Skocz do zawartości
Nerwica.com

Osobowość chwiejna emocjonalnie (typ BORDERLINE)


atrucha

Rekomendowane odpowiedzi

Hej. W tym roku w dziekance mi napisali, że mam bpd. Czyli nie mam ani schizotypii ani schizofrenii. I to się ujawnia jak nie biorę leków. Miałam okresy megapsychotyczne. Właściwie to uważam, że seppuku jest dla mnie.

 

edit: ja już to wiedziałam 4 lata temu.

 

Do tej pory byłam 5 razy w szpitalach i brałam leki przez 2-3 lata okresowo. Mam 23 lata obecnie.

 

Buszujacy, też uważam, że ssri napędza psychozy. A snri [wenla] to w ogóle u mnie rozyebało mózg. Widziałam duchy z wieszaka, a to był wieszak i sen i paraliż przysenny. W ogóle sny okropne na wenli. Tylko podbijają psychotyczność. Życie jak sen.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Loj, ale mi opowiadanie wyszło :/

 

Fantastycznie, barwnie napisane!

Celnie! Przerażająco wręcz dokładny opis zycia obok BPD.

 

Daje do myślenia.

Ryje czachę wręcz.

 

Pisz co czujesz!

Niech wiecej ludzi wie co czujesz.

Inne spojrzenie tak bardzo (mi/nam)dobrze robi na świadomość zaburzonych zachowań.

 

Byc dla innych TAK.

ale nie kosztem własnego życia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cześć,

prawdopodobnie gdyby nie myśli samobójcze nie pojawiłabym się na tym forum. W poniedziałek próbowałam powiesić się na pasku, ale zabrakło odwagi. Nie mogę w tym momencie zrobić z siebie psychola, ponieważ pobieram nauki na dwóch fakultetach oraz pracuję, poza tym uważam, że leczenie farmakologiczne przyczynia się do nadwagi, chorób związanych z wątrobą oraz najzwyczajniej w świecie otumania i prowadzi do uzależnienia.

Jaki jest mój problem? Otóż znacznie obniżyła się moja odporność na choróbska oraz koncentracja. Uzyskuje dużo gorsze wyniki w nauce oraz dorobiłam się tak dziadowych schorzeń jak nawracająca grzybica. anemia, szyjopodobne bóle głowy. Mój wzrok jest coraz gorszy, a aktualnie jestem pozbawiona okularów o odpowiedniej mocy (miesiąc w naprawie...).

Czego wymagam od życia? Pragnę być niezależna, a wydaje mi się, że los przeznacza mi życie od 1 do 1, bo nie potrafię rozwijać się tak jak dawniej. Bardzo zależy mi na osiągnięciu sukcesu, ponieważ mam kilka ułomności fizycznych, których warto byłoby się pozbyć, bo, nie oszukujmy się, ludzie zwracają uwagę na wygląd, więc nie uchodzę za piękność, bo zez, krzywe zęby, stawianie stóp do środka nikomu nie dodają uroku.

Zacytuję swoją wypowiedź sprzed miesiąca. Myślicie, że to może być borderline?

 

"Sądzę, że wyrzucenie z siebie emocji w formie pewnych spostrzeżeń w internetowej przestrzeni będzie znacznie lepsze niźli poszukanie wsparcia na piątkowym spotkaniu towarzyskim.

Jestem osobą, która dość sporo przeszła w życiu. Przez lata odbiegałam od norm estetycznych (tzw. "gruba beka", "potwór z bagien"), na dodatek po raz pierwszy dowiedziałam się, że potencjalnie jestem gorsza od innych w przedszkolu, gdy musiałam z płaczem sprzątać zabawki po innych dzieciach. Owszem, w okresie dojrzewania miewałam wahania nastroju, ponieważ nigdy nie udało znaleźć mi się przyjaciela lub osoby, z którą nawiązałabym bliską relację, to naprawdę bywa trudne, jak się jest brzydkim i nie potrafi się o siebie zadbać. Na szczęście, pochłaniałam książki, co pozwoliło mi na realną ocenę rzeczywistości.

W swoim życiu miałam jeden poważny kryzys - próbowano przypiąć mi łatkę osoby chorej psychicznie, bo miałabym być satanistką ze względu na ubieranie się na czarno i ciemne włosy (absurd na absurdami, ale polska szkoła nie jest łaskawą dla ateistów). Pewien człowiek, którego nie nazywałabym wychowawcą (problemu alkoholowego nie przelewa się na uczniów, prawda?), starał się mnie zniszczyć, ponieważ popadłam w konflikt z jego ulubieńcem. Niestety, udało się to, ponieważ w tym samym okresie borykałam się z niepewnością seksualną, wywołaną nieprzyjemną sytuacją utraty dziewictwa.Przed samą maturą, przez dwa, trzy tygodnie siedziałam w pokoju i patrzyłam w sufit. Długi czas bałam się mężczyzn, dlatego wpadłam w towarzystwo homoseksualne. Wydawało mi się, że jestem aseksualna, choć zdarzało się, iż przekonywałam się do bycia lesbijką.

Przez rok byłam w związku z kobietą, którą zostawiłam, gdy okazało się, że jednak jestem heteroseksualna, a podświadomie szukałam wsparcia w walce o tożsamość seksualną. Owszem, miałam wyrzuty sumienia, ale nie potrafiłam tego wyjaśnić naprawdę wrażliwej istocie, której zawdzięczam to, że żyję. Nie potrafiąc zaakceptować siebie, piłam, a po alkoholu pojawiały się myśli samobójcze, okaleczenia.

Po zakończeniu związku, zaczęłam kolejny kierunek studiów, zdarzyła się jakaś pierwsza miłość, którą dość ciężko przeżyłam, bo zadurzyłam się w osobie inteligentnej, aczkolwiek prowadzącej anarchistyczny tryb życia - nic przyszłościowego.

Długi czas nie byłam gotowa na związek, dlatego intensywnie studiowałam, uczyłam się języków obcych etc. Wszystko było pięknie do momentu, gdy zaczęły się moje biurokratyczne problemy na uczelni i osłabienie odporności (mam tendencję do bardzo niskiego poziomu żelaza w organizmie). Wtedy pojawił się etap rezygnacji z intensywnego studiowania, co zastąpiły trzy, cztery piwka dziennie, wypijane we własnym pokoju.

Na szczęście, została wyciągnięta do mnie ręka. Związałam się z kolegą ze studiów. Przetrwało to dziewięć miesięcy - zaczęło się psuć, gdy okazało się, że źle reaguję na alkohol - tylko po nim miałam myśli samobójcze i robiłam rzeczy, których nie pamiętałam. Do tej pory jest mi głupio, że osoba niepełnosprawna musiała ściągać mnie z parapetu.

Po przykrej sytuacji po alkoholu udałam się do jakiejś znanej psychoterapeutki, ażeby ratować związek. Zapłaciłam 100 zł, niczego się nie dowiedziałam - okazało się, że rodzice musieliby wiedzieć o spotkaniach, bo nie byłam wtedy formalnie zatrudniona. Zero konkretów.

Związek mimo wszystko się zakończył, bo chłopak zaczął przejawiać osobowość narcystyczną - jako artysta potrzebował dziewczyny jedynie do spełniania własnych potrzeb, do czego przyznał się dopiero, jak postanowiłam zerwać.

Dzień później zdecydowałam się dać szansę osobie, która odezwała się do mnie po latach. Nie znaliśmy się za dobrze, długo się docieraliśmy. Nie byłam przekonana do tej relacji, nawet zdarzyła mi się przyjacielska przysługa z pierwszym partnerem, ale w końcu udało nam się zrozumieć własne doświadczenia życiowe.

Zależy mi na aktualnym chłopaku, choć wiem, że ma za sobą trudne przeżycia i, niestety, leczy depresję. Ostatnio miewam kilkugodzinne obniżenia nastroju połączone z myślami samobójczymi. Sądzę, że to może być kwestia nieprzyzwyczajenia do jednoczesnej pracy i studiowania na dwóch kierunkach, bo jednak nie mam zbyt wiele czasu dla siebie. Boję się tych napadów samoagresji, choć nie występują one bez powodu - wynikają z niepowodzeń naukowych."

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam. Nie wiem czy ja mam jakąś chorobę czy nie. Nie mogę powiedzieć,że mam ale nie mogę powiedzieć,że nie mam. Możliwe,że jakieś problemy psychiczne mam i nie wiem skąd to może wynikać. Jestem z moim chłopakiem od 4 lat,dużo kryzysów przeszliśmy jak i rozstań,głównie z mojego powodu(przez błędy,których teraz żałuję,bo może gdybym była rozsądniejsza nie było tak teraz jak jest). Nie potrafię sobie radzić ze stresem,tzn stres taki jak np egzamin,czy rozmowa z kimś obcym jakoś ujdzie,ale chodzi mi o stres związany z kłótnią,rozstaniem z moim chłopakiem. Zawsze kiedy wypomina mi moje błędy z przeszłości zaraz płacze,bo chce by było dobrze i boje się,że mnie zostawi,boję się zmian,tu nie chodzi o przyzwyczajenie,bo się nie przyzwyczaiłam,a jestem z miłości,tylko boję się znowu przechodzić tego co już przeszłam. Byłam w szpitalu na płukaniu żołądka,cięłam się dużo i do tej pory mam blizny. Czy jest ze mną coś bardzo złego? Są może jakieś leki po których nie będę się zachowywać agresywnie,nie będę wybuchać płaczem itd? Oczywiście bez recepty.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gość abstrakcyjna

Anidre, no niestety bez recepty to sobie możesz kupić jedynie efekt placebo. Ja kiedyś kupiłam sobie jakieś tabletki ziołowe bez recepty, które wzięłam w dużej ilości i wiesz co poczułam? Kompletnie NIC. Po drugie to nie do psychologa powinnaś iść tylko do psychiatry. Do psychiatry nie chodzisz co tydzień tylko rzadziej, więc wiąże się to z dużo mniejszym wydatkiem. A nawet lekarz rodzinny mógłby Ci coś przepisać, choć ja polecam bardziej psychiatrę. Zresztą są też lekarze na NFZ (do psychiatrów nie wszędzie są gigantyczne kolejki). A po drugie jeśli potrzebujesz terapii to nie psycholog jest Ci potrzebny (dwoją drogą trafiłaś na jakiegoś pseudo psychologa) tylko psychoterapeuta certyfikowany. Ogromna różnica. Psycholog może właśnie pogadać z Tobą, a terapia u psychoterapeuty to całkiem coś innego. To wiadomo, że wiąże się z dużym wydatkiem i nie zawsze się trafia na dobrego terapeutę, ale warto. Poza tym też można na NFZ (musisz mieć z reguły skierowanie), ale tu faktycznie kolejki są duże... Także na początek spróbuj może u psychiatry.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kurwa mać, zadałem pytanie a żaden zjeb tudzież żadna cipa nie odpowiedziała. Więc ponawiam pytanie - po ilu sesjach otrzymaliście diagnozę BPD. Pytanie proste, więc nawet największy idiota powinien udzielić odpowiedzi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

/cenzura/ mać, zadałem pytanie a żaden zjeb tudzież żadna cipa nie odpowiedziała. Więc ponawiam pytanie - po ilu sesjach otrzymaliście diagnozę BPD. Pytanie proste, więc nawet największy idiota powinien udzielić odpowiedzi.

 

Co za pierdolone chamstwo!!

Co się tak rzucasz, obojnaku Ty jeden. Post tkwi 4 dni i zero jakiegoś napomnienia chamidła. Ja Ci, trepie glupi od razu mogę dac na podstawie takiej reacji diagnozę bordera.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

/cenzura/ mać, zadałem pytanie a żaden zjeb tudzież żadna cipa nie odpowiedziała. Więc ponawiam pytanie - po ilu sesjach otrzymaliście diagnozę BPD. Pytanie proste, więc nawet największy idiota powinien udzielić odpowiedzi.

 

Co za pierdolone chamstwo!!

Co się tak rzucasz, obojnaku Ty jeden. Post tkwi 4 dni i zero jakiegoś napomnienia chamidła. Ja Ci, trepie glupi od razu mogę dac na podstawie takiej reacji diagnozę bordera.

Dzięki bogu na tym forum jest chociaż jedna osoba pełna kultury osobistej - lucy1979. Gdyby nie ona to na forum byłyby same chamy i prostaki.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mam pytanie. Czy osoby chore na bordera moga wymyślać różne rzeczy nie do końca zgodne z prawdą. Np że piją… A tak na prawde omijają alkohol szerokom łukiem? Bo poznałem niedawno taką osobę, która "sama z siebie zrobiła" pijaczke i narkomanke. A dziś mi pisze, że to tylko Jej wymysły.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja mam tak, że mylę myśli z emocjami. Ale mija i to powoli - bo sama to zauważyłam. A jak myliłam to nie zauważałam.

 

Aindre, na razie nie masz diagnozy. Ale jeśli byś miała borderline to droga wyleczenia to nie leki. Ja brałam ssri i mi więcej szkody zrobiły niż pomogły. Z drugiej strony jak nie spróbujesz to się nie dowiesz. Do psychiatry można się bardzo łatwo dostać z nfz. Przynajmniej w moim mieście - Poznań. W mniejszym mieście czekałam miesiąc na wizytę. Także wszystko do zrobienia.

 

Ale leki to nie droga. Skoro widzisz w sobie agresywne zachowania i chcesz coś z nimi zrobić - to b.dobrze. Druga część to skąd one się biorą - zachowania agresywne. A to już na terapii. I są terapeuci z nfz. Możesz szukać terapeuty w internecie i dzwonić i się pytać czy przyjmują na nfz.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
×