Skocz do zawartości
Nerwica.com

Samookaleczenia.


Samara

Rekomendowane odpowiedzi

Berwick, a nie boisz się kosiarki? nie wiesz, że kosiarka też może wyrządzić Ci wiele krzywdy?

Nie boję się kosiarki, bo nie miałem z nią żadnych nieprzyjemnych przeżyć. I wiesz, kosiarka nie czyha na moje życie. Nie jest człowiekiem i złośliwie mnie nie skrzywdzi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja bym na Twoim miejscu zmienił mieszkanie. Nie mógłbym mieszkać w takim miejscu.

Emmm. mnie napadli w pracy u matki, latała siekiera, młot... i co? jak muszę, to idę pomagać tam w tej pracy... i żyję.

młotów i siekier też nie unikam :D

Ja mam tak, że unikam jakichkolwiek rzeczy które mi się kojarzą z niebezpiecznymi i nieprzyjemnymi sytuacjami.

No to noże kuchenne przede wszystkim.

Nie nabijam się, serio - raz, że samemu można się dziabnąć, dwa często są w robocie przy wszystkich napadach etc...

 

-- 05 lip 2013, 14:46 --

 

Ja bym na Twoim miejscu zmienił mieszkanie. Nie mógłbym mieszkać w takim miejscu.

Na jakie? :) Nie stać mnie, chyba że wynajmę jakieś obskurne na bandyckiej warszawskiej pradze - tam to by mnie napadali codziennie. :P

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja mam tak, że unikam jakichkolwiek rzeczy które mi się kojarzą z niebezpiecznymi i nieprzyjemnymi sytuacjami.

No to noże kuchenne przede wszystkim.

Nie nabijam się, serio - raz, że samemu można się dziabnąć, dwa często są w robocie przy wszystkich napadach etc...

Ale z nożami nie miałem nieprzyjemnych przeżyć, więc się ich nie boję. Nie boję się rzeczy które mogą mi potencjalnie zagrozić, ale takich które mi zagroziły.

Na jakie? :) Nie stać mnie, chyba że wynajmę jakieś obskurne na bandyckiej warszawskiej pradze - tam to by mnie napadali codziennie. :P

To dobrze jak po czymś takim dajesz radę mieszkać w tym domu. Ja bym wolał spać w samochodzie niż w miejscu w którym czułem się tak zagrożony.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Berwick, przecież się tniesz..........

 

-- 05 lip 2013, 14:54 --

 

tniesz się, pijesz alkohol, a to Cię niszczy

a boisz się innych rzeczy, które mogą Cię zniszczyć?

Ale ja to robię sam sobie. Wiem co sobie robię i nie uważam samego siebie za zagrożenie. Za zagrożenie uważam ludzi, których zamiarów nie znam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A ja trochę Berwicka rozumiem. Zdarzyło mi się zeskakiwać z własnego okna na 1-szym piętrze i było ok, a jakby mnie ktoś przez nie wypchnął albo zmusił do zeskoczenia, to już jakby byłoby mniej ok...

 

Aczkolwiek nie czaję jak może się trzymać z dala od niebezpiecznych PRZEDMIOTÓW i jednocześnie się ciąć, bo to tak jakbym powiedziała "boję się wysokości, ale czasem skaczę z własnego okna"... ;-)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A ja trochę Berwicka rozumiem. Zdarzyło mi się zeskakiwać z własnego okna na 1-szym piętrze i było ok, a jakby mnie ktoś przez nie wypchnął albo zmusił do zeskoczenia, to już jakby byłoby mniej ok...

 

Aczkolwiek nie czaję jak może się trzymać z dala od niebezpiecznych PRZEDMIOTÓW i jednocześnie się ciąć, bo to tak jakbym powiedziała "boję się wysokości, ale czasem skaczę z własnego okna"... ;-)

Ale ja się nie trzymam z dala od niebezpiecznych przedmiotów, tylko od przedmiotów które wyrządziły mi kiedyś krzywdę, lub przypominają mi o niej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Berwick, żyletka kiedyś wyrządziła Ci krzywdę, Twoja ręka wyrządziła Ci kiedyś krzywdę i co? Uciekasz od żyletki, uciąłeś sobie rękę, by jej już nie mieć przy sobie, bo może Ci coś zrobić?

Już pisałem, że nie boję się krzywdy którą sobie wyrządzam, bo jestem świadomy tego co robię. Boję się innych ludzi wyrządzających mi krzywdę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Berwick, bez sensu. Robić sobie najwięcej krzywdy, a bać się innych. No ale Twoje życie :)

Moje życie i moja logika. Wiem że trudno mnie zrozumieć. :roll:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ech ja już nie mogę się ciąć, po tym jak ostatnio przegięłam i rozcięłam sobie nogę do kości to mój partner powiedział, że jeszcze raz iu mnie zostawi bo nie ma zamiaru patrzeć jak niszczę siebie i zagrażam swojemu zdrowiu. Nie mogę już tak więcej bo mi nawet sumienie nie pozwala - kiedyś sprzątał łazienkę i znalazł zakrwawione chusteczki które kiedyś schowałam, on nie wie, że wtedy patrzyłam na niego zza rogu ale płakał rzewnymi łzami. Nigdy go w takim stanie nie widziałam, dorosły 35 letni mężczyzna wysoki i dobrze zbudowany który trzyma kilka splamionych krwią chusteczek w ¶eku i płacze jak dziecko. To było za dużo i moje sumienie ledwo co to przeżyło. Więcej tak nie mogę. Więc ok nie tnę się ale co z tego jak niszcze siebie na milion innych sposobów. Jestem alkoholiczką, rozwalam sobie kostki o ściany, sama potrafię się zbić tylko żeby coś poczuć.

 

Jedyna dobra rzecz to to, że jestem tatuatorem i gdy się sama tatuuje przynosi mi to ulgę, oczywiście nie robię tego pod żadnym wpływem impulsu, każdy tatuaż który mam na ciele był przemyślany ale jak znajdę ulgę gdy w końcu zabraknie mi miejsca na ciele? A kiedyś z pewnością to się stanie.

 

Nota bene wyobraźcie sobie, że w moim mieście ludziom z depresją i nerwicami dają termin oczekiwania na psychoterapię 3-4 miesiące a wystarczy że na skierowaniu wpiszą Ci diagnozę 301.83 albo jakiś inny babol związany z zaburzeniami osobowości to termin jest min 12 miesięcy? Poszłam ze znajomą w tym samym terminie do lekarza, ona z deprechą ja z bpd ona od 3 miesięcy łazi na psychoterapię a ja mam do odczekania jeszcze 7 miesięcy.

 

A jak byłam prywatnie u psychoterapeuty na testach to powiedział mi że nie jestem obłożnie chora i mogę ruszyć d*pę do dodatkowej pracy i on z otwartymi rękami przyjmie mnie na psychoterapię prywatną jedynie za małą opłatą 1400 zł miesięcznie.

 

I co tu robić? Ke? :shock:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nota bene wyobraźcie sobie, że w moim mieście ludziom z depresją i nerwicami dają termin oczekiwania na psychoterapię 3-4 miesiące a wystarczy że na skierowaniu wpiszą Ci diagnozę 301.83 albo jakiś inny babol związany z zaburzeniami osobowości to termin jest min 12 miesięcy?

 

Bo teraz psychoterapia jest trendy.Każdemu się poleca psychoterapie jako uniwersalny środek na wszystko,a ktoś kto naprawdę potrzebuje to oleje bo nie będzie miał siły czekac tyle czasu.

 

Witaj

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Monar owszem kocha bardzo ale jest człowiekiem który w ogóle nie rozumie takiego zaburzenia jak borderline i nie mówię tu o jego sprzeciwie na samookaleczenia. On dba o mnie bardzo nie mogę powiedzieć inaczej ale słownie często sprowadza mnie do parteru. Uważa mnie, za osobę leniwą, niesłowną i nic nie wiedzącą ale mimo wielu szczerych rozmów nie potrafi zrozumieć iż wiele moich problemów z ogarnięciem się jest związanych z bpd. Bo się boję coś zrobię, bo mam dni że przerasta mnie mój lęk i że czasami pustka jest zbyt wielka i odbiera mi chęci do ruszenia się z łóżka. On faktycznie jest dobry dla mnie w porównaniu z moimi przeszłymi związkami, nie bije mnie, nie zmusza mnie do współżycia, nie poniża mnie ale czasem przeraża mnie to, że on nie rozumie mojego zaburzenia i mojej patologicznej rodziny, że nie mogę się od niej odłączyć i zerwać kontakt mimo to, że są dla mnie toksyczni.

Przez ostatnie kilka miesiący w stosunku do mojego partnera raczej nie mam wybuchów garesji owszem miałam je ale w obawie przed jego utraceniem zaczęłam je dusić w sobie i odreagowywać jak go nie ma. A jak będzie dalej? Gdfy jedna z osób w związku ma bpd zawsze jest patologicznie ciężko.

 

buka Jeżeli moja wątroba wytrzyma to dotrwam do terminu. Wręcz powiem Ci, że mimo iż jest to paradoksalnie odległy termin to cierpliwie staram się czekać, ale jedno co mnie zniechca i przeraża to to, że trafię na jakiegoś nieobeznanego psychoterapeute który uzna mnie za czuba i rzuci mi banałem typu weź się w garść, a wtedy moje oczekiwania byłyby o kant d rozbić.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kowalsky, zastanawiam się, czy Ty nie mylisz rozumienia z akceptacją.

Jedno to zrozumienie że masz problem z odcięciem się od toksycznej rodziny, a drugie to akceptacja takiego stanu rzeczy. Analogicznie z cięciem się, alkoholizmem etc. To, że nie akceptuje nie znaczy, że nie rozumie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Vian wiem o czym mówisz i niestety muszę powiedzieć, że on nie rozumie. Ciężko mi wchodzić w kongfilkty z nim bo boję się, że mnie zostawi ale jak już do takowych dochodzi to on otrafi mi powiedzieć, że jestem śmieszna i że on też ma wszystkie objawy borderline i z tym żyje i nie leży w łożku pod kołdrą albo nie unika ludzi. Ostatnio zadzwoniła moja matka, że się zabije i musiałam do niej pojechać a on tego po prostu nie zrozumiał, powiedział,że się frajerzę i że moja matka jest wariatką. Reasumując ja nie czuję zrozumienia, czuję miłość, troskę ale cały czas czuję, że muszę udawać bo wtedy nie mam awantur i afer. Czuję i wiem, że tak właśnie muszę do niego podchodzić.

 

dodam, on akceptuje wiele rzeczy oczywiście poza cięciem jak napisałam ale wiele sytuacji i moich stanów nie rozumie i boję się, że nawet nie próbuje tego robić.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

borderline.kowalsky, wiesz jesteś uzależniona od alkoholu, a to też zmienia całą sytuację, ponieważ Twój facet może Cię inaczej postrzegać. wiesz, ja też słyszę jak mój ojciec do mojej matki pijanej mówi, że jest śmieszna i obłąkana, ale 'śmieszna' jest ze swojej żałosności, nie mówię, że choroba jest żałosna, a to co się po alkoholu robi ;) obłakana też jest a przynajmniej tak się zachowuje. Twój facet widzi różne oblicza Twojej osoby, też już jest pewnie zdezorientowany. WCALE się nie dziwię. :bezradny:

Mimo wszystko widać, że on Cię kocha.

Zawsze możesz iść na terapię dla alkoholików, a ze swoim facetem wybrać się na terapię taką już dla was.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Monar wiem o czym piszesz tyle, że jest jedyny mały szczegół. Mój alkoholizm to wypicie 3 może 4 piw co drugi dzień i to jakiś słabych, a jego zaczyna się z mocnym piwem o 7 rano w wannie przed wyjściem do pracy. Mi mój psychiatra polecił aby pójsć na alkoholową bo tam mi mogą też pomóc z bpd ale to nie ma sensu bo jak się mogę stać abstynentem żyjąc w małej kawalerce z osobą która pije codziennie przez cały dzień. (Oczywiście nie do nieprzytomności ale piwko za piwkiem i tak nawet czasem 10 mocnych w dzień pyknie). A jego zarzuty są irracjonalne i wiele razy padają kiedy ja jestem trzeźwa. Wczoraj też widział, że coś na tym forum piszę i wyśmiał mnie, że muszę się obcym ludziom żalić. Czasem gubię się w tym jak w ogóle powinnam się zachowywać żeby nie mieć narzekania.

 

Dodam jeszcze, że mimo iż na prawdę się kochamy to sama sytuacja jest bardzo patowa i wiele razy mnie drażni.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×