Skocz do zawartości
Nerwica.com

chocoholic

Użytkownik
  • Postów

    2
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez chocoholic

  1. co do zawrotów głowy ja czasem idąc odczuwam coś jakby mnie znosiło na lewą stronę, jakby podłoże z jednej strony nagle się zapadło i czuję, że zaraz stracę równowagę i się przewrócę
  2. Witam, mam 19 lat, wszystko zaczęło się pod koniec wakacji niecałe 2 lata temu. Zawsze byłam osobą towarzyską, lubiłam wychodzić na imprezy i spotykać się ze znajomymi. Na początku klasy maturalnej zaczęły się moje dziwne dolegliwości. Najpierw chyba działo się to na lekcjach, najpierw zimne dłonie i stopy, kołatania serca i straszne uczucie niepokoju jakby zaraz miało stać się coś złego. Potem te stany zaczęły mnie dopadać w różnych sytuacjach stresowych lub nie, trzęsły mi się potwornie ręce, jakieś dziwne uczucia w głowie jakby coś tam pękło, uczucie że jak zrobię kolejny krok to się przewrócę lub dziwne zaburzenia równowagi. Całkiem wtedy zrezygnowałam z życia towarzyskiego, byłam przerażona i zdołowana, zaczęły się wizyty u lekarzy, cały czas martwiłam się, najbardziej o serce i głowę, jakiekolwiek objawy wprowadzały mnie w jeszcze większego doła i panikę. Miałam zrobione ekg, echo i holtera, nic nie wyszło oprócz tachykardii oraz tomografię komputerową głowy, również nic. Po jakiś dwóch miesiącach wszystko zaczęło się uspokajać, zaczęłam powoli wracać do życia, imprezować, były może trzy miesiące spokoju i wszystko zaczęło wracać może z trochę innymi objawami, bo nie było już kołatania serca ale kłucie, chłodne dłonie, uciski i dziwne uczucia w głowie, te zaburzenia równowagi. Po maturze gdy zaczął się czas intensywnego imprezowania jakoś przestałam myśleć o tych objawach, nie wiem może alkohol mnie odstresował, zdarzały się gorsze dni, ale generalnie nie było najgorzej może do listopada tamtego roku. Od tamtej pory jest beznadziejnie. Na uczelni niejednokrotnie miewałam różne napady, lodowate ręce, ten niepokój, dziwne fale w głowie i ściskanie a czasem uczucie jakby mi coś tam spływało oraz bóle głowy w różnych miejscach; kłucia, ciężkość i skurcze w sercu i pulsowanie w różnych częściach ciała. Od tamtej pory całkowicie zrezygnowałam z życia towarzyskiego, jednocześnie boje się zostawać sama w domu, że coś mi się stanie, ale rzadko kiedy mogę się zmobilizować do wyjścia bo wtedy z kolei boję się, że będzie jeszcze gorzej, że jakiś dziwny stan mnie dopadnie jak będę sama jechała tramwajem lub będę wśród znajomych z którymi nie potrafię się podzielić moimi problemami. Znów miałam serię badań, holter – tachykardia, wysokie ciśnienie, dostałam propranolol, mam też anemię, insulinooporność i prolaktynemię, no i jeszcze w związku z tym był rezonans magnetyczny przysadki, który wykazał jakieś mikrogruczolaki, które tylko mam skontrolować za pół roku. Neurolog powiedziała, że większość tych moich objawów to właśnie nerwy, dostałam coaxil, biorę go od 3 tygodni, ale średnio widzę poprawę. Od tej pory, nawet jak już zdarzy mi się gdzieś wyjść, w ogóle nie piję kawy czy alkoholu, bo bardzo się boję że za bardzo podniesie mi ciśnienie albo że coś się stanie od połączenia go z tymi lekami. Co prawda już od jakiegoś czasu nie miewam takich ataków jak kiedyś (może dlatego, że głównie siedzę w domu) ciągle czuję, że mam wysokie ciśnienie i puls (czasem też czuję ten puls dłoniach i stopach wtedy te miejsca są o wiele cieplejsze, a mi ogólnie jest bardziej gorąco, nie wiem czy to przez puls, ale tak mi się wydaje), przez to cały czas się o siebie martwię, że zaraz coś się stanie, najbardziej gdy jestem sama. Mam też problemy ze snem, boję się zasnąć, ciągle się budzę, a czasem czuję jakbym się dusiła. Sama już nie wiem czy te objawy są nerwicowe czy nie, w każdym razie wszystko to strasznie mnie dołuje, chciałabym wrócić do dawnego życia, bo na obecną chwilę bardzo rzadko decyduję się gdzieś wyjść, a czy jest lepiej czy gorzej czy beznadziejnie nie potrafię się już nastawić pozytywnie do życia. No trochę się rozpisałam chociaż pewnie i tak nie napisałam wszystkiego co chciałam, ale mam nadzieję, że ktoś z Was przeczyta moje wypociny i mnie jakoś wesprze duchowo, bo odważyłam się tu napisać z nadzieją, że może to mi jakoś trochę pomoże. W ogóle czy myślicie, że to właśnie jest nerwica czy dalej nie jest wykluczone, że są tego jakieś inne przyczyny? Pozdrawiam
×