

Pożółkła firanka - moja wina!

Ludzkie odruchy - moja wina!

Szukałem otuchy - moja wina!

Nadmierne chęci - moja wina!

Gorzkie myśli w mej pamięci - moja wina!

 

Boże, daruj me podłości,

pragnę Twej doskonałości,

by na zawsze ku Twej chwale,

stać na złotym piedestale.

 

---------------------------------------------------

 

Wybacz mi Boże, bo zbłądziłem,

głupie błędy popełniłem:

 

W jej sercu smutek - moja wina,

Zlekceważony skutek - moja wina,

Nie wszystko muszę wiedzieć - moja wina,

Wierzyłem tylko w siebie - moja wina,

Tylko moje zdanie - moja wina,

W sobie zamykanie - moja wina,

Byłem małostkowy - moja wina,

Do zemsty gotowy - moja wina,

Nieludzkie odruchy - moja wina,

Niechęć do skruchy - moja wina,

Niewykorzystane chęci - moja wina,

Śmietnik w mej pamięci - moja wina.

 

Boże, dodaj mi mądrości,

bym nie gubił się w przyszłości,

bym na równi ze wszystkimi,

dzielił szczęście tu, na ziemi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

chce jeszcze powąchać każdy kwiat ogrodu

albo chociaż zupę świeżo gotowaną

czuć zapach traw, choć gnojownika smrodu

chcę doświadczyć zanim płuca oddychać przestaną

Nie chcę być złośliwy, ale odnoszę wrażenie, że w tym wypadku trawy nie są warte swojej ceny

:mrgreen:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ludzkość ewoluuje w słusznym kierunku, choć ma przed sobą jeszcze długą drogę.

 

Patrzcie na niego, co za frajer,

nie zasługuje na nic.

Wykończmy go, po co nam takie coś.

Jesteśmy lepsi, przed nami przyszłość.

Prawo doboru naturalnego,

słabe geny są wypierane,

rozumiecie?

Co wy robicie?

Nie, zostawcie mnie!

Jak śmiecie!?

Wy dranie!!!

Nie, proszę!

Błagam!

Nie!!!

 

------------------------------------

 

Patrzcie na niego, szkoda go,

biedak miał pecha.

Pomóżmy mu, może jest komuś potrzebny.

Staniemy się lepsi, każdy zasługuje na przyszłość.

Czym byłby ten świat,

gdyby każdy był taki sam,

rozumiecie?

Co wy robicie?

Nie trzeba.

Naprawdę?

Dziękuję.

Jestem pewien,

że słusznie postąpiłem.

Nie ma lepszej nagrody.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

piotrp, ale co to? wiersz? pytam serio, bez żadnych złośliwości czy sarkazmu. bo zarejestrowałeś się u nas, i zamiast napisać coś o sobie podrzucasz jakąś twórczość własną - okej, fajnie pięknie, ale chyba trzeba nad nią trochę bardzo popracować. zresztą, nie każdy musi zostać miłoszem czy innym herbertem.

powodzenia mimo wszystko ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Masz racje chloe, moje wiersze tak jak ja, są nic nie warte. Właśnie pomogłaś mi podjąć decyzję - zabiję się! Prima aprilis ;) Wybacz mi to czarne poczucie humoru. :roll:

Rzeczywiście chloe, wyskoczyłem tu z tymi swoimi wierszami jak filip z konopi :oops:. Zarejestrowałem się na tym forum jakiś czas temu, ale nie mogłem się zmotywować, żeby zacząć tu pisać o swoich problemach, które są, nawiasem mówiąc, takie same jak wielu z was (nerwica lękowa, osobowość unikająca, perfekcjonizm).

Zainteresowałem się tym wątkiem, gdyż od pewnego czasu chciałem zająć się pisaniem wierszy w ramach hobby. Dzięki temu planowałem pozbyć się choć trochę tego uczucia, że nic nie robię, że jestem nieudacznikiem, gdy inni rozwijają się, realizują plany, spełniają jakąś rolę w społeczeństwie etc. Pomyślałem sobie również, że w ten sposób będę mógł przełamywać wstyd przed obnażaniem swoich myśli.

Trudno mi było się do tego zabrać, gdyż miałem dylemat. Otóż odczuwam silną potrzebę pisania tego co tak naprawdę myślę i czuję, jednak gdy chciałem napisać coś pesymistycznego gdzieś tam z głębi odzywała się duma, która "nie pozwalała mi użalać się nad sobą i zatruwać innym umysłów". Z drugiej strony, gdy chciałem napisać coś pozytywnego, moje myślenie stawało się sztuczne. Wpadłem w końcu na pomysł, żeby pisać jedno i drugie ;)

Co do stylu, to obawiałem się, że wyjdzie pompatycznie. Wiem, że do ideału mi daleko, jednak od siebie nie da się uciec tak łatwo ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wiesz, dużo rozmyślam, co to znaczy być kimś wybitnym i nawet przybierałem się do napisania czegoś na ten temat. Trudno znaleźć coś ciekawego, o czym by już ktoś w przeszłości nie wspomniał. Dużo czasu poświęcam na przemyślenia, wolę więc poruszyć ogadane problemy, niż zastanawiać się nad czymś poczytnym. Nie próbuję podbić świata swoimi wierszami, czuję, że to niemożliwe, jestem na to o wiele za słaby ;). Kto jak kto, ale wy to powinniście zrozumieć. To fakt, że czuję się indywidualistą, jestem tego świadom, ale druga połowa mnie to lęk, która jest jak zaciągnięty hamulec ręczny i nie pozwala mi wykorzystać pełnej mocy. W tej chwili mogę więc tylko chować się przed wszystkimi i pisać te swoje filozoficzne wierszyki.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No dobra, wiem, że dobrze piszę prozę, a co do swojej poezji zawsze miałam ironiczne podejście i lądowała ona w jakimś zagubionym folderze w kompie. Ale co tam, w końcu jestem na forum nerwicowców, a nie utalentowanych poetów, więc oto moja próbka grafomaństwa.....:

 

Głębiej

 

Głębiej

 

Zatonąć w oceanie

Nie gładko na powierzchni

Trzymać oddech do niemożliwości

W głowie pulsowanie serca

Ciężkie

Kroki

Biegnącego

Słonia

 

Czerpać powietrze w ramiona

Gdy spokój otula zmarznięte ciało

 

Głębiej

 

Pływać w otchłaniach

Nigdy nie zamykając oczu

Widzieć niewidzialne zmysły

Być schronieniem dla

Emocji

Wiary

Nadziei

Świata

 

Zaprzeczyć granicom miłości

Strach jedynie wzmaga pożądanie

 

Za dużo to wciąż

Za mało

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pieśń więźnia.

 

Oczy kryjące trwogę w proch spalili

Kruche dłonie imadłem doszczętnie zmiażdżyli

Zawodzące, desperackie wrzaski grubiańsko wyśmiali

Po plecach rozdzierając skórę batem smagali

 

Rozpościeram ręce ku obłąkanym bestiom

Rządnym zadania cierpienia diabolicznym oprawcom

Marząc o wybawieniu z piekielnej czeluści

Walcząc słowami o uzyskanie krzty litości

 

Głową o mur bez opamiętania uderzali i krew rozlewali

Błagania o wybawienie barbarzyńsko wykpiwali

Skuli łańcuchami kończyny, zdruzgotali na pręgierzu

Za włosy szarpali, zmawiałam modlitwę w pożegnalnym pacierzu

 

Rozpościeram ręce ku obłąkanym bestiom

Rządnym zadania cierpienia diabolicznym oprawcom

Marząc o wybawieniu z piekielnej czeluści

Walcząc słowami o uzyskanie krzty litości

 

Do ucha plugawe obietnice z emfazą szeptali

O sadystycznych mękach rychło zapewniali

Gębę z furią obłożyli wbijając drzazgi w policzki

Pluli, gdy w ogniu piekielnym wydawałam potępieńcze krzyki

 

Rozpościeram ręce ku obłąkanym bestiom

Rządnym zadania cierpienia diabolicznym oprawcom

Marząc o wybawieniu z piekielnej czeluści

Walcząc słowami o uzyskanie krzty litości

 

Tańczyli w koło z wydartym, bezwiednym szkieletem

Z truchła wystawili ucztę, wgryzając się z impetem

W bezmiernym gniewie lica nieustannie wykrzywiają

Kierowani nienasyconą nienawiścią bez końca uśmiercają

 

:oops:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Krawiec Ona i Ja

 

 

krawiec myśli igielnym uchem

 

przekłuwać jadeitowym szponem

 

kolejne warstwy skóry

 

nawet na sercu pęknięcia załata

 

poskleja, postawi w słońcu obok

 

zapachów borówkowego placka

 

 

 

 

 

powoli warstwa za warstwą

 

wchodzisz głębiej w me połączenia

 

oszukujesz mnie śmiechem

 

że nie będzie już tak paliło

 

 

 

ogień trawi me serce powoli

 

półprzymknięte powieki

 

cicho szeleszczące zasłony

 

krawiec zszył mnie z Twoim cieniem

 

 

 

złapałem w sieci motyla

 

i w nim się zakochałem

 

zakochany zapatrzony

 

kurczyłem się w pół ruchu zatrzymany

 

w półśnie pomiędzy uderzeniem a oddechem

 

rzuciłem karty na stół i zgarnąłem kulę

 

rosyjska ruletka rozgrywana z odbiciem

 

 

 

ona śpi z krawcem

 

mnie został nabój

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czy warto zadawać pytania, na które nie ma odpowiedzi?

 

 

Za jakie stało to się grzechy,

Że w naszych życiach brak uciechy?

 

Czy Bóg w swej boskiej mocy bezkresie,

Umie stworzyć cierpienie, którego nie zniesie?

 

Skąd się tu wzięliśmy i dokąd zmierzamy?

Co znaczy istnieć? W co wierzyć mamy?

 

Za ile złych chwil nie będzie nas?

Dokąd odpływa utracony czas?

 

Czy wolna wola to tylko złudzenie,

A ludźmi rządzą reguły-kamienie?

 

Czemu moja mama musi wciąż tak szlochać?

Czy jest ktoś jeszcze, kto mnie tak pokocha?

 

_________________________________________

 

Na jedno z tych pytań znajdę odpowiedź.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
×