Skocz do zawartości
Nerwica.com

hybrid

Użytkownik
  • Postów

    9
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Osiągnięcia hybrid

  1. bellatrix Zmagałam się z tym bardzo długo, nie robię tego od czterech miesięcy. Czasem mam ochotę, by znów to zrobić. Tym razem nie chodzi o to, że chcę zwrócić na siebie uwagę, ponieważ to i tak nic nie daje; nikt mi nie pomógł. Kiedy chcę to zrobić wiem, że jest tak, ponieważ tak to działa jak narkotyk. Moja matka widziała te rany, sama jej 'pokazałam'. Powiedziała tylko, że nie powinnam tego robić i nikomu nie powie, jeżeli przestanę. Nie zabrała ode mnie nożyczek, ni innych ostrych przedmiotów. Nie podała mi apteczki. Nie uważam tego za pomoc. Nie byłam nigdy, na żadnej terapii, ni u psychologa. Po prostu przestałam. Nie umiem tego wyjaśnić. Szukam jakiejś nadziei w sobie, szukam jakiejś wartości, która sprawi, że nie będę potrzebowała niczyjej uwagi, bo ta wartość sprawi, że pomogę sobie sama. Jestem na etapie poszukiwań, choć nie wiem, czy znajdę cokolwiek. Boję się w to wątpić. Boję się tego, że mogę niczego nie znaleźć.
  2. Czasami nie możemy powiedzieć nikomu, co nas dusi, gnębi, bo wydaje nam się, iż nikt nie zrozumie. Żyjemy w świecie, gdzie jakakolwiek wrażliwość, odchodzi w zapomienie. Płaczesz? 'Nie becz, bo to i tak nic nie da'. Coś jest nie tak? 'Daj spokój, weź się w garść'. Tniesz się? 'Boże, to mogło zagrozić twemu życiu'.Trudno to wytłumaczyć, ale spodziewam się, że nie będę mogła, gdyż jedynie osoby, kóre tego doświadczyły, w jakiś sposób mnie zrozumieją. Nie, ja nie oczekuję odpowiedzi 'wszystko będzie dobrze'. Ja oczekuję 'czy mogę ci pomóc?, powiedz mi, co się dzieje, rozumiem cię, odnajdźmy jakieś rozwiązanie'.
  3. Gdy człowiek się samookalecza, nie ma mowy o żalu, czy o myśleniu, 'to oszpeci moje ciało'. Dlatego, że to właśnie ma szpecić. Skoro jest się otwartą raną w środku, dlaczego niby nie pokazać swego bólu, na fizycznym ciele? Osoba wówczas, wini się za wszystko, sądzi, że jest bezwartościowa i powinna sama sobie wymierzyć karę; jest to czasem krzyk, krzyk o pomoc - ja nie zrobiłam tego, ponieważ chciałam się zabić, ja zrobiłam to, by inni zauważyli, że jest niedobrze, że potrzebuję pomocy, ratunku. Każdego, kto próbuje czegoś podobnego, ostrzegam, że to silnie uzależnia i trudno z tego wyjść.
  4. hybrid

    Lustro

    Kiedyś nie było mowy o tym, żebym widziała siebie normalną, tylko tak jakoś ostatnio, pojawia się ta myśl - raz, na jakiś czas. W sumie, to już nie wiem, czy powinnam znowu rozpocząć 'dietę', z tym, że mam stracha, bo w styczniu nabawiłam się zapalenia jelit, kto wie, czy to nie od głodówek. Nie jestem aż tak okropnie gruba, w łazienkowym lustrze, ale to na korytarzu ... *ból głowy* :/
  5. cześć .. ;] ja zasypiam przed piątą, czasem wcześniej
  6. hybrid

    Lustro

    Ja mam tak, że raz widzę siebie grubą, raz nie, nie mam bladego pojęcia, od czego to zależy. Dzisiaj przykładowo, za każdym razem, kiedy spojrzałam w lustro, dostrzegałam wielką masę tłuszczu, orz > i znowu te same myśli, 'żałuję, że cokolwiek dziś zjadłam'.
  7. hybrid

    hej.

    Właściwie, to nie mam pojęcia, od czego zacząć i co właściwie tutaj robię. Cokolwiek bym nie napisała, poniekąd sądzę, że to będzie bezsensowne i bezwartościowe. Ja, taka jestem. Bezsensowna i bezwartościowa. Muszę jednak przyznać, iż pomimo braku jakiejkolwiek wartości, panicznie lękam się śmierci; niegdyś była mi obojętna, myśli o niej, pozwalały mi twierdzić, że może śmierć będzie moją wolnością. W końcu (możliwe, że to efekt licznych pobytów w szpitalu,z całkiem różnych przyczyn), doszłam do wniosku, że nie może ona być dla mnie żadną wolnością. Jedynie zyskanie jakiejkolwiek wartości sprawi, że poczuję się uwolniona. Od samej siebie. Ponieważ sama siebie zniszczyłam, potrafię to przyznać. Mam dziewiętnaście lat, a wiecie, czym się zajmuję? Oddycham, żywię się strachem. Śpię. Śpię nawet, gdy moje powieki nie są zamknięte; nie robię nic więcej. Wybrałam tą drogę, dla siebie. Miałam kiedyś marzenia, ale wiecie, co? Mi nie wolno jest marzyć. Nie zasługuję na posiadanie marzeń. Ni tym bardziej, na ich spełnienie. Czy wiecie, jak nazywano mnie w szpitalu? (nie, nie psychiatrycznym. Zwykłym). Nazwano mnie histeryczką; ale nie powiedziałam im, bo jakoś nie sądzę, by to cokolwiek zmieniło, ba, nie wierzę w to absolutnie. Nie powiedziałam, że bólu psychicznego mam na tyle dosyć, by nie potrafić znieść fizycznego. Mam nadzieję, że nie będziecie mieli mi za złe tego, że 'wygadam się', w jakimś temacie, co jakiś czas. Pomaga mi to. Uspokaja mnie. Codziennie obawiam się, że nie obudzę się następnego dnia. Pisząc to ^, poczułam się troszkę lepiej. No i mam również nadzieję na to, że nie uznacie mnie, za psychicznie chorą (właściwie nie wiem, czy jestem, czy nie), albo coś podobnego. Przepraszam :) więc, hej.
×