Skocz do zawartości
Nerwica.com

Nerwica Lękowa Co zrobić? Moja historia...część 2


LDR

Rekomendowane odpowiedzi

dbd, nie wiem... czuję jakby były słabe i po małym wysiłku okropnie mnie bolą. a nigdy nie miewałam bólów mięśniowych, chyba że po dużym wysiłku lub podczas np. grypy. teraz rano jest jako tako, ale po południu już zaczynają nawalać. mięśnie nóg. bo rąk czuje jakby były słabe, ale nie bolą raczej.

lęk przed upadnięciem mam. przed omdleniem też. i przed tym, że nagle mięśnie odmówią mi posłuszeństwa. mam ciągle wrażenie, że nie dam rady ruszyć ręką/noga/wstać do wc, założyć spodni/podnieść szklanki... ale daję radę za każdym razem. choć okupione to strasznym stresem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie. Tzn. byłam u psychologa ileś razy i u psychiatry dodatkowo raz przed sesjami u psychologa, bo trzeba, ale to nie w związku z moją nerwicą a terapia ze względu na alko mojego ex partnera. Chodząc do tych lekarzy nie byłam w takim opłakanym stanie jak teraz, tj. nie miałam dolegliwości takich jak mam, fizycznie nie działo mi się nic złego.

Teraz byłam u neurologa, który mi przepisał Seronil, którego nie biorę i uznał, że wizyty u psychiatry/psychologa nie potrzebuje, jakkolwiek faktycznie mówiłam mu tak sucho rzeczowo o objawach neurologicznych a nie o wszystkich swoich świrach.

Może jednak się wybiorę do jakiegoś psychologa. Choć oczywiście po głowie mi chodzi raczej, żeby szybko biec do kolejnego neurologa, bo może to jednak SLA i że mięśnie nie słabną/nie bolą z nerwów...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie jestem fachowcem, i forum nie zastąpi prawdziwego lekarza. To raczej pewnego rodzaju spowiedź anonimowej osobie.

Dawniej myślałem że nerwicowcy to ściemniacze i sie z nich śmiałem. Teraz wiem że to straszne przeżycie w które do końca nik zdrowy nie uwierzy.

Ale pomyśl sobie, jeżeli cały dzień sie mimowolnie napinasz to jakie mięsnie to wytrzymają.

Ja najpierw byłem u psychologa i nic mi nie pomagało.

Dopiero wizyta u psychiatry przyniosła dobre efekty na prawie dwa lata, ale samoczynnie zarwałem leczenie i nagle powróciło.

Napewno nie jest to tylko moja opinia ale powinnaś iść do fachowca - u neurologa już byłaś.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No właśnie też już tak się zastanawiałam z tymi mięśniami, że może nazbyt je napinam, ale sama nie wiem...

Jak teraz wspominam swoją nerwicę krążeniowo-oddechową sprzed dwóch lat to marzyłabym aby mieć tamto a nie to cholerne koszmarne osłabienie co teraz... Ale może to działa analogicznie do "wszędzie dobrze, gdzie nas nie ma". Nawet na pewno.

Jestem u rodziców dzis znowu, bo bałam się sama siedzieć u siebie. Jutro mam iśc do pracy po raz pierwszy po zwolnieniu. Boję się jak diabli. Wyciągnęłam własnie mamę do galerii handlowej, zaraz wychodzimy - niech się dzieje co się chce, najwyżej padnę i mnie sparaliżuje jakby co!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Golcia idź i do "zwykłego" lekarza, by wykluczyć jakąś organiczną przyczynę i się uspokoić i do psycho i wszystko na pewno z czasem się ułoży.

Ja właśnie wróciłam z krótkiej wycieczki do galerii po farbę do włosów. Kilka przystanków udało się przejść spacerem na piechotę. Nogi miałam jak z waty, mięśnie po tym spacerze umęczone i bolą, choć nigdy nie miałam kłopotu nawet z wielokilometrowymi trasami. W galerii było mi słabo, niedobrze, bleee. Generalnie cały czas czułam się źle - jak i teraz.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ach golciu, ciężki nasz los, wiem co przeżywasz. Ja mam jutro iść do pracy i nie wyobrażam sobie tego, ledwo dałam radę człapać podczas godzinnego wyjścia z domu z bliską osobą. Naprawdę się staram jak cholera - nie myśleć o tym, być dobrej myśli, uspokajać się - ale ja wciąż czuję się tragicznie. Jakby siły i życie mnie już opuściły. Niczym śmierć za życia. Nie życzę tego stanu najgorszemu wrogowi. Jestem wykończona fizycznie i psychicznie. Na to wyjście do galerii nastawiałam się bardzo dobrze, a było męczarnią.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja właśnie zrobiłam sobie zakład ze swoją nerwicą. Choć nadal twierdzę, że mam pewnie SLA albo jakąś straszną inną chorobę poza nerwicą (choć raczej sądzę, że SLA właśnie - tę najgorszą z najgorszych...). A zakład z nerwicą jest taki. Chciałam ufarbować włosy. Ale źle się czułam. Nogi z waty, drętwienie nóg, mrowienie nóg i rąk, zawroty głowy i inne cuda. I tak sobie myślę - no jak ja tą farbę nawet jakoś nałożę, to co jak się jeszcze gorzej poczuję i trzeba będzie wzywać pogotowie, a ja z farbą sparaliżowana albo zemdlona. I stwierdziłam - a kij z tym, najwyżej w szpitalu by mieli ciekawe widowisko. I założyłam się z nerwicą - ufarbuje te włosy, umyję, wysuszę, uczeszę i zakładam się franco z Tobą, że mi nic w tym czasie nie zrobisz i żadne pogotowie mnie nie zabierze. Zakład trwa, bo siedzę z farbą na włosach, czując się jakbym miała zaraz zdechnąć lub stracić wszędzie czucie :twisted:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Golcia wiem, że łatwo gadać, ale spróbuj się nie zamartwiać. Mi się wydawało, że mam guza mózgu i miałam wszystkie jego objawy, miałam rezonans magnetyczny i w głowie jest czyściutko - w sensie żadnego mikroguzka nawet. Wcześniej byłam też pewna raka jajnika i szłam do ginekologa po wyrok dosłownie, a on po zrobieniu usg mi powiedział "ginekologicznie pod każdym względem jest pani wzorcowym okazem zdrowia".

Teraz te wszystkie choroby wydają mi się niczym w porównaniu ze sla, bo je jest szansa wyleczyć, a sla nie. Mięśnie bolą mnie tak, że ledwo stoję.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mi nikt nie zrobił badań typu tk czy rm bo stwierdzili że nie mam objawów guza tylko sobie coś wymyśliłam i mam hipochondrię. badania krwi i okulidtyczne są w normie.

 

-- 15 kwi 2012, 23:19 --

 

Mi nikt nie zrobił badań typu tk czy rm bo stwierdzili że nie mam objawów guza tylko sobie coś wymyśliłam i mam hipochondrię. badania krwi i okulidtyczne są w normie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Golcia z jednej strony jak lekarz powiedział, że jest okej, to może nie ma się co wpędzać w badania, ale z drugiej strony może warto dla własnego spokoju zrobić rezonans? Wiem, że prywatnie to badanie kosztowne jest (ja płaciłam 450 zł; bez kontrastu, bo nie był potrzebny), ale może warto w to zainwestować a w razie braku środków na czymś przyoszczędzić innym i się przebadać dla własnego spokojnego snu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam, mam 19 lat, wszystko zaczęło się pod koniec wakacji niecałe 2 lata temu. Zawsze byłam osobą towarzyską, lubiłam wychodzić na imprezy i spotykać się ze znajomymi. Na początku klasy maturalnej zaczęły się moje dziwne dolegliwości. Najpierw chyba działo się to na lekcjach, najpierw zimne dłonie i stopy, kołatania serca i straszne uczucie niepokoju jakby zaraz miało stać się coś złego. Potem te stany zaczęły mnie dopadać w różnych sytuacjach stresowych lub nie, trzęsły mi się potwornie ręce, jakieś dziwne uczucia w głowie jakby coś tam pękło, uczucie że jak zrobię kolejny krok to się przewrócę lub dziwne zaburzenia równowagi. Całkiem wtedy zrezygnowałam z życia towarzyskiego, byłam przerażona i zdołowana, zaczęły się wizyty u lekarzy, cały czas martwiłam się, najbardziej o serce i głowę, jakiekolwiek objawy wprowadzały mnie w jeszcze większego doła i panikę. Miałam zrobione ekg, echo i holtera, nic nie wyszło oprócz tachykardii oraz tomografię komputerową głowy, również nic. Po jakiś dwóch miesiącach wszystko zaczęło się uspokajać, zaczęłam powoli wracać do życia, imprezować, były może trzy miesiące spokoju i wszystko zaczęło wracać może z trochę innymi objawami, bo nie było już kołatania serca ale kłucie, chłodne dłonie, uciski i dziwne uczucia w głowie, te zaburzenia równowagi. Po maturze gdy zaczął się czas intensywnego imprezowania jakoś przestałam myśleć o tych objawach, nie wiem może alkohol mnie odstresował, zdarzały się gorsze dni, ale generalnie nie było najgorzej może do listopada tamtego roku. Od tamtej pory jest beznadziejnie. Na uczelni niejednokrotnie miewałam różne napady, lodowate ręce, ten niepokój, dziwne fale w głowie i ściskanie a czasem uczucie jakby mi coś tam spływało oraz bóle głowy w różnych miejscach; kłucia, ciężkość i skurcze w sercu i pulsowanie w różnych częściach ciała. Od tamtej pory całkowicie zrezygnowałam z życia towarzyskiego, jednocześnie boje się zostawać sama w domu, że coś mi się stanie, ale rzadko kiedy mogę się zmobilizować do wyjścia bo wtedy z kolei boję się, że będzie jeszcze gorzej, że jakiś dziwny stan mnie dopadnie jak będę sama jechała tramwajem lub będę wśród znajomych z którymi nie potrafię się podzielić moimi problemami. Znów miałam serię badań, holter – tachykardia, wysokie ciśnienie, dostałam propranolol, mam też anemię, insulinooporność i prolaktynemię, no i jeszcze w związku z tym był rezonans magnetyczny przysadki, który wykazał jakieś mikrogruczolaki, które tylko mam skontrolować za pół roku. Neurolog powiedziała, że większość tych moich objawów to właśnie nerwy, dostałam coaxil, biorę go od 3 tygodni, ale średnio widzę poprawę. Od tej pory, nawet jak już zdarzy mi się gdzieś wyjść, w ogóle nie piję kawy czy alkoholu, bo bardzo się boję że za bardzo podniesie mi ciśnienie albo że coś się stanie od połączenia go z tymi lekami. Co prawda już od jakiegoś czasu nie miewam takich ataków jak kiedyś (może dlatego, że głównie siedzę w domu) ciągle czuję, że mam wysokie ciśnienie i puls (czasem też czuję ten puls dłoniach i stopach wtedy te miejsca są o wiele cieplejsze, a mi ogólnie jest bardziej gorąco, nie wiem czy to przez puls, ale tak mi się wydaje), przez to cały czas się o siebie martwię, że zaraz coś się stanie, najbardziej gdy jestem sama. Mam też problemy ze snem, boję się zasnąć, ciągle się budzę, a czasem czuję jakbym się dusiła. Sama już nie wiem czy te objawy są nerwicowe czy nie, w każdym razie wszystko to strasznie mnie dołuje, chciałabym wrócić do dawnego życia, bo na obecną chwilę bardzo rzadko decyduję się gdzieś wyjść, a czy jest lepiej czy gorzej czy beznadziejnie nie potrafię się już nastawić pozytywnie do życia. No trochę się rozpisałam chociaż pewnie i tak nie napisałam wszystkiego co chciałam, ale mam nadzieję, że ktoś z Was przeczyta moje wypociny i mnie jakoś wesprze duchowo, bo odważyłam się tu napisać z nadzieją, że może to mi jakoś trochę pomoże. W ogóle czy myślicie, że to właśnie jest nerwica czy dalej nie jest wykluczone, że są tego jakieś inne przyczyny?

Pozdrawiam :smile:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam wszystkich.Moje objawy zaczeły sie ponad rok temu.najpierw to była tachykardia dziwne przeskakiwania serca potem doszły zawroty głowy zaburzenia równowagi uczucie mdlenia,a od dzis straszne bóle głowy i wymioty,boje sie sama wyjsc z domu,że cos po drodze mi sie stanie,że umre i kto wtedy zajmie sie moim dzieckiem.Zdarzaja sie okresy,że przez dwa,trzy miesiace dobrze sie czuje a potem wszystko wraca.Nic mi sie nie chce ,nie mam siły wstac z łóżka,ciagle jestem zmeczona.Kiedys byłam osoba towarzyska duzo imprezowałam a teraz prawie wcale nie wychodze z domu.Mój narzeczony mnie nie rozumie,mówi że zmyślam,że dużo osób sie zle czuje a tak nie narzeka.Miałam ciezkie dziecinstwo,moi rodzice sa alkocholikami,wiele razy widziałam próby samobójcze mojej matki,libacje alkoholowe itd.długo by pisac.Moja mama ma nerwice 25 lat.Potem związek z partnerem który mnie zdradzał,poniżał bił.Sama juz nie wiem czy te objawy sa na tle nerwowym czy to jakas ciezka choroba:(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dbd, miło, że pytasz :) Cóż, cały czas było kiepsko, momentami okropnie, nogi mnie bolą potwornie i nadal nie wierzę, że to przez nerwicę, ale przetrwałam. Rano czułam się okropnie, przed wyjściem z domu wymiotowałam, ale się zwlekłam, poszłam, wytrwałam do końca. Po pracy się zmusiłam do 45 minutowego spaceru. Dziś umówiłam się do psychiatry, prywatnie, idę na 20:45. W przyszłym tygodniu do psychologa, na nfz, do poradni leczenia uzależnień i współuzaleznienia, czyli tam gdzie chodziłam w zwiazku alko mojego ex. Mam zamiar kontynuować terapię, bo przecież to co się dzieje w mojej głowie może mieć związek z tym co przeżywałam. We wtorek jadę z tatą, do dobrego internisty, poleconego przez kogoś - rodzice go znaleźli i obiecali sfinansować wizytę.

A jak Twój dzień dbd?

 

Klaudia, miałaś robione jakieś badania, które wykluczyłyby pozanerwicowe źródła dolegliwości?

 

Golcia, bardzo dobrze, że się zapisałaś. Wiem, że łatwo gadać, ale uszy do góry, dobra decyzja!

 

-- 16 kwi 2012, 19:08 --

 

P.S. dbd, ja miewam tak z poceniem. nie jest to mój główny kłopot i nie zdarza się jakoś nagminnie, ale czasem jak przywali to olaboga. i gorąco zalewające całe ciało. nieraz się czuję, jakbym miała 40 stopni gorączki, a nie mam wcale.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dzień wypadł nad wymiar spokojnie. Oczywiście byłpo kilka kryzysów związanych z lekkim poddenerwowaniem, ale nie wiem czy to przypadkiem nie była chęć wywołania paniki przez samego siebie, celem połknięcia tabletki uspokajającej ( oczywiście zawsze mam przy sobie)

Udało mi się wytrwać bez tabletki. Teraz idę ćwiczyć ( pompki, skłaony przysiady ok 45 mon.) ponieważ to mnie rozluźnia i daję troszeczkę do myślenia - dasz radę ćwiczyć a nie dasz rady ustać 10 minut:)

W pracy jak dopada mnie kryzys idę na zaplecze i zrobię parę przysiadów- po pierwsze się dotlenie, po drugie jak mam spaść na podłogę to spadnę i tyle.

Do psychiatry za tydzień ( jakoś nie przemawia do mnie psycholog ) na terapie i szcerą rozmowe.

klaudia24 - gdybyśmy wiedzieli co jest przyczyną ty bylibyśmy zdrowi. Może się okazać podczas terapi że nie jakaś straszna trauma z przeszłości męczy Cię najbardziej, lecz całkiem coś innego np. strach przed złym wychowaniem dzieci itd.

Nadal uważam że bez specjalisty jest problem z wyjściem z tej cholernej nerwicy ( pomimo tego że trzeba im zapłacić )

 

-- 16 kwi 2012, 19:35 --

 

Dzień wypadł nad wymiar spokojnie. Oczywiście byłpo kilka kryzysów związanych z lekkim poddenerwowaniem, ale nie wiem czy to przypadkiem nie była chęć wywołania paniki przez samego siebie, celem połknięcia tabletki uspokajającej ( oczywiście zawsze mam przy sobie)

Udało mi się wytrwać bez tabletki. Teraz idę ćwiczyć ( pompki, skłaony przysiady ok 45 mon.) ponieważ to mnie rozluźnia i daję troszeczkę do myślenia - dasz radę ćwiczyć a nie dasz rady ustać 10 minut:)

W pracy jak dopada mnie kryzys idę na zaplecze i zrobię parę przysiadów- po pierwsze się dotlenie, po drugie jak mam spaść na podłogę to spadnę i tyle.

Do psychiatry za tydzień ( jakoś nie przemawia do mnie psycholog ) na terapie i szcerą rozmowe.

klaudia24 - gdybyśmy wiedzieli co jest przyczyną ty bylibyśmy zdrowi. Może się okazać podczas terapi że nie jakaś straszna trauma z przeszłości męczy Cię najbardziej, lecz całkiem coś innego np. strach przed złym wychowaniem dzieci itd.

Nadal uważam że bez specjalisty jest problem z wyjściem z tej cholernej nerwicy ( pomimo tego że trzeba im zapłacić )

 

-- 16 kwi 2012, 19:35 --

 

Dzień wypadł nad wymiar spokojnie. Oczywiście byłpo kilka kryzysów związanych z lekkim poddenerwowaniem, ale nie wiem czy to przypadkiem nie była chęć wywołania paniki przez samego siebie, celem połknięcia tabletki uspokajającej ( oczywiście zawsze mam przy sobie)

Udało mi się wytrwać bez tabletki. Teraz idę ćwiczyć ( pompki, skłaony przysiady ok 45 mon.) ponieważ to mnie rozluźnia i daję troszeczkę do myślenia - dasz radę ćwiczyć a nie dasz rady ustać 10 minut:)

W pracy jak dopada mnie kryzys idę na zaplecze i zrobię parę przysiadów- po pierwsze się dotlenie, po drugie jak mam spaść na podłogę to spadnę i tyle.

Do psychiatry za tydzień ( jakoś nie przemawia do mnie psycholog ) na terapie i szcerą rozmowe.

klaudia24 - gdybyśmy wiedzieli co jest przyczyną ty bylibyśmy zdrowi. Może się okazać podczas terapi że nie jakaś straszna trauma z przeszłości męczy Cię najbardziej, lecz całkiem coś innego np. strach przed złym wychowaniem dzieci itd.

Nadal uważam że bez specjalisty jest problem z wyjściem z tej cholernej nerwicy ( pomimo tego że trzeba im zapłacić )

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tak miałam robione badania morfologia ktora wyszła ok wiele razy ekg które tez wyszło dobrze oprócz tachykardi,byłam u laryngologa tez ok.Neurolog dał mi skierowanie tylko na rtg kregosłupa szyjnego wyszło tam zniesienie lordozy szyjnej,a u psychiatry bylam,30 min opowiadałam swoja historie nastepnie lekarz przepisał leki i tyle, zero jakiejkolwiek rozmowy.Lekarstw i tak nie biore bo po tych tabletkach czułam sie tragicznie,nazywały sie doxepin teva

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×