Skocz do zawartości
Nerwica.com

Masturbacja


nomen.nescio

Rekomendowane odpowiedzi

marcja, też piszę ogólnie .

BladzacyAniolek, seksuolog nie powie ,ze to grzech ,ksiądz tak . :roll:

Z tego co widzę jesteś osoba wierzącą . Ale skoro masturbacja towarzyszy przy nerwicy to nie wiem czy to taki do końca grzech. :roll: To czynność natrętna. rozmawiałas z księdzem ,ze to wynika z Twojego zaburzenia ?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

marcja, też piszę ogólnie .

BladzacyAniolek, seksuolog nie powie ,ze to grzech ,ksiądz tak . :roll:

Z tego co widzę jesteś osoba wierzącą . Ale skoro masturbacja towarzyszy przy nerwicy to nie wiem czy to taki do końca grzech. :roll: To czynność natrętna. rozmawiałas z księdzem ,ze to wynika z Twojego zaburzenia ?

 

Tyle, ze ja nie wiem czy to jest w wyniku nerwicy, gdyż nie wiem czy mam takie zaburzenie. Nie ja zakładałam ten temat. A psychiatra mi nic nie mów, powiedział tylko rodzicom, że towarzyszy mi depresja. A spowiednik o mojej depresji wie.

 

Jeśli kogoś uraziłam swoim poprzednim postem, to przepraszam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja myślę, iż nie potrzebnie się obwiniamy, jak to ksiądz powiedział- kościół K. jest kościołem ludzi szczęśliwych, droga krzyżowa już była, już minęła.

 

Po prostu można się zająć zwalczaniem tego ale bez przesady z którą ty to robisz, ja w sumie też ale mniej niż kiedyś.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Błądzący Aniołku, pewien naprawdę mądry ksiądz powiedział "grzech nie jest wart tego, aby się na nim koncentrować". To też jest pokusa, żeby ciągle o tym rozmyślać, zamiast żyć tym, co wartościowe w Twoim życiu. W ten właśnie sposób życie się wyjaławia, dlatego nie można roztrząsać w kółko. I dlaczego czujesz się gorsza? Każdy grzeszy w jakiś sposób, taka jest natura człowieka, dopóki żyjemy, będziemy ulegać mniejszym czy większym słabościom. Ważniejsze jest, jaką mamy wobec tego postawę, jeżeli żałujesz i uznajesz, że to nie jest ok, to znaczy, że nie chcesz być w tym grzechu. A to, że się nie udaje, to działanie sił nad którymi ciężko mieć kontrolę, seksualność to mocna sprawa, bo Twoje ciało chce czegoś innego niż rozum (chyba) i póki co pewnie będzie wygrywać. Nawrócić się, to znaczy przyznać Bogu rację, ale to nie znaczy, że od razu zwalczymy wszystkie grzechy i będziemy święci i niepokalani, do tego się dąży całe życie i sens jest w dążeniu i posuwaniu się naprzód :)

BARDZO polecam List do Rzymian św Pawła 8 rozdz 14- ... ("Nie rozumiem bowiem tego, co czynię, bo nie czynię tego, co chcę, ale to czego nienawidzę - to właśnie czynię. Jeżeli zaś czynię to, czego nie chcę, to tym samym przyznaję Prawu, że jest dobre. A zatem już nie ja to czynię, ale mieszkający we mnie grzech" ...)

Proponuję nie roztrząsać ze spowiednikiem Twoich problemów, bo nigdy nie wiadomo, na kogo trafisz, lepiej rozmawiać z kimś, komu ufasz i wiesz, że Cię nie zdołuje. Jeśli się spowiadasz, to lepiej krótko, rzeczowo bez wnikania w szczegóły Twojej psychiki.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Błądzący Aniołku, pewien naprawdę mądry ksiądz powiedział "grzech nie jest wart tego, aby się na nim koncentrować". To też jest pokusa, żeby ciągle o tym rozmyślać, zamiast żyć tym, co wartościowe w Twoim życiu. W ten właśnie sposób życie się wyjaławia, dlatego nie można roztrząsać w kółko. I dlaczego czujesz się gorsza? Każdy grzeszy w jakiś sposób, taka jest natura człowieka, dopóki żyjemy, będziemy ulegać mniejszym czy większym słabościom. Ważniejsze jest, jaką mamy wobec tego postawę, jeżeli żałujesz i uznajesz, że to nie jest ok, to znaczy, że nie chcesz być w tym grzechu. A to, że się nie udaje, to działanie sił nad którymi ciężko mieć kontrolę, seksualność to mocna sprawa, bo Twoje ciało chce czegoś innego niż rozum (chyba) i póki co pewnie będzie wygrywać. Nawrócić się, to znaczy przyznać Bogu rację, ale to nie znaczy, że od razu zwalczymy wszystkie grzechy i będziemy święci i niepokalani, do tego się dąży całe życie i sens jest w dążeniu i posuwaniu się naprzód :)

BARDZO polecam List do Rzymian św Pawła 8 rozdz 14- ... ("Nie rozumiem bowiem tego, co czynię, bo nie czynię tego, co chcę, ale to czego nienawidzę - to właśnie czynię. Jeżeli zaś czynię to, czego nie chcę, to tym samym przyznaję Prawu, że jest dobre. A zatem już nie ja to czynię, ale mieszkający we mnie grzech" ...)

Proponuję nie roztrząsać ze spowiednikiem Twoich problemów, bo nigdy nie wiadomo, na kogo trafisz, lepiej rozmawiać z kimś, komu ufasz i wiesz, że Cię nie zdołuje. Jeśli się spowiadasz, to lepiej krótko, rzeczowo bez wnikania w szczegóły Twojej psychiki.

:brawo::brawo::brawo::brawo:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

-- 12 mar 2011, 01:47 --

 

Błądzący Aniołku,

 

Nie daj sobie wmówić, że za twój problem odpowiada kościół, księża albo nawet sam Bóg. Guzik prawda. Bóg ma na świecie setki milionów prawdziwych wyznawców, którzy też grzeszą (a w wielu przypadkach ich grzechy są znacznie cięższe niż Twój) ale żyją normalnie. Żyją normalnie bo nie cierpią na nn. Także twoje wątpliwości, poczucie winy itd. są wynikiem tej pieprzonej choroby, która wyolbrzymia to co w rzeczywistości nie jest problemem. Ludzie zdrowi nawet jeśli są wierzący i zdarza im się mastrurbacja to po prostu żałują za swój grzech, ewentualnie idą do spowiedzi i koniec. I nie chodzi tu o prostackie myślenie: "pogrzeszę, wyspowiadam się i będzie git" - chodzi o to, że mają wyrzuty sumienia ale nie rozkminiają tak jak neurotycy. A Ty rozkminiasz - gdzybyś tego nie robiła, nie pisałabyś na forum.

Ad rem:

Znajdź porządnego psychologa katolickiego. Możliwe, że w twoim przypadku masturbacja to następstwo choroby i sposób na rozładowanie lęku więc wina moralna jest minimalna (tak, tak - kościół zaklada taką możliwość). Nie masz więc grzechu ciężkiego i nie musisz się tym katować.

 

A tak w ogóle to wydaje mi się, że musisz popracować nad problemem neurotycznego obrazu Boga. Ja tak miałem. I wielu z nn tak ma. Wymyślamy sobie jekiegoś Boga-oprawcę i później mamy pretensję do kościoła, księży i samego Papieża, że Bóg nas torturuje.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To bardzo przykre, co KK robi z młodymi ludźmi. To jest niemalże indoktrynacja. Wmawiają młodym, pozbawionym samodzielnego myślenia dzieciom już od 6 czy 7 roku życia te wszystkie bzdury. Potem właśnie są problemy, bo kościół w kwestii seksualności robi wszystko, żeby ją zminimalizować, co jest sprzeczne z naturą człowieka.

 

Naprawdę to smutne, bo masturbacja jest rzeczą naturalną, służącą do rozładowania napięcia, zaspokojenia potrzeby, a nie żadnym karygodnym czynem. Ludzie bezmyślnie wierzą, że to jest grzech, bo tak ktoś powiedział i popadają w konflikt z własnym ciałem, które domaga się tego, co naturalne dla niego. A niestety, nie zaspakajanie swoich potrzeb rodzi frustracje, zaburzenia, wynaturzenia. Na szczęście niektórzy mają własny rozum.

 

Oczywiście, nie mówię, ze uzależnienie od masturbacji jest w porządku, tylko masturbacja jako naturalne rozładowanie napięcia seksualnego jest wskazana. Jest do dowiedzione naukowo już od dawna. Jak ktoś chce żyć w całkowitym celibacie, musi pogodzić się z tym, że po jakimś czasie będzie jednostką głęboko znerwicowaną, wynaturzoną.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

BladzacyAniolek, myślisz ,że ci księża do których chodzisz są bez grzechu ? :roll::roll:

To po co się masturbujesz skoro czujesz ,że grzeszysz. Skoro nie możesz się powstrzymać to ma to coś wspólnego z zaburzeniem.

 

Nie wiem czy są bez grzechu. To mnie nie interesuje, ponieważ patrzę na siebie. Po co to robię? Nie wiem, ie umiem się powstrzymać, chciałaby z tym skończyć, ale to jest silniejsze, i daje ukojenie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

BladzacyAniolek, to raczej nie wydaje mi się by był to wielki grzech taki żeby do piekła iść . A inne czynności nie przynoszą Ci większego zadowolenia. ?Tym bardziej ,że czujesz się jak najgorszy grzesznik. Może na początek ogranicz tą masturbacje [ nie wiem jak często ] więc tak zminimalizować. :roll::roll:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Skoro nie możesz się powstrzymać to ma to coś wspólnego z zaburzeniem.

No hola hola...... to w takim razie w naszym kraju żyją sami chorzy ludzie....bo nie znam takiego który umiałby się powstrzymywać od grzechów.

 

BladzacyAniolek, nerwica natręctw jest dość łatwa w diagnozie, są to natrętne nieustępujące myśli lub natrętne wykonywanie pewnych czynności - i wrażenie absolutnego przymusu ich robienia.

Problemem nie jest to, że się masturbujesz ( z racji emocjonalnej) tylko, że nie opuszcza cię myśl, że grzeszysz, pewnie wydaje ci się, że spotka cię za to ogromna kara itd, bo tak naprawdę nie jest to żaden gorszy grzech od tego, ze się z kimś kłócisz, że jesz mięso w postny piątek, że masz np bluzgi w podpisie na forum 8) czy, że używasz antykoncepcji dajmy na to. Ważne jest żeby sobie uświadomić, co jest dla ciebie ważne - jeśli kościół, to powinnaś przyjąć to, że za sprawą choroby jesteś słabsza, i będziesz się starać tego nie robić ale jesteś tylko człowiekiem, nie jesteś idealna, dlatego bóg dał ci spowiedź, bo wiedział, ze nikt nie jest bez grzechu - po to żeby móc się oczyścić.

 

Lub też, możesz przyjąć za zasade, że boga zapewne nie interesuje ile razy kto się z sobą zabawiał........i to ( jak wiele wiele innych dziwnych decyzji) czysty wymysł kościoła.........

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

BladzacyAniolekA inne czynności nie przynoszą Ci większego zadowolenia. ?

 

Alkohol i autoagresja... :-|:-| Terapeuta powiedział, że w takim przypadku lepiej ulegać masturbacji, bo ta czynność nie przynosi takich fizycznych szkód, jak tamte dwa pozostałe. Ale ja później mam wyrzuty sumienia, i te natrętne myśli na tle religijnym. Swojemu lekarzowi prowadzącemu i terapeucie nie wspominałam o tym. Ale chyba powinnam. Tylko nie wiem czy oni to zrozumieją.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

BladzacyAniolek też się masturbowałam i też wtedy chodziłam do kościoła,serce mi się krajało że z tego nie mogę się wyspowiadać bo mi nie wolno było,tyle że u mnie to wyglądało żeby zadać sobie ból bo w ten sposób to robiłam,tak samo jak ktoś mi zadawał ból tyle że fantazjowałam przy tym i w moich fantazjach otrzymywałam pomoc,opieke i miłość,miałam wtedy 7-8 lat

rozumiem Twój ból,cięzko z tym żyć jako osoba wierząca ale czasem tak po prostu trzeba

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ktoś tu pisał, że bez masturbacji może dojść do wielu zaburzeń, gdy się nie rozładowuje napięcia seksualnego... a w sumie mało księży wydaje się tak dosłownie znerwicowanych, za to myślę, że takie wieczne kłócenie się ze swoim ciałem music prowadzić do jakiegoś skrzywienia, frustracji... a to już widać po wielu księżach.

dlatego

a ksiadz myslicie co robi?

kij ich tam wie, możliwe, że wielu się wstrzymuje + brak seksu, a czym to się przejawia napisałem wyżej :] a poza tym masturbując się - nie krzywdzisz osób trzecich, może wg kościoła samego siebie, ale co, takie kłócenie się z własnymi potrzebami, to dopiero niby nie jest robienie sobie na niekorzyść?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Błądzący Aniołku, też miałam ten problem, natręctwa na tle skrupulatyzmu religijnego, z tego się jak najbardziej da wyjść , od roku nie mam tych jazd (tfu tfu), pomagają leki, ale same tego nie zrobią. Trzeba się nie poddawać, to znaczy nie wycofywać za bardzo z życia i próbować się z sumieniem mądrze poukładać. Mi pomogła terapia behawioralno-poznawcza u chrześcijańskiej pani psycholog i bardzo dobry ksiądz w poradni na Bednarskiej w Warszawie, który ma też wykształcenie psychologiczne i praktykę. Im bardziej się z czymś walczy, tym bardziej się to coś nasila, lepiej szukać złotego środka i zgody ze sobą. Nie tak łatwo stracić wiarę, choćby się chciało, lepiej ją pogłębiać i wyprowadzać na prostą, tzn mierzyć się z nowymi doświadczeniami- czyli żyć, najgorzej zamknąć się w świecie niekończących się rozważań, bo wtedy nie mamy nowych impulsów, żeby sobie poradzić z konfliktami.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×