Skocz do zawartości
Nerwica.com

Samookaleczenia.


Samara

Rekomendowane odpowiedzi

Do wszystkich tnących się, nie róbcie tego. Miałem koleżankę która to robiła, cięła czym popadnie ręce. To było takie dziwne i głupie wg mnie. Jak mogła to robić, tak szpecić swe ciało. Opamiętajcie się i nie róbcie sznytów.

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

GregoryHouse, bardzo dobrze, musiałem wam przypomnieć! to chyba nic złego, po prostu to jest złe i chore według mnie, i nie wyobrażam sobie jak można to robić, iść spać potem wstawać i od nowa, przecież to brzydzi ciało, następnie przychodzi żal że tak się okaleczyło i zamknięte koło. Radzę operacje plastyczną pociętych miejsc i zerwać z tym gównem!

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gdy człowiek się samookalecza, nie ma mowy o żalu, czy o myśleniu, 'to oszpeci moje ciało'. Dlatego, że to właśnie ma szpecić. Skoro jest się otwartą raną w środku, dlaczego niby nie pokazać swego bólu, na fizycznym ciele? Osoba wówczas, wini się za wszystko, sądzi, że jest bezwartościowa i powinna sama sobie wymierzyć karę; jest to czasem krzyk, krzyk o pomoc - ja nie zrobiłam tego, ponieważ chciałam się zabić, ja zrobiłam to, by inni zauważyli, że jest niedobrze, że potrzebuję pomocy, ratunku.

Każdego, kto próbuje czegoś podobnego, ostrzegam, że to silnie uzależnia i trudno z tego wyjść.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

hybrid, a nie była to chęć zwrócenia na siebie uwagi, oto jestem! co takiego zrobiłaś że się tak katowałaś, co by to nie było cięcie nic nie da, tylko się zeszpecisz! wiem że uzależnia, kumpela się cięła w szpitalu zabierali jej różne rzeczy po czym ona znów coś wykombinowała i dalej się cięła. Potem ją pocieszałem, mówiłem że jest w porządku, że życie jej się ułoży, i tak rozmawialiśmy, widziałem że jej się polepszyło. Odmieniła się, potem troszkę sms-owaliśmy i kontakt się urwał.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wiem, że nie wolno, wiem, że wstyd, ale znów tęsknię, żeby się pociąć. Kiedyś cięłam się prawie codziennie i fajnie mi było z tym, ale raz gdy się pocięłam, trafiłam na oddział zamknięty i to był dla mnie wstrząs, od tego czasu tego nie robię, bo wiem, czym to grozi. Zamknięto mnie na kolejny miesiąc, zabrano wolność. Ale cięcie się dawało mi taką ulgę, chociaż chwilową. Po tym pobycie w szpitalu cięłam się już wyłącznie w miejscach niewidocznych, na nogach.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie mam żadnej terapii i tak naprawdę nigdy nie miałam, bo panie psycholog rezygnowały po kilku spotkaniach, ja też się poddałam, skoro one nie chciały ze mną pracować, więc też stwierdziłam, że nie warto. Boję się, że znów trafię do psychiatryka przez cięcie się, ale pamiętam, że było mi lżej, jak się cięłam...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Bellatrix, a myślisz, że terapia coś daje, to ma sens? A ja mam jeszcze taki problem, po tym incydencie, gdy zamknięto mnie bez mojej zgody w psychiatryku, boję się panicznie całej służby zdrowia, boję się, że jeśli mówiłabym prawdę, to znów ktoś wezwie ratowników i zostanę zamknięta na oddziale, dlatego nie wiem, czy w takim przypadku terapia ma sens. Na wizytach u lekarza ja po prostu milczę, nic nie mówię lekarzowi, nie wiem, czy nie byłoby podobnie na wizytach u psychologa, choć kiedyś jak chodziłam, to rozmawiałam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nazywam się niewarto, ja cięłam się regularnie,dzień w dzień,doszłam do tego,że to był niewystarczający ból to podpalałam się zapalniczką czy świeczką.Przeszłam około 9-cio letnią terapię-nie tnę się,sporadycznie przypalam gdzieś tak raz na pół roku jak mnie najdzie.Pomaga-uwierz

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Bellatrix, to miałyśmy podobne doświadczenie, ja też doszłam do wniosku, że nie warto mojej osobie poświęcać czasu na terapii, właściwie to terapeutki dały mi to do zrozumienia, a ja już dalej nie próbowałam, nie szukałam innej terapii, bo uwierzyłam, że jestem niegodna, niewarta rozmowy ze mną i kontakt ze mną musi być dla wszystkich, także dla terapeutów przykry. Ale może rzeczywiście masz rację, że terapia pozwala rozładować emocje i nie myśli się o autoagresji. A Ty nie chciałabyś wrócić na terapię?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Laima, słyszałem o podpalaniu, ta kumpela to robiła. Ale to pewnie musiał być ból. Kurczę... błagam was naprawdę zajmijcie się czymś, odsuńcie chodź trochę myśli od tego. Może palcie po paczce dziennie? w ogóle to pomaga czy pogłębia wasz stan palenie papierosów, u mnie różnie. Byle nie pijcie.

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Laima, tylko że ja bym nawet nie powiedziała o tym problemie terapeucie, wstyd mi i za bardzo się boję szpitala. Czy można z tego wyjść, milcząc i unikając tego tematu na terapii. 9 lat to strasznie długo, ja byłam zaledwie na kilku spotkaniach z terapeutą i zawsze było już koniec.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Może masz rację, Bellatrix, powinnam poszukać jakiejś terapii. Właśnie ja teraz nie mam żadnej nadziei i nie mam niczego, co mogłoby mi ją dać, nie mam się czego chwycić. Nie mam pojęcia, jak się z tego wychodzi i wydaje mi się, że nie ma już wyjścia, że moje życie jest jedną wielką pomyłką i bezsensem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

a nie była to chęć zwrócenia na siebie uwagi, oto jestem!

Czasami nie możemy powiedzieć nikomu, co nas dusi, gnębi, bo wydaje nam się, iż nikt nie zrozumie. Żyjemy w świecie, gdzie jakakolwiek wrażliwość, odchodzi w zapomienie. Płaczesz? 'Nie becz, bo to i tak nic nie da'. Coś jest nie tak? 'Daj spokój, weź się w garść'. Tniesz się? 'Boże, to mogło zagrozić twemu życiu'.Trudno to wytłumaczyć, ale spodziewam się, że nie będę mogła, gdyż jedynie osoby, kóre tego doświadczyły, w jakiś sposób mnie zrozumieją.

Nie, ja nie oczekuję odpowiedzi 'wszystko będzie dobrze'. Ja oczekuję 'czy mogę ci pomóc?, powiedz mi, co się dzieje, rozumiem cię, odnajdźmy jakieś rozwiązanie'.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Bellatrix, a ja chyba nie mam żadnego oglądu, bezkrytycznie przyjęłam wiadomość, że nie jestem warta pomocy i nic dalej nie robiłam. Rzeczywiście, też musiałaś wszystko przemyśleć i przełamać, skoro nie chodziłaś na terapię aż 4 lata. Ale niestety, ci którzy powinni pomagać, czasami bardziej nam szkodzą.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

bellatrix

Zmagałam się z tym bardzo długo, nie robię tego od czterech miesięcy. Czasem mam ochotę, by znów to zrobić. Tym razem nie chodzi o to, że chcę zwrócić na siebie uwagę, ponieważ to i tak nic nie daje; nikt mi nie pomógł. Kiedy chcę to zrobić wiem, że jest tak, ponieważ tak to działa jak narkotyk. Moja matka widziała te rany, sama jej 'pokazałam'. Powiedziała tylko, że nie powinnam tego robić i nikomu nie powie, jeżeli przestanę. Nie zabrała ode mnie nożyczek, ni innych ostrych przedmiotów. Nie podała mi apteczki. Nie uważam tego za pomoc. Nie byłam nigdy, na żadnej terapii, ni u psychologa. Po prostu przestałam. Nie umiem tego wyjaśnić. Szukam jakiejś nadziei w sobie, szukam jakiejś wartości, która sprawi, że nie będę potrzebowała niczyjej uwagi, bo ta wartość sprawi, że pomogę sobie sama. Jestem na etapie poszukiwań, choć nie wiem, czy znajdę cokolwiek. Boję się w to wątpić. Boję się tego, że mogę niczego nie znaleźć.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Lady Em., ale 2 miesiące to już coś,a to to tylko małe potknięcie ku zdrowieniu.

 

Czytam Was i też mam ochotę.Lepiej nie będę czytać tego wątku:/

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Rozumiem, że przecięcie skóry to co innego niż uderzenie w coś, inny rodzaj pozbywania się emocji, uzależnia, siedzi w głowie i chce się jeszcze więcej, bo to daje ulgę tylko na tą daną chwilę. Jednak trzeba myśleć o sobie, nie o ludziach, którzy nas zdenerwowali, tylko o sobie, ile już wytrzymaliśmy i możemy wytrzymać jeszcze dłużej, oni nas nie złamią.

 

Prawdopodobnie nigdy was nie zrozumiem, może trochę. Może to i lepiej, ale to ostatnie zdanie pokazuje że ta dziewczyna stara się i walczy o siebie. Brawo tak trzeba!

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×