Skocz do zawartości
Nerwica.com

"JĘCZARNIA"-czyli muszę się komuś wyżalić!


magdasz

Rekomendowane odpowiedzi

Jest chujowo... Wstałem niechętnie, "zmuszony" przez rodziców poszedłem na działkę pomóc, właśnie wróciłem. Jedyne co tam robiłem to zawadzałem... ja wszędzie tylko zawadzam, nie ma ze mnie żadnego pożytku... jestem nic nie wartym ścierwem, darmozjadem, jedynie obciążam rodziców...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Marsal2, to przez to, że dałeś sobie narzucić gębę. Pewnie tego nie chciałeś, ale tak właśnie się stało. Żyję z tym na codzień. Wszyscy mi przypisują gębę wiecznego samotnika, nieśmiałego i niemajęcego swojego zdania człowieczka, skromnego i zadowolonego z tego co ma .. To okrutne. W oczach rodziców zaś jestem tym nieporadnym, lubiącym siedzieć w domu ponurakiem. Wiele razy miałem ochotę oderwać się od tego, uciec.. ( ".. do parobka, do parobka! " ;] ). Nie zmyjemy niestety tej maski, aż do momentu, gdy w naszym życiu stanie się coś przełomowego, wtedy kiedy nie będziemy musieli nic udowadniać..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam

Jestem tu nowa. Nie wiem, czy wybrałam dobry temat. Jeśli nie - przepraszam.

Mam 22 lata i nie chce mi się już żyć. Moje życie to jedno wielkie pasmo porażek. Wszystko zaczęło się w liceum. Nie zdałam z matematyki. Podeszłam oczywiście do poprawki, ale jej nie zdałam. To był dla mnie ogromny cios. Gdyby nie to, że pilnował mnie kolega to pewnie już by mnie nie było. Musiałam się jednak pozbierać. Powtarzałam klasę. Skończyłam szkołę, ale nie mam matury. Nie zdałam z matematyki. Podchodziłam już trzy razy (teraz w maju trzeci i pewnie też nie zdam). Gdybym wtedy zdała normalnie do następnej klasy nie musiałabym się męczyć z matmą, zdałabym maturę i poszła na studia. A tak dwa razy rozpoczynałam szkołę policealną. Po 3-4 miesiącach rezygnowałam. Brakło motywacji. Trochę też przez pracę.

 

Prawka też nie mogę zdać…

Pracuję w zakładzie produkcyjnym, teraz na dwie zmiany (wcześniej były trzy). Wstaję rano, idę do pracy, wracam to idę spać, później wstaje, kąpiel i znowu sen. Kiedyś wsiadałam na rower, jeździłam na rolkach, spotykałam się ze znajomymi, a teraz nawet na to nie mam ochoty.

Jestem kibicem. Kiedyś często jeździłam na mecze siatkówki, piłki nożnej, a w tym sezonie na palcach jednej ręki mogę zliczyć na ilu meczach byłam. Siatkówka mnie kiedyś uratowała, ale teraz nawet ona traci sens. Nie chce mi się już ruszać z domu.

Najgorsza jednak jest samotność. Mam przyjaciółki i zawsze mogę na nie liczyć, ale chodzi mi bardziej o to, że nie mam chłopaka i nigdy nie miałam. Ja wiem, że on nie będzie rozwiązaniem każdego mojego problemu, ale przy nim byłoby mi łatwiej. Dlaczego nie mam faceta? Ja uważam, że to wszystko przez to, że jestem osobą przy kości…Próbowałam schudnąć. Przeszłam na dietę, ćwiczyłam, biegałam, ale po tygodniu, dwóch już mi się nie chciało. Wszyscy mi powtarzają, ze głupia jestem, ze tak myślę, ale nie potrafię znaleźć innego wytłumaczenia.

Coraz częściej mam myśli samobójcze. Kilka razy nawet pisałam już listy pożegnalne, ale brakuje mi odwagi by skończyć to moje beznadziejne życie...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Asia2808, Nie myślałaś o wizycie u psychologa ? może warto rozpocząć psychoterapie ;) a co piłki nożnej też jestem fanem tego sportu i tak na marginesie zapytam komu kibicujesz ? :mrgreen:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jest chujowo... Wstałem niechętnie, "zmuszony" przez rodziców poszedłem na działkę pomóc, właśnie wróciłem. Jedyne co tam robiłem to zawadzałem... ja wszędzie tylko zawadzam, nie ma ze mnie żadnego pożytku... jestem nic nie wartym ścierwem, darmozjadem, jedynie obciążam rodziców...

 

Marsal2 ja też, najbardziej boli jak mnie się to mówi wprost, choć sama to wiem. Moja mama ma na mnie nerwy, że wiecznie są ze mną tylko problemy, w sumie się jej nie dziwie

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Asia2808, Nie myślałaś o wizycie u psychologa ? może warto rozpocząć psychoterapie ;) a co piłki nożnej też jestem fanem tego sportu i tak na marginesie zapytam komu kibicujesz ? :mrgreen:

 

Myślałam kiedyś o wizycie u psychologa, ale nawet poszukać poradni mi się nie chce. Chyba nie wierzę w to, że psycholog mi pomoże...

 

A jeśli chodzi o piłkę nożną to kibicuję Wiśle Kraków (chociaż urodziłam się i mieszkam pod Wrocławiem).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Asia2808, Warto zaryzykować , sam nie wierzyłem , że może mi to pomóc , ale po kilku wizytach zmieniłem zdanie ;) dlatego warto spróbować , jakiś sposób musi się znależć ;)

 

A ja jestem akurat kibicem Legi Warszawa :mrgreen:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Asia2808, Ten strach przed śmiercią jest znakiem że jeszcze tli się w tobie wola życia, i jeśli jesteś w takim stanie, lepiej jak mówi Tomek, leć do psychologa. Jeśli chcesz wyjść z tego, to psycholog na pewno to ułatwi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

choć nikogo to nie obchodzi bardzo mi źle. bolą mnie stawy, nie mogę spać. czuję się dziś wyjątkowo samotna, gorsza, brzydka, głupia, nic nie warta. od totalnej bezsilności i chodzenia po ścianach do agresji i chęci rozpierdolenia otoczenia wokół siebie

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×