Skocz do zawartości
Nerwica.com

Sylwester a bliska osoba


Rekomendowane odpowiedzi

Mam do was pytanie co o tym sądzicie. Od pół roku zmagam się z silną nerwicą. Umieranie, duszności itp. Biorę perazynę i alprazolam. Z Perazinu już schodzę i lepiej już ze mną generalnie.

 

Dzisiaj sylwester. Jakiś czas temu rozmawiałem z moją dziewczyną o 31.12 no i byłem zaskoczony jak łatwo przeszło, że nigdzie nie idziemy, bo w moim przypadku to i tak nie ma sensu. Przy tych lekach nie mogę pić alkoholu no i nie chcę żeby mi się pogorszyło. Wczoraj dziewczyna dostała propozycję imprezy u jej znajomych, powiedziałem że najlepiej będzie jak ja zostanę w domu, a ona pójdzie i się będzie dobrze bawić, bo ja ich nie znam. Wszyscy będą pili alkohol tylko ja nie. Nie chcę wchodzić w towarzystwo, którego nie znam i od razu przyznać się jestem wariatem, żeby wyjść z domu muszę wziąć leki psychotropowe. Bo primo boję się że przyniosę jej wstyd swoją osobą, secundo nigdy nie lubiłem imprez zakrapianych alkoholem (nawet jak byłem zdrowy wychodziłem na piwko ze znajomymi bardzo sporadycznie, wolałem inne formy rozrywki). Razem też nigdy nie chodziliśmy nigdy do żadnych knajp. Generalnie przez studia to siedzieliśmy dużo nad książkami. Kiedyś bardzo mi przeszkadzało, że nikt mnie nigdzie nie zaprasza, ale przywykłem do tego. Bez tego da się żyć.

 

No ale do sedna: Jak się dowiedziała, że ja nie chcę iść do tej koleżanki, to zrobiła mi awanturę, przestała się do mnie odzywać. W ciągu całej mojej choroby to popłakałem się 2 razy. Jak myślałem, że umieram, bo nie mogłem się z łóżka podnieść i wczoraj. Od 6 lat jesteśmy razem i ona nie należy do osób imprezujących. Nie wiem co ją ugryzło, że nagle jak ja nie mogę imprezować, to jej się zachciało. Nie odzywa się do mnie słowem, jest chłodna, nie daje się przytulić. Na moją próbę rozmowy odpowiada np.: "Zamknij się." Nawet nie próbowała mnie namawiać, tylko od razu taka reakcja. Przez cały czas bardzo się przejmowała mną. Do tego stopnia, że już przestałem jej o czym kolwiek mówić. Biorę więcej benzo, żeby tylko jej nie pokazać, że ze mną źle. I z dnia na dzień zmieniła się nie do poznania. Bije od niej takim chłodem, że to chyba najgorsze co mi się stało w ciągu mojej choroby. Pierwszy raz po tym dostałem takich tików nerwowych, że przeszkadzały mi one w zaśnięciu. Zwykle te tiki trwały góra kilka sekund. Wczoraj ustały dopiero jak pomyślałem, że trzeba będzie zakończyć związek, bo nie ma sensu żebyśmy siebie nawzajem niszczyli.

 

 

Mieliście takie sytuacje? Co o tym sądzicie?

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

michasiu, ja sie dziewczynie nie dziwie, przez 6 lat nigdzie nie chodziliscie, no bez przesady. Nie umrzesz jak tam pojdziesz, ja tez sie lecze i wychodze do ludzi, to ze Ty jestes chory czy masz problemy nie oznacza ze masz ograniczac druga osobe. raz na kilka lat przelam sie i wyjdz. Alkoholu pic nie musisz, i tyle. Miej wlasne zdanie i co z tego ze tam ludzi nie znasz, zapytasz co robia, co lubia i bedziesz sluchal nawet mowic nie musisz. Niestety zwiazek dwoch osob to nie TYLKO TY I TWOJE SPRAWY ale i potrzeby drugiej osoby, jak bedziesz dalej tak sie zachowywal to ja stracisz.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

człowiek nerwica, czytaj uwaznie kilka lat nie wychodzili, to co maja siedziec caly czas w 4 scianach, a poza tym no sorry, ale jak nie umiesz dac cos z siebie dla drugiej osoby to lepiej byc sam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

człowiek nerwica, czytaj uwaznie kilka lat nie wychodzili, to co maja siedziec caly czas w 4 scianach, a poza tym no sorry, ale jak nie umiesz dac cos z siebie dla drugiej osoby to lepiej byc sam.

 

Zgadzam się z Agusią. Ona co prawda nie jest dziewczyną imprezową, ale raz na jakiś czas każdy ma prawo wyjść gdzieś do ludzi. Nawet jak nie jest typem imprezowicza. Ona miała prawo pójść tam, a chłopak powinien pójść z nią. Pozdrawiam i życzę ułożenia tej całej sytuacji w spójną całość.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja się nie dziwię, że się wściekła, sylwester to nie jest pierwsza lepsza impreza, tylko punkt newralgiczny. To się nie nazywa "nie poszedł ze mną na imprezę", ale "nawet w sylwestra nigdzie ze mną nie chciał pójść" (podkówka i łzy). Na pewnym etapie życia to może zniechęcić do związku. Sama to przerabiałam, jak się ma problem, że druga połówka nigdzie nie chce wychodzić, to sylwester jest gwoździem do trumny. Oczywiście tak naprawdę według mnie nie warto się spinać nawet w sylwestra, ale żeby dojść do tego trzeba się trochę zestarzeć, a drugą osobę dla której to ważne, lepiej spróbować zrozumieć.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

człowiek nerwica, a tego juz nie wiemy, ale wiemy na pewno ze on nie dawal, dobrze mu bylo bo nie wychodzili, a jak trzeba bylo podjac wazna decyzje to nie, bo nie, bo on ma powody itd. Tym bardziej ze kilka lat nie wychodzili to moglby w koncu raz pojsc. Od nerwicy sie nie umeira, najwzyzej by zemdlal i tyle by bylo. Najgoprzej to siedziec w domu i sie nad soba uzalazc ze jestem taki biedny itd. bo tak najltawiej i zwalac na chorobe.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie powiedziałem, że nigdy i nigdzie. Po prostu rzadko.

Nikogo nie ograniczałem, nalegałem, żeby ona wychodziła, ale beze mnie nie chciała.

Nie mniej wasze uwagi są dla mnie cenne, bo ja chyba mam problem z oceną samego siebie. Problem tylko w tym, że ja jakiś coraz bardziej aspołeczny się robię z roku na rok. Jak powiedziałem o tym psychiatrze, to powiedział, że podejrzewa, że jestem aż nadto towarzyski. Jeszcze jakiś rok temu to była prawda, tylko teraz jakoś tak przygasam. W pracy się tylko obijam, w domu tylko siedzę na komputerze. Dziewczyna teraz pracuje na drugą zmianę, więc widujemy się tylko wieczorami. Ten problem między nami jakoś przygasł. Wykluje się z powrotem przy innej okazji pewnie. Co do tego, że ona chce mnie zostawić, albo chce żebym ja ją zostawił, to wątpię. Mam podstawy, żeby twierdzić inaczej. Kto wie, może jak by się ktoś pojawił obok, to by mnie zostawiła, ale ja niestety chyba mam większe powodzenie u kobiet, niż ona u mężczyzn.

Ja z chęcią bym się dla niej zmienił, ale nie wiem jak.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Chyba już się przyzwyczaiłeś, że jest jak jest i zapomniałeś, że może być lepiej. Jak ktoś chce się naprawdę zmienić to zawsze znajdzie jakąś drogę. Może ze swoim psychologiem pogadaj, a może go zmień, a może zmień coś innego, pracę, mieszkanie? A swoją dziewczynę to w ogóle nadal kochasz? Pozadawaj sobie trochę trudnych pytań, na pewno coś wymyślisz.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×