Skocz do zawartości
Nerwica.com

Odrobina poezji


Gość

Rekomendowane odpowiedzi

Morze blędów

Powtarzanych co krok

Znalazlabym kroplę usprawiedliwienia

Musialabym tym zaprzeczyć samej sobie...

Wszystko idzie dobrze

Znowu doprowadzasz mnie do desperacji

Sprawiasz, że ścina mnie z nóg

I chcę się posunąć za daleko...

Nie próbuj mnie przekonać

Że to się zmieni

Bo do tego

Potrzebujesz oceanu świadectw...

Rób dalej to co robisz

Kiedyś plunę ci w twarz

I krzyknę że zrujnowalaś mi życie

Że nie chcę cię znać...

A sama pójdę tam

Gdzie nie będzie już miejsca na blędy

Wtedy mnie nie powstrzymasz

Ostatni bląd wszystko skończy...

Szansa

O czym ty mówisz

Chyba żarytujesz

Już za późno...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

"Trzeba żyć!"

Jan Rybowicz

 

Nie, nie zrobisz nic.

Trzeba żyć!

Po prostu trzeba żyć!

Trzeba żyć!

Trzeba żyć w więzieniu

i trzeba żyć

w zakładzie dla obłąkanych.

Trzeba żyć, po prostu trzeba żyć!

 

Na obczyźnie

i w nieznośnej

domowej atmosferze.

Trzeba żyć

z listem gończym za tobą

i z wyrokiem śmierci

bez apelacji.

I z rakiem płuc.

I kiedy statek tonie.

I kiedy samolot spada.

I kiedy już nie można żyć,

już nie.

Trzeba żyć!

 

Trzeba żyć!

Po prostu trzeba żyć!

Trzeba żyć,

gdy zawierucha,

i mróz,

i brak butów na zimę.

Gdy strasznie źle,

i gdy jeszcze gorzej.

Gdy brak listów

i pieniędzy,

i brak nadziei:

trzeba żyć!

 

Gdy brak dziecka i kobiety,

w ogóle kogoś bliskiego:

jeszcze musimy żyć.

Trzeba żyć w szpitalu,

i w strasznej nędzy,

i w strasznej rozkoszy.

Żyć, po prostu trzeba żyć!

 

Nie, nie zrobisz nic.

Trzeba żyć!

Po prostu trzeba żyć!

Trzeba żyć!

Trzeba żyć z przyjaciółmi,

i bez przyjaciół.

Z wrogami.

W Polsce.

Trzeba żyć, po prostu trzeba żyć!

 

PS. czy ktoś słucha może SDMu? ja słucham w chwilach słabości ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zbigniew Herbert

DO MARKA AURELEGO

 

Dobranoc Marku lampę zgaś

i zamknij książkę Już nad głową

wznosi się srebrne larum gwiazd

to niebo mówi obcą mową

to barbarzyński okrzyk trwogi

którego nie zna twa łacina

to lęk odwieczny ciemny lęk

o kruchy ludzki ląd zaczyna

 

bić I zwycięży Słyszysz szum

to przypływ Zburzy twe litery

żywiołów niewstrzymany nurt

aż runą świata ściany cztery

cóż nam - na wietrze drżeć

i znów w popioły chuchać mącić eter

gryźć palce szukać próżnych słów

i wlec za sobą cień poległych

 

więc lepiej Marku spokój zdejm

i ponad ciemność podaj rękę

niech drży gdy bije w zmysłów pięć

jak w wątłą lirę ślepy wszechświat

zdradzi nas wszechświat astronomia

rachunek gwiazd i mądrość traw

i twoja wielkość zbyt ogromna

i mój bezradny Marku płacz

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Epitafium samobójczyni

 

bo zamiast żyć przeżywałam

cieszyć się krzyczałam

i łzy grzęzły w moim gardle

wbijam suche paznokcie we framugę drzwi

kaleczę się

krzyczę

ale nikt mnie nie słyszy

zostałam sama w pięciu pustych ścianach

na załzawionych poduszkach próbuję zasnąć

delikatne ciało zaczynają oplatać strach ból i

wątpliwości

złudzenia wypływają ze skroni razem z krwią

-tylko ja widzę ten świat w całej okazałości

to piekło-

kiełkuje we mnie zaczątek paniki

podrywam się by zatopić smutki w małej tabletce

nasennej

znika gdzieś moja nadzieja odsuwam zasłony prosto w oczy

patrzy mi księżyc

zamykam oczy zabrakło mi łez by płakać

zaciskam pięści na kołdrze

we śnie mijam miliony ludzi odcięta murem który

zbudowali dla mnie oni

nawet na mnie nie patrzą dobijam się tłuczę szkło tnę

dłonie

odwracają wzrok przyspieszają kroku

uciekajcie , tak

znów łapie mnie kłucie w sercu

beznadziejnie gorsza przesuwam dłonie po oknie szukam

kontaktu z rzeczywistością

nie mam po co czekać na zmiany

same nie nastąpią

nabieram powietrza

popijam wodą jeszcze jedną tabletkę

i jeszcze jedną

i jeszcze

może usnę

w ten sposób

bo na moich dłoniach i sercu już zabrakło miejsca

a przecież nie będę ciąć blizn

 

bo zamiast żyć umierałam

cieszyć się rzucałam wszystko by zginąć

być teraz nadal wciąż "byłam"

jeśli można to tak nazwać

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Niemowa

 

Nie mówię,

Nie otwieram ust,

Bo już niewymownie żal

Moich do ciebie słów.

Wagony słów!

Węglarki słów!

Prawdziwe złoto,

Diamenty, perły,

Bardzo niewiele

Sztucznej biżuterii!

Miłości bujnej, cudnej kuźnie

I wszystko w próżnię, w próżnię, w próżnię!

Nie mówię,

Nie otworzę ust,

Żeby już nie było mi żal

Moich do ciebie słów

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wiersze Ku czczi Ojca Świętego napisane piórem studentki ( Akademiji Polonijnej w Częstochowie) z lubelszczyzny …

 

 

 

 

 

 

 

 

I wiersz- Piątek po 22

 

 

 

„MODLITWA ZA PAPIEŻA POŚREDNIKA NASZEGO BOGA”

 

.. poświecam Papieżowi jedynemu w swoim rodzaju i niepowtarzalnemu ...

... prosząc o modlitwę za Ojca Świetego dopóty jest jeszcze szansa ....

 

 

 

 

 

 

O Boże, pozwól żyć Mu wiecznie

I nie zabieraj Pasterza

Nam maluczkim.

Chociaż tak bardzo Go ukochałeś,

Pozwól Mu jeszcze raz pobłogosławić

To nędzne plemię

I oczyścić je z wszelakich plew ...

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

2 wiersz- Sobota przed południem

 

 

 

 

 

„WESTCHNIENIA KIEROWANE KU BOGU…”

 

 

 

 

 

O Panie, dzięki Ci za to,

Że przez jedną chwilę

Zardzewiały Ci Złote Wrota w Niebiesiech

I zawachałeś się,

Widząc trwogę całego plemienia.

Albowiem to ono swojemi westchnieniami

Poruszyło Twe serce

I to Ty, pozwoliłeś na jeszcze jedno

Boskie Błogosławieństwo

'JESTEM ZADOWOLONY I WY TEŻ BĄDŹCIE...'

To JEGO słowa okraszone są złotem,

A jego prochy, gdy w końcu nadejdzie ta chwila,

Aby to plemię pozwoliło Mu zamknąć powieki

Rozproszone będą po całym świecie, A dla Jego duszy jest tylko jedno miejsce-

POLSKIE WADOWICE,

Albowiem to ON jest Naszym góralem,

A górale zawsze wracają do swych hal ....

 

…. mam wielką nadzieję, że o to bić będą się polscy dobrodzieje, o zwrot skarbu na polską ziemię, albowiem ten Wielki do nas należy ...

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

3 wiersz – Niedziela rano

 

 

„EPITAFIUM DO CIEBIE OJCZE ŚWIĘTY- WYSŁANNIKU BOGA NA

 

ZIEMIĘ …”

 

 

I rozpostarł Pan nad tym nędznym plemieniem niebieściutką pelerynę -

Albowiem to ona jest nieskazitelnie czysta,

I przesączona potem dobrych uczynków.

I już Pan był gotów otworzyć Ci szeroko Bramy Niebiesiech,

A na nich widniały uśmiechnięte twarze ludzkich istnień za którymi Kierowałeś swe prośby do Boga

I przytulił Cię mocno do swego serca,

Abyś poczuł się bezpiecznie ...

A teraz spoglądasz tam z daleka

Na chlipiące plemię unoszące swe stęsknione

oczy ku Bogu,

Czując ukontentowanie,

Że znalazłeś wreszcie swą ostoję ...

I powiedziałbyś ' RADUJCIE SIĘ , JESTEM Z WAMI ...'

I usłyszałbyś wielkie łkanie,

A oczyTwe też zroszone byłyby łzami...

Łzami szczęścia, które nie mają ceny ...

I teraz Twa dusza ostała się na polskiej ziemi ...

W Wadowicach,

A Twa drżąca ręka błogosławi to polskie plemię w dniu Miłosierdzia Bożego,

Wspominając Siostrę Faustynę,

Którą tego właśnie dnia w Krakowskiem Kościółku Błogosławiłeś.

I w dniach Żałoby Narodowej będziesz dumnie kroczyć szlakami górskiemi,

Aby tu ostatecznie osiąść ...

Na słonej polskiej ziemi wypełnionej biedą i goryczą …

 

 

IV wiersz- Sobota rano- koniec tygodnia Żałoby Narodowej- dzień po pogrzebie Papieża

 

 

‘ Moje rozważania nad Ojcem Świętym, Pasterzem tegoż plemienia …’

 

 

 

I odszedł Jego Świątobliwość ze Stolicy Piotrowej na wieki,

A Jego Wielkość stała się małostkową.

Albowiem to Jego ostatnią wolą było

ostawienie prochów w czarnej Ziemi.

I to Pan okazał swą łaskawość pierwej wywyższając Pawła VI,

tym samym czyniąc kryptę wolną dla Pielgrzyma Naszego w grotach watykańskich.

I to Krzysztof Kolberger uwiecznił Słowa Jego

Pięknie brzmiącą polszczyzną,

Aby tym samym oddać ostatni hołd byłemu Żakowi najsławniejszej w Polszcze Jagielonce.

Albowiem to dzięki zacnym Jej Profesorom to plemię całego świata

Mogło wysłuchiwać Mów Mędrca Zacnego,

Człeka, który sam okrasił się maluczkim.

A zacna Akademija Polonijna uwieczniła cześć Pasterza Wielkiego

Medalem ALMA MATER.

I krocząc ścieżkami tejże Akademiji

niejeden z żaków tudzież zacnych Nauczycieli

czuć będzie po wiek wieki Ducha Karola Wojtyły - Pasterza Wielkiego.

A zacni dobrodzieje wpajać będą Jego Złote Myśli - tym maluczkim,

pragnącym nakarmić swe głodne dusze Jego Słowem.

I to, Krakowskie Błonia wyznaczyły świetlną drogę dla duszy Ojca Świętego,

aby nie zabłądził osiadając w Wadowicach.

Albowiem tam był stworzony,

z prostej, jednakowoż lepkiej gliny,

ręką Stwórcy Niebieskiego,

który wiedział co czyni.

I osiadł tam wysoko obok Pana swego,

który tak go umiłował, a serce Jego radować się będzie,

bacząc na kapłanów wielorakich religiji,

odprawiających to ostatnie misterium nad Jego prochami.

I nawet duch Jego poczynił ostatnie dotknięcie nad Wielką Księgą,

aby ukoić stroskane serca ludzkiego plemienia

tak licznie zgromadzonego wokół Apostolskiej Stolicy.

I to Ojciec Święty uścisnął dłoń Kardynałowi Wyszyńskiemu,

Który tak bardzo wierzył w moce Jego pontyfikatu.

A Kolegium Kardynalskie odczytało wolę Jego,

uwieńczoną ostatnimi słowy:

"W RĘCE TWOJE PANIE POWIERZAM DUCHA MOJEGO'.

I niechaj wypełni się wola Jego,

Aby jego Mojżeszowskie słowa ostały się wyryte w sercach ludzkich po wiek wieki wieków Amen.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

HENRI MICHAUX NAS DWOJE JESZCZE

 

 

Melodio ognia, nie umiałaś grać.

Rzuciłaś na dom mój czarną płachtę.

Co to za opar wszędzie? To opar, co

zakneblował moje niebo. Co to za

cichość wszędzie? To cichość, co

nakazała milczenie memu śpiewowi.

 

Nadzieja. Wystarczy mi

strumyk. Ale wszystko zgarnęłaś.

Dźwięk co drga,został mi odebrany.

 

Nie umiałaś grać. Wszystko

to była fuszerka. Połamałaś pudło rezonansu. Rzuciłaś

płomień na jedwabną śkórę, aby uczynić

z niej straszliwe

bagno krwi.

 

Szczęście śmiało się w jej

duszy. Ale wszystko było mamidłem.

Nie pisana była tej radości długo-

wieczność.

 

Była w pociągu sunącym w morze.

Była w rakiecie pędzącej na skałę.

Leciała, acz nieruchoma, w stronę

ognistego węża, który miał ją pochłonąć.

I wyrósł przy niej, nagle chwytając

ufną, kiedy czesała swoje

sploty, kontemplując w lustrze własną

szczęśliwość.

 

I kiedy ujrzała dźwigający się

do niej ten płomień, och...

 

W jednej chwili kielich został

jej wyrwany. Jej ręce nie trzymały już

nic. Zobaczyła, że ją wciśnięto w kąt.

Zatrzymała się nad tym jak nad ogromnym

problemem medytacji, który należy rozwikłać

nade wszystkim. Dwie sekundy

później; dwie sekundy za późno, uciekała

w stronę okna wołając ratunku.

Cały płomień wtedy ją zatoczył.

 

Odnajduje się w łóżku, od którego

cierpienie wznosi się do nieba, do samego

nieba, nie napotykając boga...

od którego cierpienie schodzi do piekieł

do samego dna piekieł, nie napotykając demona.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Marta Fox-''ci ktorym pluja w twarz''

 

Ci, ktorym pluja w twarz,

maja specjalne niebo

oplutych.

 

Ida do niego dopiero po smierci,

ale czasem

na mgnienie oka

wolno im zaznac i tutaj

tego nieba.

 

W ktorym beda sie cieszyc

przez wiecznosc,

ze nie maja juz twarzy,

na ktora mozna plunac.

Że ich juz nie ma

tak mocno

jak mocno pluto im w twarz,

kiedy byli.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

to nie była moja klasa, ale uczyłyśmy się do konkursów....one są w kolorze, ale tego nie udało mi się tu osiągnąć; chcę JE upamiętnić tu i teraz będąszczęśliwe,że gdzieś JE opublikowałam9 tj tak jak je postrzegałam)

 

:oops::oops::oops::oops::oops::oops::oops::oops::oops:

 

 

PAPUŻKI NIEROZŁĄCZKI,

CZYLI

DZIELNA POŁÓWKA z 5a…

 

 

A cóż tam słychać w tej piątej A,

Tam jest jak w ulu …..

 

Marta i Kasia mają wspólne sekreciki

I często się nimi dzielą na angielskim.

A nie mogą się tak podzielić na

matematyce, polskim , czy przyrodzie???

A nie daj Panie Boże!!!

One Kochają Angielski i swoją Panią

I czują się tam jak u siebie w domu.

A zatem chyba coś wejdzie im do głowy,

Jako, że któż chciałby uczyć się w stresie?

 

Marta, wciąż zamyślona, marzy o aktorstwie i kabarecie,

A Jej taniec brzucha jest w najlepszym wydaniu,

Nie jedna Hinduska mogłaby jej pozazdrościć…

No cóż, myśli o Kasi, która rzewnie gra na skrzypcach,

Szkoda, że niewidzialnych,

Jako, że żadne ucho w tej szkole nie słyszało, a oko nie widziało.

A może kiedyś zaprosi na Wielki Koncert w Teatrze Wielkim,

Gdzie Marta wykona swój taniec brzucha odziana w powiewne jedwabne szaty???

 

Anulka, jak Królowa Matka Angielska

przegląda się w lustereczkach,

puszcza oczko, duma i pudruje nosek.

Ach …. gdybym to ja była Królową Angielską?

Może jakiś rycerz przyjechałby na walentynkową dyskotekę na rumaku

I walczył o JEJ złote serce???

 

Patrycja I Olka poszłyby w mgnieniu oka na Disco,

I chciałyby się uwolnić od siedzenia w ławce, karmiąc Stewarda - Kochanego myszoskoczka,

Którego czasami wypuszczają na wolność,

… A wtedy odbywa się polowanie na lisa...

Temu celowi służą godnie leżące instrumenty muzyczne,

Zrobione przez szkolną dziatwę:

Dzwoneczki, kapsle na kiju, czy koraliki w buteleczkach - tzw. efekty specjalne.

Jakże ich świerzbi, aby nimi pobrzdąkać na angielskim!!!!

Tylko czy Steward jest zadowolony, gdy ktoś przeszkadza mu w spaniu????

Olka marzy, aby zostać Disc jokejem i prowadzić szkolne dyskoteki ze swoim Romeem- Panem Błażejem.

On kocha szkolne dziatki, czuje muzykę i pląsa pięknie na parkiecie.

A może marzyłby mu się festyn szkolny na dzień dziecka z Polarnym Niedźwiedziem???

Któż to wie???

 

A gdzież tu nasza Małgosia ze szczerym uśmiechem

I splątanymi warkoczykami???

Siedzi bidulka w pierwszej ławce, cichutko jak myszka,

Gdyż boi się zeszytu uwag i swej pani.

I odpowiada nieśmiało na angielskim, uważnie …

Aby dziewczyny się nie śmiały…..

 

Chyba tylko Obie Magdy są poważne,

Ta jedna- okrąglutka- bardzo smutna i nieśmiala.

A ta druga, w malutkich okularkach, pracowita jak pszczółka i bardzo chciałaby się czegoś nauczyć!!!!

Magda nie marzy i buja w obłokach,

Lecz myśli o rzeczach przyziemnych.

To do niej kiedyś świat będzie należał

Z racji pracowitości i pilności!!!

 

Wiktoria… róża klasowa,

Rozbita, gdyż nie wie czy pomieszkać z mamą, czy z tatą,

To jest dopiero dylemat ….

A strojnisia z niej nielada …

I kładzie się na ławce, aby przespać angielski

I nawet na Fox’a się zapisała,

Ale wkrótce potem zrezygnowała.

Najchętniej z Olką i Patrycją by się skumplowała

I Pani od angielskiego podlizywała,

Choć Pani tego świadoma

I Tak Królowa Wiktoria jej serce zabrała….

 

A zatem dziewczynki z 5a bierzcie się razem do roboty

I pokażcie, że jesteście THE BEST,

Choć jesteście okaleczone brakiem Głównej Matki w szkole,

Jednak przypadkiem macie do pomocy Panią Izę I Malgosię,

Które kochają dziatki i szkołę,

Choć każda z nich na swój… odmienny sposób ……..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Różewicz Tadeusz, Obcy człowiek

 

To obcy człowiek

czego chce

o kogo pyta

to nieznajomy

pewnie zbłądził

albo się omylił

mówił że nas szuka

lecz nie zna nazwiska

kogo pan szuka

taki tu nie mieszka

to jakiś pijak

może pomylony

uparcie twierdzi

że właśnie nas szuka

lecz my go nie znamy

 

Nie mogę wejść

do waszego domu

mieszkania

mówicie

że jestem obcy

patrzycie zdziwieni

trochę przestraszeni

 

Właśnie was szukam

w tym ogromnym mieście

co rośnie

przybywa

Was szukam

Na tej wyspie

bezludnej

nie omyliłem się

wy jesteście

ludzie

moi bliźni

 

czy mogę zostać z wami

jeden dzień noc

jestem człowiekiem

nie jestem obcy

patrzycie na mnie

przez judasza

nie zdejmując łańcuchów

przez drzwi zatrzaśnięte

 

jestem zmęczony

chcę usiąść przy waszym stole

znamy się przecież

od narodzenia Chrystusa

jestem bardzo zmęczony

muszę wam powiedzieć

o sobie o was

chcę wam powiedzieć

że nie ma tajemnicy

nie czekajcie

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

"Czasem kocham"

 

Czasem późną nocą

czuwam i przyglądam się mojemu śpiącemu księciu.

Jest pogrążony w spokojnym śnie....

Zatem gaszę światło i leżę w ciemnościach.

I wtedy przychodzi mi do głowy myśl,

czy jeśli nie obudzę się rano

mój ukochany będzie wątpił w to,

co do niego czułam w głębi serca...

Gdyby miało nie byc jutra....

czy będzie wiedział jak bardzo go kocham?

czy na wszystkie możliwe sposoby

próbowałam mu codziennie okazać,

że jest dla mnie tym jedynym?

I gdyby mój czas na ziemi dobiegł końca,

a on musiałby beze mnie stawić czoła światu

Czy miłość, którą dałam mu w przeszłości

byłaby wystarczająca by trwać?

Bo straciłam już w życiu ukochanych ludzi,

którzy nigdy nie dowiedzieli się

jak bardzo mi na nich zależy.

Teraz żyję żałując,

że moje prawdziwe uczucia do nich

nigdy nie zostały ujawnione.

A zatem obiecałam sobie

codziennie powtarzać mojemu ukochanemu

jak wiele dla mnie znaczy,

mimo, iż on mnie nie kocha!

I uniknąć sytuacji,

w której nie będzie drugiej okazji,

by powiedzieć mu, co czuje!

 

'A więc powiedz komuś

kogo kochasz

o czym myślisz,

na wypadek gdyby miało nie być jutra'.......

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

O Boże, daj mi siłę, bym zwyciężył siebie;

niechaj nic nie przykuwa mnie do tego życia.

Prowadź mego ducha,

podnieś mnie z tej ciemnej głębiny,

by moja dusza, unoszona Twoją mądrością,

pięła się w górę bez lęku i w ognistym ruchu.

Bo tylko Ty mnie rozumiesz

i Tylko Ty możesz dawać mi inspirację.

 

(Te słowa Beethoven zapisał, kiedy uświadomił sobie, że jego głuchota jest nieuleczalna)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zygmunt Krasiński

UŁAMEK NAŚLADOWANY Z GLOZY ŚW. TERESY

Vivo sen vivir en mi

Y tan alta vida espero

Que muero, porque no muero,

 

Gloza św. Teresy

Przed życiem czuję - nie przed śmiercią - trwogę -

Bo takie światy widzę tam, przed sobą,

Że mi ten ziemski grobową żałobą,

I tym umieram - że umrzeć nie mogę!

*

Umrzeć lub cierpieć! - a cierpieć bez miary!

Bo mnie się z Tobą też zlać w Twoim niebie

Lub gdy nie można - żyć w piekle dla Ciebie!

Szlij mi więc męki jak niebieskie dary!

Im sroższe będą, tym mi więcej błogie -

Ja przed spokojem tylko czuję trwogę

I tym umieram, że umrzeć nie mogę!

 

Jedynej ulgi na moje męczarnie,

- A jedna tylko i Śmierć się nazywa -

Śmierci dać sobie nie zdołam bezkarnie!

O, bardzom, Panie, bardzom nieszczęśliwa!

Tę jedną szczęścia Tyś zamknął mi drogę

I tym umieram, że umrzeć nie mogę!

*

Czasem Cię tylko widuję w widzeniu,

Lecz Ty nie raczysz długo ze mną zostać,

Wnet niknie Bożo-człowiecza Twa postać

I w gorszym jeszcze konam znicestwieniu!

- Przed chwilą byłam w Wieczności rozlana -

Nikt nie rozeznałby sługi od Pana -

Ty, Bóg, Ty dla mnie stawałeś się mały,

A ze mnie, małej, wyrastał Bóg cały!

Tyś się zamykał w mym sercu jak w grobie -

Jam się, jak Bezmiar, szerzyła ku Tobie!

Przez nieskończonej Łaski zezwolenie

Stwórca przechodził na chwilę w stworzenie -

Stworzenie w Stwórcę - przez jedno westchnienie.

Mnie już tak było jakby po pogrzebie -

Bez ciała byłam na ziemi i niebie,

Na wieki z Tobą - przy Tobie - u Ciebie!

W twarz Ci patrzałam - ale nie oczyma -

Bo na to wzroku ócz śmiertelnych nie ma.

Głos Twój słyszałam - lecz nie ziemskim słuchem -

Wszystkom widziała i słyszała - duchem! -

A jednak, Panie, Tyś jaśniał przede mną

Jakby słońc słońce, w którym kształt człowieka!

Ach! światło dzienne nocą wiecznie ciemną

Przy tym promieniu, co z Twych skroni ścieka!

- Choć niecielesny - widomszy niż ciało -

I słowo każde, co z ust Twych spływało

Dźwiękiem dźwięczniejszym niż dźwięk ssan przez uszy,

Niebrzmiące, brzmiało jak pieśń w mojej duszy!

I byłam z Tobą - oglądałam Ciebie -

Nie ukrytego w przenajświętszym Chlebie,

Nie tajonego przesłonami Cudu -

Lecz jakim bywasz śród aniołów ludu,

Tam, gdzie nad światem królujesz z świętemi!

Takim Cię - takim - tu miałam na ziemi!

- Lepiej od świętych widziałam Cię, Panie!

Bo silniej kocham, goręcej niż oni!

 

- Już w domu wiecznym Tyś dał im mieszkanie -

A ja gdzie mieszkam? - co mnie strzeże, broni?

Gdy mnie porzucasz, zostaję w rozpaczy -

Lecz ból i rozpacz cóż to dla mnie znaczy?

Im bardziej tęsknię, tym kocham goręcej,

Im więcej męki, tym miłości więcej

W tym piekle Bożym Bożego kochania,

Gdzie Twa obecność mnie nawet rozrania -

Bo chwilą później Tyś znowu daleki

I, nim powracasz, upływają wieki!

Bez Boga mego - a z Boga wspomnieniem

Leżę na ziemi grobowym kamieniem,

A pod tym głazem mej niewzruszoności

Smutek przejada do szpiku me kości!

 

Żądam bez miary - miłuję bez granic -

Miłość i żądza nie zdały się na nic -

Zmienionam cała w jedno upragnienie,

Lecz twojej woli w tych chwilach nie zmienię!

Paź nieśmiertelny nie zstąpi do sługi,

Aż kiedyś - kiedyś - znowu po raz drugi!

I mimo Twoją, o Ty mój, przestrogę

Ja tym umieram, że umrzeć nie mogę!

Albo Ty myślisz, o Ty wiecznie żywy,

Że Ciebie kocham za przyszłe nadgrody,

Za obiecane w królestwie Twym gody,

Za palmy - harfy - i cuda - i dziwy -

Za jakąkolwiek bądź w niebie zapłatę,

Którą byś spłacił mi dni mych utratę?

Ja kocham Ciebie - żeś był nieszczęśliwy!

Że przebolałeś tu wszystko, co boli,

Że zniosłeś wszystko, co tylko poniża,

Ty, Bóg, w kajdanach cielesnej niewoli,

Ty, Bóg, przez katów prowadzeń do Krzyża!

Ja Ciebie kocham - że Cię o tej chwili

Niebo odbiegło i ludzie zdradzili!

Ja Ciebie kocham - żeś był przymuszony

Wołać do Ojca: "O, jam opuszczony!"

Ja Ciebie kocham za Twoje konanie

I za śmierć więcej niż za Zmartwychwstanie!

Bo mi się zdaje, że Ty Zmartwychwstały

Nie tyle biednej potrzebujesz sługi -

Już wtedy służy Ci Twój wszechświat cały,

Stopą powietrzne przelatujesz smugi! -

Lecz kiedy konasz, mnie się wiecznie zdaje,

Że wracam duchem w widziane już kraje,

Ze oglądałam gdzieś wprzódy to wzgórze

I krzyż ten, zbroczon w krwi Twojej purpurze!

Że Magdalena, ta święta, Twa miła,

Co tam tak jęczy - to ja chyba była!

Bo w sercu moim jej serce mi płacze,

Bo drżą mi w oczach wszystkie łzy jej oka

I rozpacz moja tak straszna - głęboka -

Ze być nie mogą dwie takie rozpacze!

Nie - ona Ciebie więcej nie kochała! -

Ja wiem, że ona wielka, a ja mała,

Bom mniej czynami Tobie zasłużona -

Lecz więcej Ciebie nie kochała ona!

 

Jakżeż to będzie, mój Panie, mój Boże?

Jakżeż rozdzielić sądem Salomona

Tę jedną miłość między te dwa łona?

- Bo dwóch miłości być takich nie może!*

- Nie - Ciebie więcej nie kochała ona!

Raz tylko w życiu na golgockim pyle

Leżała w płaczu, krwią Twoją zroszona -

Raz jeden tylko - a ja razy tyle! -

Bo co noc prawie dla mnie się odtwarza

Kalwaryjskiego przytomność cmentarza

I spoza wieków upłynionych tyła

Wraca ta do mnie zobecniona chwila,

W której śród Niebios i ziemi zaćmienia

Zmarł Wszechstworzyciel wobec wszechstworzenia!

Aż padnie z zorzą pierwszy promień dzienny,

Widuję w celi tej krzyż Twój męczenny

I na tym di zewie oglądam Twe ciało,

Ostatkiem światła jeszcze tlące biało,

Gdy wszystko wokół, jak w grobie, sczerniało!

 

Ty i ja, Panie - nikt więcej - my sami -

Tak bliscy siebie - a tak rozdzieleni -

Bo ja tu w dole, pod Twymi stopami,

A Ty nade mną, w tej strasznej przestrzeni,

Do kłód tych z cedru przybity gwoździami!

Zrazu ja klęczę w milczeniu - a cała

Drgająca ciałem od mąk Twego ciała.

Kolcują w skroniach mi kolce Twych skroni,

Rwą mnie w mych dłoniach źelezca Twych dłoni -

W boku mnie szarpie boku Twego rana -

I choć tum w dole, takem z Tobą zlana,

Żem z Tobą w górze tam ukrzyżowana!

 

utwór dość długi - ale znałam go kiedyś na pamięć - mówiłam go na konkursie recytatorskim :smile:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

...Cóżeś mi Panie uczynił, mnie wiernemu słudze,

czemuż w twarz piaskiem sypnąłeś,

ileż bólu jeszcze mi przyjdzie znieść? nim kres mój nastąpi,

daj Panie nadziei, choć ziarnko bym z żalu nie umarł z rąk własnych...

 

 

po tamtej stronie mam aniołów kilku co we śnie ocierają mi łzy,

gdy tęsknie za nieodwracalnym one szepczą o tym, że nadejdą lepsze dni......

po tamtej stronie mam aniołów kilku co śledzą każdy mój krok,

gdy krzyczę z bezsilności one szepczą o tym, że odmieni sie los

po tamtej stronie mam aniołów kilku co nie dane im było ze mną być gdy pytam dlaczego? one szepczą o tym, że dla tego co piękne co nastąpi co sie spełni muszę żyć.....

 

 

 

I słów zabrakło

i łez już brak,

usta otwarte lecz krzyku nie słychać,

i niby oddycham a duszę się w sobie

patrzę nie widzę,

dotykam nie czuje,

modle się jeszcze i pytam

jakim cudem jeszcze .....

żyję? ................

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Diabeł skrzydlaty

 

Na skalnej grani

Między dwa światy

Wyrokiem ludzkim

strącony

Diabeł skrzydlaty

Bez szeptu

Bez słowa...

Tuli samotność

...Odmieniec

Dniem wylękniony

Ból zamyka

W drobnych ramion granicach

Nie zobaczą

Nie dotkną

Nie wyszydzą

Łzy bezsilności

Tylko ona została...

Już tylko ona należy do niego

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Piszę wiersze, które zamieszczam na beju...Dwa z nich dotyczą NN...to więc zamieszcze je tu....Mam nadzieję, że się nie pomylę...bo akurat zażywam trunek bogów zwany Sophia - moja miłość:)

 

„NN”

 

To Ty, lecz nie Ty!

Ideał – nie możliwe do zrealizowania zadanie!

Wewnątrz ból i wielkie rozdarcie...

Niechcianie myśli – a po nich krytyka samego siebie;

Jak Ja tak mogę! Krzyczysz do swego wnętrza !

Zabij mnie, te myśli i wizje to udręka!

Zmieniają i bolą mnie, mam tyle ran na sercu...

Nikt Cię nie rozumie:

„Na zewnątrz ideał zdrowia a wewnątrz wrak”

Mówią: „Wiara czyni cuda”

„Miłość leczy”... sięgnij po te sprawdzone leki...

Znowu zła myśl – krytyka już puka do twych bram...lecz już nie jesteś sam...

Przytula Cię...

Czujesz Jej zapach, ciepło, przyjaźń, miłość...

Jest z tobą w najgorszy czas...

Uważaj, bo znowu przychodzi myśl...

Lecz teraz już nie jesteś sam!

Krytyka odchodzi a myśl nadeszła taka:

„Kocham Ją ”

------------------------------------------------------------------------------------

Dla wszystkich cierpiących na „NN”

Wewnętrzny niepokój, szybkie bicie serca, mrowienie nóg...

Dusza człowieka smuci się...

Myśli natrętne, wróg, którego tworzymy My, lecz bez Nas...

Szary dzień, piękna noc – bo wtedy śpię i nie czuję nic...

Bezsensowne czynności budzą wstręt do siebie samego...

Mimo, że jesteś wrażliwy, dobry i pokornego serca...

Kochasz ludzi, szanujesz świat, tylko nie cierpisz siebie...

 

Konflikt trwa, chciałeś być ideałem...

Masz na barkach zalety 10 ludzi, które chciałeś spełnić sam..

Jeszcze nikt nie sprostał takiemu zadaniu...

 

Pomyśl! A jeśli ktoś od Ciebie weźmie ten ciężar i od 10 takich jak Ty!

Nie podoła temu...

 

Mówią: Cierpię, dzień w dzień, nikt mnie nie rozumie...

Pamiętaj: Bóg daje ludziom tylko taki ciężar, jaki mogą udźwignąć...

Jeżeli cierpisz to jesteś jednym z najsilniejszych ludzi stąpających po naszej ziemi...

Uwierz w Siebie, kochaj Siebie, wszystkie wady i zalety – to jesteś Ty!

 

Nie bezduszne myśli rządzą Tobą, lecz Ty sam jesteś sobą...

Chodzącym cudem po trudnej ścieżce życia!

Jesteś zdrowy! Możesz iść!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Światło nadziei

 

Błądziłam w ciemności bez uczuć, w niemocy, by odnaleźć siebie

w otchłani nicości. Żyłam w iluzji - świecie stworzonym przez siebie

by odnaleźć światełko nadziei na dnie głębokiej studni.

Wychodzę powoli ze źródła bezsilności.

Wychodzę ze szponów drapieżcy, który niszczy moje wnętrze.

Cichutko z pokorą idę ścieżką prostą by napawać się wolnością

i światłem miłości

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie lubię listopada...

 

Nie lubię listopada

za oknem szaro i ciągle pada

Nie lubię listopada

zimny jest i mroczny

nie lubię listopada

kiedy ostatni pożółkły liśc opada

drzewa upiorne niczym z koszmaru

stoją i marzną czekają na śnieg

az okryje je i ogrzeje

W listopadzie smutno i upiornie

krajobraz za oknem jak po wojnie

czasem mgła przemyka sie jak kot

to się wznosi to opada

sidła na świecie rozkłada

niczym zapach ciężki i gęsty

szaro ciemno nic nie widać słońce

schowało się zmęczone i spi

na niebie chmury mrok i mrzy...

 

szaro buro brzydko pusto

chmura płynie niczym łódką

po sztormowym niebie

mi ciemno zimno smutno

a ona ma słońce dla siebie

nad soba cieszy się pogodą

śmiejąc się pod brodą dmucha

wiatrem zimnem chłodnym deszczem

az przechodzą dreszcze

pustką ciszą do zimowego snu drzewa się kolyszą

czekają na słónce wiosne co je ogrzeje co nową

przyniesie znów nadzieje...

 

 

Tak mi się jakoś nudziło :oops::oops::oops::lol:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

"Tak chcialam żyć każdym rankiem cieszyć się

nadeszła ona z nóg strącila mnie

krzyczy w mej głowie aż w lęk zbiera mnie

nikt tak nie cierpi, nikt nie rozumie mnie

mam dosyć płaczu w łzach gubię się

mam dosyć lęku który ogarnął dziś mnie

próbowałam wstac lecz upadałam wciąż

chce umrzeć, zasnąć na zawsze odejść stąd!"

 

 

 

 

BORDERLINE

 

"Bądźcie pozdrowieni, Nadwrażliwi

za waszą czułość w nieczułości świata, za niepewność - wśród jego

pewności

za to, że odczuwacie innych tak jak siebie samych zarażając się

każdym bólem

za lęk przed światem, jego ślepą pewnością, która nie ma dna

za potrzebę oczyszczania rąk z niewidzialnego nawet brudu ziemi

bądźcie pozdrowieni.

 

Bądźcie pozdrowieni, Nadwrażliwi

za wasz lęk przed absurdem istnienia

i delikatność niemówienia innym tego co w nich widzicie

za niezaradność w rzeczach zwykłych i umiejętność obcowania z

niezwykłością

za realizm transcendentalny i brak realizmu życiowego,

za nieprzystosowanie do tego co jest a przystosowanie do tego co być

powinno

za to co nieskończone - nieznane - niewypowiedziane

ukryte w was.

 

Bądźcie pozdrowieni, Nadwrażliwi

za waszą twórczość i ekstazę

za wasze zachłanne przyjaźnie, miłość i lęk

że miłość mogłaby umrzeć jeszcze przed wami.

 

Bądźcie pozdrowieni

za wasze uzdolnienia - nigdy nie wykorzystane -

(niedocenianie waszej wielkości nie pozwoli

poznać wielkości tych, co przyjdą po was)

za to, że chcą was zmieniać zamiast naśladować

że jesteście leczeni zamiast leczyć świat

za waszą boską moc niszczoną przez zwierzęcą siłę

za niezwykłość i samotność waszych dróg

bądźcie pozdrowieni, Nadwrażliwi."

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Armia Światła

 

Armia Światła, miasteczko ciemności

Równe szeregi, stalowe pancerze

Naoliwiona broń śmierci

 

Tysiące lat bólu, wieki nicości

Zmarnowany czas, zmarnowane życia

Nadszedł czas zapłaty

 

Doskonała dyscyplina, bezlitosne serca

Wróg na celownikach karabinów maszynowych

Miasteczko okrążone

 

Oszalały tłum przywykły do dostatku

Chowany w pokoju, zaskoczony wojną

Przerażony śmiercią

 

Wykrzyczane rozkazy, wycelowana broń

Ogień bluzga z luf, dziesiątki padają

Zaczyna się rzeź

 

Ukradziony czas, ukradziony dostatek

Fałszywe szczęście, złodzieje przyłapani

Wyrokiem jest śmierć

 

Okrutne pociski, rozdarte ciała

Tysiące smugaczy, morze krwi

Wszyscy umierają

 

Doskonała sprawiedliwość, nieprzerwany ogień

Dźwięk karabinów, darte linoleum

Tłumy padają

 

Dziurawione ściany, oczyszczane pomieszczenia

Mordowani bezbronni, zarzynane dzieci

Śmierć nawiedza domy

 

Opustoszałem miasteczko, sprawiedliwość dokonania

Zakrwawione trupy, stosy błyszczących łusek

Armia Światła odeszła

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Moje dzieło:

 

Marzenia

Gdzie są moje marzenia ?

Znikły pośród lasów.

Gdzie są moje marzenia ?

Tego nikt nie wie.

Gdzie są moje marzenia ?

Ukryły się w Tobie.

Gdzie są moje marzenia

Nie do spełnienia ?

 

 

 

Muzyka

Muzyka jest pieśnią życia,

Przewodnikiem każdego z Nas.

Wyrażamy swoje uczucia,

Które kryją się w Nas.

 

 

Muzyka jest radością,

Cieszymy się z każdej chwili.

Nosi Nas w przestrzeń nieznaną,

Która niczym wiatr się wali.

 

 

Muzyka jest tajemnicą,

Nieznana jak My.

Muzyka jest rozrywką,

Ciesząca jak My.

 

ŻAL - mam tylko ja ?

Żal

Tak w sercu dźga

Jak gwoźdź ranny

Rdzą szkarłatną pędzony

 

Żal

Mam tylko Ja

Obłok ran zabija

Jak zabiłam i Ja

 

Żal

Tęsknotę ujmuje

Tak wiatr cichnie

Płomienia płomyk zgasza

 

Żal - mam tylko ja ?

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
×