Skocz do zawartości
Nerwica.com

Co Wam dziś sprawiło radość?


Konrad!

Rekomendowane odpowiedzi

Mam wreszcie wynik rezonansu kolana. W sumie nie ma się z czego cieszyć, bo więzadło przednie zerwane, jedna łąkotka uszkodzona, druga z torbielą dosyć dużą... No ale cóż, przynajmniej wiem na czym stoję i może nareszcie uzyskam jakąś pomoc.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@Kleopatra, @Heledore, @z o.o., dziękuję za wsparcie i zainteresowanie. W ciągu dnia, jak mam obowiązki, konkretne zadania, to nie mam czasu, by rozmyślać. Najgorzej jest, gdy jestem sama albo w nocy przed spaniem. Wtedy nachodzą myśli i łzy same napływają do oczu... 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cytat

 Najgorzej jest, gdy jestem sama albo w nocy przed spaniem. 

To może być typowe, ja tak miałam po śmierci synka. Na pewno to dobrze wiesz, ale... potrzebujesz czasu. To bardzo świeże wydarzenie i nie możesz oczekiwać, że za tydzień będzie normalnie. Na pewno znasz etapy procesu żałoby.

Ciężko te przeżycia chyba pogodzić z troską o maleństwo, mama w ciąży się nie powinna denerwować... Jak sobie z tym radzisz?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Myślę, że teraz jestem i tak spokojniejsza niż w czasie, gdy Mama była w szpitalu i ciągle siedziałam koło Jej łóżka, nie mogąc Jej zbyt wiele pomóc ani ulżyć. Teraz wierzę, że jest Jej lepiej, że nie cierpi. Tym się pocieszam. Staram się powrócić do swoich codziennych obowiązków, nie rozmyślać, ale wiadomo - strata jest tak świeża, że nie da się nie myśleć, nie tęsknić. Wiem, że proces żałoby będzie jeszcze trwał. Tym bardziej, że Mama była jedną z najważniejszych osób w moim życiu. Takiej straty łatwo się nie przeżywa. Poza tym była relatywnie młodą kobietą. Miała zaledwie 54 lata, mało Jej brakowało do 55. Żal mi, że nie zobaczy mojego Maleństwa - swojego wnuczka lub wnuczki. O dziwo jednak, nie wiem skąd, mam w sobie wewnętrzny spokój i sama się zaskakuję, że radzę sobie z trudnymi emocjami. Sądziłam, że będzie gorzej... Owszem, są momenty, że płaczę jak bóbr i nie potrafię się opanować, bo przypomnę sobie jakieś zdarzenie związane z Mamą, ale wiem, że Mama nie chciałaby też, byśmy mocno po Niej lamentowali. Nawet, kiedy jeszcze żyła, a nam robiło się smutno, bo choroba nowotworowa w pewien sposób przygotowuje do rzeczy ostatecznych, to strofowała nas i mówiła: "Uspokójcie się". Jak jest mi źle, to przypominam sobie Jej słowa i wiem, że chciałaby, żebym się "ogarnęła". 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×