Skocz do zawartości
Nerwica.com

Mój dzisiejszy dzień


daablenart

Rekomendowane odpowiedzi

No właśnie- co to za psychiatra?! :shock: A może wydaje Ci sie że żyjesz a nie żyjesz ? :mrgreen: Boże, specjaliści...

 

Co do szkoły- Polakito, ja mam lekką fobię szkolną więc gdybym musiała siedziec codziennie w szkole to dla mnie byłby koszmar. I tak te weekendy bardzo mocno przeżywam. I dla mnie siedzenie w szkole to nie jest nic miłego. A siedzenie tam dłużej na własne życzenie to byłby masochizm!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

polakita, ja również miło wspominam studia, miałam bardzo ciekawe zajęcia, prowadzone przez mających ogromną wiedzę profesorów. Nauczyli mnie naprawdę wiele, zwłaszcza od praktycznej strony stosowania prawa, nie wyobrażam teraz sobie wykonywania zawodu prawnika bez godzin spędzonych na rozwiązywaniu na zajęciach kazusów. Dlatego nie rozumiem takiego podejścia - po co siedzieć tyle - jak można tyle. Studia to nie siedzenie... :shock:

Jeśli chodzi o bezsenność, to ja również słyszałam od psychiatrów takie teksty, że musiałam spać, tylko sobie wmawiam, że nie spałam - robili ze mnie jeszcze większego wariata :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No widzisz Agnieszko, ale ja nie studiuję prawa. Też nie wyobrażam sobie studiowania prawa zaocznie. Moje studia są mniej wymagające i nie będę pracować po nich w zawodzie, chyba mam prawo? Wybrałam je bo to mnie ciekawi i tyle.

A zaoczne wybrałam z kilku powodów:

-prowadziłam firmę i nie miałam czasu na dzienne

-teraz mam swój dom i mama za mnie nie posprząta i nie ugotuje obiadu

-mam fobię szkolną/społeczną i nie dałabym rady siedzieć w szkole pięć dni w tygodniu

-dla mnie to bez sensu że na dziennych zajęcia są codziennie ale mało godzin i tak miała bym tam jezdzić np na 4 h, skoro mogę jechać tylko w weekend i w trzy dni zaliczyć te same zajęcia tyle tylko że złożone w całość

-mam tę samą wiedzę i ten sam papier co dzienni i nie czuję się gorsza

-zajęcia mam równie ciekawe jak dzienni, i z tymi samymi, cudownymi profesorami

-dla Ciebie studia to nie siedzenie, dla mnie też nie. Ale nie lubię marnowania czasu.

 

Nie będę więcej o tym dyskutować bo dyskusja jest bez celowa. Wyraziłam tylko moje zdanie.

 

p.s. Ja wiem że dzienni zawsze czuli sie lepsi od zaocznych, i państwowi od prywatnych. Ale ja tego nie zmienię.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

magdalenabmw, ja właśnie o tym pisałam - że studiuje się zaocznie, jeśli ma się np ciekawą pracę, czy rodzinę, czy inne zajęcia, uniemożliwiające studiowanie dzienne. Natomiast - moim zdaniem , z którym nie musisz się zgadzać - bez sensu jest studiowanie zaoczne, jeśli mieszka się z rodzicami i siedzi się w domu - po co wtedy płacić za zaoczne? Skoro nie mogłaś studiować dziennie, bo prowadziłaś firmę, to ok - rozumiem. Na zaocznych, jeśli bywa się na zajęciach, można sie nauczyć równie dużo. Z tym że Donkey może studiować dziennie i sama o tym pisze.

Po co od razu się unosisz?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Powiedziała że jeżeli nie śpię całą noc to mi się tylko wydaje że nie śpię, bo tak naprawdę to śpię tylko o tym nie wiem :shock:

No comments, lekarzu lecz się sam, pacjencie jesteś zdany na samego siebie. PRAWDA JEST TAKA ŻE OSOBA ZDROWA NIE ZROZUMIE CHOREJ nawet jeśli jest to psychiatra a może ta pani jest bardzo młoda i to dlatego... ma w głowie więcej na razie teorii niż praktyki.

na szczęście ostatnio śpię i mam to w ....

Mam swoje metody i to mi wystarcza, przeraża mnie fakt że kiedyś jako staruszka będę zdana na NFZ... :shock:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

polakita, po odwiedzeniu 5 lekarzy psychiatrów w ciągu 8 miesięcy stwierdziłam - jak sobie sama nie pomogę, to nikt mi nie pomoże. Taka prawda - brutalna, ale prawda.

Myślę że tak jest w każdej chorobie, nie tylko naszej. Nie namawiam do działania wbrew temu co oni mówią, ale do myślenia na własną rękę i szukania wszelkich dostępnych rozwiązań. Mam też wrażenie że służba zdrowia (zarówno państwowa jak i prywatna) to taka wielka machina, jak fabryka, w której nie ma miejsca na indywidualne przypadki tylko taśma produkcyjna... ten przypadek - te lekarstwa, następny proszę...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Agnieszko- przecież ja sie nie unoszę :smile: Teraz nie pracuję, mam zawieszoną działalność gospodarczą. I teraz zajmuję się domem. Mieszkam na swoim, nie z rodzicami. I muszę sprzątać, prać i gotować. Więc mam zajęcia i nie wydaje mi się abym 'nic nie robiła', bo jednak utrzymanie domu też wymaga czasu i pracy.

 

Polakita- co sie w ogóle stało że zawitałaś do psychiatry? Joalis nie działa? Leki chcesz brać? Co sie stało?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Polakita- co sie w ogóle stało że zawitałaś do psychiatry? Joalis nie działa? Leki chcesz brać? Co sie stało?

Miesiąc temu miałam bezsenność, pani psycholog mi powiedziała żebym poszła na wizytę to poszłam, zawsze coś ;) w międzyczasie właśnie wspomnianym środkiem sobie poradziłam i teraz śpię lepiej. Więc była to taka wizyta sobie a muzom. Myślałam tylko że będzie weselej ;) przyniosłam tej pani mój testament który napisałam jak czułam że umieram (w maju) i wypisy ze wszystkich ostrych dużurów na które jeździłam jak wariatka ;)

 

Myślę że to co mnie teraz czeka to jakaś dobra psychoterapia i rozwiązanie swoich problemów które jakoś mnie trapią, ogólnie od dziecka jestem nerwowa, podatna na stresy, za bardzo się przejmuję - a swój charakter trudno zmienić.

 

PS. Magdalena - to że się leczę "alternatywnie" nie oznacza że odrzucam służbę zdrowia, co to to nie, korzystam z tego wszystkiego co sposobności mi dają ;) jestem po prostu otwarta na wszelkie możliwości leczenia, byleby były skuteczne - i najlepiej żeby leczyły przyczyny choroby a nie objawy.

 

PS2. Notabene zaniosłam pani doktór moje "cudowne kropelki" do wglądu hehehe ale nie wiedziała co powiedzieć bo przecież tego nie zna.

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

I teraz zajmuję się domem. Mieszkam na swoim, nie z rodzicami. I muszę sprzątać, prać i gotować. Więc mam zajęcia i nie wydaje mi się abym 'nic nie robiła', bo jednak utrzymanie domu też wymaga czasu i pracy.

Bez kitu.....nie mając dzieci i pracy - ogarnięcie domu to pestka...... ja mieszkam z rodzicami i robie dokładnie to samo co Ty tyle że dla 4 osobowej rodziny i w 5 pokojowym mieszkaniu i gdybym miała siedzieć na tygodniu w domu dostałabym świra.

Poza tym, nie wmówisz mi że przez weekend zrobisz to samo co studia dzienne - bo nawet wydajność mózgu po całodniowym siedzeniu na uczelni maleje. Poza tym dziennie jest więcej ćwiczeń, pomijam już codzienny kontakt z ludźmi ;)

Ale opinia jest jak pupa - każdy ma inną.

 

 

Mój dzień....wystałam się u psychiatry w kolejce ale odbębniłam swoje i mam spokój :smile:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Taak ja wiem, dzienni zawsze mieli sie za 'lepszych'.... Nie wiem jak jest na innych uczelniach, u mnie dzienni mają tyle samo ćwiczeń i wykładów co ja. Zajęcia mam rozłożone na trzy dni, więc tylko dwa dni mniej niż dzienni mam nauki w tygodniu. To taka duża różnica? Nie zauważyłam...

Co do domu- nie wiem co robisz w domu, dla mnie ogarnianie domu, gotowanie, pranie, sprzątanie itd to nie jest pestka. A zresztą- nawet jeśli by była- to co z tego? To moje życie i tak mi fajnie. A co komu do tego ? :smile:

 

Teraz chcę się zająć nerwicą i jej leczeniem, nie odwieszę firmy tylko dlatego aby sąsiedzi widzieli że pracuję i aby nikt nie pomyślał że sie obijam. Mogę się obijać, mam prawo.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

magdalenabmw, jeśli chodzi ościsłośc, to zjazdy są co dwa tygodnie, więc 3 dni do dziesięciu. Ale mniejsza z tym, masz prawo się obijać - Twoje życie. Ja tam też nie wyobrażam sobie siedzenia w domu, też sprzatam, gotuję, piorę, do tego dwójka dzieci i praca zawodowa, a w weekendy podyplomówka - i jakoś mam nawet czas się polenić - kwestia dobrej organizacji :smile:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja mam zjazdy co tydzień. Wkleiłabym tu link do mojego planu, ale nie chcę na forum publicznym sie uzewnętrzniać gdzie studiuję.

Bądz co bądz dopiero w czerwcu będę mieć tylko dwa zjazdy. Teraz mam co tydzień. I tak całe studia. Czasem mam trzy zjazdy w miesiącu, ale najczęściej mam zajęcia w każdy piątek, sobotę i niedzielę. Więc 2 do 3.

Ja też jak prowadziłam firmę to łączyłam to ze studiami i było okej. Ale teraz chcę się skupić na leczeniu nerwicy, a nie na pracy. tym bardziej że nie muszę pracować, niczego mi nie brakuje. Nie będę robić czegoś wbrew sobie, tylko dlatego że komuś to nie pasuje. Przecież to moje życie i to mi ma być dobrze :smile:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

sprzatam, gotuję, piorę, do tego dwójka dzieci i praca zawodowa, a w weekendy podyplomówka

:shock: naprawdę i takich ludzi podziwiam, i to baaardzo .......nie umniejszaj sobie, nie tylko dobra organizacja jest potrzebna - dużo siły wewnętrznej i ochoty - tak trzymaj :mrgreen:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

sprzatam, gotuję, piorę, do tego dwójka dzieci i praca zawodowa, a w weekendy podyplomówka

:shock: naprawdę i takich ludzi podziwiam, i to baaardzo .......nie umniejszaj sobie, nie tylko dobra organizacja jest potrzebna - dużo siły wewnętrznej i ochoty - tak trzymaj :mrgreen:

 

Dokładnie..., również podziwiam i gratuluję, oby tak dalej! :mrgreen:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

linka, dzięki! I co dziwne - mi też jest z tym dobrze, przynajmniej dużo się dzieje. I w zasadzie też nie musiałabym pracować, mąż zarabia wystarczająco - tylko po co wtedy te 5 lat studiowania na niełatwym kierunku? Nie umiałabym siedzieć w domu i tylko sprzątać, zajmować się dziećmi i podtykać mężowi pod nos kolacyjki...to zdecydowanie nie dla mnie.

 

[Dodane po edycji:]

 

Joaśka, również dzięki! :smile:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Chciałam tylko jeszcze dwa zdania wtrącić. Robiłam dwa licea na raz, do tego multum spraw po zajęciach, korepetycje, byłam sędzią rajdowym itd W ogóle mnie w domu nie było. Po 18 stce sie wyprowadziłam z domu, od razu firma, studia itd i nagle nerwica. Psychiatra powiedział że MAM ZWOLNIĆ, bo być może przez to mam NL że ludzie kazali mi za szybko dorosnąć.

Więc zwolniłam. I jest lepiej.

 

Druga sprawa- nie wiem ile macie lat, ale ja mam 20 i chyba jeszcze mam czas na karierę i na dzieci. No chyba że sie mylę.

 

p.s. I nie chcę być pracoholikiem jak moja mama, której nigdy nie było w domu jak byłam dzieckiem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A ja też sprzątam, gotuję, piorę, do tego dwójka dzieci :mrgreen: Jestem na urlopie wychowawczym, także większość czasu siedzę w domu. Raz w tygodniu chodzę na terapię grupową... Poza tym autoterapia i leczenie nerwicy, mam nadzieję, że jak wrócę w przyszłym roku do pracy to będę innym człowiekiem, znaczy się nie takim znerwicowanym...

 

Byłam dziś u psychiatry i z citalopramu mam przejść na paroxetynę od jutra. To już trzeci lek z grupy ssri, ten jest najsilniejszy. Zobaczymy...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

hej, magdalenabmw, ale tu nie chodzi o to, żeby się licytowac, co nie :mrgreen:

po prostu każdy ma jakiś próg wytrzymałości w zależności od tego, jak sobie wcześniej radził w życiu (bo to wpłynęło na nas, na to jacy jesteśmy dzisiaj), dla niektórych sama praca to mordęga i nie mają siły już posprzątac w domu, inni pracują, studiują i zajmują się domem i jeszcze by coś porobili.

ja przez ostatni rok pracowałam, studiowałam, zajmowałam się domem i szczerze mówiąc, było to dla mnie po prostu za dużo, bo mój ojciec i brat to nie moi, po kolei: mąż i syn, żebym im się tylko poświęcała. miałam 0 życia towarzyskiego, wyjścia gdziekolwiek dosłownie kilka razy w roku.. bo byłam zbyt tym wszystkim zmęczona.

teraz się od tego odcięłam, zaczynam prawdziwe samodzielne życie (z dala od rodziny), skończyłam "matkowac" i mam zamiar w końcu zrobic coś dla siebie, bo prawda jest taka,że jeśli sama o siebie nie zadbasz, to nikt tego tak dobrze za Ciebie nie zrobi jak Ty sam.

 

heh, to się uzewnętrzniłam.

 

ładny dzień dzisiaj, wolałabym wyjśc na chwilę na ławkę niż siedziec i szukac pracy, no ale cóż.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Masz rację Paradoksy, zgadzam się z Tobą. Ja niestety chciałam za dużo, bo wydawało mi się że tego oczekują ode mnie rodzice, chciałam sprostać ich wymaganiom i w rezultacie spałam 5 h na dobę, bo tyle miałam zajęć. I skończyło sie u psychiatry. Dlatego nie warto przeginać. Mimo tego iż wydawało mi się że jest ok, że daję radę. Teraz skupiam się na sobie i na tym, aby siebie uszczęśliwiać a nie rodzinę czy znajomych :smile: A Ty dobrze że sie wreszcie wyrwałaś, czas zacząć o siebie dbać.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×